niedziela, 25 sierpnia 2013

Wysocka zamiast fortepianu, Zadara zamiast Chopina, "Chopin bez fortepianu"


Michał Zadara: "Chopin bez fortepianu” to bezczelność

fragment plakatu zapowiadającego spektakl "Chopin bez fortepianu"



Środa, 21sierpnia 2013roku. Deszczowy, letni wieczór. Studio koncertowe Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. IX Międzynarodowy  Festiwal Muzyczny "Chopin i jego Europa". To był trzeci spektakl jaki się w ogóle odbył. I być może ostatni. Zaistniał jako artystyczny event eksperymentalny, chopinowska ciekawostka teatralno-muzyczna, szalony performans w postdramatycznym guście. Monodram. Ale udało się, zobaczyliśmy "Chopina bez fortepianu" w Warszawie z wybrzmiewającymi koncertami /e-moll op.11 i f-moll op.21/ w tle w wykonaniu Polskiej Orkiestry Radiowej pod batutą Jacka Kaspszyka. Tak, najpierw widzieliśmy szalejącą na scenie Barbarę Wysocką, dopiero potem docierały do nas słowa przez nią modulowane intonacyjnie z mocą brzmienia fortepianu. Tak, słowo było najważniejsze. To ono przykuwało uwagę, kierowało myśl, pobudzało czucie.  Barbara Wysocka wystąpiła w roli dynamicznego instrumentu dekonstruującego dotychczasowy konwencjonalny, percepcyjny kontakt z muzyką.

 
foto: fot. Natalia Kabanow


Fortepian statysta milczał jak zaklęty, ubezwłasnowolniony niewolnik słowa, które odebrało mu głos. Jak wyrwane, martwe serce Chopina z Koncertów fortepianowych. Nie wydobyto z niego ani jednego dźwięku. Pozostał sprzętem scenicznym, nieporuszonym, połyskującym, czarnym , pokonanym monstrum. Cóż znaczy bez Chopina? Trupem się jawił smutnym, pokonanym widmem, powidokiem muzyki , zjawą fortepianu Chopina roztrzaskanego o warszawski bruk. Wykorzystany instrumentalnie, choć personifikująco, stał się symbolem, punktem odniesienia, ekranem, sprzętem, postumentem, obiektem opresji. Nie był źródłem muzyki ale niemą kolubryną jak grób ciemny, połyskujący tajemnicy czarem. Jak trumna. Pułapka. Świadek eksperymentu. Ofiara. Ofiara słów. Ofiara artystycznego ego.



Słowa, słowa, słowa. Słowa Chopina. Słowa o Chopinie. Słowa o jego muzyce. Słowa o jej roli, znaczeniu, odbiorze. Historyczne klisze interpretacyjne. Słowem przegadane, zanudzone, w poprzek muzyce. Słowa unieważniające muzykę, dekonstruujące koncerty Chopina koncertowo. Scenariusz - literacką transkrypcję partii fortepianu - napisali wspólnie Zadara i Wysocka. Tekst powstał na podstawie wywiadów z pianistami, prac muzykologicznych, biografii i korespondencji Chopina oraz dzieł filozoficznych i teoretycznych.  Jest werbalnym odpowiednikiem partii fortepianowej, przewodnikiem po koncertach, ich opisem i komentarzem do nich. Struktura tekstu tego spektaklu odpowiada kompozycji koncertów.



W efekcie muzyka została ubezwłasnowolniona przez słowo o brzmieniu na tym samym nudnym, monotonnym , wysokim tonie patosu. Słowo ośmieszyło patos interpretacyjny muzyki Chopina. Słowo nie wyśpiewane. Słowo wypowiedziane, wykrzyczane jako dźwięk zapisu nutowego.  Słowo jako nośnik informacji dla komunikacji. Słowo triumfowało. A tam, gdzie słowo triumfuje , muzyka mu się podporządkowuje.


Multimedialna Instalacja "Upadły fortepian" autorstwa Aleksandra Janickiego na skwerze obok Teatru Słowackiego


Karkołomny to pomysł, ale jak rozwojowy! I optymistyczny w przekazie. Nie trzeba umieć grać na fortepianie, by móc przedstawić swoją interpretację. Można to zrobić inaczej. Jak? Możliwości jest mnóstwo.  Dźwięk nut może zastąpić dźwięk słów, to już wiemy.  Drzwi wszelkich konwenansów, kanonów zostały wyważone. W kolejce czekają inni. Też chcą zagrać Chopina na instrumencie swojego zawodu. Też chcą zwrócić na siebie uwagę. Czemu nie.  Chopin byłby z nas dumny! Polak potrafił! Ale nie tylko Polak. 30 sierpnia w Filharmonii Narodowej w Warszawie odbędzie  recital Diny Yoffe /laureatka konkursu chopinowskiego/, która wykona oba Koncerty fortepianowe Chopina w wersji na fortepian solo. Muzyka koncertu  zostanie zredukowana do jednego instrumentu. Jeśli zobaczyliśmy Chopina bez fortepianu, trzeba zobaczyć Chopina bez orkiestry.



Muzyka zredukowana do słów, nieudacznych argumentów konkretu, redukuje Chopina do pomysłu inscenizacyjnego Wysockiej i Zadary. Wiem, to żart, dowcip. Bezczelny i obrazoburczy. Szalony, artystyczny event. Jeden jedyny w Warszawie. To nie był tylko Chopin i jego muzyka. To była wariacja na temat   Chopina i jego muzyki.


Michał Zadara o koncepcji spektaklu powiedział: „Oba koncerty uwodzą słuchacza swoją elegancją i wdziękiem. W Polsce są one świętością narodową. (…) Chciałem podjąć rozmowę z tymi utworami, nie niszcząc ich: stąd pomysł zastąpienia fortepianu ludzkim głosem i tekstem. Fortepian u Chopina jest ważny jak u żadnego innego kompozytora, jest on centrum całego kosmosu chopinowskiego. Zastępując fortepian tekstem i głosem, fundamentalnie zmieniamy te utwory, ciągle pozostając blisko oryginału.” Nie wierzmy artystom. Zawsze sprawdzajmy ich deklaracje, pomysły, realizacje. A to wymaga naszej aktywności, zaangażowania, swoistej odwagi. Myślę, że warto. Warto konfrontować naszą wrażliwość, naszą wiedzę, nasze oczekiwania z propozycją artystów. W tym wypadku pozornie wszystko jest "blisko oryginału", ale niestety nie brzmi jak oryginał. W żadnym razie. Pomysł formalny nie przełożył się na rozszerzenie percepcyjnego odbioru muzyki Chopina. Stała się ona jedynie pretekstem do prezentacji poglądów artystów na jej temat i roli jaką pełni w obiegu społecznym, ujęciu historycznym, artystycznym. Zadara z Wysocką nie tylko eliminują fortepian, jego brzmienie, zapis nutowy. Kastrują muzykę Chopina , pozbawiają serca i ducha, proponując w zamian wybiórczy, autorski zapis słowny. To tylko wypowiedź Zadara-Wysocka z brzmieniem okaleczonych koncertów fortepianowych w tle.    


Donoszę, że się podobało. Klaskano, skandowano, przywoływano po wielokroć artystów na scenę. Rzeczywiście, wysiłek aktorki był ogromny, tytaniczny. Aby zagłuszyć, zneutralizować  koncerty fortepianowe Chopina trzeba było wykazać nie byle jaki determinizm ideowy i siłowy. Praca została wykonana i zaliczona. Barbara Wysocka w srebrnej sukni koncertowej sprofanowanej puchową krwistą kurteczką , w czarnych lakierowanych szpilkach wbijała się w partyturę Chopina. Dominowała, podobnie jak wypowiadane przez nią słowa. Donoszę, że reżyser Michał Zadara nie zmienił swojego wizerunkowego status quo: jak zwykle najbardziej zadowolony widz na scenie, w T-shircie, dżinsach i adidasach /ale bez puszki z napojem/. Dyrygent  Jacek Kasprzyk z Orkiestrą Polskiego Radia, drugoplanowi wykonawcy z przyzwolenia, pozostali w cieniu. Fortepian, pozbawiony głosu, nie miał nawet możliwości wyboru, nie mógł się buntować, zaprotestować. Muzyka Chopina okaleczona , bez serca, tym bardziej. Słowo jej nie wyniosło na nowy, interpretacyjniy wyższy poziom. Jednak słowa muszą zamilknąć, by Chopin ze swoją dla nas muzyką pozostał sobą. By nie stał się swoją karykaturą , wynaturzeniem, namiastką. Błahostką. Fałszem, fanaberią nowatorskiego pomysłu mamiącym. No może na jeden wieczór. I dosyć.




Festiwal "Chopin i jego Europa"

foto: fot. Natalia Kabanow/Centrala




7.11.2013r. Krakowskie Biuro Festiwalowe poinformowało, że w programie 6. Boskiej Komedii /8-15.12.2013r./znalazł się eksperymentalny performance "Chopin bez fortepianu" Michała Zadary. Tak więc kolejny raz będzie można obejrzeć, usłyszeć, przeżyć ten wyjątkowy spektakl. 








12.04.2014 r. Spktakl otrzymał Grand Prix KONTRAPUNKTU w Szczecinie
6.10.2014 r. Główna nagroda PRAPREMIER w Bydgoszczy

11.11.2014r. udział w Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje

0 komentarze:

Prześlij komentarz