Rankin The face of death /http://www.fubiz.net/2014/07/08/the-face-of-death//
Stare kino, stary teatr telewizji albo się lubi albo nie. Z punktu widzenia dzisiejszej recepcji to obraz archaiczny. Spowolniony, mocno uproszczony, wizualnie nieatrakcyjny. To aktorstwo, temat, narracja i ludzie a więc artyści, którzy tworzą sztukę oraz sentyment, jakim ich dzieło darzymy powoduje, że przywiązujemy się do konkretnego tytułu. Powoduje, że nie widzimy minusów, czujemy same plusy. Chcemy po prostu z dziełem, jego bohaterami być. Wracamy do niego, bo tęsknimy, bo nas ciągle intryguje, jest dla nas ważny. Przerabia za nas temat, nadal. Daje ukojenie, wytchnienie i rozrywkę, nadal. Bawi, nadal. Nadal inspiruje i nadal zaskakuje. Stwarza klimat najkorzystniejszy dla naszego samopoczucia, bywa rozwoju. Zdarza się, staje się częścią nas samych.
BRYDŹ to bułka z masłem. Sama łagodność, swojskość, kameralna normalka. Żadne tam HANNIBALE, MIAMI, WALLANDERY, czy W-11. Nic nie zastąpi dobrego tekstu dramatycznego z dobrze, wiarygodnie umotywowaną zbrodnią, taką niewydumaną, mającą źródło w ludzkiej naturze pobudek, słabości, taką o naszym polskim rodowodzie, kolorycie, kontekście historycznym. I nie ma to jak tekst po bożemu zagrany. Tak, że nie czujemy sztuczności, nadmiernego starania się aktorów, nadbudowy kreacji intelektualnej. Płynący gładko ze zwykłą codziennością. Przez to uzyskujący efekt przystawalności sztuki do życia, które z łatwością rozpoznajemy. I ta patyna czasu. Upraszczająca wszystko. Od obrazu do jego znaczenia. To nie jest sztuka wyzwanie, stawiająca przed nami zagadki nowych sensów, kodów. To nie jest teatralny sezam ze skarbami sztuki nie do skonsumowania, nie do ogarnięcia.To tylko rebus,krzyżówka przynosząca przyjemność swoim swoistym nieskomplikowaniem. To teatr wchłaniany przez osmozę, z wdychanym powietrzem, płynącą naturalnie narracją z kulminacją przynoszącą rozwiązanie. Starego teatru czar. O sile spokoju, finezji prostoty, rzetelności artystycznego rzemiosła. Z przymrużeniem oka na wszelkie zaprzeszłości inscenizacyjne.
KOBRA działa z dystansu. Kąsa nieszkodliwie, delikatnie. Pozostawia przy zmysłach, ba lekko je tylko drażni. Jeśli przyśniecie, nie szkodzi. Nikt się nie obrazi. Nie dowie. Pozostanie to słodką tajemnicą wieczoru. Czwartkowego. Letniego. W pełni. Na szczęście można spektakl obejrzeć raz jeszcze i jeszcze. Zawsze wtedy, gdy najdzie nań ochota. Jest dostępny w internecie. Cudownie!
BRYDŻ
Autor: Zbigniew Kubikowski
Reżyseria: Henryk Drygalski
Realizacja telewizyjna: Edwarda Paszkowska
Scenografia: Iwo Dobiecki
Obsada aktorska: Czesław Byszewski (Jabczyński), Stanisław Michalik (Holak), Mariusz Dmochowski (Terlecki), Ryszard Pietruski (Oleksiewicz), Jerzy Radwan (Por. Madeyski), Marek Dąbrowski (Ppor. Kuchta), Aleksandra Kuncewicz (Irena), Barbara Rachwalska (Gosposia), Zygmunt Maciejewski (Prof. Łukasiewicz), Konrad Morawski (Dozorca), Barbara Bargiełowska (Sąsiadka), Iwa Młodnicka (Sekretarka)
Premiera: 01.01.1971
wtorek, 15 lipca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz