Nagrody TEATR-u za sezon 2012/2013 zostały przyznane. Gratulacje dla wszystkich nagrodzonych i wyróżnionych.
Nagrodę im. Konrada Swinarskiego otrzymał PAWEŁ PASSINI za reżyserię
"Morrisona/Śmiercisyna" Artura Pałygi w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora
Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza za najlepsze kreacje aktorskie otrzymali:
KRYSTYNA JANDA za rolę w spektaklu "Danuta W." wg wspomnień Marzenia i tajemnice Danuty Wałęsy w reżyserii Janusza Zaorskiego
ŁUKASZ LEWANDOWSKI za rolę Koczkariewa w "Ożenku" Nikołaja Gogola w reżyserii Iwana Wyrypajewa
Nagrodą specjalną "Teatru" uhonorowano JACKA ST. BURASA - wybitnego tłumacza, krytyka literackiego i pisarza, który przyswoił polskiemu teatrowi arcydzieła literatury niemieckojęzycznej, dawnej i współczesnej
Czekam na spektakl nagrodzony. Może zostanie zaproszony do Warszawy. Nadzieja w IMCE, która gości spektakle z całej Polski na Niecodziennym Festiwalu Teatralnym. Ciekawe, że właśnie ten, nie inny spektakl tak się wyróżnił. Paweł Passini już wielokrotnie był nagradzany, spektakle produkuje średnio trzy na rok. To nie jest mało! Pracuje intensywnie, a efekty są interesujące, warte obejrzenia. Widziałam jego spektakl TURANDOT zaproszony przez Teatr Studio. To było interesujące, ciekawe formalnie i konstrukcyjnie przedstawienie. Nowoczesne, złożone, tętniące pomysłami i wykorzystujące różne formy teatralnej wypowiedzi, nawiązujące fantastyczny kontakt z widzem. I nieprawdopodobnie oddziałujące na jego wrażliwość i wyobraźnię. Fantastyczny, świeży teatr. Zapamiętywany obrazami. TURANDOT była świetnie zagrana, lekko, dowcipnie, przejmująco. Nic dziwnego, że kolejne spektakle Pawła Passiniego budzą zainteresowanie i są nagradzane.
Krystyna Janda jest klasą samą w sobie. To już gigant teatralny, mistrz aktorski, reżyserski, organizacyjny. Zjawisko. Gwiazda. Instytucja. Nie bójcie się mieć marzenia. Patrząc na karierę Pani Krystyny wiemy, że się spełniają. Jest wyjątkowa, szczególna, jedyna w swoim rodzaju. Tak to bywa gdy wielki talent spotyka się z tytaniczną pracą. Ogromna motywacja, osobowość, energia. To może wypływać tylko z miłości do sztuki, również teatru. To objaw miłości do życia, a więc i nas, publiczności, z którą Pani Krystyna nawiązuje kontakt szczególnie bliski, bezpośredni. Tak jest z jej Danutą W. Traktuje ją czule i ze zrozumieniem. Nadaje ludzki wymiar cieniowi bohatera narodowego. Personifikuje go. Wynosi los matki, Polki , zwyczajnej niezwyczajnej, do poziomu normalności. W trakcie przygotowywania ciasta. Zapach i smak szarlotki to zmysłowy wymiar sztuki, który Krystyna Janda potrafiła w nas, widzach, otworzyć. Najprostsze bywa najtrudniejsze. Choć wydaje się takie oczywiste. Pamiętacie obieranie ziemniaków w Zachęcie? Tu w Polonii artystka obiera jabłka. I wpisuje tę czynność w kontekst sztuki. Czynności elementarne, najprostsze niezbędne dla budowania, podtrzymywania życia. Nadawania mu wagi i sensu. Performance w Zachęcie był znakiem, wyodrębnieniem tylko jednej czynności -nieatrakcyjnej, nudnej, brudnej- przypisując jej wagę symbolu. Obieranie jabłek podkreśliło pojmowanie poprzez zmysły /dodatkowo powonienia i smaku/ znoju codzienności. Czujemy, że życie ma wartość samą w sobie, w najbardziej nawet prozaicznej czynności. I wspomaga zaistnienie wydarzeń wielkich. Przerastających swym znaczeniem prozę życia, bez której nie może się jednak obejść. Złożoność wymagająca prostoty. Wielkość wspomagana małością. Janda nie zbanalizowała tego a uwypukliła. Podkreśliła znaczenie powszedniości, branie zdarzeń i ludzi takimi, jakimi są naprawdę, bez zbędnego patosu, wywyższania. Przybliżyła się do prawdy. Nadała jej kształt wiarygodny, żywy, bliski oryginału, jaki nam się wydaje, jaki przeczuwamy, jaki chcielibyśmy by był naprawdę.
Łukasz Lewandowski to taki artysta, który wydaje się być niezauważalny na scenie. Swą niepozornością, prostotą, naturalnością tak wpisuje się w materię sztuki, że tworzy z nią nierozerwalną jednię. Nie ma tu spektakularnych pomysłów, szczególnych zabiegów, środków, a jeśli je aktor stosuje , są niewidoczne doskonale, minimalistyczne, tożsame z zamysłem scenicznej osobowości. To wyjątkowy dar nadawania postaciom niewymuszonej naturalności, swobody, lekkości. Wydaje się, że kreacja nic aktora nie kosztuje. Tak jest ukryty ten mozół budowania wiarygodnej postaci, że wydaje się nie istnieć, być wynikiem naturalnych warunków aktora. Jego talentu, który nie ma nic wspólnego z ostentacją, błyskiem, wyróżnieniem. Cichy jest, wielki jest i jaki skuteczny! Działa, jak niewidzialna , wewnętrzna sprawcza siła. Przez jurorów i publiczność jest na szczęście zauważany rezultat jej działania. Powściągliwość i praca, talent i osobowość, to znak firmowy Łukasza Lewandowskiego. Piszę to pamiętając nagrodzoną rolę Lewandowskiego w "Braciach Karamazow" oraz role w "Nie-Boskiej Komedii"", "Błądzeniu", "Amazonii", "Iluzjach". Na "Ożenek" się dopiero wybieram. Cenię Wyrypajewa, podziwiam Gruszkę, a Lewandowski ze swą nagrodzoną rolą będzie dla mnie dodatkową przyjemnością , zachętą , by obejrzeć jak najszybciej ten spektakl. Oto co pisze o Łukaszu Lewandowskim w swoim Subiektywnym spisie aktorów teatralnych /Edycja dziewiętnasta/ Jacek Sieradzki "Łukasz Lewandowski [zwycięstwo]Krystyna Janda jest klasą samą w sobie. To już gigant teatralny, mistrz aktorski, reżyserski, organizacyjny. Zjawisko. Gwiazda. Instytucja. Nie bójcie się mieć marzenia. Patrząc na karierę Pani Krystyny wiemy, że się spełniają. Jest wyjątkowa, szczególna, jedyna w swoim rodzaju. Tak to bywa gdy wielki talent spotyka się z tytaniczną pracą. Ogromna motywacja, osobowość, energia. To może wypływać tylko z miłości do sztuki, również teatru. To objaw miłości do życia, a więc i nas, publiczności, z którą Pani Krystyna nawiązuje kontakt szczególnie bliski, bezpośredni. Tak jest z jej Danutą W. Traktuje ją czule i ze zrozumieniem. Nadaje ludzki wymiar cieniowi bohatera narodowego. Personifikuje go. Wynosi los matki, Polki , zwyczajnej niezwyczajnej, do poziomu normalności. W trakcie przygotowywania ciasta. Zapach i smak szarlotki to zmysłowy wymiar sztuki, który Krystyna Janda potrafiła w nas, widzach, otworzyć. Najprostsze bywa najtrudniejsze. Choć wydaje się takie oczywiste. Pamiętacie obieranie ziemniaków w Zachęcie? Tu w Polonii artystka obiera jabłka. I wpisuje tę czynność w kontekst sztuki. Czynności elementarne, najprostsze niezbędne dla budowania, podtrzymywania życia. Nadawania mu wagi i sensu. Performance w Zachęcie był znakiem, wyodrębnieniem tylko jednej czynności -nieatrakcyjnej, nudnej, brudnej- przypisując jej wagę symbolu. Obieranie jabłek podkreśliło pojmowanie poprzez zmysły /dodatkowo powonienia i smaku/ znoju codzienności. Czujemy, że życie ma wartość samą w sobie, w najbardziej nawet prozaicznej czynności. I wspomaga zaistnienie wydarzeń wielkich. Przerastających swym znaczeniem prozę życia, bez której nie może się jednak obejść. Złożoność wymagająca prostoty. Wielkość wspomagana małością. Janda nie zbanalizowała tego a uwypukliła. Podkreśliła znaczenie powszedniości, branie zdarzeń i ludzi takimi, jakimi są naprawdę, bez zbędnego patosu, wywyższania. Przybliżyła się do prawdy. Nadała jej kształt wiarygodny, żywy, bliski oryginału, jaki nam się wydaje, jaki przeczuwamy, jaki chcielibyśmy by był naprawdę.
Życzyłem w zeszłym roku pracy nad lepszej klasy materiałem niż kabaretowy "Jaskiniowiec". Mówisz, masz. "Amazonia" Michała Walczaka w Teatrze na Woli dała mu szansę stworzenia komediowej roli roku: jadowitej karykatury reżysera nawiedzeńca, co szamani po piwnicach, męcząc naiwnych wyznawców i tworząc ćwierć zrozumiałe awangardy, szczelnie zawinięte w kabotyństwo. Ciekawe, gdzie podpatrzył tych, których spamfletował tak bezbłędnie; mam podejrzenia, ale nie powiem. Zaś rolę nad rolami, Iwana Karamazowa w spektaklu Janusza Opryńskiego z lubelskiego Provisorium, na premierze rozpędził za mocno, nie starczyło oddechu do końca. Co nie jest kłopotem na dalsze granie, bo konstrukcja kreacji w jej konsekwencji, rozłożeniu akcentów, tematów, w rytmach – jest modelowa i myślowo, i emocjonalnie. Skoro mogę życzyć tak skutecznie, mówię po prostu: oby tak dalej." I Lewandowski konsekwentnie tak dalej kontynuował. Z powodzeniem.
Tym sposobem TEATR nagrodził dwie skrajnie wyjątkowe ale różne aktorskie osobowości. Eksplodującą i porażającą swoją energią , powściągniętą na potrzeby Danuty W., Krystynę Jandę i mądrą , podskórnie ale skutecznie, konsekwentnie działającą siłę spokoju talentu Łukasza Lewandowskiego.
Jeśli możliwości pozwolą obejrzyjmy nagrodzony i nominowane spektakle. Cieszmy się kreacjami aktorów. Doskonale pokazują , że sztuka ma wymiar normalności, choć sama musi być naprawdę wielka i ponadnormatywna, by móc wyrazić tę normalność. A na nagrodzoną sztukę Pawła Passiniego Warszawa niecierpliwie czeka.
0 komentarze:
Prześlij komentarz