Ta sztuka pokazuje nam, jak bardzo poznajemy siebie samych poprzez konfrontację z drugim człowiekiem w interakcji rozmowy, we wspólnym ścieraniu, pobudzaniu, prowokowaniu, omawianiu trudnych tematów, problemów, spraw teraźniejszych i przeszłych. Tu nie ma czynów. Tu się mówi o czynach. To, co sami o sobie bohaterowie myślą, snują, wyjaśniają- jeśli nawet oparte jest na faktach, obserwacji, doświadczeniu- bywa błędne, nieprawdziwe, prowadzić może do podejmowania złych życiowych decyzji. W tej sztuce rozmowa odkrywa stan faktyczny. Tu każdy każdego prawdziwiej ocenia, niż samego siebie. Dlatego tak ważne jest to świeże spojrzenie, ocena z zewnątrz.
Fabuła jest banalna. Nadia Blye, trzydziestoparoletnia Amerykanka, była korespondentka wojenna na terenach objętych wojną w byłej Jugosławii i Iraku, obecnie prowadzi na uniwersytecie Yale zajęcia dydaktyczne z dziedziny stosunków międzynarodowych. Będąc na konferencji w Europie z narzeczonym, Philipem Lucasem, który jest fizykoterapeutą dla bogatych w Stanach, odwiedza jego ojca, Olivera Lucasa, lekarza mieszkającego samotnie w małym miasteczku w Walii. W czasie tej wizyty odkrywa prawdę o sobie, swoich związkach. Zmienia decyzję o tym, co będzie robić w przyszłości. Tak, jakby przeprowadzone rozmowy pozwoliły jej przeanalizować sytuację, zobaczyć siebie z różnych punktów widzenia w perspektywie przeszłości, która nie mogła być bagatelizowana, pomijana, zlekceważona a to przed nią Nadia uciekała. Z resztą przeszłość każdego bohatera wyjaśnia bardzo jasno, dokładnie jakimi są ludźmi.
Oliver, ojciec Philipa, najdojrzalszy, najbardziej doświadczony spośród bohaterów, jest wymagającym, trudnym przeciwnikiem i potrafi celnie zdiagnozować sytuację. Otwarty, szczery, inteligentny nienachalnie docieka prawdy, dostrzega to, co ukryte, spychane do podświadomości, wypierane z pola widzenia, naciągane. Jak magnes działa jego siła witalna i intelektualna pewność siebie. Bezkompromisowość, bezpretensjonalność i konsekwencja w działaniu. Jego przekonanie, że podążał całe życie za swoim instynktem i postępował słusznie, cokolwiek się działo, budzi zaufanie. Jest przykładem osobowości charyzmatycznej, która fascynuje, przyciąga, ma wiele do zaoferowania. Stanowi wyzwanie, gwarantuje ciekawą rozmowę, niebanalne spędzenie czasu, podróż w głąb siebie. Taktowny, wrażliwy, czuły, celnie kontrapunktuje, delikatnie sugeruje, używa łagodnej perswazji. Radzi sobie z własnymi kłopotami, traumami, niepowodzeniem. Przechodzi nad nimi do porządku dziennego. To jest jego kapitał, który pozwala mu właściwie ocenić ludzi. Siebie. Przeszłość. Nie potrafi jednak dotrzeć do syna, rozmawiać z nim i przekonać go. Wszystko, co mówi denerwuje Philipa, drażni go i zniechęca do ojca, w którym widzi tylko zagrożenie, nie dostrzega żadnych dobrych intencji. Ta bezradność Olivera wobec agresji syna, odrzucanie jego rozsądnych rad, wyjaśnień co do relacji z żoną, pokazuje jak bardzo toksyczny związek tworzył syn z matką. I jak wiele błędów popełnił Olivier, który zostawiając żonę samą sobie, przede wszystkim opuścił syna, rezygnując z jego wychowywania. Bez kontaktu nie ma więzi. Bez więzi i zaufania, zrozumienia nie ma szansy na bliskość. Pozostaje zawiedziona, zdradzona miłość synowska. Słaby młody człowiek, który nie jest w stanie o nic walczyć. Przegrany ojciec, który nie jest w stanie pomóc swojemu synowi, najbliższej sobie osobie. Bo na wszystko jest w ich relacji za późno.
Philip pozwolił ukształtować się na ofiarę swoich rodziców: ich problemów małżeńskich, wyborów i postaw życiowych. Wycofany, pełen żalu do ojca, niesie przez życie gorycz zawiedzionej miłości i rozczarowania wiecznie zdradzanej, w końcu porzuconej, doprowadzonej do śmierci matki. Nie chce popełniać błędów ojca ale ma w sobie poczucie klęski matki- nie potrafi wyzwolić się od emocjonalnej spuścizny rodziców, która niszczy mu życie. Powoduje, że ma wypaczony ogląd świata. Skażony słabością, okaleczony poczuciem winy, naznaczony lękiem, by nie zostać skrzywdzony, doświadczony przez własne błędy i zawody, postępuje asekuracyjnie, podąża ścieżką bezpiecznych wyborów. Przegrywa wszystko: siebie i życie. Nie walczy o to, by poznać kim tak naprawdę jest, nie siłuje się z problemami, nie dąży do ambitnych celów, nie chce poznać prawdy. Dostosowując się całe życie, by znieść cierpienie i porażkę matki, nie uwolnił się od niej nigdy. Ta mieszanka miłości bezwarunkowej i konieczność udźwignięcia ciężaru krzywdy osoby kochanej okazała się najskuteczniejszą trucizną zatruwającą mu życie. Jest przyczyną jego własnej porażki. Stracił szansę na robienie rzeczy w życiu naprawdę ważnych, ambitnych. Stracił wspaniałą kobietę Nadię. Stracił to, co mógł i chciał zaoferować mu ojciec, źródło inspiracji i siły, bo Philip wyrzekł się jakiegokolwiek z nim kontaktu. Matka zawsze była traumą, słabością, bólem a nie wsparciem, przykładem, podpowiedzią jak żyć. Philip to ofiara rodziców i siebie samego.
Poznajemy Nadię poprzez to, co mówi, wiemy na czym jej zależy, co ją fascynuje, interesuje i daje napęd jej życiu. Dziewczyna miała szczęście i odwagę, by dowiedzieć się kim tak naprawdę jest ale intensywność tego procesu doprowadziła ją do przesilenia. Fizycznego i intelektualnego. Psychicznego i emocjonalnego. A to wypaczyło jej spojrzenie i umiejętność podejmowania racjonalnych decyzji. Wypaliła się, przestraszyła swoim stanem. W odruchu obronnym zaczęła się stawać kimś obcym samej sobie. Wybrała Philipa, chłopaka przewidywalnego, spokojnego, z jasną, prostą, bezpieczną ścieżką kariery, całkowite zaprzeczenie Marka, żołnierza, ideowca funkcjonującego na krawędzi życia i śmierci, w szaleństwie permanentnego ryzyka. To, co odczytywała w Philipie jako pociągające, było dywersją, wycofaniem, rezygnacją. Pewność siebie, siła stabilizacji była zakamuflowanym tchórzostwem przed podejmowaniem wyzwań, ambitnych celów, zmianą. Nadia tak naprawdę Philipa nie znała. Całe o nim wyobrażenie było projekcją jej potrzeb bieżących; nabrania sił, przewartościowania swego życia, spojrzenia na niego z dystansu, potrzebą porównania dwóch skrajnie różnych stylów życia i konfrontacji kochanków. I gdy tego dokonała, a Ojciec Philipa pomógł jej w tym znacznie, wróciła do siebie prawdziwej. Przesilenie minęło, kryzys również. Nadia znów stała się wojownikiem. Osobą czynnie walczącą dla idei wykuwanych w rzeczywistości realnej a nie papierowej, hipotetycznej.
Każdy z aktorów jest doskonale obsadzony. Jan Frycz błyskotliwy naturalnie prawdziwy mężczyzna. Magdalena Cielecka zmysłowa i piękna, mądra i silna młoda kobieta a Marcin Bosak to facet bez właściwości. Tekst Davida Hare'a- inteligentny, zwięzły, politycznie zaangażowany- jak zwykle bardzo skuteczny w służbie przedstawienia wiarygodnych, żywych, interesujących postaci psychologicznych, postaw wobec polityki.
Ten seans teatralny jak w pigułce sublimuje co jest prawdą o bohaterach a co chwilowym kryzysem, który przegapiony albo zbagatelizowany może zwieść na manowce. Prowokuje pytanie jak bardzo trzeba być silnym, zdecydowanym, by przesilenie nie wpędziło w tarapaty, nie doprowadziło do podjęcia błędnych decyzji. Co robić, by odpowiedzialnie, konsekwentnie ponosić wszelkie ryzyko, które niesie życie, aby mieć szansę osiągnięcia prawdziwego sukcesu. By tchórzliwie w słabości się nie pogrążyć, rezygnując z prawdy, tym samym skazując na wieczne rozczarowanie, pretensje do świata a nie do siebie.
PRZESILENIE David Hare
Przekład: Małgorzata Semil
Scenariusz TV i reżyseria: Waldemar Krzystek
Zdjęcia: Wojciech Todorow
Scenografia: Tadeusz Kosarewicz
Dekoracja wnętrz: Barbara Drozdowska
Kostiumy: Barbara Drozdowska, Teresa Piwońska
Muzyka: Zbigniew Karnecki
Obsada: Magdalena Cielecka (Nadia Blye), Jan Frycz (Oliver Lucas), Marcin Bosak (Philip Lucas), Antoni Pawlicki (Dennis Dutton), Marta Ścisłowicz (Terri Scholes).
PREMIERA: 19 stycznia 2009 r.
Tytuł oryginalny: THE VERTICAL HOUR
Fabuła jest banalna. Nadia Blye, trzydziestoparoletnia Amerykanka, była korespondentka wojenna na terenach objętych wojną w byłej Jugosławii i Iraku, obecnie prowadzi na uniwersytecie Yale zajęcia dydaktyczne z dziedziny stosunków międzynarodowych. Będąc na konferencji w Europie z narzeczonym, Philipem Lucasem, który jest fizykoterapeutą dla bogatych w Stanach, odwiedza jego ojca, Olivera Lucasa, lekarza mieszkającego samotnie w małym miasteczku w Walii. W czasie tej wizyty odkrywa prawdę o sobie, swoich związkach. Zmienia decyzję o tym, co będzie robić w przyszłości. Tak, jakby przeprowadzone rozmowy pozwoliły jej przeanalizować sytuację, zobaczyć siebie z różnych punktów widzenia w perspektywie przeszłości, która nie mogła być bagatelizowana, pomijana, zlekceważona a to przed nią Nadia uciekała. Z resztą przeszłość każdego bohatera wyjaśnia bardzo jasno, dokładnie jakimi są ludźmi.
Oliver, ojciec Philipa, najdojrzalszy, najbardziej doświadczony spośród bohaterów, jest wymagającym, trudnym przeciwnikiem i potrafi celnie zdiagnozować sytuację. Otwarty, szczery, inteligentny nienachalnie docieka prawdy, dostrzega to, co ukryte, spychane do podświadomości, wypierane z pola widzenia, naciągane. Jak magnes działa jego siła witalna i intelektualna pewność siebie. Bezkompromisowość, bezpretensjonalność i konsekwencja w działaniu. Jego przekonanie, że podążał całe życie za swoim instynktem i postępował słusznie, cokolwiek się działo, budzi zaufanie. Jest przykładem osobowości charyzmatycznej, która fascynuje, przyciąga, ma wiele do zaoferowania. Stanowi wyzwanie, gwarantuje ciekawą rozmowę, niebanalne spędzenie czasu, podróż w głąb siebie. Taktowny, wrażliwy, czuły, celnie kontrapunktuje, delikatnie sugeruje, używa łagodnej perswazji. Radzi sobie z własnymi kłopotami, traumami, niepowodzeniem. Przechodzi nad nimi do porządku dziennego. To jest jego kapitał, który pozwala mu właściwie ocenić ludzi. Siebie. Przeszłość. Nie potrafi jednak dotrzeć do syna, rozmawiać z nim i przekonać go. Wszystko, co mówi denerwuje Philipa, drażni go i zniechęca do ojca, w którym widzi tylko zagrożenie, nie dostrzega żadnych dobrych intencji. Ta bezradność Olivera wobec agresji syna, odrzucanie jego rozsądnych rad, wyjaśnień co do relacji z żoną, pokazuje jak bardzo toksyczny związek tworzył syn z matką. I jak wiele błędów popełnił Olivier, który zostawiając żonę samą sobie, przede wszystkim opuścił syna, rezygnując z jego wychowywania. Bez kontaktu nie ma więzi. Bez więzi i zaufania, zrozumienia nie ma szansy na bliskość. Pozostaje zawiedziona, zdradzona miłość synowska. Słaby młody człowiek, który nie jest w stanie o nic walczyć. Przegrany ojciec, który nie jest w stanie pomóc swojemu synowi, najbliższej sobie osobie. Bo na wszystko jest w ich relacji za późno.
Philip pozwolił ukształtować się na ofiarę swoich rodziców: ich problemów małżeńskich, wyborów i postaw życiowych. Wycofany, pełen żalu do ojca, niesie przez życie gorycz zawiedzionej miłości i rozczarowania wiecznie zdradzanej, w końcu porzuconej, doprowadzonej do śmierci matki. Nie chce popełniać błędów ojca ale ma w sobie poczucie klęski matki- nie potrafi wyzwolić się od emocjonalnej spuścizny rodziców, która niszczy mu życie. Powoduje, że ma wypaczony ogląd świata. Skażony słabością, okaleczony poczuciem winy, naznaczony lękiem, by nie zostać skrzywdzony, doświadczony przez własne błędy i zawody, postępuje asekuracyjnie, podąża ścieżką bezpiecznych wyborów. Przegrywa wszystko: siebie i życie. Nie walczy o to, by poznać kim tak naprawdę jest, nie siłuje się z problemami, nie dąży do ambitnych celów, nie chce poznać prawdy. Dostosowując się całe życie, by znieść cierpienie i porażkę matki, nie uwolnił się od niej nigdy. Ta mieszanka miłości bezwarunkowej i konieczność udźwignięcia ciężaru krzywdy osoby kochanej okazała się najskuteczniejszą trucizną zatruwającą mu życie. Jest przyczyną jego własnej porażki. Stracił szansę na robienie rzeczy w życiu naprawdę ważnych, ambitnych. Stracił wspaniałą kobietę Nadię. Stracił to, co mógł i chciał zaoferować mu ojciec, źródło inspiracji i siły, bo Philip wyrzekł się jakiegokolwiek z nim kontaktu. Matka zawsze była traumą, słabością, bólem a nie wsparciem, przykładem, podpowiedzią jak żyć. Philip to ofiara rodziców i siebie samego.
Poznajemy Nadię poprzez to, co mówi, wiemy na czym jej zależy, co ją fascynuje, interesuje i daje napęd jej życiu. Dziewczyna miała szczęście i odwagę, by dowiedzieć się kim tak naprawdę jest ale intensywność tego procesu doprowadziła ją do przesilenia. Fizycznego i intelektualnego. Psychicznego i emocjonalnego. A to wypaczyło jej spojrzenie i umiejętność podejmowania racjonalnych decyzji. Wypaliła się, przestraszyła swoim stanem. W odruchu obronnym zaczęła się stawać kimś obcym samej sobie. Wybrała Philipa, chłopaka przewidywalnego, spokojnego, z jasną, prostą, bezpieczną ścieżką kariery, całkowite zaprzeczenie Marka, żołnierza, ideowca funkcjonującego na krawędzi życia i śmierci, w szaleństwie permanentnego ryzyka. To, co odczytywała w Philipie jako pociągające, było dywersją, wycofaniem, rezygnacją. Pewność siebie, siła stabilizacji była zakamuflowanym tchórzostwem przed podejmowaniem wyzwań, ambitnych celów, zmianą. Nadia tak naprawdę Philipa nie znała. Całe o nim wyobrażenie było projekcją jej potrzeb bieżących; nabrania sił, przewartościowania swego życia, spojrzenia na niego z dystansu, potrzebą porównania dwóch skrajnie różnych stylów życia i konfrontacji kochanków. I gdy tego dokonała, a Ojciec Philipa pomógł jej w tym znacznie, wróciła do siebie prawdziwej. Przesilenie minęło, kryzys również. Nadia znów stała się wojownikiem. Osobą czynnie walczącą dla idei wykuwanych w rzeczywistości realnej a nie papierowej, hipotetycznej.
Każdy z aktorów jest doskonale obsadzony. Jan Frycz błyskotliwy naturalnie prawdziwy mężczyzna. Magdalena Cielecka zmysłowa i piękna, mądra i silna młoda kobieta a Marcin Bosak to facet bez właściwości. Tekst Davida Hare'a- inteligentny, zwięzły, politycznie zaangażowany- jak zwykle bardzo skuteczny w służbie przedstawienia wiarygodnych, żywych, interesujących postaci psychologicznych, postaw wobec polityki.
Ten seans teatralny jak w pigułce sublimuje co jest prawdą o bohaterach a co chwilowym kryzysem, który przegapiony albo zbagatelizowany może zwieść na manowce. Prowokuje pytanie jak bardzo trzeba być silnym, zdecydowanym, by przesilenie nie wpędziło w tarapaty, nie doprowadziło do podjęcia błędnych decyzji. Co robić, by odpowiedzialnie, konsekwentnie ponosić wszelkie ryzyko, które niesie życie, aby mieć szansę osiągnięcia prawdziwego sukcesu. By tchórzliwie w słabości się nie pogrążyć, rezygnując z prawdy, tym samym skazując na wieczne rozczarowanie, pretensje do świata a nie do siebie.
PRZESILENIE David Hare
Przekład: Małgorzata Semil
Scenariusz TV i reżyseria: Waldemar Krzystek
Zdjęcia: Wojciech Todorow
Scenografia: Tadeusz Kosarewicz
Dekoracja wnętrz: Barbara Drozdowska
Kostiumy: Barbara Drozdowska, Teresa Piwońska
Muzyka: Zbigniew Karnecki
Obsada: Magdalena Cielecka (Nadia Blye), Jan Frycz (Oliver Lucas), Marcin Bosak (Philip Lucas), Antoni Pawlicki (Dennis Dutton), Marta Ścisłowicz (Terri Scholes).
PREMIERA: 19 stycznia 2009 r.
Tytuł oryginalny: THE VERTICAL HOUR
Mówimy: „ułożył, ułożyła sobie życie”. Czy to pragnienie, aby żyć bezpiecznie, urządzić się w ulubionym miejscu, jest możliwe do zrealizowania? Autor sztuki David Hare zwraca uwagę, że człowiek, który zatrzymuje się w miejscu, umiera wewnętrznie, kostnieje, odczuwa psychiczny dyskomfort taki jak bohaterka utworu Nadia.
OdpowiedzUsuńNadia szybko zorientuje się, że aby mogło w niej wzrastać nowe, musi odrzucać to, co stare, musi więc wyruszać w drogę.
Znakomita sztuka, doskonali aktorzy, czy można chcieć więcej?
KK
Nadia ma taki charakter, taką osobowość, która nie boi się podejmować ryzyka, decydować się na zmiany, nawet zaskakujące, nieoczekiwane. Uważnie wsłuchuje się w siebie, ludzi, z którymi jest. Ale widzimy, że związek z Philipem to pomyłka, złe rozpoznanie. W gruncie rzeczy imponuje mi jej odwaga, podążanie za tym, co najbardziej dla niej jest ważne,dobre. Nawet jeśli błądzi. Ta determinacja. Uczenie się siebie. Sprawdzanie. Może to "ułożenie sobie życia" to po prostu życie w zgodzie ze sobą a nie przeciw sobie. Nadia chyba jednak nie odrzuca starego, ona do starego wraca. Odrzuca ten skok w bok z Philipem,który nie jest dla niej właściwym partnerem. Wyciąga wnioski. I prze do przodu. to mi się bardzo podoba. W ogóle tandem Frycz Cielecka jest elektryzujący. Bardzo dobra sztuka.
OdpowiedzUsuń