O bólu nic nie wiemy, dopóki go nie doświadczymy. Ból spowodowany chorobą, odrzuceniem, pozbawianiem godności, brakiem nadziei, sensu życia, perspektywy normalnej przyszłości- czy trzeba poruszać jego temat, jak o nim opowiedzieć, a jeśli już, to w jakim celu?
Pretekstem może być doświadczenie osobiste, potrzeba przepracowania tego, co boleśnie człowieka dotyka. Próba zagłuszenia go, podzielenia się ze światem chorego sytuacją graniczną, jego nie do zniesienia cierpieniem, które degraduje, niszczy, stygmatyzuje, zagraża życiu. Taką rolę spełniają pamiętniki, teksty W. N. P. Barbelliona, Faustyny Kowalskiej, Aleksandra Wata, Kalibra 44, na podstawie których powstał spektakl-instalacja BÓL wyreżyserowany przez Kingę Chudobińską-Zdunik.
Wkraczamy w rewir większości z nas nieznany. Miejsce chaosu, niepewności, ogromnego lęku, bo taki na początku choroba czyni wywracając dotychczasowe życie człowieka do góry nogami. Na szczęście przewodnikiem jest reżyserka, która zapoznaje nas z historią projektu ale też swojej choroby, mówi o lękach, bólu, zwątpieniu, wściekłości, bezsilności, o tym, jak się obecnie czuje. Rozpoznajemy Faustynę Kowalską wpisaną w promienie światła, znane z jej wizji obrazu Chrystusa. Wysłuchujemy W. N. P. Barbelliona i narracji Aleksandra Wata. Zupełnie swobodnie, indywidualnie, zgodnie z własnym wyborem można wsłuchiwać się w snute opowieści, w dowolnym tempie oglądać kolejne aranżacje przestrzenne i tematyczne(wózek syzyfowy reżyserki, rewir zużytych opakowań po lekarstwach, wyświetlane zdjęcia z tomografii komputerowej, collage muzycznych fotografii), czytać autorskie, spontanicznie napisane teksty przyklejone do ścian. Można poznać sposoby radzenia sobie chorych z bólem, obojętnością, niezrozumieniem otoczenia, bezsilnością wobec choroby, która często zaskakuje, a rozwijając się przejmuje kontrolę nad duszą i ciałem. Zapoznawać się z ogromem skrajnych emocjonalnych stanów. Przemyśleć relacje chorych ze zdrowymi, bo tak łatwo można się nawzajem skrzywdzić-nie zawsze wiedząc, jak ze sobą rozmawiać o tym, co się dzieje, jak reagować, co robić, bo mogą poniżać, pozbawiać godności. Świadczą o braku zrozumienia. Zadają dodatkowe cierpienie. Wywołują sprzeciw, agresję, sprawiają dodatkowy, szczególnie trudny do zniesienia, ból. Tak, choroba-jej objawy, diagnoza, przebieg, leczenie- wiąże się z bólem, walką o przetrwanie.Widzowie, zanurzeni we współbrzmiące, nałożone na siebie, w mniejszym czy większym stopniu akcje, stykają się z ogromnym bólem chorych, ich najbliższych, poznają atmosferę okrucieństwa przebiegu nieuleczalnych chorób, uwolnioną przez wyznania-relacje bardzo osobiste, intymne, niezwykle szczere. Raz dosadne, przepełnione niepewnością, goryczą, żalem, innym razem metaforyczne czy mistyczne. Nie sposób z tym teatralnym obrazem dyskutować, nie można go kwestionować. Trzeba spróbować wczuć się i przeżywać. Wsłuchiwać się w bezsilność chorych wobec skutków choroby i jej nieprzewidywalnego przebiegu, wobec niechcianego losu. Nawet, jeśli jest to forma brutalna, temat przytłaczający, budzący lęki.
Temat jest trudny ale warty poruszenia, by nie pozostał tematem tabu i nie pogłębiał bólu fizycznego bólem psychicznym, wynikłym z osamotnienia, odrzucenia, bezsilności. By świat chorych nie był hermetycznie izolowany(zasłonięte czerwonym papierem okna), ze świadomości zdrowych wypierany, bo tak naprawdę nikt nie ma absolutnej pewności, że nie zachoruje. Dlatego cieszy wsparcie Akademii Teatralnej w Warszawie, która wyprodukowała ten spektakl i na każdym etapie pracy wspierała reżyserkę.
Dobrze, że ten spektakl powstał w takim kształcie i formie. Przekaz jest przejrzysty, prosty, dzięki temu wiarygodny. Sugestywny, silnie działający, dający do myślenia. Proponuje bardzo trudny temat ale pozwala widzowi na samodzielne decydowanie, jak go w sobie ułoży, zarejestruje. Ta wolność sygnalizuje brak presji twórców, możliwość zachowania indywidualnego dystansu do sztuki, przyjęcia odpowiedniej dawki informacji dla współodczuwania. Przede wszystkim jednak to akt twórczy był ważny, może nawet miał działanie terapeutyczne, zarówno dla artystów, jak i widzów. Dla chorych i zdrowych. Pierwsi mogli odnaleźć w nim siebie, drudzy poczuć i zrozumieć człowieka w bólu, chorobie, potrzebie ale też poznać własną reakcję na doświadczane poprzez sztukę cierpienie. Ta jest przecież próbą komunikacji. Uświadomienia. Odniesienia się do tego, co w nas ludzkie i boskie. Przyziemne i metafizyczne. Kinga Chudobińska-Zdunik poruszając temat wszelkich planów, życiowych i artystycznych, wyznała, że jej przyszłość jako człowieka i artystki jest nieznana, bo nieprzewidywalna. Trudno w tej sytuacji planować, przygotowywać i realizować kolejne projekty artystyczne. Ale na pewno wszyscy jej tego z głębi serca życzą. Ciekawi, co zaproponuje do przemyślenia, przeżycia, działania. Czym tak mądrze, jak tym razem, poruszy. Powodzenia:)
BÓL
Fot. z „Bólu”: Magdalena Szulczak