piątek, 11 grudnia 2015

SPOTKANIE TEATRÓW NARODOWYCH 2015


Zakończyło się SPOTKANIE TEATRÓW NARODOWYCH 2015. I była to już czwarta propozycja obejrzenia reprezentacji spektakli teatrów europejskich. Zawsze interesująca, konfrontująca, budująca kontakty z innymi scenami narodowymi Europy. Gratka dla widzów, duża przyjemność i okazja. Zwłaszcza, że dwa spektakle bezpośrednio związane były z autorami polskimi; Witoldem Gombrowiczem i Tadeuszem Słobodziankiem.

"Rosmersholm" Henryka Ibsena z Królewskiego Teatru ze Sztokholmu w reżyserii Stefana Larssona, psychologiczny i społeczny triller, plastycznie i emocjonalnie mroźny, uzmysłowił widzom jak doskonałe teksty klasyczne są nam bliskie. Temperaturą stosunków międzyludzkich, relacji uczuciowych, powinności, zależności i wyborów człowieka w uwikłaniu ideologicznego wyzwania. Skrót scenicznego napięcia, minimalizm środków aktorskich, asceza treści i formy ukształtował świat ludzi z przeszłości, w którym  my współcześni przeglądając się, rozpoznajemy siebie. Nowoczesna oprawa spektaklu nie pozostawia wątpliwości. Szary koloryt powszedniości, duże pole dla wyobraźni, tajemnica, niedopowiedzenia.

"Płatonow" Antoniego Czechowa z wiedeńskiego Burgtheater w reżyserii Alvisa Hermanisa to propozycja teatru estetycznie pięknego,  z głębią wielowymiarowości bardzo realistycznej, który przewrotnie ilustruje ruinę relacji międzyludzkich, upadek człowieka inteligentnego złamanego świadomością marności tego świata, perspektywą pogrążania się i egzystencji, która rozczarowuje okrutnie człowieka, który trwa w wiecznym niespełnieniu, tęsknocie za miłością, wolnością, zmianą. Piękno tego świata jest w opozycji z brzydotą i niemocą krajobrazów wewnętrznych bohaterów. Co aż boli. Urok natury, rytm życia jest podstępny, kryje zabójczy smak depresji, melancholii i odbiera siłę do życia, pozbawia go sensu. Gdy na to człowiek przyzwoli, zrezygnuje z walki. Osamotniony, osłabiony skazany jest na klęskę. Sztuka klasyczna, oryginalnie, autorsko zinterpretowana, wystawiona jest doskonałym przykładem na to, że teatr potrafi łączyć harmonijnie stare z nowym i jest bardzo atrakcyjnym partnerem do dyskusji  z widzami o współczesności. W kształcie kontynuacji, rozwoju tradycji.

"Koniec historii" Witolda Gombrowicza z CDN Theatre de Lorient, La Colline w reżyserii Christophe'a Honore cieszy, bo tekst polskiego pisarza zainteresował Francuzów, posłużył im do autorskiej, złożonej, szerokiej impresji teatralnej na tematy polityczne, filozoficzne, historyczne współczesnej Europy i świata. Spektakl przeładowany, przegadany, nieczytelny. Jedni widzowie mówili, że zabił Gombrowicza, inni, że go przywrócił do dyskursu, choć zakamuflowanego nadbudową formalną. W każdym razie wzbudził kontrowersje, nakręcił emocje. Reżysersko niedopracowany ale lekko zagrany. Odważnie, szeroko. Z bogatą wkładką intelektualnych odnośników. Propozycja śmiała, nowoczesna ale strasznie zabałaganiona. Bohaterowie jak imigranci na dworcu w oczekiwaniu na wyjazd z całym bagażem mentalnym, charakterologicznym, psychologicznym. Pomiędzy starym a nowym światem.

"Nasza Klasa" Tadeusza Słobodzianka z Lietuvos Nacionalinis Dramos Teatras w reżyserii Yany Ross, znanej z wystawionego w TR Warszawa doskonałego "Koncertu życzeń" z Danutą Stenką, to pozycja monumentalna. Zbudowana z szarości rzeczywistości, powszedniości codzienności /kostiumy, scenografia/, która się brudem natury ludzkiej okazała, miejsc mogących być ławką szkolną, kościelną, kinową czy teatralną, miejscem w życiu przypisanym, określonym oraz nieboskłonu spadającego niemal na ziemię, na ludzi w zawierusze historycznej, tyleż niebezpiecznej, co tragicznej w skutkach. Natura ludzka jaka jest? Jaka bywa? Dodajmy, konkretnie Polaka. Polaka Żyda. Polaka patrioty narodowca. Polaka żołnierza, partyzanta. Polaka prymitywa, zwierza, mordercy. Ten spektakl konsekwentnie poprowadzony, zagrany nie pozostawia złudzeń. Wyprowadza z błędu tych, którzy mogą mieć jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do braku winy Polaków za los Żydów w czasie II wojny światowej. W każdym wątku, piętrowo budowanej narracji jednostkowej i zbiorowej, rośnie mocno uzasadnione oskarżenie, bez domniemania jakiejkolwiek niewinności. To sztuka mocna, jak paradokument, z grzechem pierworodnym tekstu- niepodważalną tezą o Polaku antysemicie oprawcy. Wiarygodnie utrwala i uzasadnia stereotyp. Publiczność gromkimi, długimi owacjami na stojąco dziękowała artystom i Teatrowi Narodowemu, który zaprosił ten spektakl, za tak precyzyjne uświadomienie jej zła w człowieku, na konkretnym archetypie Polaka w przestrzeni znaczącego okresu historycznego, co absolutnie wyjaśnia i uzasadnia, dlaczego mogą się pojawiać doniesienia prasy zagranicznej o polskich obozach koncentracyjnych, udziale Polaków w holokauście, eksterminacji, grabieniu, męczeniu i mordowaniu kolegów, sąsiadów, obywateli, żon, dzieci. Długotrwałe oklaski wybrzmiewały jakby zgromadzona gawiedź waliła się po gębach wymierzając sobie natychmiast symboliczną karę za tak haniebną spuściznę. Niesprawiedliwy los, ciężkie, okrutne życie, niemożliwość zadośćuczynienia, odkupienia grzechów najcięższych porażają swą wagą i ogromem każdego, kto się zetknie z tak sugestywną, bogatą w argumenty inscenizacją. Pozwalającą snuć nieskończone, nieposkromione ciągi dalsze, nawet, jeśli są nieprawdziwe i nieuprawnione. Nie daje nadziei, pocieszenia hiobowe zmartwychwstanie, odrodzenie rodziny kolegi z klasy, który przetrwał w Ameryce i z tej perspektywy, poprzez listy, kontaktował się ze swoją dawną ojczyzną. Wstrząsające losy, wstrząsający spektakl. Wstrząsająca prawda sceniczna. Prawdziwie narodowy temat.

Teatr Narodowy poprzez zaproszone do Warszawy spektakle teatrów narodowych śmiało, odważnie proponuje współczesne tematy do skonfrontowania, do dyskusji, przemyślenia. Pokazuje format, potencjał, wagę scen narodowych w kształtowaniu świadomości, wrażliwości, w odkrywaniu prawdy o człowieku w kontekście społecznych zachowań, narodowej artystycznej spuścizny. Wielkie brawa.


0 komentarze:

Prześlij komentarz