Ten moment musiał nastąpić. Moment ostrego starcia świata sztuki ze światem polityki. Tyle tylko, że jest to w efekcie formy i treści zderzenie ani kulturalne ani polityczne. Ale mentalne. Smutne. Tym bardziej, że to sztuka traci. A więc i my, jej potencjalni odbiorcy. A obserwowanie tego sparingu absolutnego nieprofesjonalizmu po obu stronach barykady jest co najmniej niesmaczne,a co więcej szkodliwe. I to bardzo. Bardzo.
Przykładów jest mnóstwo. Dramatyczny dramatycznie stracił poziom, choć jest finansowo poprawny. Wypalił się skandal w Krakowie. Dopiero co się skończyła sprawa być albo nie być TR Warszawa. Trwa widowisko z Ósemkami, a obecnie eskaluje się spektakl odwołania Krzysztofa Mieszkowskiego z funkcji dyrektora Teatru Polskiego. Dramatopisarze do dzieła! Temat gorący, bezpośrednio związany ze sztuką i doskonale obrazujący poziom naszej komunikacji społecznej. Rozmów przez szybę artystów z politykami w doskonale równoległych narracjach. Przepracujmy to w teatrze, wyciągnijmy wnioski, uratujmy teatr. Nie jeden, nie dwa, nie trzy!
Sztuka, ta wysoka a chciałoby się, by jednocześnie awangardowa, rewolucyjna- rozbijająca skostniałe struktury myślenia, czucia, życia- zawsze trudna jest do zaakceptowania, często trudna jest do zrozumienia. Wymaga więcej cierpliwości, większej tolerancji, większych pieniędzy. Czasu. Nigdy nie rodzi się i konstytuuje bezboleśnie. Wymaga wspomagania a nawet ochrony. Znów czasu. To nijak ma się do logiki liczb, planów, terminów, żelaznej dyscypliny finansowo-ksiegowej. Ale właściwie co czemu winno się podporządkowywać? Sztuka kasie? Czy kasa sztuce? Chyba nie ma złotego środka. Jest łut szczęścia, zdolności negocjacyjne, koncyliacyjne, znajomości, znajomości, znajomości. Czyli umiejętność brylowania w rzeczywistości zastanej ze świadomością tego co i jak można ugrać.
Znajomości systemu, tego jak działa i na jakich zasadach, czego oczekuje . Znajomości mentalności ludzi, którzy ten system obsługują. Ich uwikłań, powiązań, ambicji. Znajomości samych siebie. By móc tak działać, by być skutecznym politykiem artystą, politykiem dyrektorem, politykiem wizjonerem. Dobrymi chęciami i tym, ze się wie/np. stan obiektywnie udokumentowany/, że się ma rację, nikt niczego nie osiągnął. Trzeba umieć pozyskiwać ludzi. Przyciągać. Przekonywać. Uporczywie ale adekwatnie. Skutecznie. Politycznie.
Poniższa wypowiedź mnie nie dziwi. Doskonale ilustruje Monikę Strzępkę. Mnie nie zniechęci do oglądania sztuk przez nią reżyserowanych. Martwi mnie jednak, a piszę to z troską, że sama sobie gotuje los osoby z piętnem pizdy niemytej w śmierdzących poprutych dżinsach /Mieszkowskiego/, która tkwi, choć ma już dość, w śmierdzącej gnojówce/czytaj:środowisko to czy tamto, Wrocław, itp/. Bo , niestety, jak kogo przezywasz, tak się sam nazywasz. A czy to prawda czy nie, nikt tego nie będzie dochodził. Natomiast będzie obchodził Panią Strzępkę szerokim łukiem. Żadne nagrody nie pomogą, żadna lewicowa racja, święty Boże, w którego się wierzy czy nie, też. Kwestia czasu. Kwestia okoliczności sprzyjających. Środków.
Za każdym razem traci sztuka, teatr, widzowie. Skazani na targowisko próżności, pychy, arogancji zwykłej ludzkiej głupoty. Niekompetencję, nietolerancję. Brak profesjonalizmu. Brak szczęścia. Brak poparcia, wsparcia.
Nie ma znaczenia dla mnie, czy mi się podoba czy nie, ta Strzępkowa szarża. Ważne czy jest skuteczna. Czy uratuje dyrektora Teatru Polskiego, a właściwie TEATR. Czy Strzępka nadal będzie reżyserować tak jak chce, gdzie zechce. Czy Teatr Polski we Wrocławiu nadal będzie mógł realizować to co chce i jak chce. Niesmak ludzkim zachowaniem, zarówno polityków, jak i artystów, pozostaje. Drażni, daje argumenty adwersarzom. I utwierdza rozczarowanie tym, że nie można się porozumieć w sprawie.
Nie ma znaczenia, czy Strzępka wojuje z politykami czy nie. Z tym czy z tamtym. O to czy owo. Ważne, kto ma pieniądze, kto je dzieli, komu przyznaje. Kto o tym decyduje. Zawsze może, jak praktyka chociażby Poznania, Warszawy i Wrocławia pokazuje, we właściwym czasie mamoną się posłużyć dla własnych, często jednostkowych, osobistych celów/politycznych, wyborczych, itd/ . Nie zapominajmy o zemście, odwecie, złośliwości czysto ludzkiej, np. ośmieszonego z imienia i nazwiska polityka w sztuce teatralnej wystawianej w teatrze , o którego być albo nie być ten decyduje. Nic dziwnego, że teatr przegrywa z polityką, jeśli sam tworzy sytuacje, wysyła jednoznaczne mocne sygnały, które są wykorzystywane przeciwko niemu w imię obowiązującego prawa.
Politycy wobec sztuki, jak Rosja wobec Ukrainy, będą utrzymywać twardo, że to nie oni doprowadzają do wojny z artystami i do destrukcji teatrów. Oni tylko egzekwują prawo. W istocie nie starają się uratować pokoju ale własne interesy i wpływy. A że ten wpływ mają, to oczywiste i pewne. Artyści tego nie widzą/?/. Ignorują to, wyśmiewają lub pyskują. Obrażają. Ale zapominają, że są słabszym w tej wojnie ogniwem. Uzależnionym od polityki i przede wszystkim polityków. Ci cierpliwie czekają. Gra dla nich prawo, czas, posiadane środki. I podkładający się artyści.
Rozumiem, że Monika Strzępka inspiruje/negatywnie, pozytywnie-wypadkowa wielu argumentów/ swego męża jak Nora, żona Joyca. Paweł Demirski, rozumiem, ostro pewnie pisze. Oby tylko nie było kłopotów z wystawieniem dzieła po tym- wejściu smoczycy- zwiastunie medialnym. Oby nie dosięgła tego płodnego, dynamicznego tandemu, ciężko wypracowana samokosztem, klątwa. Oby!
Szkoda tylko, że teatr wykrwawia się na naszych oczach. Widzę cel. I wcale mi się on nie podoba. Znikąd pomocy.
Petycje, jak doświadczenie uczy, nie pomagają, święte oburzenie też. Argumenty zawiodły, mimo artystycznej, międzynarodowej rangi Teatru Polskiego. Autorytet i pozycja dyrektora nie wystarczyła. Zdecydował ten, kto ma władzę formalno-prawną, polityczną, szermuje finansową sankcją. Gilotyna małości działa.
PS. Na szczęście doszło do porozumienia. Za sprawą ingerencji minister Małgorzaty Omilanowskiej, po burzliwej ale nie wrogiej, bardzo trudnej konfrontacji argumentów stron, wynegocjowano zgodę. Zwyciężyła demokracja. Krzysztof Mieszkowski nie zostanie odwołany. Złoży rezygnację z pełnionej dotychczas funkcji i będzie zastępcą dyrektora do spraw artystycznych Teatru Polskiego we Wrocławiu. To bardzo dobra wiadomość na dziś. Jak nowa dyrekcja poradzi sobie z zarządzaniem jednym z największych teatrów w Polsce, czas pokaże. Życzę powodzenia. Mam nadzieję, że w przyszłości też będziemy potrafili wypracowywać rozwiązania dla porozumienia, ratowania teatru. Kierując się jego dobrem, dobrem artystów i widzów. Tak, by nie zniszczyć dotychczasowego dorobku, dać szansę na dalszy rozwój. Atmosfera burdy, oskarżeń, okraszona wulgaryzmami nie służy temu. W końcu to strefa kultury. Chyba, że przedefiniujemy pojęcie kultura.
Czytajcie niżej i zważcie.
MAGDALENA LARA, OBIEKT, 2014
http://www.teatr-pismo.pl/archiwalna/index.php?sub=archiwum&f=pokaz&nr=452&pnr=30
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,16562383,Strzepka_ostro_o_polityce_miasta_i_ESK___Mamy_stan.html#ixzz3C2S8Ldyc
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/188146.html
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10203292658014601&set=a.4970382374734.1073741825.1154475549&type=1&theater
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/188341.html
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/188043.html?josso_assertion_id=51BA156CFD614957
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/188163.html
0 komentarze:
Prześlij komentarz