wtorek, 8 listopada 2016

KOBRO TEATR NOWY im. K.Dejmka w Łodzi IMKA


Opowieść o tym, że Katarzyna Kobro /rzeźbiarka/ paliła własne rzeźby, by ugotować zupę dziecku pod presją ataków i oskarżeń swego męża, Władysława Strzemińskiego /malarza/, znałam od dawna. Pobudzała wyobraźnię, budziła instynktowny sprzeciw. Wzmagała ciekawość. Rozgrzewała wyobraźnię. Była mocna, dramatyczna, opresyjna.  Rodziła poczucie niepowetowanej, niepotrzebnej, okrutnej straty, była jawną niesprawiedliwością, szaloną bezradnością wobec bolesnej sytuacji w jakiej się znalazła Kobro: matka, kobieta, artystka, człowiek. Metaforyczna opowieść  scenicznej KOBRO o konieczności opieki do końca nad wściekłym psem, którego się zawsze kochało i było z nim mocno związanym, jest niemniej drastyczna, trudna do zrozumienia, chwytająca za serce. Doskonale ilustruje związek dwóch wybitnych osobowości, indywidualności artystycznych. Łagodność, uległość kobiety inteligentnej, wrażliwej, świetnie wykształconej, z dobrej rodziny, która pozwala się zdominować/bić, znęcać,manipulować/kochanemu mężczyźnie. Podporządkowała się mu, zrezygnowała z siebie, uległa. Toksycznym tej walki pokłosiem była trauma dziecka, cierpienie jego matki, tragiczny los rodziny artystów żyjącej w ekstremalnie trudnych czasach, tworzących dzieła wybitne, awangardowe, niepokorne. Pytania padające w sztuce: DLACZEGO MI TO ROBISZ? Kobro do męża i DLACZEGO MI TO ROBICIE? ich córki, Niki, są retoryczne. Nie dowiemy się. Pozostanie tajemnicą, dlaczego sobie nawzajem tak wielki ból zadawali. Jeśli przyjmiemy, że przez miłość, to byłaby to odpowiedź najprostsza, jaka się nasuwa, ale i najtrudniejsza do uzasadnienia, do zrozumienia, do zaakceptowania.  A jednak chyba tak jest. Ale chodzi o wielką miłość i głęboką fascynację przeradzającą się w równie wielką nienawiść i brutalne odrzucenie. Frustracje, ambicje, wyrzuty sumienia, chęć uwolnienia się od żony w agresję mężczyzny, bezsilność w rezygnację kobiety. Kobro ze Strzemińskim nie potrafili do końca razem żyć, razem tworzyć, razem wychowywać dziecko. Okoliczności historyczne/czasy wojny i późniejsze przekształcenia systemowe/, status Kobro, która była Rosjanką z niemieckimi korzeniami i miała z tego powodu duże kłopoty/niszczone, zagubione dokumenty, prześladowania, obelgi, utrudnianie jej życia/, kłopoty finansowe pary artystów, zawiłe drogi kariery, kłopoty z tożsamością Strzemińskiego bardzo komplikowały związek i doprowadziły ostatecznie do rozstania.

Spektakl jest próbą przywrócenia godności KOBRO, uznania jej rangi jako wybitnej artystki o międzynarodowej sławie, o dużym wpływie na innych artystów. Jest szansą poznania jej bliżej jako kobiety/biografia/, zawiedzionego, nieszczęśliwego, bo skrzywdzonego przez najbliższą osobę człowieka. Perspektywa relacji córki jest jeszcze bardziej emocjonalna, bolesna. Znalazła się w oku cyklonu życia małżeńskiego i artystycznego rodziców. I najmocniej została naznaczona. Zostaje psychiatrą, broni dwa doktoraty, całe swe życie uczy się i pracuje nad traumą przeżytą w dzieciństwie, pisze książki o  sztuce rodziców i ich życiu, które jej zdaniem, pozbawione było czułości, serdeczności, miłości. Chce zrozumieć, co tak naprawdę się stało, jak w ogóle mogło do tego dojść. Chce wiedzieć. A my razem z nią. 

Poznajemy Nikę jako dorosłą już osobę, która utknęła w metaforycznej poczekalni, czyśćcu, w przedsionku metaforycznego urzędu dzielnicowego.  Jakby czekała z towarzyszem na Godota, jakby była  bohaterką drugiej części sztuki KONIEC Krzysztofa Warlikowskiego/ na podstawie prozy Coetzeego/ zanurzona w kafkowskiej atmosferze niemocy, bezsilności wobec losu, wobec systemu, przeznaczenia. Dwie ściany, wyznaczają przestrzeń korytarza, z drzwiami, za którymi jak w bajce lub systemie socjalistycznym skryte są niezgłębione tajemnice, nieprzeniknione, pełne nakazów, reguł światy. Na tych ścianach zostaną wyświetlone kwitnące drzewa, prace KOBRO i prace artystów, którzy inspirowali się jej twórczością. Będą one tworzyły przestrzeń mieszkania artystów, miejsca ich pracy. Towarzyszem Niki w oczekiwaniu na załatwienie sprawy jest mężczyzna. To kontrapunkt kobiety. Figura odpychająca, niechciana a jednak przełamująca jej samotność, dezorientację, zagubienie.  Jego silna fizjologiczna obecność, wyrazista cielesność, którą się czuje wszystkimi zmysłami, jest trzeźwą, rzeczową, konkretną przeciwwagą emocjonalnego splątania córki swoich sławnych rodziców. Mężczyzna pomaga stworzyć pełniejszy portret psychologiczny Niki. Kobiety, która boi się mężczyzn, jak bała się swojego ojca, by nie stać się gorszą wersją swojej udręczonej matki. 

Sztuka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk to jedna wielka metafora, złożona z pomniejszych. Bo poprzez nią oddziałuje najsilniej emocjonalnie. Przez co bliższa jest prawdy. Bohaterów, ich relacje, uczucia poznajemy nie poprzez działania, akcję, sytuacje ale poprzez zebrane informacje, fakty skomponowane w sugestywne metafory. Dramaturgicznie jest to bardzo trudne do zrealizowania. Reżyseria i aktorstwo ratuje wiarygodność postaci, broni jasności przekazu. Ale nie do końca zadowala. Każda postać jest jakby odrębna, samotna, zamknięta w sobie. Rozśrodkowana. Rozbita na byty niezależne. Brakuje kumulacji, eksplozji, wstrząsu. Różne okresy czasowe przenikają się, różne miejsca skupione są w jednej scenicznej kompozycji, aktorzy grają różne role, co jest siłą i słabością sztuki. Udaje się namalować emocjami piekło rodzinnego i artystycznego życia. Choć jego ostrość, drapieżność, tragizm dramaturgicznie jednak się artystom wymyka. Poznajemy trudne, zazwyczaj jednostronne kompromisy. Tragiczne wybory. Konflikt ról życiowych Kobro/rzeźbiarki, żony, matki, artystki partnera artysty/. Sztuka jednak dotyka zaledwie przeżyć, doświadczeń, wspomnień Niki, które już nigdy nie pozwolą jej jako dorosłej kobiecie czuć się wolną od ubezwłasnowolniającej ją miłości rodziców, których mocno kocha przez całe życie i do końca nie rozumie. Wiele zrobiła, by ocalić ich twórczość od zapomnienia. 

Jest to autorski spektakl kobiet dla wyjątkowej kobiety i jej córki, też przecież kobiety. Trzeba przyznać, że Strzemińskiego i tak potraktowały ulgowo. Domyślamy się raczej niż dowiadujemy ze sztuki, że był tyranem. Dlaczego? To pewnie będzie inna, kolejna wersja tej samej historii.  Bo prawda, choć opowiedziana z różnych punktów widzenia, jest zawsze jedna. Niedawno Teatr Telewizji wyemitował spektakl POWIDOKI w reżyserii Macieja Wojtyszki, który budził kontrowersje krytyki, choć aktorzy w nim występujący zdobyli nagrody. Zobaczymy, co w swym filmie o tym samym tytule pokaże nam mistrz Andrzej Wajda. Znów artysta zechce zrozumieć artystę. A z nim i my pragniemy zbliżyć się do prawdy. 


Spektakl zaprezentowany został w ramach Festiwalu Polska w Imce w Teatrze Imka w Warszawie w dniu 5 listopada 2016.
KOBRO  Małgorzata Sikorska-Miszczuk
reżyseria:Iwona Siekierzyńska
scenografia, kostiumy, światło: Izabela Stronias
muzyka: Marzena Majcher

obsada: Monika Buchowiec/KATARZYNA KOBRO/URZĘDNICZKA/ZJAWA/, Joanna Król/NIKA / CÓRKA / PETENTKA/, Przemysław Dąbrowski/WŁADYSŁAW STRZEMIŃSKI / URZĘDNIK / ZJAWA/, Wojciech Droszczyński/BATIUSZKA / URZĘDNIK / BÓG/, Krzysztof Pyziak/PP / PRZEDSTAWICIEL POLSKI / MĘŻCZYZNA / PETENT/

prapremiera: 22 listopada 2014 r

Spektakl wyróżniony Nadzwyczajną Złotą Maską w sezonie 2014/2015, otrzymał nagrodę Plaster Kultury w kategorii Spektakl Roku 2014.

0 komentarze:

Prześlij komentarz