poniedziałek, 24 lutego 2020

FIZYCY COLLEGIUM NOBILIUM

FIZYCY, znakomita komedia tragiczna Friedricha Dürrenmatta, jest czymś więcej niż doskonałą rozrywką, której istotą jest rozwiązywanie zagadki kryminalnej, podążanie za historiami miłosnymi, odkrywanie wątków szpiegowskich, obserwowanie zaskakujących zwrotów akcji. Stawia poważne pytania o nieprzewidywane skutki rozwoju wiedzy, wypieranie ze świadomości konsekwencji badań naukowych i odpowiedzialność świata nauki, szczególnie fizyków, za jego odkrycia. Podejmuje rozważania o  szaleństwie kryjącym się pod pozorami normalności, za maskami zwyczajności. Pokazuje ucieczkę w obłęd jako świadome działanie, sposób rozwiązywania trudnych moralnych dylematów. Poświęcania osobistych ambicji dla dobra ogółu. Zmusza do przemyślenia kwestii winy i kary za dokonane zbrodnie, te przewrotne gdy cel ma uświęcić środki, bo morderstwo jest koniecznością, wyborem mniejszego zła. Żelazną konsekwencją, racjonalnym skutkiem raz podjętej decyzji.

Friedrich Dürrenmatt jest mistrzem dramaturgii. Jego sztuki nie nudzą, nie męczą, nie są banalną jednowymiarową narracją. Pod prostotą rozgrywającej się akcji, lekkością gry konwencjami teatralnymi, kryje się poważna problematyka, skomplikowane ponadczasowe kwestie, złożone osobowości bohaterów.

Tak jest i tym razem w Collegium Nobilum, w sztuce wyreżyserowanej przez Marcina Hycnara. W przestrzeni rozświetlonej, jasnej, niemal sterylnej ekskluzywnego pensjonatu/ośrodka psychiatrycznego/więzienia z wyboru rozegrał się dramat. Została zamordowana młoda kobieta, pielęgniarka i dlatego toczy się śledztwo. Zaczyna się poszukiwanie prawdy, dociekanie powinności wobec tych, których się kocha, wyboru między szczęściem osobistym, interesem jednostki a dobrem rodziny, społeczeństwa, ludzkości. Ale od pierwszych chwil wyczuwa się dwuznaczność sytuacji, komizmu podkreślane przerysowaną charakteryzacją, rozbuchanymi fryzurami, kostiumami, zwariowaną choreografią. Waga tematów przełamywana jest dziwnym zachowaniem, nieoczekiwaną reakcją, grą słów bohaterów jakbyśmy obserwowali gabinet osobliwości. Ściera się kłamstwo z prawdą, iluzja z realem, groteska z powagą. Widz stopniowo, konsekwentnie, podstępnie wciągany jest w splątanie scenicznych, dramaturgicznych sprzeczności. Dzięki nim mocno się angażuje, doskonale bawi. Przebieranki, kamuflaże, gra pozorów, stosowanie uników, alogicznych wywodów, aktorstwo ostentacyjne i głośne, dynamiczne i nadekspresyjne, prowadzi do transformacji postaci, zaciera granice ostatecznego rozstrzygnięcia jak rzeczy się mają. Sygnały, że jest to gra, symulacja, zabawa są wyraźne. Jednak silne dramaturgiczne działanie sztuki/tekst, problematyka, konstrukcja/ nie pozwala ich zbagatelizować. W tej teatralnej ekspozycji dziwności szaleństwa jest metoda, by skłonić widza do myślenia.

Prawda jest oczywiście jedna i choć trudno ją zaakceptować, to brzmi jasno i logicznie. A jednak  pozostają wątpliwości. Nie można ich ani zignorować, ani rozwiać. Ludzkość zmaga się z nimi od początku swego istnienia. Człowiek od zawsze uczył się, rozwijał, eksplorował świat chcąc poznać jego naturę, sens, przeznaczenie, potencjał. Pragnął zrozumieć, jak działa, by przetrwać. Nic nie było i nie jest go w stanie powstrzymać. Nadal rozwój badań naukowych poszerza wiedzę. Pobożnym życzeniem pozostaje, by postęp zawsze służył dobru ludzkości. Licho nie śpi. Pokusa czerpania korzyści jest wielka. Wynika z przekonania, że kto wie więcej, ten sprawuje władzę nie tylko nad swoim życiem, ale i nad światem. Odkrycia naukowe to świetny interes, zarówno ekonomiczny, jak i polityczny. Manipulacyjny. Jest podstawą potęgi rządów nad duszą i materią świata.

Dlatego w sztuce Dürrenmatta największe tuzy naukowe: Herbert Georg Beutler jako Newton, Ernest Henryk Ernest jako Einstein, Jan Wilhelm Möbius jako twórca teorii wszystkiego, postanawiają uciec w szaleństwo, ukryć się przed światem, zerwać relacje z rodziną,  odtrącić a nawet zabić osoby, które ich kochały, by nie zdradzić swoich odkryć. Puszka Pandory jednak zostaje otwarta.  Ludzkość pozostaje w pułapce własnej natury. Musi rozwijać wiedzę, by móc się ratować/np. walka z wirusami/, rozwijając wiedzę może doprowadzić do swojego unicestwienia/np. groźba wojny atomowej/. Zagrożenia są poważne, standardy moralne wysokie ale też równie silna jest człowieka niegodziwość, próżność i pycha. Fizycy usiłują ukryć swoje odkrycia. Nie mogą powstrzymać się przed porzuceniem pracy nad wzorem działania świata, zdają sobie doskonale sprawę z tego, że mogą one być niebezpieczne, wykorzystane przeciw ludzkości. Nie trudno przewidzieć, że mogą to być działania całkowicie nieskuteczne.

W spektaklu są nawet gorzko śmieszne. Za sprawą reżyserii Marcina Hycnara. Za sprawą gry aktorskiej studentów i tego, że odwieczne dylematy ludzkości przepracowywane są na scenie przez bardzo młodych ludzi. To oni będą musieli zmierzyć  się z problemami, których nie udało się ludzkości dotąd rozwiązać. Mają szansę i swój udział w ponoszeniu odpowiedzialności za losy świata. Nie ma możliwości ucieczki. No chyba, że w szaleństwo, w obłęd. W wycofanie, w milczenie. Ale tego nikt nikomu nie życzy, bo byłoby to drastyczne, ostateczne, bardzo smutne rozwiązanie. Dezercja. Bitwa oddana walkowerem. Dürrenmatt w swej sztuce, artyści z reżyserem dowiedli, że zagrożenia są realne, nadal aktualne i czekają na rozbrojenie. Że sztuka się nie poddaje. Nie można myśleć, że to kolejna syzyfowa praca. Trzeba rozniecać w sobie, choćby za pomocą FIZYKÓW, zapał, siłę, nadzieję. Na pewno istnieje wzór na ludzkości ocalenie.

FIZYCY Friedrich Dürrenmatt

przekład: Irena Krzywicka i Jan Garewicz
reżyseria: Marcin Hycnar
scenografia i kostiumy: Martyna Kander
reżyseria światła: Karolina Gębska
asystentka reżysera: Agata Zdziebłowska
współpraca reżyserska/staż asystencki: Sławomir Narloch (III r. Kierunku Reżyseria)
OBSADA:
Doktor Matylda von Zahnd,
Psychiatra: Ina Maria Krawczyk / Elżbieta Maria Nagel
Marta Boll, przełożona pielęgniarek: Natalia Jędruś
Monika Stettler, pielęgniarka:Justyna Fabisiak / Malwina Laska
Uwe Sivers, starszy pielęgniarz: Sebastian Figat
Murillo, pielęgniarz: Mariusz Urbaniec
Herbert Georg Beutler zwany Newtonem, pacjent:Jędrzej Hycnar
Ernest Henryk Ernesti zwany Einsteinem, pacjent: Bartosz Bednarski
Jan Wilhelm Möbius, pacjent: Piotr Kramer
Misjonarz Oskar Rose: Mariusz Urbaniec
Lina Rose, żona misjonarza: Monika Cieciora
Adolf Fryderyk: Ina Maria Krawczyk / Elżbieta Nagel
Wilfryd Gaspar: Justyna Fabisiak / Malwina Laska
Jörg Lukas: Sebastian Figat
Ryszard Voss, inspektor policji: Michał Dąbrowski
Lekarz sądowy: Sebastian Figat
Guhl, policjant: Justyna Fabisiak / Malwina Laska
Blocher, policjant: Ina Maria Krawczyk / Elżbieta Nagel

Spektakl dyplomowy studentów IV roku kierunku aktorstwo.
Premiera: 27 i 28 stycznia 2020 r.


Zdjęcie:Collegium Nobilium

0 komentarze:

Prześlij komentarz