czwartek, 7 kwietnia 2016

MIARKA ZA MIARKĘ SZEKSPIR DRAMATYCZNY


Plakat spektaklu MIARKA ZA MIARKĘ Williama Shakespeare'a w reżyserii Oskarasa Koršunovasa w Teatrze Dramatycznym, piękny, zmysłowy, o wyraźnym podtekście seksualnym, doskonale sam w sobie recenzuje sztukę. Mówi o niej wszystko. To plastyczna wizualizacja syreniego śpiewu atakującego przyjemnie zmysły, przyciągającego uwagę, oszałamiającego widza zapowiedzią obietnicy zaspokojenia niemożliwej do spełnienia. Pozostanie tęsknotą, oddalającą się nadzieją na dotknięcie, konsumowanie, rozsmakowanie się w  nieśmiertelnym, ciągle odradzającym się tchnieniu piękna wielkiej sztuki. Szekspira geniuszu. Teatru siły.

Zaczyna się snem, przeczuciem, proroctwem, wielkim zamieszaniem, czasem apokalipsy w miejscu jednoznacznie określonym. I ta jednoznaczność, konkret, wyrazistość będzie do końca prześladować bieg wydarzeń i ich bohaterów. To sejm Rzeczpospolitej Polskiej: scena z aktorami to rewir sprawujących władzę/ układ pomieszczenia, jego wyposażenie, flaga biało czerwona, zielone obicia foteli, itd./, widownia to jego dopełnienie, niemi świadkowie, obserwatorzy cisi, bezwolni, podporządkowani przebiegowi zdarzeń. Na ten święty przybytek władzy napiera lud ulicy/animowana projekcja wideo/, anonimowa, umowna szara masa, tłuszcza rozwrzeszczana, orzeł odlatuje, kolory niepokoju mieszają zrównoważony porządek przestrzeni, kakofonia dzikich, szalonych dźwięków zalewa rzeczywistość znamionując chaos, czas burzy i naporu.  Nie ma wątpliwości: jest źle, czas na dobrą zmianę. Książę ustępuje. Oficjalnie dobry, mądry i zapobiegliwy. Nie nadwyręża swego autorytetu. Nie czeka aż będzie musiał ustąpić. Nie trzyma się uporczywie swej władzy /stołka/, od której mogą go jego złe rządy odsunąć. Czuje to i widzi. Odchodzi, by z dystansu obserwować przebieg wydarzeń, sprawdzić, jak poradzi sobie jego następca, równie młody, silny, zdeterminowany Angelo. O nieposzlakowanej opinii, budzący zaufanie i nadzieję. Książę eksperymentuje, podejmuje ryzyko, ale gra jest warta tego. Władza to moc i siła!

Chytry to plan i sprytny. Przebiegły. Mający bezpośrednie przełożenie na naszą rzeczywistość tu i teraz. Szekspirem przepisanym scenicznie bardzo sugestywnie na polskie realia przez litewskiego reżysera. No i w nowym tłumaczeniu. Tłumaczy więc nam plastycznym językiem, bo nie samym tekstem Szekspir Koršunovasa wprost jacy jesteśmy. Nazbyt kojarząc się z tym, co z życia politycznego sami doskonale znamy.  Zamienia kostium codzienności w totalitaryzmu garnitur/zarówno sam Książę, jak i Angelo w momencie przejęcia władzy/. Zgrzyta w momentach znaczących akcji zwielokrotnionym dźwiękiem spadającej na głowy skazańców gilotyny. Atakuje krwistym stroboskopowym światłem zmysły w chwilach dramatycznych. Przekształca się w dosłowną publicystyczną, kabaretowo- komediowo- farsową parodię realu. Ze  świetlówkami na drzwiach sejmu. Zawieszonym krzyżem. Posłowie podzieleni są: na wojującą lewicę i  ortodoksyjnie chrześcijańską jeszcze bardziej mocno wojującą prawicę. Dwuznaczny obraz gnijącego zepsucia moralnego elit rządzących, zwykłych obywateli. Zaskakuje reżyser w finale wprowadzeniem antyterrorystów na salę sejmową. W pierwszym momencie można ich było pomylić z terrorystami. Bo zamieszanie, totalny chaos temu sprzyja. Ze zgrozą w sercach nas pozostawia. Z konstatacją, że nic się nie może zmienić na lepsze. Każda na początku dobra zmiana jest nowym wariantem skutecznej starej manipulacji, dostosowująca się do nowych warunków kombinacją interesów silnych jednostek, zaspokajaniem tylko ich osobistych potrzeb, zachcianek, dewiacji, wynaturzeń. Ważne jest, że władza pozwala na wszystko. Sobie tylko pozwala i używa do woli. Jedną przemoc zastępuje drugą i kolejną silniejszą, sprawniejszą inaczej. I wszystko zaczyna się od nowa jak w politycznym dniu świstaka. W innej tylko konfiguracji uzasadnień i mamon. Kontekstu i okoliczności.

Może i słusznie, władza to terror prawa. Bezdusznego, literalnego, bezwzględnego, bo gubiącego gdzieś samego człowieka. Instrumentalnie stosowane jest wygodnym narzędziem bezkarności cynicznie rządzących. Batem na rządzonych i ich katem. Szekspirowski podział na dobro i zło w tym wypadku nie ma miejsca. Wszyscy bez wyjątku są zepsuci i każda zmiana, naprawa tego nagannego stanu rzeczy nie jest możliwa. Działa tylko epizodycznie, dla przywrócenia pozornego porządku i moralności. Daje złudzenie normalności, zwycięstwa sprawiedliwości. W istocie nowa władza jest nadal okrutna i zła. Tylko inaczej. Przynajmniej na początku daje nadzieję. Zarówno rozpasanie moralne, niedziałanie prawa za czasów panowania Księcia, jak i okres rygorystycznego, surowego stosowania prawa w okresie rządów Angela. Książę wyrzekł się władzy, by ją tylko uratować na przyszłość. Namaścił, jak mu się zdawało, godnego zaufania zastępcę, by ten się sprawdził. A gdy się Angelo skompromitował, okazał się być tylko małym człowiekiem nadużywającym władzy, Książę wraca jako jedyny sprawiedliwy, czysty, silny władca. Udowadniać nie musi, że Angelo zawiódł, bo jest słabym hipokrytą co to chcąc dobra, zło czyni, kłamcą nie panującym nad swoją chucią, cóż dopiero państwem. Sam pogrążył siebie. Nie wie, że jest wykorzystany. Dobry władca obala złego. Książę zgarnia całą pulę. Znów dzierży władzę, wraca jako zwycięzca, zdobywa brutalną siłą cudną Izabelę, więc i ona wpada w jego sidła. Nie miłości ulega dziewczyna ale Księcia władzy. Z rąk lubieżnika do rąk sprytniejszego tyrana przechodzi. I to jest pesymistyczne przesłanie. Chyba do końca nieprawdziwe i niesprawiedliwe według litery Szekspira. Ale bliskie bardzo realiom życia naszego powszedniego.

Angelo Przemysława Stippy personifikuje konflikt między władzą polityczną a sprawiedliwością gdy trudno oddzielić sprawowaną funkcję społeczną związaną z narzucanymi rygorystycznie normami etycznymi, egzekwowanymi surowym prawem od sfery osobistych predyspozycji i skłonności. Oblicze władzy-hipokryzja, korupcja, przemoc, despotyzm, okrucieństwo, bezduszność- konfrontuje się w tym przypadku z prawdziwym, wyzwolonym sytuacją obliczem natury ludzkiej- ukrytymi kompleksami, indywidualnymi pragnieniami, osobistymi uczuciami, pożądaniem, miłością. Dogmatyzm mierzy się ze zdrowym rozsądkiem, naturalny, gorący poryw serca ze sztywną, bezduszną literą prawa, które stosowane bezrefleksyjnie, bez wyobraźni obraca się przeciw dobru człowieka. Angelo, który dzierży władzę jest jednocześnie osobą publiczną i zwykłym człowiekiem. Pod wpływem impulsu/cudna Izabela prosząca o uratowanie jej brata zagrożonego śmiercią, gotowa na wszytko/, ulega pokusie nadużycia władzy w poczuciu bezkarności. Stawia się poza, ponad prawem w swej naturalnej ludzkiej skłonności wykorzystywania pozycji, funkcji, sytuacji. I dlatego przegrywa, wszystko traci. Książę to wykorzystuje i interweniuje. Ma pretekst, okazję, argumenty, by odzyskać władzę.

Zatraca się w dosłowności uniwersalne przesłanie sztuki. W kostiumie konkretnego czasu i miejsca zaciera się jej wymiar ponadczasowy. Głębia wieloznaczności. Dotyk prawdy ponad tu i teraz. Pojemny tekst Szekspira  ma współczesny, lokalny kolor bieli i czerwieni. Wiecznego burdelu. Prawa bez sprawiedliwości. Prawa dla sprawowania władzy. Takie spojrzenie koncentruje się na tym, co łatwe i przyjemne. Komedia dramatu unieważnia tragizm położenia, bo trywializuje, ślizga się po gładkiej powierzchni banału. Choć wszystko, co polityczne winno być poważne, tu nie jest. Wręcz przeciwnie. Kabaret z jego gagami, kuksańcami, choreografią rewii, jej schodami, neonami w dwójnasób ośmiesza, co trwogę normalnie winno budzić. Rozbraja formalnie, rozprawicza śmiechem. Pozbawia pazura celności, trafiania w splot duszy, koncentrując się aż nadto na potrzebach ciała. Ciągle budząc demony terroru i strachu. Wieczne obśmiewanie.

Wiek Księcia równy prawie wiekowi Angela nie buduje opozycji dojrzałości z porywami młodości, która ma prawo jeszcze się mylić, błądzić, uczyć. Jeden wydaje się być równy drugiemu. A więc to tylko zmiana władcy, spowodowana w obu przypadkach popełnianymi błędami, nieumiejętnością rządzenia. Tu nie ma dylematu etycznego, moralnego. Wszyscy jednako są winni. Chodzi o utrzymanie się przy władzy. O władzę tu chodzi. A nie o sprawiedliwość. Ani o prawo, które winno być jej gwarantem, strażnikiem, zabezpieczeniem. Prawo, łamanie go lub nadużywanie, i sprawiedliwość, która jest ślepa i przez prawo opuszczona, są tylko środkiem, pretekstem, argumentem, by zdobyć, posiadać, utrzymać władzę nad drugim człowiekiem i nad państwem. Egoistycznie, zaborczo, zawsze bezwzględnie. Ona tu jest głównym bohaterem. Języczkiem u wagi. I figura Księcia. Reszta to pionki, marionetki, którymi moderuje, które wykorzystuje, samemu pozostając w cieniu.

Ten hałaśliwy, publicystyczno- kabaretowy, kolorowo stroboskopowy obraz teatralnej wiwisekcji rzeczywistości polskiej, plastyczno-choreograficzna dominacja nad treścią, którą interpretuje się lokalnie, aktorstwo komediowe, chwilami przerysowane, przesuwają akcenty moralno- etyczne wyznaczone przez Szekspira w sprawie stosowania prawa w opozycji do poczucia sprawiedliwości na styku sprawującego władzę i zwykłego obywatela. Prawo nie jest równe dla wszystkich, nie mamy dziś już żadnych złudzeń, wątpliwości  i widzimy, że sprawiedliwość jest naprawdę pustym słowem. Ci, którzy mają władzę robią wszystko, by ją utrzymać. A jest to nawet dość proste gdy panuje chaos i zamęt. Sztuka to ilustruje. Udowadnia. A biblijne znaczenie miarki za miarkę: "Jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą" pozostaje marzeniem, iluzją, utopią lub kpiną. Zwłaszcza gdy rządzący nie widzą belki w swoim oku, za to z niezwykłą ostrością dostrzegają drzazgę w oku bliźniego.

Spektakl pozbawia złudzeń, nadziei, wątpliwości. Jeśli jednych niepokoi, to innych może satysfakcjonuje, zadowala nastrój bieżącej atmosfery, wyolbrzymienie politycznego charakteru sztuki w formie publicystycznego komentarza łechcącego lubieżnie zmysły poprzez wizualną jej postać. Znaczące przesunięcie akcentów i znaczeń. Taki kontekst konkretu, który niszczy nadzieję zawartą w tekście Szekspira, że Książę przywróci poprzez mądre stosowanie prawa ład społeczny i spokój ducha, bo możliwe będzie osiągnięcie stanu idealnych relacji międzyludzkich, nastąpi triumf sprawiedliwości, prawości. Choć jeśli zdecydował się Książę oddać władzę Angelo, bo sam doprowadził do anarchii i rozpasania, nieskutecznie panował, to jak teraz sobie poradzi? Na koniec objawia się ludowi i nam jako ten lepszy.  Ale czy nie wybrał Angelo, by ten wybawił go z opresji, jaką sam sobie zafundował nieumiejętnością rządzenia? Po prostu przetrwał kryzys. Wyszedł z niego zwycięsko. Obnażył cynicznego Angela. Ukarał pozostałych. Odzyskał władzę, zdobył piękną Izabelę. Ale czy cokolwiek się zmieni?  Nic się nie zmieni. Najwyżej przy następnym kryzysie Książę znów wymyśli nową sztuczkę, jak z opresji, kłopotów, na które sam zapracuje, wybrnąć. I to nie o naturę człowieka chodzi. Nie o miarki za miarkę. Ani o dobrotliwego, nieporadnego władcę, nie potrafiącego władać silną ręką. Książę Grzymkowskiego jest inny. Sprytny, przebiegły, podstępny, skuteczny. Słowa przeczą jego czynom. Cel uświęca środki. A celem jest władza. I jej sprawczość, siła. I jej jak najdłuższe trwanie.

Pozostaje przyznać, że inspiracją artystów nie jest sztuka sama w sobie ale galopująca bieżąca rzeczywistość, którą bardziej bezpośrednio i dramatycznie w realu doświadczamy. Sztuka wyzbyła się więc -z rozmysłem i na własne życzenie-swej roli obiektywnego, subtelnego dotykania istoty rzeczy, sięgania do głębokich pokładów wiedzy o człowieku, naturze władzy, prawa i sprawiedliwości. Zakłada, dokonując wyboru co do kształtu i formy wypowiedzi artystycznej, że obywatel demokratycznego systemu pilnie potrzebuje namacalności faktów, szkiełka i oka. Ścisłego odniesienia do rzeczywistości, którą zna. Zadowoli się uśmiechem zastygniętym na ustach potwierdzającym, co sam wie i czuje. Codziennie doświadcza. Czego się obawia i boi.

Aktorzy sprawiają się.  Równo grają, solidnie. Zwraca uwagę dyscypliną warsztatu aktorskiego Martyna Kowalik. Poprawnością  Sławomir Grzymkowski i Przemysław Stippa. Nad wyraz dobrze komediowo wypadają Zdzisław Werdejn, Janusz R. Nowicki, Agnieszka Warchulska i cała gromadka aktorów grająca pozostałych posłów. Śmiesznie jest, zabawnie. Prawie farsowo. Zmysłowa, seksowna, piękna jest Marianna Marty Szymańczyk. Oczu nie można od niej oderwać! Wybija się Lucjo  Krzysztofa Szczepanika zagrany lekko, wesoło, celnie. Bawi, kręci aż miło! Ta jego komediowa rola to sukces. Zwraca uwagę udana posągowa postać Piany Tomasza Budyty  a to w pomarańczowych, to znów w zwracających uwagę czerwonych skarpetkach, zbyt łatwo kojarząca się ze świętej pamięci posłem Samoobrony Andrzejem Lepperem. Aktorzy sprawiają się. Są dobrzy.

To podrasowanie formy scenicznej pod konkret, retusz pod znane osoby publiczne, znaki dosłowne i dosadne są mruganiem oka Koršunovasa Szekspirem do widzów mówiącym prosto:"Oto Polska właśnie." I chodzi tylko i wyłącznie o jednego bohatera, władzę Księcia. Nie, nie pada nazwisko Jarosława Kaczyńskiego ale analogia wydarzeń politycznych się bezpośrednio nasuwa, kojarzy. Okoliczności, kontekst, wtrącenia nazwy partii w tekście, wcześniejsze, o czym wiemy, przerwane, nieudane rządy i obecny powrót do władzy PiS-u,  sugestie groźby władzy totalnej /antyterroryści w sejmie=terror władzy w sejmie, anarchia, udział presji prawa, dźwięk spadającej gilotyny, światło koloru krwi/. Cała oprawa sceniczna, reszta postaci na to pracuje. Groteskowość zachowań posłów, kabaret polityczny w sejmie, dosłownie burdel, piekło. A to gromadne jedzenie chińszczyzny w sejmie z kim nam się kojarzy? I dziewczyna, Izabela- jak obecna pani premier- mocno, brutalnie chwycona za rękę, jakby miał Książę- Prezes ją w swojej władzy rękach/choć Grzymkowski nie jest przecież w ogóle podobny do Kaczyńskiego/.  Skojarzenie luźne, szalone, niezobowiązujące, ale się narzuca samo w całokształcie interpretacyjnym.

I tu może paść zarzut, że sztuka została na polityczne zapotrzebowanie tak zainscenizowana. Można się spierać i nie zgodzić. Ale warto to mieć na uwadze. Bo się zbyt konkretnie ta interpretacja sama uzasadnia. Broni. A więc to poprzez tekst Szekspira jednak Koršunovas mówi. Śmieszy, tumani, przestrasza. Przestrzega.

MIARKA ZA MIARKĘ 

WILLIAM SHAKESPEARE

reżyseria: Oskaras Koršunovas
scenografia i projekcje: Gintaras Makarevičius
kostiumy: Aneta Suskiewicz
muzyka: Antanas Jasenka
choreografia: Vesta Grabštaitė
światła: Eugenijus Sabaliauskas
drugi reżyser: Aldona Figura
asystentka reżysera, suflerka: Agata Zdziebłowska
asystentka kostiumografa: Aleksandra Harasimowicz
inspicjent: Tomasz Karolak

OBSADA:
Książę: Sławomir Grzymkowski
Angelo:Przemysław Stippa (aktor Teatru Narodowego)
Eskalus:Zdzisław Wardejn
Izabela: Martyna Kowalik
Pani Przewalska: Agnieszka Warchulska
Pompej: Janusz R. Nowicki
Lucjo: Krzysztof Szczepaniak
Klaudio: Mateusz Weber
Julia: Kinga Suchan
Marianna: Anna Szymańczyk
Franciszka: Agnieszka Roszkowska
Piana: Tomasz Budyta
Łokieć: Łukasz Wójcik
Brat Piotr: Piotr Bulcewicz
Sędzia/Brat Tomasz: Mariusz Wojciechowski
Skórwieszadło: Zbigniew Dziduch
Służący: Michał Podsiadło
Dozorca więzienny: Maciej Wyczański
Barnardyn: Marcin Sztabiński

premiera:3.04.2016

plakat: Teatr Dramatyczny

0 komentarze:

Prześlij komentarz