środa, 29 marca 2017

TATA WIESZA SIĘ W LESIE TEATR STUDIO


TATA WIESZA SIĘ W LESIE to krajobraz wewnętrzny młodego człowieka. Całym światem bohatera jest przeszłość, która determinuje mentalność teraźniejszą zamkniętą, uwięzioną, chorą. Chłopak znajduje się w Izolatce, sterylnym,  pustym, bez właściwości azylu.  To w tym pozornie bezpiecznym miejscu ujawnia się stan jego zniewolonego ducha i ciała. Bohater tkwi w pułapce jak we wnętrzu puszki Pandory gromadzącej negatywne wspomnienia, toksyczne przeżycia, dramatyczne doświadczenia. Ta ucieczka w samotność, w zgodzie na odcięcie się od świata rzeczywistego sprzyja kontemplacji dzieciństwa, relacji rodzinnych, kontaktu z ojcem, co rozrasta się w główną narrację, zawłaszcza wyobraźnię, uwagę, emocje, nie pozwala normalnie, zwyczajnie bohaterowi żyć. I rośnie w nim uczucie  klaustrofobicznego osaczenia, niemożność wyjścia poza świat dziecka, które nie potrafi dojrzeć. Nie chce ponosić odpowiedzialności za swe życie ani podejmować ryzyka, bo boi się, że będzie powielać błędy rodziców i historia się znów powtórzy. Nie bierze się z prawdziwym życiem za bary, nie jest w stanie stawić mu czoła. Nie daje sobie szansy sprawdzenia, ile jest wart dla siebie, dla innych, dla świata. Wydaje się, że ten stan wyalienowania nie tylko go ratuje ale i mu odpowiada. Ujawniający się w projekcjach filmowych świat jego doznań, fantazji, marzeń jest w istocie pociągający. Piękny i mroczny. Jednocześnie wyciszający i niepokojący. Jakby bohater był w impasie, nie mógł podjąć decyzji co zrobić z przeszłością i co zrobić, by mieć jakąkolwiek przyszłość. Teraźniejszość jest stanem klinczu.

Chłopak pogrąża się w depresji. Nie zastanawia się nad tym, co będzie dalej. Marazm, depresja podcina skrzydła, nie pozwala uwolnić się od tego, co go ogranicza. Wskazuje na to, że wybrał ścieżkę celebrowania negatywnych przeżyć, emocji. Mimo, że ma internetowy kontakt z dziewczyną, która stara się mu pomóc. Niestety, jest taka jak on. Delikatna, ostrożna, okaleczona. Bezwolna, uległa, łatwo podporządkowuje się innym. Można ją włączać i wyłączać kiedy się chce. Można traktować instrumentalnie, przedmiotowo. Jest użyteczna, chętnie spełnia zachcianki, potrzeby, żądania/też seksualne/. Z własną bolesną przeszłością, równie samotna jak chłopak, rozumie jego samotność i ból, impas, w jakim tkwi. Jest z nim w przestrzeni wirtualnej, gotowa do skoku na głęboką wodę/widzimy ją w stroju kąpielowym/.

Widzowie, niemi świadkowie, przebywając z chłopakiem w Izolatce, starają się zrozumieć, dlaczego jego tata wiesza się w lesie. Czy kiedykolwiek przestanie, nie wiadomo.  Nie ma pewności. Sam bohater mówi: „Jedni mają zaburzenia od dziecka. Ja mam chyba od ojca”. Diabelska to kombinacja bezwarunkowej miłości do rodziców i niezrozumienia przez dziecko brutalnych sytuacji, których mu nie szczędzili. Wrósł głęboko w jego podświadomość ten  wygarbowany na skórze biciem, tresurą awantur lęk dziecka o życie ojca alkoholika, o matkę katowaną, ciągniętą przez męża po podłodze kuchni i może też nie raz pijaną. Działa prewencyjnie u dorosłego chłopaka jak zawór bezpieczeństwa. Ale jednocześnie go blokuje. Powoduje, że chłopak wszystkiego się boi. I nawiązywania relacji, i budowania związku, i okazywania emocji. Ten jego lęk dziecka przyciąga wszystkie lęki świata. Pęcznieje. Rozrasta się. Bo ciągle tata wiesza się w lesie. A on nie może go uratować. I wspomina, i musi świat w sobie na nowo kreować/ film wideo/. Gdy brakuje słów, pojawia się obraz. Jak brzytwa dla tonącego. Tyle tylko, że uniemożliwia normalne życie. Jest objawem choroby. Bo bezsilność dziecka wobec toksycznej rodziny, braku więzi, czułości, troski, wzorców pozytywnych zachowań rośnie od lat  razem z nim, naznacza go piętnem nie do wywabienia. A obawa, że powtórzy błędy ojca, jak on powtórzył swego, jest ogromna. Myśl, że cale zło, którego oświadczył, będzie dziedziczone z pokolenia na pokolenie paraliżuje jego działania. Nadal przecież widzi jak tata wiesza się w lesie. A on nie jest w stanie nic zrobić. Stoi bez ruchu wobec problemów, które go przerastają. Zastyga, by nie prowokować zła. Ojca. I w tym bezruchu pozostaje nadal. W stuporze. Pustka otoczenia, aromaterapia, kontakt z dziewczyną uspokaja ale i prowokuje. Wyzwala projekcje zmór przeszłości. Wspomnienia wracają. Znów tata wiesza się w lesie. Widzimy ten las na filmie, widzi go i dziewczyna. Miejsce przeżycia jej traumy wyświetla się obok. Każde z nich ma swoją historię.  Ból i cierpienie dziecka w sobie. I troskę, by nie zarazić nim świata. Bo jednak nadal tata wiesza się w lesie. Trzeba będzie go nieść na plecach do domu. A to zadanie ponad siły. Nic dziwnego, że po tylu latach, choć chłopak ma to już za sobą, jest wyczerpany. Zmęczony. W depresji.

Powoli dojrzewa do przekonania, że tylko sam sobie może pomóc.  Terapia nie działa. Nikt inny nie wyręczy go w podjęciu decyzji, by wyjść z Izolatki, walczyć o siebie. Czy się uwolni, zmierzy z realnym światem, znajdzie w sobie siłę, trudno przesądzić. Czy będzie szczęśliwy, tego nikt nie wie.

Piotr Żurawski o wyglądzie chłopca doskonale wpisuje się w rolę wymagającą, złożoną, niełatwą. Wygrywa wszelkie niuanse różnych stanów emocjonalnych, w których jego bohater się znajduje. To nie jest gra na jednej depresyjnej nucie. Pomaga mu w tym reżyseria Moniki Rejtner, która powoduje, że widzowie tracą dystans do opowiadanej historii, angażują się w narrację, bo znajdują się w jej środku. Niejako wchodzą w skórę bohatera, patrzą z jego punktu widzenia. I to było niezwykłe. Projekcje wideo Hanny Maciąg raz urzekają pięknem kompozycji, koloru, skali, innym razem budują nastrój grozy, smutku lub wizualizują dziewczynę, podkreślając charakterystykę postaci, jej świat. Muzyka Piotra Malinowskiego ilustruje całość. Ważna jest gra świateł Michała Głaszczka, która pomagała rzeźbić przestrzeń, stwarzać światy równoległe, klimat osaczenia, klinczu czy pozornej wolności. Działanie na zmysły, wyobraźnię widza, pobudzanie wrażliwości, empatii pozbawiło go poczucia bezpieczeństwa. Tak naprawdę od początku  nie znajdował się w neutralnej strefie komfortu. Jakby ta sytuacja dotyczyła go bezpośrednio, była o nim samym. Jakby zmuszała do sprawdzenia czy jego własny tata wiesza się w lesie.


TATA WIESZA SIĘ W LESIE
tekst i dramaturgia: Przemysław Pilarski
reżyseria, scenografia i kostiumy: Monika Rejtner
wideo: Hanna Maciąg
opracowanie muzyczne i realizacja: Piotr Malinowski
gra świateł: Michał Głaszczka

obsada:
Piotr Żurawski
Karolina Staniec

Sztuka zdobyła główną nagrodę w I Ogólnopolskim Konkursie Dramaturgicznym na Kameralną Sztukę Współczesną Słowo/Aktor/Spotkanie 2016.

zdjęcie:https://www.facebook.com/studio.teatr/photos/pcb.10155503529990348/10155503527215348/?type=3&theater

2 komentarze:

  1. Przedstawienie wcale nie jest tak wyszukane w warstwie psychologicznej, jak pisze Oko Widza. Wulgaryzmy, których nie brakuje w spektaklu, nie stwarzają klimatu sprzyjającego takim głębokim refleksjom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, mnie nie przeszkadzały. Właściwie ich nie pamiętam. A monodram mi się podobał. Choćby te wizualizacje tak atrakcyjne, że zaczynamy rozumieć, dlaczego bohater pozostaje w swojej samotności. Prawie wystarcza sam sobie.Im bardziej cierpi, tym atrakcyjniej a internetowa towarzyszka zmultiplikowana. Ha!

    OdpowiedzUsuń