Kobieta i mężczyzna. Ogień i woda. Wenus z Marsem w zenicie. Suma wszystkich strachów, doświadczeń, niepowodzeń, rozczarowań, stereotypów płci. Zwykłych a dojrzałych ludzi. Czułe, nieporadne, rozpaczliwe być albo nie być razem. Nic na siłę i wszystko naraz. Dowód na istnienie więzi sobie nieznanych a wzajemnie pożądanych. Spragnione miłości, głodne bliskości WYSTARCZY BYĆ. Mistrzyni i mistrz. Anna Seniuk i Jan Peszek.
Jeden wieczór, jedno spotkanie, karkołomny bieg z przeszkodami ku sobie. Jakby najważniejsze było bycie razem. Za wszelką cenę. Bo nie ma sensu inaczej, bo nie ma czasu na docieranie. Jakby frustracja samotności przechodziła super szybki test na dostosowanie się nieznanego do obcego. Przy rywalizacji każdej ze stron w rezygnacji z siebie. Licytacja na samo obnażenie. Jazda bez trzymanki na skróty, na przełaj na czołowe zderzenie. Z opcją, kto więcej wytrzyma. Kto więcej poświęci, z czego zrezygnuje. By nieznani sobie ludzie zaliczyli test wytrzymałości, odporności i gotowości na bycie razem.
I konstatacja, że nie warto czekać. Czas to największy wróg więc należy natychmiast sprawdzać, by natychmiast dotrzeć do istoty związku, uzgodnienia listy potrzeb każdego, do ustalenia rachunku rozbieżności, bilansu zysków i strat. Głód uczuć wymusza niestandardowe działanie. W stanie niezaspokojonego pragnienia wzajemnej obecności. Samotnym i tak być można zawsze. Samotność gwarantuje pakiet życiowych doznań a priori. To punkt stały. Pewny. Doskonały. Jak porażka, upadek, niepowodzenie, rozczarowanie. Samotności boimy się jak ognia. To w imieniu jej oszukania, zagłuszenia jesteśmy w stanie grać na partnera, naginać, zmuszać siebie do ustępstw. Odporność na samo okaleczenie jest wysoka. Wszak jesteśmy trzciną myślącą, doświadczoną. Giętką, wytrzymałą. Nie szkodzi, gdy z wyższej konieczności obciosujemy przerosty super ego. Dotychczasowe niepowodzenia w kontaktach z ludźmi ignorujemy, tłumimy genotyp wychowania, ukształtowane odruchy, cechy wpojone przez rodziców,wcześniejszych partnerów.
W wieku dojrzałym lub lekko przejrzałym nie ma sensu wszelka kontemplacja, oczekiwanie na wielką, jedyną miłość, rozciąganie w nieskończoność emocji, celebrowanie uczuć, zawieszanie gestów, dobieranie słów, praca nad precyzją wymagającą czasu. Szybka selekcja oczekiwań jest bardzo ale to bardzo pożądana. Ostry skrót poznawania siebie nawzajem naznaczony maksymalnym przyspieszeniem to skaza zdecydowanie wymuszona mądrością życiowego doświadczenia, koniecznością. Zwłoka jest zbędna. Marnotrawiąca siły i czas. Naraża na ból porażki, stratę kolejnej szansy bycia razem.
Jednak to mężczyzna przychodzi do kobiety. Podbija jej terytorium. Ta czeka. Jest gotowa. Czujna. Otwarta. To mężczyzna przychodzi do kobiety ale ta wychodzi mu cały czas naprzeciw. Kreuje, inicjuje, nadaje ton. Wyznacza granice. Decyduje o ich przekroczeniu. Oczywiście oboje są aktywni w tej grze DEKLARUJĘ i SPRAWDZAM. Oboje ryzykują. Ale są gotowi, by ponieść porażkę. Jeszcze mogą ją znieść. Jeszcze mogą do niej dopuścić.
To jest niepozorna sztuka. Zwyczajna o zwyczajności życia i ludzi. Wydaje się być relacją z randki dojrzałej potencjalnej pary. A dotyka spraw fundamentalnych. Bardzo życiowa i normalna zwraca uwagę na niekompatybilny świat kobiety i mężczyzny. Sprzeczną charakterystykę płci nie mogącą się połączyć w jednię. Bo to nie są zagubione i szukające się połówki tej samej całości ale odpychające się żywioły dwóch różnych kosmosów. Cudu trzeba, by choć przez jakiś czas, choćby przez jeden wieczór, były razem, obok siebie. W nieustającym tańcu przyciągania i odpychania tak różnej w charakterze a tak spójnej w marzeniu o bliskości naturze ludzkiej kobiety i mężczyzny. Cudu trzeba prawdziwej sztuki, by nas, widzów, tak skutecznie w świat tak delikatny, subtelny a istotny, ta mistrzowska gra aktorów wciągnęła. Ale przecież cuda się zdarzają. Wszyscy liczymy na cud. I cud sztuki teatralnej się zdarza. Zdarza się. Zdarza.
http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/spektakle/artykul/przyszedl-mezczyzna-do-kobiety_594444/
PRZYSZEDŁ MĘŻCZYZNA DO KOBIETY
Autor: Siemion Złotnikow
Reżyseria: Tomasz Zygadło
Scenografia: Teresa Gruber,
Kostiumy: Ewa Krauze,
Zdjęcia: Waldemar Bala,
Obsada: Anna Seniuk, Jan Peszek
PREMIERA 14.09.1992