BĘDZIE TRZEBA, TO PÓJDĘ NA WOJNĘ to kameralny, skromny monodram o wojnie i kobietach na wojnie. W Ukrainie. O wojnie, która nie jest ani lokalna, ani wzniosła, ani możliwa do uzasadnienia, bo zła nie można wytłumaczyć, pojąć, obronić. Wydaje się, że nigdy się nie skończy. Nie słabnie agresywne, militarne natarcie Rosji. Trwa gra na wyniszczenie Ukrainy, na zmęczenie, złamanie ducha i woli Ukraińców. A świat zamyka oczy i kalkuluje. I czeka.
Ciemna przestrzeń sceny "uzbrojona" jest jedynie w instrumenty muzyczne w jej centrum, prowizoryczny namiot gdzieś z boku, niezbędne przedmioty (latarka, plecak) i symboliczne lotnisko dla mini drona. Jedynie olbrzymi ekran poszerza pole widzenia. Wyświetlany film prezentuje fragmenty codziennego życia młodej dziewczyny w obozie przejściowym, jej przygotowania do walki w ekstremalnie surowych warunkach (scenografia, kostiumy, światło, wideo Karoliny Pawelczyk). Brakuje wszystkiego - jedzenia, picia, możliwości kąpieli, snu, a przede wszystkim bratniej duszy. W dodatku wojna wyzwala w ludziach wszystko, co najgorsze. Sprawdza wydolność fizyczną, testuje odporność psychiczną. Relacje między żołnierzami są trudne, zachowania prostackie, traktowanie szorstkie. Zwłaszcza kobiety źle to znoszą. Hartowane na polu walki w rygorze bezwzględnego patriarchatu, który je gnębi, upokarza, bada ich odporność na grubiaństwo, samotność, wykluczenie. Ubezwłasnowolnione przez procedury, nakazy, zakazy muszą walczyć i przetrwać, co jest piekielnie trudne, bo amunicji i sprzętu ciągle brakuje. Ale determinacja i hart ducha je nie opuszcza. Spektakl pokazuje jak bardzo silna jest wola walki, jak bardzo świadoma jest decyzja o udziale w niej młodej, wykształconej, znającej świat dziewczyny, publicystki, autorki reportaży i książek, aktywistki. Mogłaby przecież spokojnie żyć w Polsce razem z siostrą, która jest przerażona jej udziałem w walkach.
Lastivka wchodzi na scenę w bogatej, strojnej sukni z trenem jakby w otulinie świata, który podkreśla jej naturalną niewinność i piękno kobiecości. Na wojnie, w lesie ta cywilizacyjna zbroja stanie się namiotem dającym prowizoryczne schronienie. Przez jakiś czas dziewczyna pozostanie w samej bieliźnie samotna, bezbronna i słaba. Wkraczając w rewir walki bezpowrotnie straci wszystko, co było jej dotychczasowym życiem i co doprowadziło ją do podjęcia decyzji o udziale w wojnie jakby rodziła się na nowo. Mentalność człowieka, cele i sens działania w czasie pokoju są sprzeczne z tymi, które zaskakują i wymuszają w nim zmianę swą koniecznością w czasie wojny. Tak było z Lastivką, patriotką a może naiwną czy szaloną dziewczyną, która tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy na co się porywa. A jednak zdumiewa jej odwaga, determinacja, ambicja, by zmierzyć się nie tylko z Rosjanami, wrogo do niej nastawionym otoczeniem, ale i ze samą sobą.
Cieszę się, że Magda Szpecht, która napisała scenariusz razem z Szymonem Adamczakiem, również autorem dramaturgii i światła, wyreżyserowała tak wyciszony, refleksyjny, intymny spektakl. Historia dziewczyny, która z własnej, nieprzymuszonej woli wkroczyła do piekła wojny jest ciekawa. Nie epatuje przemocą, nie wstrząsa - cała przenicowana obawą, strachem, zabijającym myślenie i czucie zmęczeniem. Jest na swój sposób wzruszająca. Jak sentyment Lastivki do miejsc, które kocha, chyba bardzo kocha, bo gotowa jest zaryzykować wszystko, co jej pozostało, a jest najcenniejsze - niespełnione życie. Ale prawda o motywacjach dziewczyny jest chyba bardziej złożona. Warto do niej dotrzeć. Skutki decyzji pozostają nieznane. Dobrze byłoby je poznać. Powodzenia :)
reżyseria, scenariusz: Magda Szpecht
dramaturgia, scenariusz, światło: Szymon Adamczak
scenografia, kostiumy, światło, wideo: Karolina Pawelczyk
materiał dokumentalny: współpracowniczka na froncie
współpraca wideo: Michał Rogulski
muzyka, udźwiękowienie: Krzysztof Kaliski
produkcja: Michał Rogulski ÆFEKT
kierowniczka produkcji: Lena Tworkowska
inspicjent: Julian Potrzebny
obsada: Agata Różycka
Fot. Karolina Jóźwiak
0 komentarze:
Prześlij komentarz