niedziela, 20 listopada 2016

KIM TR.DOC



To była bardzo miło spędzona godzina w teatrze. Kolorowa. Pogodna. Optymistyczna. Muzyczna. Z sentymentalnym, nostalgicznym światłocieniem. Drag queenowa z Kim Lee. Stand-upowa z Magdaleną Koleśnik.  Spotkanie kultur. Wietnamu z Polską. Wietnamczyka z Polką.  Obcego, innego z samym sobą i z innym, obcym. Tożsamości z preferencją. Konieczności z marzeniem.

Historia KIM LEE, a właściwie Andy'ego, biednego chłopaka z Wietnamu, który przyjeżdża do Polski na studia, których kierunku/fizyka plazmowa/ sam sobie nie wybrał, pracuje tu, zakłada firmę, dowiaduje się, odkrywa kim tak naprawdę jest, kocha swoje dziecko, które jest dla niego najważniejsze w życiu z historią bohaterki Magdaleny Koleśnik, która przyjeżdża z nacjonalistycznego, ksenofobicznego, prowincjonalnego Białegostoku, gdzie dominuje biała siła, czarna pamięć, na studia do Warszawy, rozkręca interes w Wietnamie, wydają się zbieżne, podobne. Mimo, że wiele ich dzieli i różni splatają się w jedną opowieść o życiu trudnym, gorzkim ale udanym, dającym satysfakcję, niepozbawionym nadziei, radości, sukcesu. Jakby oboje nieustannie byli w drodze, w podróży. Jakby uczyli się od siebie nawzajem. Krajobrazy, konteksty, sensy się zmieniają a oni brną dalej i głębiej w niepewną, niejasną przyszłość z optymizmem patrząc na otaczający ich wrogi, niestabilny świat. Odkrywają siebie, akceptują siebie, choć nie jest to proste. Definiują, kim są naprawdę. Na co ich stać. Ile są warci. Choć nic nie jest na zawsze dane. Nic nie gwarantuje stabilizacji. Biorą świat, życie jakie jest nie rezygnując z siebie. Akceptują i godzą się z tym, czego nie mogą zmienić ani oswoić ale też nie są w stanie być kimś -poprzez grę, udawanie, z rozsądku, przez przypadek- kim tak naprawdę nie są. Nie potrafią żyć wbrew sobie. Bez względu na to, co świat o tym powie. Bo inaczej nigdy nie czuliby się szczęśliwi. Zawsze by tęsknili. Zawsze by cierpieli. Dlatego na koniec spotkania KIM opowiada bajkę o smoku. A przez nią o sobie, o postaci Koleśnik, o każdym z nas. 

Piękna to była bajka o afirmacji życia, o akceptacji siebie. Również siebie nawzajem. 

KIM raz jest mężczyzną w projekcji wideo, raz barwną drug queen w otulinie swojej fascynującej garderoby na scenie -przechodzi z roli w rolę ale za każdym razem mówi prawdę o sobie, opowiada swoją historię. Oswaja nas. Zbliża się, pozwala się poznać. Bezpruderyjnie odsłania się, odkrywa. Rozbraja spokojem ciekawej narracji. Dowcipem, dystansem. Naturalnym, swobodnym zachowaniem. Zyskuje natychmiast sympatię, wzbudza zainteresowanie. Bawiąc nas piosenkami charakteryzuje siebie. Podbija serca widzów wdziękiem, niezwykłością kostiumów, kiczem występów, które bardzo się wszystkim podobają.  Bo zdumiewa ta hiper nienaturalna mega naturalność. Gruby kokon szczelnego kostiumu, który chroni delikatną naturę wrażliwej tożsamości. Odwracający uwagę zewnętrzną formą od trudnej wewnętrznej treści. Wyzywającej. Sprawdzającej. Czekającej na reakcję. Choć bez nacisku, wymuszenia, presji. 

Magdalena Koleśnik gra młodą Polkę z krwi i kości, z kompleksem, piętnem, traumą nacjonalistycznego, zapyziałego, przaśnego Białegostoku wyjeżdża z miejsca, które nienawidzi, którego się wstydzi i boi. Nawet do dalekiego Wietnamu. Ale też nie może uciec skutecznie do końca od tego, kim jest. Przeszłość zakotwiczyła się w niej na stałe. Jak cierń w duszy i ciele otwiera stare rany. Dzięki temu mogła pokonać trudności. Co jej nie zabiło, wzmocniło. Uratowało. I to poczucie humoru, dystansu jej pomogło. O swej kobiecości opowiada prowokacyjnie, zaczepnie. Wulgarnie. Z KIM rozmawia swobodnie, przyjaźnie jak ktoś bliski. Nosi perukę, kostium, który mieni się złotem milczenia nad tym, co głęboko ukryte. Słowa odkrywają fakty, tłumią wyparte emocje, uczucia. Ból rozczarowania. Próbują obrócić go w żart, oskarżenie stand upu. Skierować uwagę na KIM, na widzów, których drażni i bawi. Brakuje bohaterce Koleśnik szwungu, ostrej bezczelności, krwawej drapieżności, naturalnego talentu stand upowego. Choć się mocno stara. Choć nieźle sobie radzi. Ale ta niedoskonałość wpisana jest w rolę. Tak ma być: naturalnie, nieporadnie, amatorsko. Przecież to zwykła, prosta dziewczyna. Nie musi więc wykazywać się perfekcją, precyzją, doskonałością. Jak KIM próbuje, szuka swego miejsca, improwizuje. Mimo wszystko nie rezygnuje. Piękna, tajemnicza, zabawna błyszczy, panuje nad rolą i widownią. Brawo! Jej historia podobna jest do historii Kim. O to samo w jej bajkowym morale chodzi. Jest mniej barwna, mniej niezwykła, zaskakująca. Jakby od dawna oswojona, bo lepiej nam znana, bliższa. Swojska. Lokalna. Typowa.

Kim jest KIM, kim bohaterka Koleśnik? Kim my indywidualni i zbiorowi? Nikt dokładnie tak do końca, tak naprawdę nie wie. Ważne jest nastawienie, stosunek do siebie i świata i jak sobie ze sobą i światem radzimy. Ważne jest, by nie rezygnować z poszukiwania prawdy, by nie wyemigrować z własnego życia do życia niechcianego, obcego, wrogiego jego naturze. Wtedy jest szansa na wymianę ze światem pozytywnej energii, na spełnienie. Radość, wolność, harmonię. Spokój. A nawet szczęście.

Spotkanie z Kim to spotkanie ze sobą samym. Przy okazji to niezła rozrywka, zabawa. Ciekawe doświadczenie. Przygoda. Powodzenia:)

KIM   MICHAŁ SZYMANIAK

reżyseria: Elżbieta Depta
scenografia: Monika Nyckowska
kostiumy: Kim Lee, Monika Nyckowska
muzyka:Weronika Krówka
montaż wideo: Michał Poddębniak
obsada: Magdalena Koleśnik, Kim Lee

produkcja: Fundacja Teatru BOTO, TR Warszawa
partnerzy: Bemowskie Centrum Kultury, Sopot Non-Fiction, Warszawa.doc
Projekt współfinansowany przez m. st. Warszawa

zdjęcie:materiał teatru TR Warszawa   http://trwarszawa.pl/spektakle/kim/

0 komentarze:

Prześlij komentarz