SZABASOWA DZIEWCZYNA Daniela Simona w reżyserii Marcina Sławińskiego jest łatwą, lekką i iskrzącą inteligentnym poczuciem humoru mądrą, bliską życia komedią romantyczną z farsowym temperamentem, ciepłym, dydaktycznym zacięciem. Błyskotliwie, z nerwem napisana, sprawnie, z werwą zagrana. Z dystansem do kultury i religii zderza realia gwałtownie zmieniającego się systemu wartości cywilizacji zachodniej/amerykańskiej/ ze światem starego, porządkującego życie kanonu wiary żydowskiej. To duży atut gdy szukamy spektaklu, który mógłby wprawić nas w doskonały nastrój, podbudować, przynieść wytchnienie, dać otuchę. Przy tym wiele podpowiedzieć, doradzić, nauczyć. I mieć wiarygodne szczęśliwe zakończenie. To zacna rozrywka i duża przyjemność. W zabawny, przystępny sposób mówiąca o tym, jak osiągnąć szczęście w dobrze rokującym związku dwojga kochających się dobrych, oddanych sobie ludzi/ tu Ron i Krysia/. Ale nie do końca idealnym, bo jakby na dotarciu jeszcze. Okazuje się, że i dobrane pary mają problemy, wzloty i upadki, trudne momenty, a każdy z osobna toczy batalie o swoje racje. Miłość niejedno tu ma oblicze/ prawdy, kłamstwa, manipulacji, presji, porozumienia/. Czasem wkracza w strefę burzy i naporu, czasem w ostre słońce. Najważniejsze, że jest i to wzajemna. Silna, cierpliwa, wybaczająca. I w dodatku nie jest nudna!!! Czyni Rona i Krysię lepszymi, bardziej wartościowymi ludźmi. Rozwija w efekcie swego pozytywnego działania ich dobrą, jasną stronę człowieczeństwa. Zbliża nie tylko ku sobie ale i ku Bogu. Otwiera przed nimi perspektywę życia w harmonii świata ze samym sobą, przywraca równowagę i spokój, wnosi ład, czyni porządek. Pozwala odkryć swe duchowe potrzeby i umożliwia podążanie za nimi. Bo to nadaje sens nie tylko związkowi ale każdemu z osobna. To wskazanie na rozszerzanie się szczęścia, spełnienia, uczucia od jednostki poprzez związek na relacje z innymi ludźmi jest bardzo istotny, ciekawy, budujący. Ale, co ważne, też wymaga aktywnego udziału, znacznego wsparcia otoczenia.
Ron, to dojrzały, pełen uroku i wigoru mężczyzna po przejściach, dobry, troskliwy ojciec zajmujący się w weekendy dwójką dorastających dzieci. Inteligentny, obdarzony ciętym, ironicznym poczuciem humoru, zaradny życiowo, ale zbytnio skupiony na sobie, przegapia co najważniejsze. To lęki przed skutkami starości i obawa przed kolejnym poważnym zobowiązaniem uczuciowym go przerażają i doprowadzają do tego, że traci orientację. Może też stracić miłość wspaniałej dziewczyny. Nie pozwala sobie cieszyć się życiem w takim stopniu na jaki zasługuje. Wyolbrzymia potencjalne problemy, strach paraliżuje jego działanie, pozbawia rozsądku, bo nawet udany dotąd związek z Krysią nie napawa go optymizmem. Nie chce się żenić po raz kolejny, za wszelką cenę unika zobowiązań. Zadowala się tym, co ma. To mu wystarcza. Jego dziewczyna jest idealna: kocha go, jest piękna, samodzielna, zaradna, o wiele lat młodsza od niego, akceptuje niezobowiązujący styl jego życia, bez problemu dostosowała się. Ale okazuje się, że do czasu. Jak to kobieta, pragnie stabilizacji, szuka sposobu, by do niej doprowadzić. I walczy, robi wszystko, by osiągnąć cel. Postanawia zostać Żydówką, by całkowicie rozwiać wątpliwości Rona, który twierdzi, że jego matka jej nie zaakceptuje ze względu na wyznanie. Ron boi się i szuka wymówki. Ciągle się waha, ciągle kontestuje. Dziewczynie się udaje, bo ma swoją do Rona miłość. I jego uczucie do niej. I wielu innych nieoczekiwanych sprzymierzeńców.
Wszystkie perypetie, starania kończą się dobrze, szczęśliwie, optymistycznie. Pokazują, jak bardzo miłość jest ważna i, że warto o nią walczyć. Dla siebie samego, dla ukochanego. Pozwala pokonać wszelkie przeciwności losu, poznać samego siebie, zyskać szacunek i przede wszystkim pozytywnie zmienić siebie, sprawić, by życie było bardziej wartościowe gdy wyznaczy się mu cel, nada sens, oprze na szczerej, prawdziwej, głębokiej wierze. I spowoduje to, że ukochanego też się uratuje, pomoże mu przywrócić spokój, równowagę, szczęście. Ale nie na siłę, nie wbrew niemu! Takie działanie miłości to cud, ale czy sama miłość nie jest cudem? Siłą sprawczą, siłą stabilizującą, godzącą człowieka z samym sobą, z ludźmi, ze światem, z Bogiem. Przywracającą nadzieję w to, że ma się realny wpływ na swoje i innych życie. Może nie jest doskonałe ale unormowane, godne, satysfakcjonujące.
To siła sztuki, jej wymowy, konwencji. Talentu dramatopisarza, realizatorów, aktorów. W sposób inteligentny, łagodny, zabawny opisując perypetie pary ale bez męczącej presji, natrętnego dydaktyzmu, spektakl podpowiada jak można wyjść z najcięższej, wydawać by się mogło, beznadziejnej w skutkach sytuacji. Wycisza wątpliwości, neutralizuje minorowy nastrój. Dodaje sił, podsuwa pomysły, wskazuje drogę. Tak, ma znaczenie relaksujące, budujące, terapeutyczne poprzez śmiech, mądre, lekkie w swej formie na życie spojrzenie. A przecież porusza tematy bardzo poważne, a nawet fundamentalne. Zawsze z taktem, przymrużeniem oka, dowcipu znieczuleniem. Ciepłym, wrażliwym, uważnym traktowaniem bohaterów. Dlatego działa. Dlatego ze swą sugestią, ujmująca, rozumiejąca ludzkie słabości, do nas dociera. Nie wywołuje sprzeciwu u widza, który wie i czuje, że poruszane problemy, konkretne sytuacje sceniczne też go dotyczą lub mogą dotyczyć. Bo SZABASOWA DZIEWCZYNA, komediowo przepracowując meandry ludzkiej natury, dotykając problemów sfery uczuciowej w świecie, w którym gwałtownie zachodzą zmiany kulturowe, społeczne, środowiskowe, jest uniwersalna, dotyka bardziej lub mniej każdego. Świat oszalał, przyspieszył a człowiek nadal potrzebuje wyciszenia, spełnienia, rozsądku, harmonii. Nie może pozwolić sobie, by nie mieć punktów stałych w życiu, nie dbać o to, co w nim najważniejsze. Ta sztuka dba o to. Dba o tych zagubionych, błądzących w nowych, ewoluujących ciągle realiach życia. Pomaga przyjrzeć się sobie, swoim związkom, relacjom z otoczeniem. Pokazuje pewną drogę do przystosowania się dla ocalenia wiary, nadziei, miłości. Czerpania siły i radości z tego, co przynosi życie.
Aktorzy, szczególnie Sylwia Najah i Marek Ślosarski, grają koncertowo. Akcja toczy się wartko w nowocześnie urządzonym współczesnym mieszkaniu. Nie pozwala na nudę, obojętności ziew. Osadzona mocno w prozie życia, daje praktyczną lekcję, pozwala spojrzeć na codzienność z innej perspektywy i pozostawia w świetnym nastroju z wiarą, że i nam się uda pokonać wszelkie trudności, których zwykle życie nie szczędzi, których często sami sobie nie szczędzimy. Gdy nie dajemy sobie szansy na szczęście, nie dopuszczamy myśli, woli do działania, by mu pomóc. A ono jest w naszym zasięgu, jest możliwe do wywalczenia. Często blisko. Tuż, tuż. To wartość tego spotkania. Jego waga. Dar.
To zdumiewające, że Teatr Żydowski borykając się z kłopotami lokalizacyjnymi przygotował w tak krótkim czasie kolejną premierę, tym razem wystawianą w Klubie Garnizonowym przy Al. Niepodległości. Inną gatunkowo ale równie udaną inscenizacyjnie. To duża radość dla widzów obserwować tak dynamiczny rozwój całego zespołu, teatru, zwłaszcza że jest w tak trudnym dla siebie okresie. Nie można powiedzieć sceny, bo stałej sceny, jednego adresu ten teatr nadal nie posiada. A winien wystawiać jak najwięcej, jak najczęściej, bo repertuar ma bogaty, różnorodny i imponujący: kultywujący tradycję i podejmujący tematykę współczesną. Jest tym miejscem, które łączy kulturowo. Nie boi się trudnych tematów, prowadzi sceniczny dyskurs o przeszłości przenikającej teraźniejszość i kształtującej przyszłość. Tu każdy widz znajdzie coś dla siebie. Teatr Żydowski już nie zaskakuje ale pozytywnie potwierdza swoje wybitnie kulturotwórcze znaczenie. Odważnie wkroczył w nowoczesność treści i formy. Otworzył się na nowe, świeże, poszukujące spojrzenie na rzeczywistość. Jest jednym z najważniejszych teatrów warszawskich.
SZABASOWA DZIEWCZYNA DANIEL SIMON
tytuł oryginału: THE CONVERTIBLE GILR
reżyseria: Marcin Sławiński
przekład: Janusz Tencer
scenografia: Wojciech Stefaniak
kostiumy: Agnieszka Kaczyńska
asystent: Ernestyna Winnicka
obsada: Sylwia Najah i Marek Ślosarski oraz Ernestyna Winnicka, Henryk Rajfer, Piotr Chomik, Maciej Winkler, Wojciech Wiliński, Dawid Szurmiej
data premiery: 14.01.2017
0 komentarze:
Prześlij komentarz