Nie ma wątpliwości, jesteśmy w teatrze, NOWYM TEATRZE w Warszawie. Choć to KINO MORALNEGO NIEPOKOJU, spektakl wyreżyserowany przez Michała Borczucha, który debiut filmowy ma już za sobą /WARANY Z KOMODO/. Tytuł dobitnie sugeruje zakres tematyczny sztuki, czas, do którego się odnosi, ambicje reżysera, łączącego to co osobiste, intymne, wsobne z tym, co zewnętrzne, wrogie, niszczące.
Niepokój to rys szczególny naszych czasów. Jest jak podskórny stygmat współczesności, naznaczający ale i rozsadzający od wewnątrz nonszalancję, wolność, otwartość nowoczesnego człowieka. Jego galopadę do przodu, nastawienie na sukces, ciągłe doskonalenie się, kompulsywną konsumpcję jakby mimo lub poza upływającym czasem. Ignorowana w życiu moralność pozornie tylko go nie dotyczy. Literatura/WALDEN, CZYLI ŻYCIE W LESIE Henry Davida Thoreau w tłum. Tomasza Śpiewaka/ i kino jako bezpośrednie odniesienie/ LISTY RODZEŃSTWA Andrzeja Wajdy, AMATOR Krzysztofa Kieślowskiego/ i rozszerza, i pogłębia pole widzenia. Mówi, że nic, a w każdym razie niewiele się zmieniło. Człowiek nadal musi żyć w rzeczywistości, która nie jest wyłącznie jego indywidualną kreacją. Podąża za swoją pasją. Łaknienie i niezaspokojenie niszczy mu życie, sztuka i realizm jest w opozycji, mimo że jedno bez drugiego nie zaistnieje. Michał Borczuch nie rezygnuje jednak z atutów teatralnego stwarzania światów równoległych, ich wsobnego postrzegania i indywidualnego odbioru przez widza. Multiplikuje je na wiele artystycznych sposobów, pozwala się im przeplatać, przenikać, jednocześnie współistnieć. Łączy różne teksty, elementy scenografii, zestawia odległe czasy akcji, które się stapiają w jedną narrację w czasie rzeczywistym, aktorzy grają jednocześnie na wielu planach, co powoduje, że postacie z przeszłości, wpływają na to, co się dzieje na scenie.
To jest znakiem firmowym Borczuchowej formy. Niesłychanie skutecznym sposobem opowiadania, ilustrowania, wyjaśniania, co tak naprawdę artysta ma na myśli. Co go niepokoi w dzisiejszym chaosie świata, pędzie za konsumpcją, egoistycznym używaniem życia, pogonią za nie swoim, bo wykreowanym przez modę, marketing, promocję marzeniem, potrzebą, pragnieniem. Reżyser mówi o sobie, z siebie. Proponuje powrót do źródła. Tworzy krajobrazy wewnętrznych, emocjonalnych doznań. Odwołuje się do doświadczenia, które najskuteczniej, najbardziej sugestywnie może w nas, odbiorcach jego sztuki, przemówić. Wskazuje na możliwość ucieczki przed narzucaną narracją, niszczącą presją świata kapitału, interesu, manipulacji/polityki, środków masowego przekazu, reklamy, mody, itd /. O uniezależnieniu się od wpływów zewnętrznej nami modulacji. Psychologicznej, społecznej, edukacyjnej, wychowawczej, religijnej obróbce osobowości, mentalności, wymuszanego na wiele sposobów obowiązującego stylu życia. O zdystansowaniu się do tego, czego świat od nas oczekuje a skupieniu się na tym, kim jesteśmy, czego chcemy, po co, dla kogo żyjemy, czego sami od siebie, świata chcemy. Co tracimy, co zyskujemy. Co daje prawdziwy napęd do reaktywowania chęci szczęśliwego życia.
Borczuch przywołuje wspomnienia, uruchamia wyobraźnię, uwalnia od jednej normatywnej tylko wersji nas indywidualnych. Kieruje światło na intymny, osobisty, emocjonalny kształt, wymiar, głębię, sposób postrzegania nas samych. Mówi, że mamy wiele możliwości. A sfera wolności możliwa jest do wypracowania przez każdego indywidualnie. I nie jest to skomplikowane. Dystansuje się do polityki, choć to ona decyduje o jakości życia, narzuca scenariusz walki jednostki ze światem.
Może się wydawać, że to zbyt oczywista, prosta, naiwna propozycja. Anachroniczna, tak bardzo odklejona jest od rzeczywistości. Bo jak można zejść na ziemię z niebotycznie ustawianych celów, ciągle modyfikowanych ścieżek karier, ambitnych planów, wymagań bycia szczęśliwym gdy jest się formatowanym od urodzenia na nie swój sukces, na nieustanne pokonywanie samego siebie/własnych ograniczeń, słabości, obaw, lęków, itd/ cyborgiem? Życie w niezgodzie ze sobą, już nie w teraźniejszości ale w ciągle wizualizowanych planach, celach, projekcjach przyszłości, bo tak szybko, tak intensywnie funkcjonuje współczesny człowiek, któremu trudno się zatrzymać, grozi rosnącym egzystencjalnym niepokojem. Moralną frustracją. Zapaścią. Przeżywanym -nie w kinie, nie w teatrze a w nęcącym reklamową oferty przymusem, wymuszanej przez system dręczącej fantazji- koszmarze realu.
Dlatego metafora zagubionej w mieście autostrady jako jeziora, w którym kąpią się, odnajdujący szczęście, radość, beztroskę bohaterowie jest wskazówką. Bawi ich uczenie się umiejętności przystosowania do zmieniających się okoliczności, warunków ale też niepokoi, bo nie widać granicy, która zatrzymałaby pęd galopujących zmian w świecie, mogących prowadzić człowieka donikąd. Interesujące są sceny z AMATORA Krzysztofa Kieślowskiego grane na brudno/Dominika Biernat, Piotr Polak/. Będące zderzeniem indywidualnej, nieprofesjonalnej kreacji z kreacją społecznego, instytucjonalnego, systemowego terroru. Ale też daje do myślenia gra Krzysztofa Zarzeckiego wcielającego się w rolę wydelikatnionego, subtelnego, soft drwala, człowieka miasta uciekającego do życia w głuszy. Bardzo grzecznie pouczającego o wyższości spokojnego życia w zgodzie z naturą, z sobą niż uczestniczenia w konsumpcyjnym wyścigu szczurów. Jego bohater, mimo że chodzi z siekierą, mieszka samotnie w wybudowanej przez siebie chatce wcale nie jest silny, twardy, dziki jak jego otoczenie. Pozostaje słabym gigantem, który w istocie nie innych, a sam siebie chce upewnić o słuszności wyboru prostego życia. Znaczące są listy, spotkania rodzeństwa/ Maja Ostaszewska, Marek Kalita, Jacek Poniedziałek/, pokazujące jak łatwo zapomina się o więzach, powinnościach rodzinnych, uczuciach najprostszych, czułych gestach, zwykłej komunikacji w rozśrodkowanym, samotnym, zapracowanym, walczącym z obowiązkami, brakiem czasu, egotycznym, narcystycznym życiu człowieka.
Ucieczka przed rzeczywistością jest utopią, przegraną, a wiec wyborem wątpliwym. Pozostaje inspirującą ale tylko artystyczną kreacją. Wyjściem z systemu chwilowym, awaryjnym. Sam Henry David Thoreau swoim życiem to udowodnił. Michał Borczuch daje nam lekcję uruchomiania wyobraźni, wrażliwości. Ośmiela nas do cieszenia się każdą chwilą. Porzucenia wstydu przed wzruszeniem, okazywaniem czułości. Proponuje pielęgnowanie w sobie siebie, z całym bagażem wspomnień, niezafałszowaną duchowością, niezaburzoną obcym wpływem osobowością, kultywowanie prostych związków, jasnych relacji, pozytywnych emocji. Kolekcjonowanie chwil radosnych, szczęśliwych. Chwytanie i celebrowanie tego, co sprawia radość, daje przyjemność, wnosi spokój. Doskonali umiejętności utrzymania równowagi pomiędzy sobą i tym, co ma na nas wpływ. Jedynie kosmos wewnętrzny człowieka jest rewirem, w którym jest on w stanie się schronić, poczuć się bezpiecznym. To daje siłę. Reżyser, wykorzystując literaturę, kino moralnego niepokoju, to, co prywatne, subiektywne i obiektywne, tworzy teatralne rozwinięcie tak, że każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie czy budowanie harmonii świata, w nim harmonijnego siebie, pozostanie tu i teraz niemożliwą do przeprowadzenia misją.
KINO MORALNEGO NIEPOKOJU
Reżyseria: Michał Borczuch
Dramaturgia, scenariusz: Tomasz Śpiewak
Scenografia, kostiumy: Dorota Nawrot
Muzyka: Bartosz Dziadosz
Reżyseria świateł: Jacqueline Sobiszewski
Wideo, fotografia użyta w scenografii: Wojciech Sobolewski
Charakteryzacja: Monika Kaleta
Obrazy: Jan Płatek
Asystenci reżysera: Jeremi Pedowicz, Aleksandra Śliwińska
Obsada: Bartosz Bielenia, Dominika Biernat, Marek Kalita, Maja Ostaszewska, Ewelina Pankowska, Piotr Polak, Jacek Poniedziałek, Eliza Rycembel, Krzysztof Zarzecki
W spektaklu wykorzystane są fragmenty:
„Walden, czyli życie w lesie” Henry Davida Thoreau w tłum. Tomasza Śpiewaka
Scenariusza filmowego „Amatora” Krzysztofa Kieślowskiego.
W scenie „Listy rodzeństwa" wykorzystano fragmenty dziennika Jacka Poniedziałka.
Scenografia jest inspirowana wideo-performansem Józefa Robakowskiego „Samochody, samochody” z 1985 roku.
W spektaklu wykorzystano następujące utwory muzyczne:
Fryderyk Chopin „Mazurek in b minor Opus. 33”
Fryderyk Chopin „Nokturn Op.48”
Kirby James Leyland „All You Are Going To Want To Do Is Get Back There”
Andrzej Korzyński „Wiersz Miłosza”
Spektakl dla widzów w wieku 16+
Spektakl trwa 2h bez przerwy
Koproducent: Künstlerhaus Mousonturm
fot. Tomasz Ostrowski
0 komentarze:
Prześlij komentarz