czwartek, 12 maja 2016

SALOME WILDE RAKOWSKA VI DNI TEATRU NA MOKOTOWIE



SALOME to postać tragiczna. Czujemy to od pierwszego spojrzenia na scenę: zgrzebny, jutowy worek a w nim, domyślamy się, uwięziona postać. Zaczyna się miotać, szarpać, drżeć w spazmach. Uwalnia się Salome, dzika, szalona, samotna. Zakochana do obłędu kobieta tęskni. Przywołuje ciało, usta, włosy niedoszłego kochanka. Symbolicznie się w nim zatraca. Szuka zaspokojenia. Jest głęboko nieszczęśliwa a jej ciało doznaje katuszy. Myśl tylko wokół miłości błądzi. Tego, co utraciła. Nie rezygnuje. Obsesyjnie urazą podsycana duma żydowskiej księżniczki przyjmuje krwawy, okrutny wymiar. Dusza opuściła ją świadoma, że pokochany przez nią mężczyzna jej nie chciał. Teraz miłość zawiedziona, zignorowana, odtrącona szuka swojej formy zemsty.

Salome płonie. W czerwieni podążającego za nią ognia tańczy. Zatraca się, poddaje szaleństwu. Nie wytrzymuje napięcia urażona, ośmieszona, obnażona. Nie może zapomnieć. Nie może wybaczyć. Za zmysłowy taniec dla lubieżnego Heroda żąda głowy Jokaanana. I dopina swego. Na swój własny zaburzony sposób dostaje ukochanego. Jego usta, jego włosy, jego białe ciało. Martwe. Martwa jest już i ona. Gdy ogień niezaspokojonego pożądania, które nigdy nie było prawdziwą miłością przeradza się w wypalające ją od środka furię upokorzenia, wstydu, zawodu. I niszczy siłą odwetu.

A przecież była niewinna. Piękna. Wyjątkowa. Dostawała wszystko o co poprosiła. Córka Herodiady, pasierbica Heroda. Prorok jej odmówił ust więc sama je zdobyła. Eros splótł się z tanatosem. Przypieczętował obojga los. Żądze, manipulacje, ambicje zniszczyły niewinność, szlachetność, dobro. Doprowadziły do zguby. W bieli-symbolu niewinności ale i żałoby- Salome zanika nam przez czerń mroku swej obsesji wchłonięta. Wraca do punktu wyjścia. Swego narodzenia.

Akcja monodramu toczy się od końca. I nie pamiętam słów, krzyków, dźwiękowych paroksyzmów dziewczyny aktorki. Wydały się niewłaściwe, zbędne, zacierające sensy. Wyparłam je, unieważniłam. Psuły sugestywny, mocny obraz całkowity. Pozostały trzy rytualne obrazy miłości własnej przez pełnię księżyca uruchamiane, jak trzy kolejne stopnie wchodzenia do piekła krwawego erotyzmu i mrocznej zmysłowości. Muzyka, choreografia, scenografia i kostium wprowadzały w trans barwę i kształt emocji i uczucia. Ciało tylko nadawało im intensywność. Tak, słów nie pamiętam. Po co mi one, zbędne. Pozostała sama groza historii urażonej kobiety jak rozkapryszonego, zepsutego dziecka przyzwyczajonego do tego, że spełnia się jego każdą zachciankę, fanaberię, żądanie. Nie odmawia mu się. Nie śmie ignorować.


Wychowanie bezstresowe, zastępujące naturalnie kształtowany kontakt, spontanicznie budowaną więź spełnianiem wszystkich  kaprysów, gadżetami, przedmiotami, brak nauki asertywności, zarówno mówienia NIE jak i akceptowania NIE, prowadzić może do wynaturzeń zachowań, osobowości. Sprzyja zaistnieniu patologii. Tak łatwo może się przerodzić permanentny brak uczuć w furię złości, zawodu, odwetu. W poczuciu odrzucenia. Gdy nikt nigdy nie nauczył jak radzić sobie z silnymi emocjami. Jak przekuwać je w normalność. Okrucieństwo dotkniętej odmową Jokaanana Salome obróciło się przeciwko niej samej. Zniszczyło oboje. Ale przecież w jakiś sposób zostało jej zaszczepione. Zapłodnione. W końcowej scenie dziewczyna wyjmuje z brzemiennego brzucha czerwony jego symbol i uwalnia się od jarzma grzechu demona-bestii-wampira- modliszki-femme fatale-bogini o nieziemskiej urodzie i mocy manipulacji męską wolą. Na początku była czystym, niewinnym, cudownym istnieniem. Jak my wszyscy. 

SALOME   WG  OSCARA WILDE'A

Reżyseria: Paweł Pawlik
Choreografia: Artur Żymełka
Scenografia i scenariusz: Anna Rakowska, Paweł Pawlik
Opracowanie muzyczne: Piotr Zakrzewski
 
Anna Rakowska otrzymała nagrodę główną na 18. Festiwalu Sztuki Teatralnej w Rybniku za rolę w spektaklu „Salome” Teatru Strefa Otwarta z Wrocławia

fot.: z posta użytkownika VI Dni Teatru Na Mokotowie,
https://www.facebook.com/DniTeatruNaMokotowie/photos/pcb.1291892714172115/797550843678036/?type=3&theater

2 komentarze:

  1. Mam bardzo podobne odczucia.Tekst odkleił się od obrazu i zaistniał samodzielnie. Szybko usunęłam z pamięci aktorkę.
    KK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo byłoby to jeszcze ciekawsza, mocniejsza, bardziej dramatyczna wypowiedź. Kompozycja monodramu była interesująca. Wizualna strona plastyczna też.

      Usuń