wtorek, 26 kwietnia 2016

36.WST PORTRETY WIŚNIOWEGO SADU TEATR PIEŚŃ KOZŁA



PORTRETY WIŚNIOWEGO SADU w reż. G. Brala Teatru Pieśń Kozła pięknie ilustruje prawdę, że w sztuce, życiu, świecie wszystko ze wszystkim musi się harmonijnie przenikać, uzupełniać, łączyć, by dzieło ludzkiego trudu działało. I bawiło, i uczyło.  Ale nie umęczyło, nie sponiewierało. A wyzwoliło nadzieję. Tęsknotę za światem, który bezpowrotnie odchodzi i trzeba się z tym pogodzić. I żyć dalej.

Wiśniowy sad w dramacie Antoniego Czechowa to symbol piękna utraconego. Czasów dzieciństwa, dojrzewania. Szczęścia i miłości. Nadziei i dostatku. Tego, co buduje w człowieku siłę, by mógł zmierzyć się z życiem. Trudnym, nieprzewidywalnym, chimerycznym. By miał szansę odnieść sukces. Wyzwala bowiem silne energetyczne wspomnienia, jest punktem odniesienia, ratunku, mocy, który zawsze i wszędzie pozwoli mu się odbić od dna. 

Wycinka wiśniowego sadu jest aktem rewolucyjnym, mówiącym, że musi nadejść zmiana. To, co było wyczerpało swoją moc, już nie działa, umarło. Zostało unieważnione. A na zrębie budowana będzie nowa rzeczywistość, nowe nadzieje, nowa estetyka i sens epoki. W tym ujęciu wycinanie wiśniowego sadu ma charakter cykliczny, powtarza się w historii indywidualnego człowieka, w dziejach kraju, świata. Ma różną skalę i wagę, ale to samo znaczenie. Takie portrety, spersonifikowane obrazy wiśniowego sadu, maluje spektakl. Esencjonalne, plastycznie nasycone kontrastem, skrótem, emocjonalnym sensem. Idylliczna przeszłość zderzona jest z wizją nieuniknionej katastrofy. Dobro ze złem. Normalność, zwyczajność życia z terrorem władzy. Wiemy, że kolejne wiśniowe sady przeminą, zostaną brutalnie, bezceremonialnie ścięte. A to, co po nich przychodzi buduje kolejny mit, miraż, ułudę. I ból, cierpienie, upadek. Generuje zmianę. 

Polifonią jest cały świat, który muzyka organizuje, porządkuje, komponuje w tym spektaklu. To ona stwarza spójny, esencjonalny, piękny artystycznie przekaz Brala, nadaje mu rytm, tempo, nastrój, moc. Tekst Czechowa, poezja Mandelsztama i Achmatowej śpiewana w różnych językach i pozostałe sceniczne formy ekspresji artystycznej/choreografia, czarno białe kostiumy, surowa scenografia, minimalizm/, każde w swym ekstremum koncentracji emocji, sensu przesłania uzupełnia, wzmacnia, uruchamia w odbiorcy inne pola wyobraźni i wrażliwości. Efekt harmonijnej jedni-prawdy, sztuki,świata- jest mocny i piękny. Uniwersalny i głęboki. Jakby wyczerpywał całkowicie cały swój potencjał, by poruszyć widza. Skutecznie docierał do niego i nim czule wstrząsał. Wzruszał. Działał. 

I stawał się kolejnym portretem wiśniowego sadu w sztuce teatru. Bo spektakl jest doskonale domkniętą całością. Wyobrażeniem przedstawienia klasycznie perfekcyjnego. Formą krótką a kipiącą od potencjału emocji użytych środków kumulujących się w mocny przekaz, działających na zmysły. Produktem  pełnym, pięknym. W dzisiejszych realiach współczesnego teatru będący doświadczanym mitem o wiśniowym sadzie. Odchodzi do przeszłości. Z oporem, niechętnie. Wywołuje miłe wspomnienie podobnych spektakli w przeszłości. Przywołuje tęsknotę do uczestniczenia w artystycznym projekcie dopowiedzianym do końca. Nie wywołuje wstrząsu a przyjemne pobudzanie pozytywnych doznań estetycznych, intelektualnych, artystycznych sztuki wysublimowanej. Nostalgię do tego, co odchodzi, zostawiając nas w zamęcie, niewiadomym, trudnym wyzwaniu współczesnym. I na 36.WST portret ten rozbłysł jak dogasająca w oka mgnieniu gwiazda. 




PORTRETY WIŚNIOWEGO SADU
reżyseria: Grzegorz Bral
choreografia: Agata Makowska
muzyka: Guy Pearson, Maciej Rychły
obsada: Julianna Bloodgood, Katarzyna Janekowicz,Jenny Kaatz, Olga Kunicka, Adam Clifford, Rafał Habel,Henry McGrath, Łukasz Wójcik/Haitham Assem Tantawy, Dimitris Varkas

zdjęcie: http://www.warszawskie.org/portrety-wisniowego-sadu/

0 komentarze:

Prześlij komentarz