Przestrzeń jest duża, schludna, skromna, wypełniona wieloma stolikami przykrytymi ceratą, z popielniczkami, kwiatkami w wazonikach, obok stojącymi krzesłami, jakby to była stołówka, miejsce parafialnych spotkań. Podłoga uniesiona jest pod kątem. Kontekst przestrzenny odzwierciedla położenie i stan psychiczny bohaterów sztuki. Stąpają po niepewnym gruncie, nie czują się bezpiecznie, muszą uważać, z uwagą kontrolują każdy swój krok. Bo może skończyć się utratą równowagi, upadkiem.
SONATA JESIENNA to pojemne, ponadczasowe, psychologiczne dzieło Ingmara Bergmana mówiące o zaburzonych relacjach matki i córki, niemożności porozumienia, błędach procesu wychowawczego/brak uczuć, wątłe więzi, odrzucenie/, co pozbawia dzieci pewności siebie, funduje im niską samoocenę, zaburza osobowość, uniemożliwia budowanie uczuciowych więzi, ostatecznie skutkuje brakiem miłości. Nie pozwala uwolnić się od głębokiego poczucia krzywdy, z którym walczą przez całe życie. Sztuka jest wiwisekcją spotkania matki i dziecka. Ich wzajemną psychoterapią. Konfrontacją, tego, co je łączy, dzieli. Dotyka, boli i dręczy. Jak sobie z tym radzą, nie radzą. Pozwala odkryć i wyjaśnić, co było dotąd ukryte, przemilczane, zakłamane, wyparte. Umożliwia usprawiedliwić postawy, uzgodnić wersje wydarzeń, lepiej się poznać, zrozumieć. Niewiele to zmieni. Niewiele poprawi. Blizny są zbyt głębokie, rany na nowo się otwierają. Krwawią. Nie sposób zacząć wszystkiego od początku, bo czasu się nie cofnie, pamięci nie wymaże. Można tylko wyznać swoje myśli, nazwać ból. Spróbować wybaczyć. Przeprosić. Kochać bez wzajemności za dwoje.
Kuba Kowalski wyreżyserował spektakl przejmujący. Wierny autorowi. Aleksandra Justa gra egzaltowaną, egotyczną pianistkę, niestabilną, odklejoną od normalnego, realnego życia osobę, która nie zaznawszy w dzieciństwie miłości, nie potrafiła kochać swoje dzieci. Obie córki czują się odrzucone, skrzywdzone. Każda na swój sposób. Brak miłości boli. Udziwnia. Każda jest innym wariantem cierpienia spowodowanego brakiem ciepła, bliskości, obecności kochanej osoby. Jeśli nie ma prawdziwej więzi, miłości w dzieciństwie, nie potrafi się później okazywać uczuć, nie umie się samego siebie, innych ludzi kochać. Matka i córki walczą, by zostać wysłuchane, zrozumiane ale ostatecznie przegrywają.
Złe wychowanie naznacza dysfunkcją, okalecza emocjonalnie. Niszczy człowieka. Powoduje, że porusza się w życiu jak po równi pochyłej, jak we mgle. Ani sztuka/muzyka klasyczna/, ani wiara/córka jest żoną pastora, napisała książkę/ nie są w stanie zapełnić uczuciowej przepaści, później miłości nauczyć. Po prostu jej nie ma, nie będzie. Nie da się znaleźć substytutu. To bardzo smutna konstatacja. Szczególnie ważna w dzisiejszych czasach, gdy wszyscy są zapracowani, zajęci a dzieci pozostawione, opuszczone, wyeliminowane z życia rodziców i radzą sobie jak potrafią, jak mogą. Ten czas na wzajemne uczenie się miłości, bliskości, troski,poświęcenie uwagi na drugiego człowieka, bycie matką, bycie ojcem, bycie kochanym dzieckiem na zawsze może być utracony.
Twórczość Ingmara Bergmana to skarbnica wiedzy o relacjach międzyludzkich, niewysychające źródło emocji, artystycznych przeżyć. Filmy nie starzeją się w swym potencjale kulturotwórczym, z równą mocą twórców inspirują, podobnie jak kiedyś na widzów działają. SONATA JESIENNA w reżyserii Kuby Kowalskiego dobitnie to potwierdza. Uczy i wzrusza. Warto obejrzeć zarówno film mistrza, jak i spektakl polskiego, zdolnego reżysera/np.:WICHROWE WZGÓRZA, SZKARŁATNY PŁATEK I BIAŁY/. By dostrzec różnice, docenić aktorstwo, inscenizację, choreografię. Po prostu cieszyć się mądrą, piękną sztuką.
SONATA JESIENNA INGMAR BERGMAN
przekład: Zbigniew Łanowski
reżyseria: Kuba Kowalski
scenografia i kostiumy: Arek Ślesiński
muzyka: Arek Duda
reżyseria światła:Damian Pawella
obsada: Katarzyna Chmielewska, Aleksandra Justa/aktorka Teatru Narodowego/, Weronika, Nockowska, Wojciech Solarz
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń