W tej sztuce wszyscy są nieszczęśliwi, zawiedzeni, rozczarowani. Sobą samym i sobą nawzajem. Rozpadającym się wokół porządkiem. To przygnębiający, choć wizualnie sielankowy obraz. Ten rozziew pomiędzy pięknem tego świata a niemożnością bycia w nim szczęśliwym jest dojmująco bolesny. Bohaterowie przepełnieni są pragnieniem miłości ale obiekt uczuć pozostaje do końca nieosiągalny. Wydaje im się, że kochają a oni tylko tęsknią za uczuciem prawdziwym, gorącym, czystym. To dramatycznie podkreśla życiowe niespełnienie. Naznacza smutkiem, piętnem grzechu zaniechania, niezrozumiałej skazy polegającej na nieumiejętności osiągania wyznaczonych celów. Jakby bohaterowie mylili się w ocenie obiektu uczuć, tego, co sami czują. Jakby dokonywali niewłaściwego wyboru. Zawsze za późno. Nieporadni, niepotrafiący walczyć o swoje, tchórzliwi. Mylą miłość z fascynacją, podziwem szukając stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa i pozycji społecznej/Heleny uczucia do męża/. Miesza im się miłość z preferencjami estetycznymi/ doktor kocha wszystko, co piękne, np. Helenę, nieważne, że jest żoną swego męża/. Eksploduje pragnienie miłości zagłuszające silne poczucie straty podbite zazdrością , pretensjami, że innym się zawsze udaje rozkochać kolejne kobiety, osiągać wszystko bez wysiłku /wujaszka atencja do Heleny/. Miłością nie jest zauroczenie oparte na pewności, że się dokonało błędnego wyboru męża i znajduje się w ślepym zaułku, bez szansy na zmianę /Heleny do doktora/. Myli się miłość z miłością własną, tj. kolejnym podbojem pięknej kobiety potwierdzającym wartość nadszarpniętego wiekiem ego mężczyzny/małżeństwo Aleksandra z Heleną/. No i w końcu beznadziejna, platoniczna miłość /Soni do doktora/. Czysta, naturalna, piękna.
Wszyscy błądzą. Niewłaściwie oceniają ludzi, sytuacje, niewłaściwie postępują. Boleśnie doświadczają porażki. Ta kumulacja zawodu wystawia negatywną ocenę bohaterom. Źle o nich świadczy. Popełniają błędy a potem brną w cierpienie, rozpamiętywanie, rozczulanie się nad sobą. Mają jakąś szczególną skłonność do samo udręczania.
Wraz z przyjazdem właściciela majątku,Sieriebriakowa, z drugą, piękną, młodą żoną, Heleną, sytuacja destabilizuje się. Narasta chaos. Zaburzeniu ulega rytm życia. Gospodarstwo na tym traci. Bohaterowie, oderwani od swych codziennych zajęć, zaniedbują obowiązki. Zaległości rosną. Świadomość zachodzących zmian również. Ma to wpływ na zachowanie domowników, które staje się nieprzewidywalne, nieobliczalne, zaskakujące. Co najmniej dziwne, odbiegające od dotychczasowego. Wybuchają gwałtowne uczucia, wracają animozje, tłumione pretensje. Ujawniają się rachunki krzywd. Wszyscy źle się z tym czują. W końcu, po wyjeździe gości, powraca stary porządek rzeczy. Ale świadomość beznadziei, upadku, bezwolnego czekania na śmierć, bez jakiejkolwiek nagrody tu na ziemi, jest już na innym, przewartościowanym poziomie. Pozostaje przygnębiająca, pozbawiona radości, sensu życia konieczność ratowania się codzienną pracą, obowiązkiem, rutyną. Usypiające nadzieje na zmiany, znieczulające emocje, wyciszające ambicje na szczęśliwsze chwile. Kierat dnia świstaka pozwala zaakceptować klęskę, zagłuszyć ma nienajlepsze zdanie o samym sobie. To nie jest budujący plan przetrwania. To ratunek na czas określony, gwarantujący zachowanie resztek godności, gdy nie ma wyjścia awaryjnego.
Sonia Doroty Segdy ma naturę szlachetnej naiwności. Piękną duszę. Jest pracowita, rozsądna, oddana, kochająca. Skromna. W sprawach miłosnych nieporadna, prostolinijna. To skarb, który mógłby rozkwitnąć przy kochającym sercu mądrego partnera przebijającego się przez powierzchowność, sięgającego czulej, głębiej. Jej związek z doktorem jest niemożliwy.
Trudno uwierzyć, że Helena Aldony Grochol jest kobietą zmysłową, piękną. Typem przyciągającym mężczyzn, którzy lgną do niej jak ćmy do oślepiającego światła. Nic i nikogo poza nią nie widzą. Mogą jedynie obejść się smakiem, bo jest dla nich poza zasięgiem. Kierując się rozsądkiem, wyrachowaniem trafia na manowce. Stary mąż wymagający opieki, troski nie zaspokaja jej głodu uczuć. Bezdzietna, samotna, zmarnowana, przegrana młodość. Jej związek z doktorem jest bez przyszłości. Zdradziłaby nie tylko męża ale i pasierbicę. Wujaszka też krzywdzi. Ucieka ze wsi. Dusi się tu, czuje osaczona. W gruncie rzeczy jest słaba, sama zgubiła siebie, uczyniła nieszczęśliwą.
Jej mąż, profesor Sieriebriakow Jerzego Bińczyckiego, nie liczy się z ludźmi. Skupiony na sobie krzywdzi, wykorzystuje innych, podporządkowuje sobie. W gruncie rzeczy samolubny nic nie osiągnął, nie doszedł do niczego. Roszczeniowo nastawiony, sprytny, otrzymuje od życia, co mu się na nim uda wymusić. Mimo braku talentu. Przeciętny, egoistyczny, bardzo już stary.
Doktor Jana Frycza to zapracowany człowiek idei. Samotnik. Wyrzuty sumienia, poczucie beznadziei, jałowości, brudu, marazmu życia zapija alkoholem, zagłusza ciężką pracą, wydumaną miłością do Heleny. Na próżno. Wszystko na próżno. Ślepy jest na miłość Soni. I nie liczy się z konsekwencjami. Chce świat cały ratować, a jednemu człowiekowi kochającego go szczerze nie jest w stanie pomóc, ulżyć w cierpieniu.
Wujaszek Wania Romana Gancarczyka oddany jest ludziom i naturze. Pracuje, haruje, nie myśli o sobie. A gdy uzmysławia sobie, że rezygnuje ze wszystkiego dla fałszywego, samolubnego człowieka, egoisty, Sieriebriakowa, jest już za późno na jakąkolwiek korektę życia. Fascynacja Heleną też nie ma przyszłości. Czuje się człowiekiem przegranym, oszukanym, skończonym. Znieczula porażkę pracą. Ale to gorzkie lekarstwo.
Kutz za Czechowem czule pokazuje świat martwych za życia ludzi. Jakby uwięzionych we własnym ograniczonym, samotnym świecie. Zawsze zagubionych, błądzących, wykorzystywanych, jakby nie zorientowanych w tym jaka jest prawda o świecie i ludziach. Gdy ją poznają, ich cierpienie staje się trudne do zniesienia. Symptomatyczne jest to, że to uczucie zawodu, beznadziei, niemożności zmiany swojego losu dotyczy wszystkich bez wyjątku. Jakby ci ludzie nigdy nie dojrzeli do dorosłości a gdy ich życie boli, mocno doświadcza, są zupełnie wobec niego bezbronni i bezwolni godzą się prowadzić po jego kres w naiwności ubezwłasnowolnionego przez sytuację dziecka, podporządkowanemu silniejszemu od siebie przewodnikowi. Wystarcza im sił jedynie na powrót w dotychczasową koleinę codzienności. Bez nadziei. Bez miłości. Bez sensu.
http://www.teatrtelewizji.tvp.pl/kalendarium/artykul/wujaszek-wania-rez-k-kutz_18873765/
Reżyseria: Kazimierz Kutz
Przekład: Jarosław Iwaszkiewicz
Realizacja TV: Stanisław Zajączkowski
Scenografia: Tadeusz Smolicki
Kostiumy: Anna Smolińska
Muzyka: Joanna Wnuk-Nazarowa
Zdjęcia: Roman Piotrowski, Andrzej Prynda
Obsada: Jerzy Bińczycki (Sieriebriakow), Aldona Grochal (Helena), Dorota Segda (Sonia), Halina Gryglaszewska (Maria Wojnicka), Izabela Olszewska (Niania), Jan Frycz (Astrow), Leszek Piskorz (Tielegin), Roman Gancarczyk (Wujaszek Wania- Iwan Wojnicki), Piotr Cyrwus (Parobek),
0 komentarze:
Prześlij komentarz