POCAŁUNEK KOBIETY PAJĄKA to spektakl kameralny, intymny, tajemniczy. Przenosi nas do celi więziennej ale nie mamy wrażenia, że dusimy się w przestrzeni klaustrofobicznej, niebezpiecznej, zamkniętej. Dwa materace, czajnik z wodą, na przemian ostre, brutalne i wygaszone, stłumione światło w reżimie porządku odosobnienia wyznaczają rytm życia dwóch mężczyzn. Młodszy, Valentin, jest człowiekiem idei, bez reszty jej poświęcony, gotowy dla niej na wszystko. Naprawianie, polepszanie, zmiana świata to cel priorytetowy jego działania, ba, całego życia. Z powodu spraw politycznych znalazł się w więzieniu, pozostaje pod bezpośrednią obserwacją władzy, z którą bezkompromisowo walczy. Jest hardy, odważny, pewny siebie siłą młodości, co niczego się nie boi, niczemu nie chce poddać. Prawdziwe z niego dziecko rewolucji, oddające całe swoje życie dla niej. Poświęcający sferę intymną, osobistą. Używający kobiet do swych celów. Wiąże je ze sobą, z walką o sprawę ich do niego uczuciem. Nie chce się angażować. Nie dąży do stałego związku. Starszy mężczyzna, Molina, znalazł się w więzieniu z powodu deprawacji. To inny kaliber człowieka. Odmienna osobowość, doświadczenie, zainteresowania, cel życia. Jest typem modliszki czy raczej kobiety pająka, który snuje sieć uzależnień, powiązań, przyzwyczajeń, więzi, by zbliżyć się do ofiary i ją posiąść w całości tylko dla siebie. Stosuje sprytne, niepozorne środki, ma swoje sposoby, by nawiązać kontakt, przyzwyczaić do siebie towarzysza, oswoić go, uzależnić od siebie materialnie, duchowo, mentalnie. Dba o swoją ofiarę żywiąc ją opowieściami i dobrym jedzeniem,co pozwala mu zbliżyć się do niej. Sprawia, że jest dla Valentina niezbędnym, jedynym obrońcą, kompanem, przyjacielem, towarzyszem, która zgadza się na udział w nie swojej walce. Bo robi wszystko, by swój cel osiągnąć.
Molina i Valentin tańczą w celi swój zwycięski taniec, tango, które znaczy "dotykać" ale też "poruszać się w czasie aby pokonać", zdobyć, podbić. Kto kogo zdobywa, wykorzystuje do swoich celów nie jest do końca jasne, oczywiste, przesądzone. Może pojawiająca się kobieta, która wchodzi w wiele różnych ról. Jest dziewczyną Valentina, świadomą, że jest przez niego wykorzystywana. Jest postaciami kobiet z filmów, które opowiada Molina, a także dyrektorem więzienia, przedstawicielem totalitarnej władzy, z którą walczy Valentin. Jest tą mroczną, niejednoznaczną, podstępną siłą, która ujawnia prawdziwe oblicze więźniów i systemu, w jaki są uwikłani. Pozwala im się odkryć, ujawnić, działać. Pozostaje poza ich zasięgiem tajemnicza, efemeryczna, groźna. Podstępna, opresyjna, bezwzględna. Jest to bardzo interesująco skonstruowana rola, doskonale zagrana przez Monikę Obarę. Uwodzi ta zjawa równie mocno, jak opowieści Moliny, determinacja Valentina. To trzeci element, który wyzwala ich prawdziwą naturę, prowokuje, drażni. Demaskuje siłę i słabość, podstęp i zdradę. Kruchość, ulotność, efemeryczność męskiego świata.
Valentino Tomasza Nosińskiego na pozór zdeterminowany, zbuntowany, wojowniczy odkrywa naiwność wiary w sens swego działania, czystość intencji, świętej roli poświęcenia. Daje się podejść jak dziecko, ten niedoświadczony, ślepy wojownik za idee. Swoje intencje przedstawia jasno, oczekiwania trzeźwo, ten bezpośredni, bezkompromisowy, uczciwy gracz z góry skazany na klęskę Do końca nieświadomy, że jest niezdolnym do osiągnięcia celu pionkiem w nie swojej grze. Ta jego szczerość, otwartość, nieporadność wzrusza. Ale też wzbudza sprzeciw. Gniew. Żal. Współczucie. Już od pierwszej chwili, gdy widzimy go posiniaczonego, pobitego, leżącego na gołej ziemi w pozycji embrionalnej.
Podobne ale o wiele silniejsze uczucia wyzwala homoseksualista Molina Mirosława Zbrojewskiego. Postać mniej jednoznaczna, dająca się polubić. Uwodzi i nas, widzów. Ma urok, nienachalny, podstępny, niepozorny, niewinny wpływ na to, jak jego bohatera odbieramy, oceniamy. Kontroluje ten w nas budowany swój wizerunek fajnego gościa, swojego chłopa, nieodzownego, równego kompana. Molina jak Szeherezada snuje opowieści filmów, walcząc o swoje. Ma talent, odwagę, instynktowny dar oceny sytuacji i ludzi. Działa niepośpiesznie, metodycznie, skutecznie. Zbrojewski doskonale niuansuje, dozuje, podkręca te osobowościowe atuty psychopaty, który budzi ambiwalentne do siebie uczucia. Poddajemy się wraz z Valentinem jego urokowi, postawie przyjaźnie nastawionej do jego towarzysza z celi. Podejrzewamy, domyślamy się, w końcu wiemy kim tak naprawdę jest ale zaczynamy akceptować złe Moliny intencje, motywacje, skłonności. Ujmuje nas jego opiekuńczość, chęć ratunku Valentina. Dostrzegamy pozytywy, odpychamy od siebie wątpliwości, niezgodę na jego złe działanie. Zbrojewski potrafił oddać cierpienie Moliny, jego wahania, obawy, starania. Poświęcenie. Zdobywa i nas jak Valentina, i co gorsze, nie mamy mu tego za złe. Bo cały czas wydaje się być niegroźnym, dobrym człowiekiem, najlepszym kompanem niedoli, opiekunem, przyjacielem, w końcu towarzyszem walki.
Spektakl skromny, powściągliwy, na początku banalny, nużący, działa podstępnie jak jego bohaterowie. Cela to stan uwięzienia, opresji, przymusu, niemożności ucieczki przed samym sobą. Więźniowie to ofiary- politycznego, ideowego uwikłania oraz genetycznego, psychopatycznego uwarunkowania-uporczywie, świadomie, bezkompromisowo walczące o swoje do końca. I to jest ciekawe doświadczenie. Na czym polega dokładnie, każdy musi przekonać się, przeżywając go osobiście. Powodzenia:)
POCAŁUNEK KOBIETY PAJĄKA Manuel Puig
prekład: Zofia Wasitowa
reżyseria: Rafał Dziemidok
OBSADA
Monika Obara
Tomasz Nosinski
Mirosław Zbrojewicz
premiera: 10.02.2017
Uwielbiam książkę! Aż sobie notuję w kalendarzyku, bo bardzo ciekawa jestem efektu na scenie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tych wrażeń, spostrzeżeń, różnic. Mam nadzieję, że nie będą fatale a interesujące.
Usuń