RYTUAŁ przesłuchania sądowego-żmudny, brutalny, bezceremonialny- w sprawie rozpoznania RYTUAŁU sztuki -tajemniczej, obscenicznej, wolnej- w psychologicznie obnażającym bergmanowskim splątaniu artystycznym to główna linia narracyjna spektaklu Iwony Kempy Teatru Słowackiego w Krakowie. Figura Sędziego to widz, skazaniec i ofiara, który stara się zrozumieć z punktu widzenia formalno-prawnego a także z własnej ciekawości, co się stało i dlaczego. Docieka czym jest sztuka. Na czym polega jej działanie, skąd pochodzi jej moc, kontrowersja. Jakie są zagrożenia, granice wolności ekspresji artystycznej. I jaka jest rola artysty, jak daleko może się posunąć w swym działaniu twórczym. Łączy się z tym odpowiedzialność za dzieło, dzieła oddziaływanie. W kontekście obowiązującego prawa.
Dziewczyna, jej mąż i kochanek to artyści , każdy z zabałaganionym bagażem przeszłości, niestabilni emocjonalnie, zakręceni, zagubieni życiowo, artystycznie mierni. Mają kłopoty ze sobą. Mimo, że formalnie są razem- mieszkają, grają, kochają się, wykorzystują, pomagają sobie, wspierają się- są samotni do bólu, skazani tylko na siebie samych, żyją w nieustającym lęku, który może tylko rosnąć i się wzmagać. W zagrożeniu o pracę, pieniądze, a nawet o przeżycie. Zarabiają olbrzymie pieniądze ale bezrefleksyjnie wydają jeszcze więcej. Więzi są pozorne lub ich nie ma. Relacje roszczeniowe, powierzchowne, seksualne pogłębiają jeszcze bardziej rozczarowanie życiem. Działania przypadkowe, chaotyczne, intuicyjne. Wiele w tym wszystkim jest kamuflażu, gry, pozoru. Braku prawdy, sensu, autentyczności i szczerości. Ani praca ani sztuka nikogo tu nie ratuje, nie pomaga. Pozostaje tylko gra. Na scenie, w pracy, w życiu. Totalne odjazdy udawania. Tworzenia konstruktu perfekcyjnego pozoru zaspokojenia. Podkręcone używkami, seksem, pieniędzmi. Kłamstwem. Świat Zachodu pławiący się w ofercie dóbr, wymyślający coraz to nowe, dostępne skuteczne zagłuszacze mające kompensować, być ekwiwalentem wszelkich potrzeb człowieka, wykluczył, unieważnił, obśmiał po drodze wartości elementarne, naturalne, pierwotne. Wolność, miłość i braterstwo. Życia i sztuki. Wynaturzył je i zastąpił wielką, zaśmieconą pustką.
Taka jest scenografia spektaklu. Biała, wydaje się, że olbrzymia, sterylna przestrzeń wypełniona nielicznymi przedmiotami symbolami, sprzętami, ludźmi skazanymi na niebyt. Jakby bohaterowie byli ogołoceni ze wszystkiego. Wewnętrznie i zewnętrznie. Ten odpychający chłód wizualny przełamywany projekcjami ze świata zewnętrznego/np ulica z bezdomnymi, cmentarz, bar/ jeszcze bardziej zaciska pętlę na bezbronności człowieka wielkiej, zachodniej cywilizacji śmierci. Poszerza jego samotność i opuszczenie przez Boga i ludzi. Skazanie na samotność w sobie, na samotność wśród ludzi. I sztuka jest tu bezsilna. Nie nadaje sensu życiu, bo tylko w wymiarze prymitywnego rytuału wracającego do jej źródła wyzwala silne emocje. Poprzez jednostajny, głuchy ale mocny dźwięk bębnów, aktorów ubranych w sadomasochistyczne kostiumy, wino jak krew w rytualnej czarze, czary mary. Jesteśmy na poziomie emocjonalnym prymitywnych ludów pierwotnych.
Temat jest aktualny. Gorący. Ale przecież zawsze był żywy. Dotyczy wolności sztuki, jej poziomu, odpowiedzialności i miarodajnej oceny co jest sztuką a co nie jest. Definicje wymykają się kategoryzacji. Czasem jest bardzo trudno miarodajnie określić jej granice i wtedy sprawą zajmuje się sąd. Przekraczanie norm w sztuce, gdy jest jałowym i pustym, bezwartościowym gestem twórczym prowadzi do klęski, upadku. Artyści od początku ukrywają prawdę, jakby mieli coś na sumieniu, czuli się winni. W istocie boją się, nie są pewni czy nie przekroczyli prawa. Świadomi są odpowiedzialności ale dopiero w obliczu konieczności zeznawania w sprawie. Im bardziej milczą, kręcą i są przy tym aroganccy, nieobliczalni, tajemniczy, tym bardziej intrygują sędziego. Ten też jest bohaterem naszych czasów, nosicielem głęboko ukrywanych traum. Nie ma rodziny, przyjaciół, znajomych, jest bardzo samotny, co wypiera, ciągle pracuje bez wypoczynku, ma kłopoty, z którymi nie może sobie poradzić, od których nie może się uwolnić. A im więcej jest niezadowolenia, rozczarowania i frustracji w życiu bohaterów, tym bardziej jest to dla nich bolesne i prowadzi ku szaleństwu i tragedii.
Sztuka przesłuchania jest równie skomplikowaną, niejednoznaczną, podstępną grą z widzami, którymi tym razem są aktorzy. Wymaga świetnego przygotowania, oprawy formy, predyspozycji, talentu, profesjonalizmu. Ma swój własny scenariusz, zwroty akcji, napięcia, kulminacje. W scenie ostatniej sztuka teatru i sztuka przesłuchania najpełniej się łączą, ścierają, sprawdzają. Jedna wkracza w przestrzeń drugiej. Każda pokazuje swoją siłę oddziaływania ale jej istota pozostanie tajemnicą. Jedna zwycięża, nie trudno zgadnąć która. Nawet w postaci żenującego jarmarcznego rytuału zabójczo działa, choć nie można jej o nic oskarżyć. Sztuka potęgą jest i basta! Sztuka manipulowania wyzwolonymi emocjami w świecie deficytu bliskości, miłości.
Spektakl jest kameralny. Zredukowany do komunikatu. Akcja toczy się w pustce sterylnej czystości, gdzie intymne życie, bliskość, czułość, miłość to synonimy wyuzdania, uzależnienia, życia ponad stan, bez przyszłości. To zimny świat przypadku i fanaberii gdzie szczęście jest pojęciem obcym a spełnienie pustym. Tym bardziej odpychający, nieprzyjazny, niepokojący gdy uzmysławiamy sobie, że pozbawiony jest ciepła, intymności. Wyczyszczony z indywidualizmu osobowego bohaterów. Jest odzwierciedleniem ich pustki wewnętrznej, duchowej.
Atmosfera na spektaklu była gorąca, oczekiwanie nagrodzone. Pełna satysfakcja artystyczna. A artyści wspaniali. Postarali się bardzo, by pokazać -poprzez mizerię życia artysty, jego lęki, obawy, byt niepewny, ciągle zagrożony- kondycję współczesnego człowieka. Wybory konieczne, działania kompromisowe. Rytuał sztuki w rytuale życia.
RYTUAŁ INGMAR BERGMAN
reżyseria: Iwona Kempa
przekład: Elżbieta Frątczak-Nowotny
scenografia i kostiumy: Anna Sekuła
muzyka: Piotr Madej (Patrick The Pan)
multimedia: Grzegorz Mart
obsada: Katarzyna Zawiślak-Dolny, Marcin Kuźmiński, Sławomir Maciejewski, Grzegorz Mielczarek
piątek, 22 kwietnia 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz