XVI MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL SZTUKI MIMU
"INFINITA" Familie Floz - Niemcy
Pierwszy dzień XVI.Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu mamy za sobą. I cudowne wzruszenia, śmiech obok zadumy nad losem ludzkim. Delikatnym i okrutnym, kruchym i twardym. Bezgranicznie samotnym, w wiecznej walce. Bezsłownym ale nie w ciszy. Z twarzą zastygłą w masce dzieciństwa niepostrzeżenie zmieniającą się na maskę starości. Nieunikniony kołowrót życia pokazany został w dynamicznej, perfekcyjnej narracji ruchu, muzyki, światła. Z poczuciem humoru, z elementami zabawy- również z publicznością- ilustrując triumfy i porażki bohaterów. Artystom udało się zindywidualizować grane postacie. Grali dzieci i starców. Mężczyzn i kobiety. Dzięki aktorstwu,clownadzie, akrobatyce, teatrowi maski i cieni -wspieranej przez prostą, funkcjonalną scenografię, pomysłową choreografię, układy sceniczne- widzom łatwo przychodziło rozpoznawać zamysł działań budujących przekaz, który obok smutku dawał wiele radości. Poruszona, rozbawiona publiczność/sala full/ nagrodziła występ wspaniałych artystów owacją na stojąco. Potrzebujemy wzruszeń, prawdy. Zabawy. Tak profesjonalnych, interdyscyplinarnych spektakli. Brawo!
http://www.mime.pl/program-16-edycji/10-06-pi%C4%85tek-godz-20-00-infinita-familie-floz-niemcy/
fot.: Kasia Chmura-Cegiełkowska
„LES AIMANTS - Compagnie Mangano Massip - Francja
Dzień drugi festiwalu nie rozczarował. O, nie! Wręcz przeciwnie. LES AIMANTS /MAGNESY/ bliższy teatrowi tańca w wykonaniu Sary Mangano i Pierre'a - Yves'a Massipa /Compagnie Manganoto/ to kolejny spektakl, który opowiada o przemijaniu. INFINITA dotyczył nieubłaganego procesu fizjologicznej erozji życia, dzisiejszy pokazywał rozpad związku, wygaszanie uczucia, koniec miłości. Nie analizuje jej ewolucji, przemiany z biegiem dni, z biegiem lat, ale podkreśla kluczowe, najważniejsze momenty gwałtownych uniesień zarówno te pozytywne, jak i negatywne. To, co jeszcze łączy te spektakle to niebywale doskonały poziom przygotowania i wykonania technicznego przez aktorów. Precyzja, profesjonalizm, doświadczenie. Zgranie. Niebywała naturalność, giętkość i lekkość ruchu, gestu, sugestii. Wyrazistość, czystość, pełna synchronizacja, co buduje prawdę przekazu. Jasność jego odczytu bez utraty delikatności, subtelności, głębi. Mimo, że akcja jest nielinearna, widz nie ma trudności w zrozumieniu zawartych w kolejnych scenach stanów uczuciowych pary. Odróżnienia jawy od snu. Przyciągania od odpychania. Wniknięcia w ciągle ewoluujące relacje bohaterów. Odczuwania wszelkich niuansów emocjonalnych, rozszfrowania różnorodności psychologicznych splątań, zależności, postaw, sytuacji. Obrazy kolejnych scen są bardzo precyzyjnie skomponowane, tak zestawione, by odzwierciedlić rzeczywisty sens jaki sobą niosą.
http://www.mime.pl/program-16-edycji/11-06-sobota-godz-20-00-les-aimants-mangano-massip-compagne-francja/
fot.: Kasia Chmura-Cegiełkowska
Dzień trzeci spotkania ze sztuką mimu pozwolił oswoić się z pantomimiczną formą ekspresji, wejść głębiej w ten świat bez słów, szczególnie dla tych widzów, którzy zetknęli się z pantomimą po raz pierwszy. Tym razem przedstawiono LES COLLECTIONNEURS - Hippocampe Mime Corporel Thatre z Francji. Teatr ten swym nastrojem przypomina sztukę Tadeusza Kantora, świat Brunona Schulza. Związany jest mocno z życiem człowieka. Jego marzeniem, pragnieniem, losem. Surrealistyczne sytuacje, symboliczne rekwizyty, kostium jest jak druga skóra. Multiplikowanie postaci, zwielokrotnianie bytów alternatywnych mających źródło w jednej postaci wzmacnia siłę oddziaływania, treść przekazu, który do końca nie jest jasny, zrozumiały. Osadzony jest poza czasem w krainie wrażliwości, na styku jawy, snu, personifikującego się marzenia. Dlatego pewnie ma tak zaskakujący czasem przebieg, formę, kształt. Co zaskakuje, wywołuje poczucie zagubienia, błądzenia, zmusza do szukania sensów.
http://www.mime.pl/program-16-edycji/12-06-niedziela-20-00-les-collectioneurs-mime-corporel-theatre-hippocampe-francja/
fot.: Kasia Chmura-Cegiełkowska
WIECZÓR HISTORII PANTOMIMY - Sara Mangano i Pierre-Ives Massip - Francja
WIECZÓR WSPÓŁCZESNEJ PANTOMIMY - skład międzynarodowy
Dzień piąty zaoferował obfitość tematów, technik, formy, stylów. To już tradycja festiwalu. Etiudy -krótkie, intensywne, wyraziste- jak mgnienia przemykały przez scenę Teatru na Woli. Ledwie można było nadążyć za zmieniającymi się układami, tematami, obrazami. Każdy jest inny, ostateczny kształt uzyskuje tuż przed sceniczną prezentacją. Dzięki temu doświadczamy całej różnorodności, bogactwa sztuki pantomimy. Wypowiedzi pozawerbalnej. Jakby słowa zawodziły lub nie były potrzebne. Bo najważniejsze wydaje się działanie. Ruch, gest, czyn. Mowa ciała. A ta musi być perfekcyjnie precyzyjna. Inaczej wszystko rozmywa się w niepokojącą nieoczywistość, rozpada na odrębne niekompatybilne elementy nie tworzące oczekiwanej, pożądanej, upragnionej czytelnej całości. Które etiudy przemówiły, każdy widz musi ocenić sam.
ŁAWECZKA to historia miłosna, wzruszająca instrukcja JAK JĄ ZDOBYĆ dla zakochanego w dziewczynie chłopaka. Bardzo dobra technika.Wyrazista, Jasna. Przejrzysta.
WSPOMNIENIE BALETNICY przekazuje nam tylko nostalgię. Możemy ją poczuć, choć baletnice są karykaturą naszego wyobrażenia o balecie. O nim samym marzeniem.
NAUCZYCIEL TAŃCA jest zabawny, pomysłowy, taktowny, cierpliwy. Idealny. Popis. Obfitość sytuacji, emocji, znaczeń. Niekoniecznie do tanga trzeba dwojga.
OSTATNI LOT nie do końca jest dla mnie zrozumiały. Samolotu nie ma, pilotka ocalała i jest zadowolona jakby się cieszyła z przebiegu zdarzeń lub może jest w szoku po wypadku. Interpretacja jest otwarta i zagadkowa. W zasadzie to emocjonalny odlot mima. Taniec ze spadochronem.
KRÓL jest raczej błaznem, majestatu zabawną, marną imitacją. Chyba że jest królem życia. Lecz nie marionetką. Tyranem. To clown w masce. Wesołek, fircyk, figura, której nie ma powodu się obawiać. Jest niegroźny. Pozycja bawi go i ta beztroska może się i nam udzielić. No cóż, władzy nie należy traktować poważnie a z przymrużeniem oka. A może to tylko beztroski pozór kryjący tyranię maską?
SZALONA PANI NAUKOWIEC ciągle uśmiechnięta, zdziwiona, zaaferowana nie jest niebezpieczna, raczej ciekawa, Nie ustaje w poszukiwaniu, eksperymentowaniu, przeprowadzaniu doświadczeń. Jeśli zrobi komuś krzywdę, to jedynie samej sobie. Nam nie zagraża. Choć rzeczywiście szaleństwo ma w geście i twarzy wyrazie. Nie przekonała mnie, nie poruszyła.
KABARET to tylko kostium. Dosadne, jednoznaczne skojarzenie. Podkreślona czerwienią, teatrzykiem kukiełkowym figura. Rozczarowanie.
POCZĄTEK to scena zbiorowa przy ognisku-miejscu kształtującej się wspólnoty, idei. Kolorowy, tętniącym ciepłem, nadzieją obraz. Budujący, symboliczny, pełen energii, optymizmu. Do niego można wracać zawsze gdy braknie sił, pomysłu, energii. Gdy się wątpi lub upada. Dobrze jest pamiętać o początku wszelkiej nadziei.
GOOD MORNING, GOODSE jest chyba o tym, jak sprawować kontrolę nad światem z porannego budzenia się do życia.
HERBATKA O PIĄTEJ podobała mi się. Forma w formie. Powściągliwy, kontrolowany dowcip. Przemyślany. Precyzyjny. Dopracowany. Wycyzelowany.
RANDKA W KINIE jest pomysłowa, wyrazista, ale taka oczywista!!!Zabawa przednia, wyśmienita. Czysta przyjemność. Rozbrykanie w kinie, wariacje na temat.
POMIĘDZY STRONAMI, ach!!, jakże mi się podobał. Inspirująca powściągliwość formy z pomysłowością układów scenicznych. Cudowna opowieść o parze, jej relacji, związku; czuła, świeża, nie do podrobienia. Ile to może opowiedzieć dwoje ludzi dysponujących tylko sobą i dwoma kawałkami papieru! Doskonałe tempo, konsekwentny, precyzyjny przekaz. Iskrzenie energii!Czułość.
ETAP PODRÓŻY to piękne zakończenie wieczoru. Mądry, alegoryczny, symboliczny obraz tematu wygnania. Wiecznej tułaczki. W różnorodnym, otwartym, dowolnym szerokim skojarzeniu. Od biblijnych rodziców: Józefa i Marii z dzieciątkiem Jezus, poprzez wojenne przesiedlenia, eksterminacje, przymusowe migracje. Łącznie z bieżącym bolesnym kontekstem uchodźczym. Minimalistyczna scenografia sugerująca wieczne zawsze i wszędzie, fantastyczne, proste kostiumy, rekwizyty, charakteryzacja-wszystko w dominancie bieli przenoszą nas w świat sugestii zarówno życia i śmierci, nadziei i cierpienia, dobra i zła, snu i jawy, symbolu i znaku uogólnienia. Z najpiękniejszym gestem ofiarowania, obdarowania, jaki może wykonać każdy uchodźca, człowiek, artysta- tu czymś indywidualnym, tylko własnym, z głębi duszy i ciała-sztuką artysty w obrazie wyciągającego ręce obcego ze skrzypcami w kierunku każdego z nas-widza, tubylcy, biernego obserwatora. Sztuką jest dać ale i sztuką jest dar przyjąć, zaakceptować to, co nieznane, na pozór wrogie, czego się boimy. Każdy człowiek jest nośnikiem wartości, ma coś istotnego do zaoferowania. Sztuka mimu w tej scenie również. Pokazuje coś bardzo ważnego. Obszar wspólnej wrażliwości, czucia i zrozumienia. To tylko kolejny etap pewnej podróży w pantomimie drogi, w której wspólnie uczestniczymy, każdy na swój sposób. Jesteśmy sobie potrzebni. Może nawet niezbędni. A sztuka, również sztuka mimu, ma nam wiele do zaoferowania. Wystarczy się na nią otworzyć. Z nią być. Piękny, przejrzysty i przez to wzruszający choć prosty w formie plastyczno pantomimicznej był to etap podróży, rozbudził nadzieję na kontynuację. Ze sztuką mimu obcowanie. Bardzo mi się podobał.
Obsada wieczoru: Haruka Moriyama, Gregg Goldston, Vojtech Svoboda, Anna Kukuczkova, Bartłomiej Ostapczuk, Ewelina Grzechnik, Marta Grądzka, Paulina Szczęsna, Renata Birska, Paulina Staniaszek, Ireneusz Wojaczek….
LUSTRO LESZEK MĄDZIK SCENA PLASTYCZNA KUL
Dzień przedostatni zafundował dwukrotną prezentację spektaklu LUSTRO Leszka Mądzika. Już wcześniej go widziałam w CSW ale nadal czar sztuki działa. Nastrój intensywnego obrazu, powsciągliwego, kontrolowanego ruchu, atmosfera tajemniczości hipnotyzuje, pozwala wniknąć w głąb intymnego, wsobnego świata Brunona Schulza. Ale czy tylko jego? Teatr kompozycji i światła zmusza widza do uważnego wnikania w sugestywny świat przedstawiany, który oddala się i zbliża, intensywnije i rozmywa ni to na jawie, ni to we śnie. Żywe, trójwymiarowe obrazy emanują wysmakowaną, doskonałą formą. Przywołują miniony świat jak fotomorgana. Umożliwiają podróż w czasie. Smakowanie. Kontemplację. Choć są realne, wydają się być czystą iluzją, projekcją, powiokiem wrażliwości artysty.
Sztuka Leszka Mądzika jest wyjątkowa. To moja estetyka.
fot.:Kasia Chmura- Cegiełkowska
BACHANTKI według Eurypidesa
WROCŁAWSKI TEATR PANTOMIMY
Spektakl na początku snuje się leniwie, statycznie z elementami znaczącego gestu, jak rozpoznanie pola bitwy, obmyślanie strategii, w końcu nabiera tempa. Nie potrafi jednak wypracować oczekiwanego nastroju grozy z tekstu BACHANTEK. Nie jest w stanie przekonać o dramacie metamorfozy rodziny pod wpływem obcego z TEOREMATU. Poza kilkoma etiudami pantomimicznymi całość rozczarowuje, bo jest powierzchowna, spłycona, po prostu banalna i nudna. Sceny rozciągnięto ponad miarę. Skutecznie wygaszono potencjał dramatyczny, które niosą oba dzieła według których zrealizowano spektakl. Używane rekwizyty/np.jeleń/, pomysły scenograficzne /np. boisko do koszykówki/, układy choreograficzne/np.długotrwały bezruch/, pomysły mimiczne /np. Heidegger z offu bezgłośnie wypowiadany na scenie/ są trudne do uzasadnienia, wystarczająco jasne do interpretacji. W efekcie widzowie czuć mogą niedosyt, zawód, rozczarowanie. Bo o jakich emocjach opowiada spektakl? Co próbuje przekazać? Czy pantomima jest w tym wypadku właściwym środkiem wyrazu? Na te pytania każdy winien odpowiedzieć sobie osobiście. Najważniejsze, że sami skonfrontujemy swoje oczekiwania, nadzieje z propozycją artystów, ich intencjami, wysiłkiem twórczym. Najważniejsze jest ze sztuką obcowanie. A z nią, jak to w życiu, też różnie bywa.
BACHANTKI według Eurypidesa
reżyseria: Maćko Prusak,
dramaturgia: Marta Giergielewicz,
scenografia: Mirek Kaczmarek,
oprac. muzyczne: Maćko Prusak
obsada: Anna Nabiałkowska, Agnieszka Dziewa, Paula Krawczyk-Ivanov, Mariusz Sikorski,
Zbigniew Szymczyk, Jan Kochanowski, Anatoliy Ivanov, Radek Kasiukiewicz (gościnnie)
Premira spektaklu 10.06.2016 Wrocław,
Premiera Warszawska 19.06.2016
fot.:Kasia Chmura-Cegiełkowska
PODSUMOWANIE
Festiwal się zakończył, ale spektakle, wrażenia, emocje z nim związane pozostały w każdym z nas. Także nauka sztuki mimu. Jej różnych odmian, form, kombinacji. Nauka komunikacji ciała. Jego możliwości ekspresji. Całe bogactwo różnorodności. Bo nie wystarczy na scenie milczeć, trzeba innymi środkami przedstawić swój zamysł. Ciałem, formą wyrazić myśl i intencję. To, co wychwycą zmysły, co pomyśli głowa, poczuje serce. I to w sposób możliwie perfekcyjny, precyzyjny technicznie. Niebanalny. Czuły. Adekwatny. Pantomima w sposób niewerbalny przedstawia, informuje, komunikuje się z nami ale i tak, to co widzimy nazwamy używając słów. Taki paradoks. Tyle tylko, że każdy z nas snuje własną opowieść. Widz jest kolejnym przekaźnikiem otrzymanej energii.
Pantomima uczy człowieka wzmożonej uważności obserwacji świata. Zasadza się na przetworzeniu tego obrazu w samym sobie, znalezieniu własciwej, adekwatnej formy dla komunikatu, którym chce się podzielić. Tak więc mim wzbogaca sobą- swoją wrażliwością, inteligencją, wiedzą i talentem- rozumienie i czucie świata. Wrażliwość pobudza wrażliwość, wzmacnia ją i rozszerza. Emocje pobudzają emocje, wzmacniają je i rozszerzają. Pomiędzy mimem i widzem przepływa energia. Ufundowana na szczególnym wzruszeniu, zabawie, luźnym skojarzeniu. Kontemplacji.
I za to bogactwo wrażeń dziękujemy organizatorom i sponsorom, wszystkim artystom, realizatorom tego festiwalu. Za ich trud i zaangażowanie. To było święto sztuki mimu. Poezji mimicznej, w której realizm z iluzją przenikają się, wzbogacają a człowiek stara się znaleźć w życiu punkty stałe, ale nie jest to take proste. I to zmaganie człowieka z życiem, ze światem, z samym sobą, pokazanie go w jego wrażliwości umożliwia sztuka mimu, która dzieli się wszystkim, co potrafi człowieka zmienić, wzmocnić, zbudować. Pozytywna energia pantomimy sprawia, że widzowie chcą z nią być. Do zobaczenia więc w przyszłym roku. Do zobaczenia.
Bardzo dobre przedstawienie. Życiowe. Artyści "Infinity" inspirowali się twórczością teatru Licedei, (którego „Pokatukhę” oglądaliśmy w 2008 roku podczas festiwalu), widać to wyraźnie w scenach komediowych. Nie jest to zarzut, bo nie ma nic złego w naśladowaniu arcymistrzów.
OdpowiedzUsuńApel do organizatorów festiwalu: zaproście proszę Licedei!
KK
Dołączam się do tej prośby do organizatorów festiwalu.
UsuńDrodzy widzowie, jak miło wiedzieć,że Państwu zależy na określonych zespołach, spektaklach. Zespół "Licedei" gościł już na naszym Festiwalu 3 razy. Niestety do dziś nie zrealizowali nowego spektaklu, co znacznie ułatwiłoby ich zaproszenie. Wciąż graja te same tytuły od lat wielu. Jesteśmy w stałym przyjacielskim kontakcie. ALe kto..wszak od 2008 roku minęło już 8 a w przyszłym roku minie 9 lat...może to czas na powrót tego tytułu?
UsuńSerdecznie Państwa Pozdrawiam.
Bartłomiej Ostapczuk- dyrektor artystyczny Festiwalu Sztuki Mimu
Dziękuję za odpowiedź. Festiwal ma wielu fanów, nie tylko obserwaorów. I jest dla nas wszystkich świętem. Wyjątkową okazją, by się razem spotkać, wzruszać i uczyć.
UsuńJako wierny widz festiwalu śledzę przedstawienia z Wrocławia od kilku lat i z bólem stwierdzam, że jest coraz gorzej. Przedstawienie „Bachantek” nie powinno nigdy powstać. Czy to była pantomima? Zdecydowanie nie. Takie inscenizacje szkodzą, psują i tak nadwyrężoną opinię na temat jakości ostatnich produkcji Wrocławskiej Pantomimy.
OdpowiedzUsuńTytuł spektaklu jest zupełnie przypadkowy. Z „Bachantek” nie ma prawie nic, oglądamy za to w całości „Teoremat”. Kiedy Grzegorz Jarzyna wystawił T.E.O.R.E.M.A.T. mówił, że nie uzyskał zgody na wykorzystanie tytułu filmu Pasoliniego, dlatego też użył w tytule kropek i dużych liter. Pan Prusak wiedział, że nie spotka się Eurypidesem w sądzie.
Zaprosiłam na spektakl rodziców, którzy oglądali pantomimę Tomaszewskiego jeszcze w latach 60 i wspominają ją do dziś. Byli mocno rozczarowani. Rozczarowani musieli być też widzowie, którzy wyszli w trakcie spektaklu. Brawa było symboliczne.
Droga Wrocławska Pantomimo, prędko się nie zobaczymy… KK
A ja to widzę tak, że Wrocławski Teatr Pantomimy pokazał współczesny, bezkompromisowy i wielowymiarowy spektakl i charakter pantomimy.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tę wizję!