poniedziałek, 31 marca 2014

Trzy siostry w Wiśniowym sadzie z Braćmi Karamazow w czasach wojny i pokoju


Zastanawiam się na co pójść do teatru. 

Decyzja wbrew pozorom nie jest łatwa. Bo na przykład, czy mam pójść na sztuki z rosyjskim rodowodem? Nie, na znak mego indywidualnego, osobistego protestu. Wobec tego, co się w polityce dzieje. Gra Czechowa Dramatyczny, Studio. Teatr Powszechny gra "Rewizora" Gogola, Studio Gogola "Ożenek" w reżyserii Rosjanina Wyrypajewa. Narodowy "Lód" Sorokina w rosyjskiej Bogołomowa reżyserii. Więc może jednak zbojkotować. Mimo, że to sztuka też o nas dla nas, dla każdego. Współczesna i nowoczesna. Uniwersalna nadal. Sztuka ponad wszystko i dla wszystkiego rozumienia. Zrozumienia. Czucia. Choć Lupa rezygnuje z pracy w Rosji, Olbrychski też. Inni się zastanawiają, ważą. Bo Putin nie waży, nie zastanawia się a działa pewnie, konsekwentnie. Gra doskonale, skutecznie i bardzo wiarygodnie. Z rozmachem, szeroko, odważnie. Szarżowanie mu się udaje. Angażuje wszystkich, interesuje wszystkich, uaktywnia wszystkich do swej gry. I wyciąga wnioski z reakcji publiczności.

A my ambitni całe życie uczymy się, obserwujemy. Analizujemy w najbardziej szczegółowych interpretacjach: ducha, mentalność, naturę rosyjską. Trzymamy rękę na pulsie. Jesteśmy niby otwarci, zwarci i gotowi. Ale nadal bezradni wobec putinowskich faktów dokonanych z możliwym oczywistym ciągiem dalszym. Bo wciąż za mało wiemy, za mało czujemy/?/. I robimy za mało. Odpuściliśmy sobie. Odpuszczamy sobie i będziemy odpuszczać. A Putin nie odpuszcza. Gra doskonale odjechaną inscenizację antycypującą. Teatr totalny. Nie improwizuje, wydaje się być doskonale przygotowany.

Więc rzeczywistość jednak jest mocniejsza. Fakty. Twarda ręka władzy. Teatr politycznych działań zaczepnych. Ich dramaturgia, punkty zwrotne, kulminacja. Propaganda zwana dziś marketingiem, promocją, reklamą. Wszystko to już przerabialiśmy, oglądaliśmy. Znamy, znamy. Wiemy, wiemy. Ale ciągle w międzynarodowym obliczu bezradni, spowolnieni, ciągle krok za faktami dokonanymi Putina.

Zachód ciągle kocha Rosję. Jest w jej sentymentalno- nostalgicznym klinczu szalonej duszy, jej mentalnym zapętleniu uwięziony. Imperialnej ambicji. Lewicowości. Rozrzewnieniu. Nieprzewidywalnej konsekwencji. I niczego się nie nauczył, nie wyciągnął wniosków. Ubezwłasnowolnił swój racjonalizm interesem indywidualnych, bieżących zachcianek, potrzeb, fanaberii. Dla utrzymania swojego merkantylnego status quo. Odpuścił sobie. A Putin testuje, sprawdza i nie odpuszcza.I jeździ ze wschodnią, rosyjską fantazją jak po łysej zachodu kobyle. 

Pójdę jednak na Czechowa. Skonfrontuję tych popapranych, zagubionych, bezwolnych, nieprzystosowanych do życia nieudaczników z dzisiejszymi wyzwaniami miejsca i czasu. Przegranych inteligentów, wykształconych nie wiedzieć po co, na co. Chyba na zatracenie, ignorowanie, wyśmianie. Kontemplowanie własnej niemocy. Na łatwą manipulację. Przyjrzę się tym zastygłym figurom woskowym, które mając wszystko, nie sięgają po nic. To nieprawda, że winien jest system. To nie system zawodzi, a w ostateczności ludzie. Poprzez samoograniczanie wolności w sobie, inicjatywy inteligencji i rozumu. Dla wygody, bezpieczeństwa, przeżycia, wegetowania w słabości niby wolnego, świadomego siebie ducha. Biadolenia, płakania nad sobą, narzekania, rozczulania się nad sobą. Z braku woli, determinacji, z szaleństwa trwonienia wszystkiego, by mieć uzasadnienie dla zaniechania wszelkich działań prowadzących do wymarzonego celu. 

Inaczej Putin. Ten działa i to hej do przodu. Chochole społeczeństwo go popiera. Akceptuje bezwolnie poddańczo. Zadowolone, szczęśliwe/Duma narodu prawnie poparła, zatwierdziła wszystko a więc naród cały/. 

Jak zachodnie. Z wolnością, równością i braterstwem wpisanymi w genotyp gwarantujący słodkie, miłe, dostatnie życie z gwarancją na spokój.

Bo żyć trzeba/praca i praca, pracować i pracować/. Jak? Jak żyć towarzyszu Putin, Imperatorze rozrastającej się Wszechrusi? Niedługo się dowiemy. Już program działania został odpalony. Dawno, nie wczoraj, nie dzisiaj.  I nie jest to symulacja. Przedstawienie trwa. LIVE/dziś Miedwiediew na Krymie, Merkel dzwoni do Putina, ten jej słucha/. Tak więc to teatr realu jest targetem wszelkich działań. Teatr działań wojennych. Wschód gra na scenie, Zachód na widowni biernie się przygląda. Ciekawe, czy jak u Szekspira, zostanie wyrżnięty, jeśli by przyszło na to przyzwolić, jak się już przyzwala , nie tylko do trzeciego rzędu. Gdzie zaczynają grać Ryszarda III? Wczoraj na Majdanie, dziś na Krymie, w Estonii, Litwie, Moskwie...? Bo na Zachodzie bez zmian. Zachód wie i czeka na Godota dobrej nowiny, Godota pokoju. 

Wrócę do "Wojny i pokoju" Lwa Tołstoja. Indywidualnie wybiorę wojnę lub pokój. Aktywnie czy biernie, świadomie czy nie- każdy z nas współczesnych- wybiera. I nie ucieknie od odpowiedzialności. Do tego już chyba dojrzeliśmy. Bo jeśli nie, to wpłynęliśmy na suchego przestwór oceanu i toniemy, toniemy w znieczuleniu pięknie brzmiącej propagandy, że to nas nie dotyczyło, nie dotyczy, nigdy nie będzie dotyczyć.


piątek, 28 marca 2014

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ TEATRU


Theatre Royal przy Drury Lane 


Najlepsze życzenia dla wszystkich z teatrem związanych. Wszystkiego dobrego!


Minął Międzynarodowy Dzień Teatru. Bez specjalnych fajerwerków. A przecież teatr jest ważny, szczególny, wyjątkowy. Chyba jednak ważny dla niewielu. Szczególny swoją otwartą żywej materii komunikacją. Wyjątkowy, bo różnorodny, ogniskujący wszystkie rodzaje sztuki i kreujący stare w nowe, antycypujące. 

Teatr to wieża babel. Sztuka. Ambicja. Kreacja wbrew i na przekór. Marzenie przekroczeń bogom podobne. Wyznanie wiary, nadziei, miłości. I wszystkiego, co uwiera, boli, cierpi, rodzi się, żyje i umiera. Sięganie po rząd dusz, posłuszeństwo drażnionego rozumu, sławy nieśmiertelność. Proza i poezja zwierciadła duszy i ciała rzeczywistości realnej czy też urojonej. Zawrót głowy, palpitacja serca. Stan przeklęty i błogosławiony. Upojenia, uniesienia, ułudy. Walki. Ryzyka. Upadku. Zabawy. Poszukiwań. Eksperymentu. Przygody. Konfrontacji. Dekonstrukcji. Przeprogramowania. Edukacji i wychowania. W oczekiwaniu na katharsis. Tworzenia w ciężkim, żmudnym wysiłku rzemiosła w okowach talentu, doświadczenia i intuicji. Zawsze tu i teraz. Jeśli kiedyś i gdzieś, to w odniesieniu do dziś i jutra. Dla iluminacji prawdą. Obnażenia fałszu. Dla harmonii, czucia i wiedzy, piękna. I wyjścia z kolein egzystencjalnego matecznika no way out. 

Kruche, delikatne, ulotne to zjawisko.  Wrażliwe ponad wszelką miarę i wytrzymałość. O możliwym efekcie motyla. 

Teatr. Wykorzystywany , w kagańcu pieniądza i polityki. Manipulacji. Ograniczeń instytucjonalnych i osobowych. A jednak wolny. Wolnością rozpasanie anarchistycznej twórczości.

Śpieszmy się kochać TEATR, tak szybko jego sztuka przemija, odchodzi.
Mimo wszystko i cokolwiek się zdarzy.



Orędzie Międzynarodowego Instytutu Teatralnego na Międzynarodowy Dzień Teatru
27 marca 2014

Gdziekolwiek na Ziemi mieszkają ludzie, rodzi się tam niepowtarzalny Duch Teatru.

Pod drzewami w małych wioskach a także na nowoczesnych scenach światowych metropolii; w szkolnych korytarzach, na polach i w świątyniach; w slumsach i na miejskich placach, w domach kultury i piwnicach biedaków,ludzie zbliżają się do siebie, by współuczestniczyć w efemerycznych światach teatralnych, które tworzą, by wyrazić swą ludzką złożoność, różnorodność, słabość, w żywym ciele, w oddechu, w głosie.
Spotykamy się, by szlochać i by pamiętać;by śmiać się i rozmyślać;by uczyć się, by zaświadczać, by marzyć.Spotykamy się, by zamyślić się nad zręcznością techniki i by ucieleśnić bogów.Aby wspólnym westchnieniem zachwycić się pięknem, połączyć współczuciem, czy przerazić złem.Przychodzimy po energię i siłę.
By uczcić bogactwo naszych kultur i wymazać granice, które nas dzielą.

Gdziekolwiek na Ziemi mieszkają ludzie, rodzi się tam niepowtarzalny Duch Teatru.

Zrodzony ze wspólnoty, przebiera się w przeróżne maski i kostiumy naszych tradycji.

Zaprzęga nasze języki, rytmy i gesty, by oczyścić przestrzeń pośród nas.

I my, artyści obcujący z tym pradawnym Duchem, czujemy się zobowiązani przekazywać go poprzez nasze serca, nasze umysły i nasze ciała, by ukazywać nasze realia w ich codzienności i tajemnicy.

Jednakże dziś –gdy miliony ludzi walczą o przetrwanie, cierpiąc pod władzą reżimów lub drapieżnego kapitalizmu,uciekając przed wojną, czy ubóstwem; dziś, w świecie, w którym nasza prywatność jest naruszana przez tajne służby, a nasze słowa są cenzurowane przez wścibskie władze;gdy lasy są unicestwiane, gatunki skazywane na wyginięcie, a oceany – zatruwane,– co winniśmy przekazywać?

W świecie nierównych sił, gdzie hegemoniczne rozkazy próbują nas przekonać, że jedna 
narodowość, jedna rasa, jedna płeć, jedna orientacja seksualna, jedna religia, jedna ideologia, czy jeden szablon kulturowy jest ponad innymi – czy w takim świecie naprawdę da się bronić wolności sztuki od porządków społecznych?

Czy my, artyści scen, przystajemy na zdezynfekowane żądania rynku, czy też korzystamy z naszej władzy, by oczyszczać serca i umysły, gromadzić ludzi wokół nas, inspirować, oczarowywać i komunikować, aby stwarzać świat z nadziei i szczerego współdziałania?

Brett Bailey

Z języka angielskiego przełożył Paweł Paszta
Polski Ośrodek ITI

http://www.dotknij-teatru.pl/

DANUTA SZAFLARSKA PORA ŻYĆ, ŻYĆ


Danuta Szaflarska w przedstawieniu "Między nami dobrze jest", fot. Kuba Dąbrowski/TR Warszawa


Danuta Szaflarska wkroczyła w setny rok życia. Krokiem pewnym, aktywnym, coraz młodszym. Bo teraz już może tylko młodnieć. Rozkwitać absolutną naturalnością mądrości. W naszych oczach, sercach, jaźni.  Bo czas niektórym sprzyja. Tym wyjątkowym, szczególnym, wybranym. Nie ogranicza, nie uwiera, nie stanowi przeszkody.  Jakby nie miał żadnego znaczenia. Mimo napierających mód, tendencji, presji, poprawności. Mimo ciężaru fizyczności. Oczywistości zmiany, przemijania. Zawodnej materii.

A więc liczy się nie rys metrykalny ale ten osobowościowy. Nie jak wyglądamy, a co sobą reprezentujemy. Jak jesteśmy postrzegani, co możemy zaoferować, czym obdarzać. Kim byliśmy, jesteśmy, będziemy. A więc mimo wszystko treść w ignorowanej formie o ograniczenie istotnym znaczeniu. To jakoś niedzisiejszo brzmi. Zaprzeszło. Zabyło. A jednak działa. Oczarowuje. Ten triumf ducha w harmonii z ciałem.

Danuta Szaflarska jest piękna, młoda, radosna. Silna. Mocą siebie samej. Wystarczy, że pomyślę, że była, jest i będzie. Siłą wykreowanych postaci. Już zadomowionych we mnie.

Nie mam wątpliwości. Takich zjawisk jak Danuta Szaflarska w polskim teatrze było i jest więcej. To pokaźny kapitał, który pozwala nam pozostać przy zdrowych zmysłach. Który udowadnia, że upływający czas nie zawsze pożera urodę życia a ją kreuje. I pogłębia znaczenie piękna. Poprzez działanie rozwijającej się osobowości, pielęgnowanego talentu, rosnącego doświadczenia nie niszczy a tworzy. Sztukę. Kreującą sztukę życia. I kształtuje nas, widzów. Na swój obraz i podobieństwo.

Helena Modrzejewska. Piękna. Zdolna. Międzynarodowa. Legenda.
Hanka Bielicka, never ending eksplodujący wulkan temperamentu. Kobiety z sąsiedztwa.
Irena Kwiatkowska, kobieta , która żadnej pracy się nie bała. Nad urodą zwyczajności.
Halina Mikołajska, która żadnego wyzwania się nie bała. Dla sensu życia.
Nina Andrycz, posągowa dama na wysokościach w oparach absurdu. Zawsze. 
Maja Komorowska, kobieta kameleon. Scenicznych metamorfoz prozy życia w poezję.
Stanisława Celińska, dowód prawdy objawionej. Zwierzę sceniczne. Feniks.
Krystyna Janda, Człowiek z mężczyzny.
Anna Dymna, kobieta przemieniająca sztukę w miłość. Bezinteresowną, czystą, oczywistą.
......
....
Danuta Szaflarska, ciepło, czulej, najzwyczajniej... najcudowniejszy człowiek, artysta.
Wkroczyła w setny rok życia. Jakby przekraczała rubikon wieczności. 
Jakby mówiła: "Pora żyć, pora żyć. Żyć, nie umierać".
http://pytanienasniadanie.tvp.pl/16634339/rozmowa-z-danuta-szaflarska

Agencja foto: © AKPA