SALOME to postać tragiczna. Czujemy to od pierwszego spojrzenia na scenę: zgrzebny, jutowy worek a w nim, domyślamy się, uwięziona postać. Zaczyna się miotać, szarpać, drżeć w spazmach. Uwalnia się Salome, dzika, szalona, samotna. Zakochana do obłędu kobieta tęskni. Przywołuje ciało, usta, włosy niedoszłego kochanka. Symbolicznie się w nim zatraca. Szuka zaspokojenia. Jest głęboko nieszczęśliwa a jej ciało doznaje katuszy. Myśl tylko wokół miłości błądzi. Tego, co utraciła. Nie rezygnuje. Obsesyjnie urazą podsycana duma żydowskiej księżniczki przyjmuje krwawy, okrutny wymiar. Dusza opuściła ją świadoma, że pokochany przez nią mężczyzna jej nie chciał. Teraz miłość zawiedziona, zignorowana, odtrącona szuka swojej formy zemsty.
Salome płonie. W czerwieni podążającego za nią ognia tańczy. Zatraca się, poddaje szaleństwu. Nie wytrzymuje napięcia urażona, ośmieszona, obnażona. Nie może zapomnieć. Nie może wybaczyć. Za zmysłowy taniec dla lubieżnego Heroda żąda głowy Jokaanana. I dopina swego. Na swój własny zaburzony sposób dostaje ukochanego. Jego usta, jego włosy, jego białe ciało. Martwe. Martwa jest już i ona. Gdy ogień niezaspokojonego pożądania, które nigdy nie było prawdziwą miłością przeradza się w wypalające ją od środka furię upokorzenia, wstydu, zawodu. I niszczy siłą odwetu.
A przecież była niewinna. Piękna. Wyjątkowa. Dostawała wszystko o co poprosiła. Córka Herodiady, pasierbica Heroda. Prorok jej odmówił ust więc sama je zdobyła. Eros splótł się z tanatosem. Przypieczętował obojga los. Żądze, manipulacje, ambicje zniszczyły niewinność, szlachetność, dobro. Doprowadziły do zguby. W bieli-symbolu niewinności ale i żałoby- Salome zanika nam przez czerń mroku swej obsesji wchłonięta. Wraca do punktu wyjścia. Swego narodzenia.
Akcja monodramu toczy się od końca. I nie pamiętam słów, krzyków, dźwiękowych paroksyzmów dziewczyny aktorki. Wydały się niewłaściwe, zbędne, zacierające sensy. Wyparłam je, unieważniłam. Psuły sugestywny, mocny obraz całkowity. Pozostały trzy rytualne obrazy miłości własnej przez pełnię księżyca uruchamiane, jak trzy kolejne stopnie wchodzenia do piekła krwawego erotyzmu i mrocznej zmysłowości. Muzyka, choreografia, scenografia i kostium wprowadzały w trans barwę i kształt emocji i uczucia. Ciało tylko nadawało im intensywność. Tak, słów nie pamiętam. Po co mi one, zbędne. Pozostała sama groza historii urażonej kobiety jak rozkapryszonego, zepsutego dziecka przyzwyczajonego do tego, że spełnia się jego każdą zachciankę, fanaberię, żądanie. Nie odmawia mu się. Nie śmie ignorować.
SALOME WG OSCARA WILDE'A
Scenografia i scenariusz: Anna Rakowska, Paweł Pawlik
Opracowanie muzyczne: Piotr Zakrzewski
Anna Rakowska otrzymała nagrodę główną na 18. Festiwalu Sztuki Teatralnej w Rybniku za rolę w spektaklu „Salome” Teatru Strefa Otwarta z Wrocławia
fot.: z posta użytkownika VI Dni Teatru Na Mokotowie,
https://www.facebook.com/DniTeatruNaMokotowie/photos/pcb.1291892714172115/797550843678036/?type=3&theater
Mam bardzo podobne odczucia.Tekst odkleił się od obrazu i zaistniał samodzielnie. Szybko usunęłam z pamięci aktorkę.
OdpowiedzUsuńKK
A szkoda, bo byłoby to jeszcze ciekawsza, mocniejsza, bardziej dramatyczna wypowiedź. Kompozycja monodramu była interesująca. Wizualna strona plastyczna też.
Usuń