sobota, 11 maja 2024

MEN'S TALK TEATR COLLEGIUM NOBILIUM

 

Tego spektaklu już nie można obejrzyć. Tak jak nie można go zapomnieć. Zakończył swój byt sceniczny. Rozpoczął swój dlugodystansowy żywot w pamięci tych, którzy go widzieli. Pewnie i jego autorzy/wykonawcy są już innymi ludźmi. Rzeczywistość się zmienia. MEN'S TALK pojawił się jako wynik wspólnej pracy trzech facetów, przyjaciół, studentów IV roku Akademii Teatralnej w Warszawie: Macieja Łączyńskiego, Dominika Rubaja i Adama Szustaka(ich prawdziwe imiona użyte były w spektaklu), tworzących GRUPĘ KALIFORNIA, którzy byli w dobrych rękach Katarzyny Warnke(dramaturgia i reżyseria),pozostałych doświadczonych i nabierających dopiero doświadczenia twórców. Są autorami, podmiotami tego teatralnego dzieła i dzięki temu autentyczni, prawdziwi, wiarygodni. Wprowadzają nas w świat swojego życia. Zastanawiają się, kim są, co chcieliby robić. Co myślą, czują poprzez to, co przedstawiają. Rozkminiają swoją tożsamość, drążą, próbują, łączą fantazję, swoje wyobrażenie świata, w nim siebie, przywołują wspomnienia, oceniają własne możliwości. Próbują, tworzą, sprawdzają. Dużo w tym spontaniczności, radości, uwodzenia. A może i zwodzenia widza, kto wie? 

Rzecz się dzieje na małej scenie, panuje luzacka atmosfera, wszyscy wydają się być sobie bliscy. Osobiste tematy, bezpośredniość przekazu buduje intymny klimat dla dywagacji na temat szkoły, relacji, kultury(interpretacje klasyki-ORESTEJA Ajschylosa, znanych piosenek-Fronczewskiego, FRANKA KIMONO, scen filmowych -GORĄCZKA), stosunku do autorytetów(np. Holoubek), stepowanie i chippendales, o tym, co niedobrego dzieje się w środowisku artystyczno-edukacyjnym. Widzom udziela się entuzjazm, energia, zapał młodości, którym emanuje scena. Nastraja to optymistycznie. Przeszłość nie jest obciążeniem, traumatyczną spuścizną a sezamem pełnym bogactw, z którego można bez końca czerpać,uczyć się i dobrze bawić. Chłopaki tu na pewno nie płaczą, chłopaki tu ryczą ze śmiechu, wyją ze szczęścia jeszcze wolni, niczym nie obciążeni. Szaleją, szaleją, jak tylko może szaleć młodość. Opalają się-nie myślcie jednak o słońcu, choć na leżakach polegują. Tworzą bardzo zmysłowy układ choreograficzny skąpani w płonącej czerwieni światła-bezpruderyjni, otwarci, ekspresyjni. Jakby świat cały należał do nich, jakby go dopiero zaczynali próbować, smakować, sobą napełniać, po swojemu wyrażać. 

Trzeba mieć czas na podsumowanie, reset, naładowanie baterii, by móc wejść na wyższy poziom, zacząć kolejny etap życia. Chłopaki szansę wykorzystali. Udowodnili, że można to przepracować na wesoło. A to jest bezcenne. Bo nie ma smętu związanego z końcem jednej epoki, jest napęd na następną. Bez znieczulenia, bez wyczerpania. Szał wspólnego odkrywania, próbowania, przeżywania przepracowali na scenie. Oto wartość dodana. Bilans nie wychodzi na zero. Pokazuje duży potencjał. Bada granice, otwiera nowe możliwości. Pokazuje perspektywy twórczego życia, które może być trampoliną do skoków wzwyż a nawet wykonywania skomplikowanych figur akrobatycznych. Z korzyścią dla nas, widzów. Bo im wierzymy, gdy na koniec z determinacją śpiewają: "nic, naprawdę nic, nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości". Bo już to wiedzą. Już to znają. Powodzenia:)

MEN'S TALK

dramaturgia i reżyseria: KATARZYNA WARNKE
współpraca dramaturgiczna i reżyserska: MACIEJ JASZCZYŃSKI (II WR)
współpraca reżyserska i ruch sceniczny: TOMASZ WYGODA
reżyseria światła: JACQUELINE SOBISZEWSKI
muzyka: LUBOMIR GRZELAK
scenografia: KATARZYNA WARNKE i MAGDALENA KANIK
kostiumy: MMC
step: AGNIESZKA BRAŃSKA
projekcje: JACQUELINE SOBISZEWSKI, ALEKSANDRA HOUDA, MICHAŁ MAZUREK, ZUZANNA MAZUREK

obsada (GRUPA KALIFORNIA):
MACIEJ ŁĄCZYŃSKI
DOMINIK RUBAJ
ADAM SZUSTAK

Przy spektaklu GRUPA KALIFORNIA pracowała pro publico bono ze względu na zaistniałą sytuację polityczną i finansową Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie.

fot. Zuzanna Mazurek

czwartek, 2 maja 2024

PANNY Z WILKA.RAPSOD TEATR im. STEFANA JARACZA W ŁODZI


Spektakl PANNY Z WILKA.RAPSOD  w reżyserii Anny Gryszkówny w Teatrze im. Jaracza w Łodzi jest impresją nostalgii mężczyzny dojrzałego, który rozczarowany, zmęczony, wypalony nudą, marazmem a może niespełnionym życiem wraca do wspomnień, które wznieciłyby w nim ponownie żar pożądania, ciekawości, uniesień, emocji. Tchnęły w niego nową energię. Tak, by się czuł jak odkrywał wszystko po raz pierwszy i oszołomiony odsłaniającym się w nim bogactwem doznań był szczęśliwy. Po latach, gdy nie ma z czego czerpać inspiracji, pozostaje mu powrót do przeszłości, który odbudowałoby w nim wolę i radość życia. Stałyby się zarzewiem odrodzenia. Udaje się więc w sentymentalną podróż, która okazała się rozliczeniowym, jednak gorzkim podsumowaniem. No cóż, z upływającym czasem wspomnienia zacierają się, zmieniają. Są obrazem zniekształconym, wypaczonym, niepełnym. Pamięć jest zawodna i wymazuje, co jest mniej ważne, bolesne, traumatyczne a idealizuje gdy przeżycie jest silne, niezwykłe, głęboko emocjonalne. A więc kłamie, mami, oszukuje. Ale pragnienie przeżycia czegoś wyjątkowego, o czym się wie, że na pewno istnieje, bo już kiedyś się go doświadczyło, kusi. Podświadomość ciągle szuka, nadal drąży. Tworzy nowe wizje. Kolejne warianty. Interpretacje. Jaka jest prawda, trudno ociec. Nie do końca jest ważna. Liczy się emocjonalny odlot. Zanurzenie się w przyjemnym uczuciu marzeń, przypuszczeń, spekulacji, co by było gdyby. Tak jest i tym razem.

Bohater ni to w błogim śnie, ni to w rzewnym marzeniu, ni to z potrzeby serca i ducha, przywołuje utracony szczęśliwy czas, kiedy zmysły się rozbudzały, niczym nie skrępowana wyobraźnia burzyła wszelkie zasady, normy, ograniczenia. A dorosłe życie się dopiero zaczynało. Nawiązywały się subtelne, intymne, zmysłowe relacje Wiktora z pannami z Wilka, które być może, w sumie stanowiły ideał kobiety jakiej pragnął, jakiej potrzebował. Może dlatego żadnej nie wybrał, z żadną nie ułożył sobie życia. Fakt, był jeszcze bardzo młody, oszołomiony, zauroczony. Zadurzony. 

Panny z Wilka grają: Iwona Dróżdż Zosię, Urszula Gryczewska Jolę, Iwona Karlica Julcię, Anna Sarna Kazię i Zofia StafiejTunię. Każda jest juz kobietą z inną historią, temperamentem, urodą. Magnetyzmem. Każda efemeryczna, nieuchwytna, tajemnicza. Każda fascynowała go z innego powodu, poruszyła w nim coś nowego. Bardzo intensywnie, mocno. Ruben przez całe swe życie pozostawiał swe młodzieńcze doznania nierozwinięte, niespełnione. Kochał później wiele razy ale nigdy już z taką intensywnością, zaangażowaniem, niewinnością. 

Anna Gryszkówna wyreżyserowała piękny transowy seans teatralny. Z oniryczną atmosferą, metafizycznym klimatem w rustykalnym, nastrojowym, ciepłym wnętrzu(scenografia i kostiumy stylizowane na okres międzywojenny Martyny Kander, ważne światło Karoliny Gębskiej, projekcje wideo Jagody Chalcińskiej, muzyka Michała Lamży). Otwarty na różne asocjacje, inspirowane jednak głównie prozą Jarosława Iwaszkiewicza. Wiktor Ruben, grany przez Michała Staszczaka, z mgły się wyłania i w nią powraca. Nie sam a z drugim pojawiającym się/znikającym mężczyzną. To Jurek Karola Puciatego, atrakcyjny, nieopierzony, atrakcyjny bardzo młodzieniec, z powodu przedwczesnej śmierci którego bohater przybył do Wilka. Chyba że jest to jego homoseksualne mężczyzny zwizualizowane pragnienie lub sam młody Ruben a więc możliwa personifikacja nawet trzech mężczyzn w jednym. Spotyka nie tyle prawdziwe postacie kobiece, co jego o nich wyobrażenia. Kontakt z każdą z nich  ma inny odcień emocjonalnego zaangażowania, seksualnego pobudzenia, zmysłowego doznania. To bardzo interesująca projekcja-widzenie przede wszystkim siebie w innych. Taka interpretacja rozszerza wiedzę na temat głównego bohatera, mówi wiele o człowieku, działaniu pamięci w ogóle. Niewątpliwie jest to spektakl bardziej o mężczyźnie niż o kobietach. To na nim skupiona jest uwaga. Dla niego toczy się akcja. Kobiety dominują nie tylko swą zwielokrotnioną obecnością ale przede wszystkim dojrzałością, dystansem, siłą. Urokiem i pewnością siebie, wynikającą ze znajomości swych atutów. Doskonale panują nad uczuciami, wspomnieniami, życiem. Przeżywają a nie, jak on, rozpamiętują. Mimo że Wiktor przybywa do Wilka z ogromną muszlą z wielkimi czarnymi perłami- symbolami mocy i miłości, radości i szczęścia, sukcesu i powodzenia-prezentem dla każdej z pań, jest już na wszystko za późno.  Podświadomie więc obdarowując je przeprasza, wstydliwie wyznaje winę, że zawiódł ich nadzieje ale życzy wszystkiego, co najlepsze. Wybacza tak naprawdę sam sobie. Nic dziwnego, bo on również wywarł na pannach z Wilka wielkie wrażenie. Bardziej lub mniej otwarcie każda się w nim kochała. Piękna to metafora ich relacji. Miłości i wybaczenia. Pogodzenia.

Spektakl zaprasza widzów do spotkania jawy z podświadomością, rzeczywistości wyzwalającej prgnienie ze zmysłmi budzącymi pożądanie. Otwiera rewir bezpiecznej konfrontacji terażniejszości z przeszłością. Pokazuje piękno doświadczenia miłości w fazie jej narodzenia  i pogodzenia się z faktem, że jest tak naprawdę nieosiągalna i nierzeczywista. Pozostaje nigdy nie zspokojonym pragnieniem. Marzeniem.

PANNY Z WILKA.RAPSOD  Jarosław IWASZKIEWICZ

adaptacja i reżyseria: Anna GRYSZKÓWNA
scenografia i kostiumy: Martyna KANDER
muzyka: Michał LAMŻA
projekcje wideo: Jagoda CHALCIŃSKA
analiza psychologiczna postaci i relacji: Anna SZULC-RUDZIŃSKA
reżyseria światła: Karolina GĘBSKA

Iwona Dróżdż(Zosia)
Urszula Gryczewska(Jola)
Iwona Karlicka(Julcia)
Anna Sarna(Kazia)
Zofia Stafiej (Tunia)
Karol Puciaty(Jurek)
Michał Staszczak(Wiktor)

fot.:mat.teatru