Jerzy Satanowski zrealizował w Teatrze im. W.Siemaszkowej w Rzeszowie spektakl a może jednak widowisko muzyczne i multimedialne BEKSIŃSKI. OBRAZ BEZ TYTUŁU będące właściwie wypowiedzią samego malarza surrealisty, bo jest kompilacją jego własnych tekstów, obrazów, fotografii i znaczących wydarzeń z rodzinnego, osobistego i artystycznego życia. Obraz ten ma dużą siłę plastycznego oddziaływania. Zestawia obrazy Beksińskiego z wybranymi tekstami tak złożonymi, że tworzą spójną historię życia malarza i jego rodziny. Wydaje się, że zawierają wszystko co najważniejsze; kolejne znaczące etapy biografii w połączeniu z olbrzymią ekspozycją i zbliżeniami obrazów. Scenografię stanowi mieszkanie ale kubistycznie rozciągnięte tylko na lewej stronie sceny, tym samym uzyskano efekt rozsadzającego przestrzeń malarstwa, które odgrywało decydującą rolę w życiu Beksińskiego. To ono w istocie było tym, co nawało mu sens, pozwalało znosić rzeczywistość, radzić sobie z tragediami rodzinnymi, dalej żyć aż po ostateczny kres. Muzyka i piosenki wykonywane na żywo podczas spektaklu są komentarzem, kontekstem i puentą. Tym, co Satanowski osobiście wniósł w wypowiedź teatralną.
Ostatecznie otrzymujemy chronologicznie uporządkowaną, uładzoną, barwną malarsko opowieść poetycką, cepeliowski bryk o Beksińskim. Obraz bez tytułu ale i bez właściwości. Dramatyczny życiorys interesującego artysty i człowieka po odrzuceniu wszystkiego, co przybliżałoby do odkrycia, tajemnic jego rodziny. Zrozumienia przyczyn jej bolesnych, trudnych do przeniknięcia tragedii. Zawiera główne etapy życia i twórczości ale ze znamionami wszelkiej poprawności. Przekaz pozbawiono nerwu, konstrukcji dramatycznych kulminacji. Wszystko co było tragiczne, zneutralizowane zostało niezrozumiałą i nieczytelną afirmacją życia męża i ojca, pogodzenia się artysty malarza z tym, co było przez niego przeczuwane, nieuniknione, oczekiwane, nie wiemy do końca czy naprawdę niezależne od niego. Satanowski zawierza całkowicie Beksińskiemu, oddaje mu cały przekaz, rozmiękcza i uwzniośla go dodatkowo poetyckimi piosenkami i muzyką, by móc ewentualnie Beksińskiego chronić i usprawiedliwiać. Mówiąc wszystko, co istotne, zgubił tajemnicę. Użył głosu z offu, pantomimy. Mamy tylko to, co sam Beksiński chciał, by zostało powiedziane, zapamiętane-z autocenzurą, bez wnikliwego, drastycznego, bolesnego laserunku. Brakuje spojrzenia z zewnątrz, które burzyłoby ten panegiryczny autoportret artysty, który wnikliwie, uporczywie systematycznie dokumentował swoje i rodziny życie.
Pozostajemy z niedosytem. Zaskoczeni normalnością nienormalnego życia i śmierci niezwykłego, kontrowersyjnego artysty. Zaniepokojeni sugestywnością jego niepokojącej, mrocznej, podświadomej twórczości w zderzeniu z racjonalną, metodyczną, suchą relacją autora. Malarstwa, którego się Beksiński kompulsywnie oddawał, bo stało się z czasem sensem jego życia. Było naturalną potrzebą, koniecznością, sposobem na trwanie w samotnym, introwertycznym życiu również i po śmierci żony, i syna. Jakby malarskie, twórcze wyrzucanie z siebie wszystkich smutków, negatywnych nastrojów, przeczuć i myśli, złych snów, horrorów, lęków było niezbędnym, koniecznym seansem terapeutycznym. Beksiński wydaje się być spokojny, opanowany, pogodzony ze sobą, światem, losem. Bo tak naprawdę zawsze był poza nim, obok -zdystansowany, wycofany, zamknięty.
Spektakl o Beksińskim pozostawia nas z jego życia obrazem bez tytułu, bo ostatecznie nie sposób go nazwać, określić, dociec. Na razie pozostanie tajemnicą mimo obfitości dokumentów, faktów, filmów. Mimo naddatku muzyki i poezji, którą zilustrował Satanowski to, co malarz każdą możliwą formą starał się zarejestrować, uchwycić. Jakby miał nadzieję, że w przyszłości komuś się uda dotrzeć do jądra ciemności. Kto zdoła wyczytać między słowami, między obrazami, między kadrami filmów tajemnice twórczości malarza? Może z większego dystansu/czasu, wrażliwości/, z jeszcze głębszej, rozleglejszej samotności, swej szczególnej natury, innego punktu widzenia dotknie istoty tego, czego poszukiwał w sztuce, poprzez sztukę przez całe swe życie Beksiński. Musimy jeszcze poczekać.
Po książce BEKSIŃSCY. PORTRET PODWÓJNY, po filmie fabularnym OSTATNIA RODZINA, po tej sztuce teatralnej BEKSIŃSKI. OBRAZ BEZ TYTUŁU będziemy mogli obejrzeć kolejny film, tym razem dokumentalny, zmontowany z materiału, który zarejestrował na taśmie filmowej sam Zdzisław Beksiński. Już niedługo premiera. Kolejna odsłona świata według Beksińskiego.
BEKSIŃSKI. OBRAZ BEZ TYTUŁU
scenariusz i reżyseria: Jerzy Satanowski
scenografia: Anna Tomczyńska
kostiumy: Jolanta Łobacz-Szczęsna
muzyka: Jerzy Satanowski
ruch sceniczny: Marta Szumieł
multimedia: Marcin Pawełczak
obsada:
Dagny Cipora
Karolina Dańczyszyn
Robert Chodur
Mateusz Mikoś
Stanisław Godawski (kreacja dziecięca, gościnnie) /
Michał Stępniak (kreacja dziecięca, gościnnie)
Teksty piosenek:
Jan WOŁEK, Dorota Czupkiewicz, Bolesław Leśmian, Tymoteusz Karpowicz, Janusz Kofta, Rainer Maria Rilke w przekładzie Mieczysława Jastruna.
premiera: 28/05/2016
wideo: https://www.youtube.com/watch?v=d4bYgOZ7lLc
Spektakl został gościnnie pokazany w TEATRZE POLSKIM W WARSZAWIE w dniu 12.04.2017
Spektakl został gościnnie pokazany w TEATRZE POLSKIM W WARSZAWIE w dniu 12.04.2017
Uważam, że Satanowski opowiada o Beksińskim w najlepszy z możliwych sposobów. Za pomocą słów zaczerpniętych z dzienników malarza, muzyki wykonywanej na żywo oraz multimedialnych obrazów. Nie zmusza widza do nurzania się w zakamarkach duszy artysty i nie karze docierać do jądra ciemności. Czy ciemność była wyborem artysty, czy był on ofiarą depresji, tego na szczęście nie dowiemy się ze spektaklu. Satanowski nie narusza prywatności artysty i nie komentuje jego wyborów. Polecam
OdpowiedzUsuńSatanowski pięknie wystawia Beksińskiego w teatrze. Proponuje kolorowe, ciepłe, czułe opakowanie dla kontrowersyjnego, mrocznego, niezwykłego artysty. Buduje bezpieczny, neutralny wizerunek, który niczego nie wyjaśnia, nie drąży, nie komentuje. To Beksiński jest tu reżyserem, który decyduje, co chce powiedzieć, co przedstawić i w jaki sposób. Sztuka nie może nieść tylko czystej informacji, nie może być jedynie formą reklamy, promocji. Już samo zestawienie twórczości/obrazy, ich tematyka, nastrój/ z jego nadzwyczaj normalnym życiem tworzy nieprawdopodobne napięcie wynikające z kontrastu. W sposób naturalny rodzą się pytania o źródło, przyczyny, powody istnienia tej strefy mroku. Satanowski powiela stereotyp normalności Beksińskiego, która wytwarza nienormalne żywoty światów równoległych. Prezentuje prawdę, nie zbliżając się do jej istoty. Wiem,ze może się ten obraz podobać. Nie dziwię się. Nie zmusza do myślenia, nie budzi refleksji, bo z faktami się nie dyskutuje. Jest spokojną, przejrzystą, neutralną prezentacją. Niczym więcej.
Usuń