sobota, 24 maja 2025

FESTIWAL NOWE EPIFANIE 2025: KOFMAN. PODWÓJNE WIĄZANIE NOWY TEATR

 

Sarah/Susanne, główna bohaterka spektaklu KOFMAN.PODWÓJNE WIĄZANIE  utknęła. Z nie swojej winy znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Całe jej życie było walką, którą ostatecznie przegrała. 

Kofman, francuska filozofka, do końca życia była więźniem okrutnej wojny, ofiarą silnych osobowości dwóch matek i patriarchatu. Czuła się mocno związana z biologiczną matką - biedną, niewykształconą, ortodoksyjną Żydówką i równie silnie z przybraną - bogatą, wykształconą katoliczką, Francuzką. Każda reprezentowała inną religię, kulturę, status. Każda miała inną mentalność i strategię na uzależnienie od siebie dziecka, oczywiście dla jego dobra. Nie wyzwoliła się nigdy z traum związanych z wojną- z poczucia śmiertelnego zagrożenia, z panicznego lęku przed opuszczeniem, nie wyciszyła cierpienia z powodu aresztowania ojca i jego śmierci w Auschwitz oraz zerwania kontaktu ze swoją żydowską rodziną. Dręczyło ją poczucie winy, wstydu, a jako kobieta miała zamkniętą drogę kształcenia  i utrudniony rozwój w powojennej rzeczywistości. Pozostawała w klinczu strachu, który przerodził się z czasem w lęk - paraliżujący, ograniczający jej potencjał i rozwój, co ją ostatecznie ukształtowało, uszczelniło i zamknęło drogę do życia na własnych warunkach. Nie wiedziała, kim tak naprawdę jest, bo nie potrafiła stopić spuścizny przeszłości w monolit pewności i wiary w siebie, tak, by samej uporządkować przeszłość, zaplanować przyszłość. Nic nie było w stanie jej pomóc, bo nawet długoletnia terapia nie dawała poprawy jej stanu zdrowia. Poznając jej historię, można dowiedzieć się, jak świat zewnętrzny wniknął w nią i ją zniewolił. Jak destrukcyjnie na nią działał. Ukształtował byt ubezwłasnowolniony przez cierpienie, niepewność i zagrożenie. Walka o przetrwanie i próba życia tak, jak sama chciała wieść dręczyła ją psychicznie i wycieńczała fizycznie. Presja otoczenia i konieczność ulegania mu wypaliły w niej piętno wymuszonego, niechcianego posłuszeństwa. To zapewne ją i fascynowało, i mierziło, ale pozostawała wobec tej sprzeczności do końca bezradna.

Katarzyna Kalwat wyreżyserowała spektakl z właściwym sobie pietyzmem i wyczuciem. Bardzo przejrzysty. Skomponowała opozycję opresji świata i rozbudzonych potrzeb jednostki, której  ciało zawsze gwałtownie reagowało na przeżycia generujące stres. Komunikowało to, czego nie potrafiła lub nie chciała wyjawić. Powstał spektakl wybitny artystycznie i pasjonujący psychologicznie. Oparty na sublimacji, na wykluczającym kompromis współistnieniu walczących ze sobą opozycji, przeciwieństw, kontrastów. Gwarantuje to historia Kofman oparta na faktach  pochodzących z jej autobiografii w opracowaniu scenicznym tekstu Janusza Morgańskiego i Moniki Muskały, realistyczna scenografia Zbigniewa Libery z wizualnym pęknięciem w środku sceny symbolizującym wewnętrzne rozdarcie głównej bohaterki, światło i zdjęcia do filmu Marcina Koszałki, kostiumy Katarzyny Kalwat i Saskii Hellmann. Aktorzy grają swe role fenomenalnie. Doskonała jest Maja Ostaszewska jako Kofman oraz jako narratorka komentująca i uzupełniająca informacje o postaci i jej losach. Wspaniała jest Maria Maj, żydowska mama Sarah, troskliwa, przejęta, ciepła i jednocześnie wymagająca, szorstka, a nawet okrutna. Nieprawdopodobnie silnie hipnotyzuje Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, francuska mama Suzanne, elegancka, wykształcona, skupiona, wprowadzająca dziewczynę w nowy, wspaniały świat, oferujący wolność, rozwój i samorealizację. Podniecająco cudowny i bezwzględnie weryfikujący każdego, kto zechce grać według jego skomplikowanych zasad. Zdumiewa fenomen aktorski, Jacek Poniedziałek - wcielający się z sukcesem w kilka postaci. Intryguje Alicja Strojek. Kamila Wąsik-Janiak wykonuje muzykę Wojtka Blecharza, co czyni spektakl nie tylko nasyconym barwami intensywnych kontrastów, ale i dźwięków wydobywających dodatkowe pokłady wrażliwości. Każda postać jest tu ważna, złożona, pieczołowicie uwiarygodniona, każda kreacja bogata, ekscytująca, pochłaniająca uwagę widzów bez reszty. 

Przypadek Kofman pokazuje, że czasem nie da się spoić w jednię skrajnie różnych religii, mentalności, idei, bo zawsze będą ze sobą w człowieku przeciw niemu walczyły. Podwójne wiązanie generuje katastrofę. W tym wypadku dwa wykluczające się światy wtargnęły w jaźń dziecka i pacyfikowały ją, dzieliły, niszczyły przez całe życie. Wychowanie w rodzinie ortodoksyjnych Żydów wiązało ją organicznie z nakazem przynależności, obowiązkiem religijnym i społecznym, ale jej własne potrzeby, predyspozycje i pragnienia zmuszały ją do respektowania reguł cywilizacji zachodniej, chrześcijańskiej, bo gwarantowały rozwój, dawały nadzieję spełnienia i szczęścia. To kim była i do czego zmuszała ją walka o przetrwanie stało w opozycji do tego, kim chciała być naprawdę. Doświadczenie wojny, śmierci ojca, permanentnego zagrożenia, nieustającej walki o przetrwanie i bezskutecznego poszukiwania drogi do samorealizacji pogłębiały tylko wewnętrzne rozdarcie. Skutkowało to brakiem spójnej tożsamości, brakiem pewności siebie, cierpieniem nie do zniesienia, egzystencją nie do udźwignięcia. Mimo usilnych starań, mimo wszechstronnej pomocy. Po napisaniu bardzo krótkiej  biografii Kofman popełniła samobójstwo. 



KOFMAN. PODWÓJNE WIĄZANIE
reżyseria: Katarzyna Kalwat  
sceniczne opracowanie tekstu: Janusz Morgański, Monika Muskała
scenografia: Zbigniew Libera
muzyka: Wojtek Blecharz
reżyseria światła, zdjęcia do filmu: Marcin Koszałka
kostiumy: Katarzyna Kalwat, Saskia Hellmann
konsultacja choreograficzna: Igor Shugaleev
opracowanie architektoniczne koncepcji scenografii i jej realizacja wizualna: Saskia Hellmann
instrumentalistka: Kamila Wąsik-Janiak

obsada:  Maria Maj, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Maja Ostaszewska, Jacek Poniedziałek oraz Alicja Strojek



0 komentarze:

Prześlij komentarz