poniedziałek, 14 listopada 2016

UTALENTOWANY PAN RIPLEY RYCHCIK TEATR STUDIO


Pana Toma Ripley'a można poznać z książek Patricii Highsmith, filmu w reżyserii Anthony’ego Minghelli z 1999 a ostatnio i teatru. Nic dziwnego, jest utalentowany a takich bohaterów lubimy, wiele się po nich spodziewamy. Oczekujemy sukcesu. Satysfakcji. Czegoś, co nas zaskoczy i skończy się dobrze, jeśli nawet będzie to zły charakter, parszywy przykład, śmiertelne zagrożenie. Radosław Rychcik, reżyser spektaklu, nie rozczarowuje nas. Konstruuje i ożywia, jak doktor Frankenstein, swojego potwora, ale w tym przypadku w sferze osobowości, psychiki, życia wewnętrznego, postać nie rzucającą się w oczy, na pozór nieszkodliwą, zwyczajną, jak chłopak z sąsiedztwa, kolega ze szkoły, taką, której nikt nie podejrzewa, że może być grozna, niebezpieczna. Reżyser wykorzystując liczne odniesienia z przestrzeni publicznej, politycznej, popkulturalnej odkrywa przed nami jej wszechstronny, rozwijający się potencjał i siłę przyciągania. Magnetyzm.

Naturalnym środowiskiem Toma Ripley'a jest Ameryka, kraj nieograniczonych możliwości, spełniający marzenia, rozpalający wyobraźnię do granic absurdu. Ale Ripley'a nic nie ogranicza. Nic nie jest w stanie go zatrzymać, powstrzymać. A to za sprawą jego natury, która jak kameleonowi pomaga w dostosowaniu się do sytuacji, miejsc i osób. Ripley ma predyspozycje psychopatyczne, wyostrzony zmysł obserwacji, zdolności manipulacyjne, wybitny talent aktorski. Jest ambitny. Szczęście go nie opuszcza. Działa bez emocji, bez lęku, bez obciążenia wyrzutami sumienia, bez dylematów moralnych. Zimny, obojętny emocjonalnie wtapia się w otoczenie, uczy się, przejmuje jego cechy, dostosowuje się. Nie wyróżnia się w krajobrazie ludzkim, jak pasożyt żeruje na nim, korzysta, bierze wszystko. Czaruje, wykorzystuje, nie cofa się przed nikim i niczym. I idzie dalej z wyostrzonym, rozbudzonym, niezaspokojonym apetytem na coraz więcej i więcej.

To idol naszych czasów. Personifikacja realizującego się w rzeczywistości amerykańskiego mitu, marzenia. Nieuświadomionego do końca pędu bycia kimś ważnym,wyjątkowym, niezwykłym. Dla osiągnięcia sukcesu, zaspokojenia głodu spełnienia. To ideał nieposkromionego agresywnego konsumpcjonizmu. Sięgania po zakazane, nieosiągalne, grzeszne pragnienia. Osobowość, która przetrwa w najbardziej wrogich, obcych warunkach, dostosowuje się i zdobywa, co los przyniesie, co tylko się jej wymarzy. Budząca zazdrość, imponująca, wyzwalająca kreatywność, wyobraznię jak wzór do naśladowania. Człowiek współczesny, który nie ma zahamowań, nie zna żadnych granic. Przyczajony potwór, wynaturzone dzikie zwierzę w owczej skórze, kategoria człowieka stawiającego się poza obowiązującą normę, dekalog, dwulicowość stworzona przez naturę i okoliczności, okazję, środowisko, kulturę masową. Inteligencję. Z wiarą tylko w samego siebie. Gdzie nie ma Boga, instancji wyższej nie ma i zła. I granic. Wszystko jest dozwolone. W każdym razie możliwe.

Radosław Rychcik swym spektaklem mówi nam bardzo istotne rzeczy o współczesnym świecie, o nas samych. Odzwierciedla na scenie paradygmat cywilizacji zachodniej*, który płodzi Tomów Ripleyów. Ilustrują to przykłady zaczerpnięte z popkultury/nawiązanie do filmu "Złap mnie, jeśli potrafisz" w reżyserii Stevena Spielberga, do ekranizacji "Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego, do "Piły", wykorzystanie motywu ze "Szczęk"/. Ze zwykłego, niepozornego spryciarza, drobnego oszusta wyrasta perfekcyjny twór osobowy, który może zajść na szczyt i rządzić światem, bo ten świat na to przyzwala, stwarza warunki. Zostać można prezydentem Stanów Zjednoczonych, gwiazdą popkultury/muzykiem, aktorem, itd/, kim tylko się zechce. Drogą nieetyczną, grzeszną, dotąd przynajmniej oficjalnie przeklętą, wykluczoną. Nie dość, że dziś jest ogólnie akceptowana, powszechnie propagowana, łatwo dostępna, to w efekcie całkowicie bezkarna. Niezła to pokusa dla chętnych marzycieli, spragnionych sławy i władzy, słodkiego, miłego życia sprytnych, przedsiębiorczych przeciętniaków, otwarta perspektywa dla potencjalnych utalentowanych Panów Ripleyów.

Nowoczesny spektakl Rychcika-mroczny, patchworkowy, noir teatralny- nie jest może komunikatywny, atrakcyjny wizualnie, konstrukcyjnie jasny ale ważny głównie ze względu na to, co sobą niesie i uruchamia: potencjał i perspektywę interpretacyjną, współczesny kontekst, który jest bardzo łatwy do identyfikacji/media/, doświadczenia/przestrzeń publiczna/, realizacji w realu. Dlatego portret psychologiczny Toma Ripley'a stworzony przez Marcina Bosaka jest tak bardzo ciekawy, interesujący, niejednoznaczny, rozwojowy. Wskazuje powszechnie znane odniesienia, konteksty, włącza do spektaklu konkretne postaci życia publicznego o światowej popularności, sławie. Rozpoznawalne, uwielbiane, cenione, budzące respekt. Znacząca jest obecność postaci z maską Baraka Obamy otwierająca spektakl/Tom Ripley lub anonimowy, zwykły każdy utalentowany jak on człowiek/, mowa o Dylanie, Rolling Stonesach jest mocno uzasadniona. Z niepostrzeżenie rosnącym zapleczem uśpionych Tomów Ripleyów, czekających na swój czas, miejsce, okazję. Motywację, która puści w ruch destrukcyjne, psychopatyczne działania. Bohaterami, którzy zawłaszczają na co dzień naszą wyobraznię. Których chcielibyśmy często naśladować, powielać ich wzorce osobowe, pójść ich drogą rozwoju i kariery. Dlatego tak ważne jest, kto tak naprawdę się kryje za maską Ripleyów, co się kryje za maską każdego człowieka. Dlaczego je nosi, dlaczego są mu potrzebne, niezbędne. Dlaczego nie ma dystansu, instynktu, odwagi, wystarczającej siły, by rozpoznawać zło wcielone w sobie i w innych, by móc je demaskować. Opowiadać się po stronie szlachetnego, archaicznego, niemodnego dobra. A może wszelkie drogi dostępu do niego są już od dawna zamknięte, nierealne, nieskuteczne lub po prostu nieatrakcyjne, banalne, nudne. Człowiek współczesny chce się bawić. Chce grać. Spróbować wszystkiego. Gotów jest podejmować każde ryzyko za wszelką cenę. Działać podstępnie, zwodniczo, nieczysto. W świecie, w którym rezygnuje z tego, by być wyjątkowym, indywidualnym, wartościowym człowiekiem i uczestnicząc w grze pozorów,  staje się takim jak wszyscy cynicznym hipokrytą. Wkraczając w świat potworności, walki, wojny i horroru realu, pragnie przetrwać, dobrze żyć lub przejąć nad nim kontrolę. Pokusa jest wielka. Przykłady mitycznych życiorysów ludzi sukcesu zachęcają. Choćby i za cenę duszy. Duszy? Jakiej duszy? Gdy trudno rozpoznać co jest fałszem, co prawdą, łatwo ją zatracić, łatwo ją zgubić. Łatwo się jej wyrzec. Unieważnić. Powodzenia:)



UTALENTOWANY PAN RIPLEY 
przekład:Robert Sudół
reżyseria i adaptacja: Radosław Rychcik
scenografia i kostiumy: Anna Maria Karczmarska 
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
muzyka: Michał Lis
video: Piotr Lis
projekt neonu: Mikołaj Małek

obsada: Natalia Rybicka, Marcin Bosak, Tomasz Nosiński, Modest Ruciński, Wojciech Żołądkowicz, Lan Anh Do, Van Pham, Nguyen Thai Linh

DATA PREMIERY 15/03/2015

*Wittgenstein: klucz do zrozumienia roli modeli lub stereotypów w filozofii, które działają jak szablony kształtujące myśli w określony sposób

film: https://www.youtube.com/watch?v=fSuTYABDbzA ,
https://www.youtube.com/watch?v=afsBdR6d2KU

0 komentarze:

Prześlij komentarz