środa, 6 listopada 2013

KALINA POLONII


źródło:www.LUXLUX.PL


Białe i czarne szpilki wbijające się w materię życiorysu. Blond i ciemny kolor nocy pogłębiający mrok wyborów artystycznych, życiowych. Smuga cienia artysty. Białe, czarne sukienki, jest też beżowa z trenem. Black and white otoczenie jak skontrastowane życie. Na ekstremalnym poziomie intensywności. I jakiś nieokreślony ale pewny smutek niewykorzystanej szansy artystycznej kreacji. Oto, co mi zostaje na końcach rzęs, zapętlającej się natrętnie myśli. Niespełnienie. Niedosyt. Nostalgia. Wyzwalające się wspomnienie. I tęsknota. Za doskonałością oryginału.

Lepiej pamiętam , nie , doskonale pamiętam głos Kaliny. Kaliny Jędrusik. Zaczarowany, uwodzący, charakterystyczny. Zespojony z pociągającym spojrzeniem, wyrazem pełnych, namiętnych ust. Jej sylwetką w przestrzeni ruchu. Przykuwała uwagę natychmiast, sprawowała nad widzem władzę. Hipnotyzowała. Wspomnienie Kaliny jest mocniejsze od tego, co widzę na scenie dziś. Przebija je. Bo monodram pokazując podskórny, prawdziwy nurt życia artystki nie dorównuje scenicznemu charyzmatycznemu wampowi Kaliny. Kobiety o nieposkromionym apetycie na życie, miłość, spełnienie. Wulkanowi energii i determinacji nie do podrobienia. Obietnicy seksualnego raju. Kusicielki doskonałej. Seksapilem wodzącym na pokuszenie. Wszystkich, bez wyjątku. Siły temperamentu, inteligencji, świadomości operowania naturalnymi walorami duszy i ciała. Seksbomby , ladacznicy, skarbu narodowego, gorszycielki, ostentacyjnie noszącej krzyż w czasach wojującego ateizmu /np. w telewizji publicznej podczas barbórkowego koncertu, co doprowadziło Gomułkę do szału i zamknęło Kalinie drogę grania w tv, filmie i na scenie/, potrafiącej się przeciwstawić wszystkiemu i wszystkim. Kobiety, która miała odwagę być sobą  i znała swoją wartość.

Po spektaklu niespełnienie, niedosyt mi pozostaje jak wyrzut sumienia. Poczucie,  że sama zawiodłam. A przecież to nieprawda. W głowie przerobiłam na własny użytek tę sztukę, monodram z irytującymi  wtrętami głosów Stanisława Dygata/Piotr Fronczewski/ i innych duchów przeszłości/egzaminator, Władysław Gomułka-Krzysztof Dracz /. Wyobrażam sobie prawdziwą Kalinę Jędrusik w roli granej przez Katarzynę Figurę. I  jest to obraz pociągający, hipnotyzujący, wiarygodny. Kalina nostalgiczna, cierpiąca, sentymentalnie zawodząco przeciągająca smutek zawodu życiem. Rozczarowaniem ludźmi, miłością, losem. Dramatyczna femme fatale zneutralizowana przez prozę życia do szmaty, dziwki. Wyrywająca się z niej jak ptak  z bagna pochłaniającego wszelką radość i pragnienie. Kalina grająca sama siebie, taką ją widzę. I czuję. Taką ma siłę fatalną , żywą, nie dającą się podrobić, nie poddającą się czasowi ta kokietka kocica , niezależna, uparta, chadzająca ścieżkami własnych wyborów.

Wiem, tak, wiem, to niesprawiedliwe, ale przywołana wspomnieniem Kalina przebija sceniczną Katarzyny Figury. Tak, wspomnienie jest silniejsze od rzeczywistości, silniejsze od tu i teraz. Bo tu owszem,   Katarzyna Figura mogłaby zagrać kobietę , ale taką , jaką jest sama w istocie. Przekładając swój własny życiorys i doświadczenie artystki angażowanej do roli Kaliny w trudnych/zmiana w tekście-teatr w teatrze/ , kryzysowych czasach, również dla teatru, pokazałaby , bo to widzimy w istocie, mizerię artysty w swym własnym kryzysie i upadku. Wybrzmiałoby to wiarygodnie, bo jest dramatycznie. Aż chwyta za serce lęk widza o artystę na scenie; czy nadąży, czy wyciągnie, czy głosu starczy. I cała wiedza o życiu, osobowości, warunkach artystycznych i osobowościowych, drodze kariery Katarzyny Figury kliszą się jednak na rolę nie nakłada. Raczej zgrzyta, przeszkadza, plącze się podświadomie w przedstawianym na scenie życiorysie Kaliny.Te narzucające się podobieństwa losów aktorek nie wyostrzają przekazu teatralnego a go zacierają. Nie przekładają się na artystyczne wzmocnienie na scenie. Podobnie neutralne są projekcje  filmowe i minimalistyczna scenografia. A głosy z offu są tego monodramu ciałem obcym.

Okazuje się, że czasy dla artysty zawsze są trudne, nieprzyjazne a fortuna raz na pstrym koniu jeździ, raz kołem się toczy. Czasy PRL-u czy obecnej demokracji w kryzysie te same konsekwencje dla artysty niosą. Ciągła walka o byt sceniczny, mimo niewątpliwego talentu, warunków, dorobku. Ciągły konflikt życia artystycznego z osobistym.  Scenicznego z  publicznym. Gorzki smak miłości. Nadziei i wiary. I tylko ten nieprawdopodobny potencjał , zaprzepaszczony, zmarnowany, nie wykorzystany- płynący ze sceny- czujemy. Przeminęło z wiatrem. Wszystko. Życie, sława, marzenia. Jutro o tym pomyślę. Jutro o tym pomyślcie. Ale nie śpieszmy się do przyszłości i tak nas wszystkich dopadnie szybciej niż chcielibyśmy, niż  myślimy. Chyba, że mamy podobnie  jak Kalina wyraźny, nieścieralny, jedyny osobowościowy temperament. Chyba, że  jesteśmy nieśmiertelnym archetypem kobiecości, uroczej uwodzicielki, czarowi której nikt nie jest w stanie się oprzeć. Czarowi, którego nikt i nic , z czasem w roli głównej, nie uda się wyprzeć. Czy to możliwe? Przecież taki diament, jak Kalina Jędrusik, pojawia się niezwykle rzadko.


KALINA  

Scenariusz: Małgorzata Głuchowska, Justyna Lipko-Konieczna
Reżyseria: Małgorzata Głuchowska
Oprawa muzyczna: Maria Rumińska
Scenografia i kostiumy: Ewa Machnio
Choreografia: Maciej Zakliczyński
Światło: Małgorzata Głuchowska, Ewa Machnio
Przygotowanie wokalne, emisja głosu: Agnieszka Borowiec
Realizacja nagrań głosu Katarzyny Figury: Maciej Makowski  Projekcje: Marceli Gawryś
Asystent scenografa: Małgorzata Domańska
Asystent reżysera i producent wykonawczy: Ewa Ratkowska
Obsada: Katarzyna Figura
Piotr Fronczewski głos kwestii Stanisława Dygata i Krzysztof Dracz głos w kwestii Władysława Gomułki.
Przygotowanie materiału filmowego:
Reżyseria: Małgorzata Głuchowska
Zdjęcia, operator kamery: Marceli Gawryś
Montaż: Ewa Machnio, Adrianna Słoniec
Charakteryzacja: Joanna Semeniuk
Kierownictwo produkcji: Ewa Ratkowska

W filmie wykorzystano pracę plastyczną autorstwa Olgi Wolniak.
W spektaklu KALINA wykorzystano piosenki:
Bye Bye Baby - muzyka Jule Styne, słowa polskie Agnieszka Osiecka
La valse du mal – muzyka i  słowa Wojciech Młynarski
Wszystko, co mam - muzyka Zbigniew Namysłowski, słowa Agnieszka Osiecka
Piękne dziewczęta, marsz na ekrany – muzyka i słowa Jarosław Abramow-Newerly
Patrzę na ciebie - muzyka Jerzy Wasowski, słowa Jeremi Przybora
Bo we mnie jest sex - muzyka Jerzy Wasowski, słowa Jeremi Przybora
Muzykę do spektaklu nagrali muzycy w składzie:
Zbigniew Namysłowski - saksofon altowy
Jacek Namysłowski - puzon
Maciej Ulatowski - piano
Maciej Matysiak - kontrabas
Paweł Dobrowolski - perkusja
Maria Rumińska - sample
Maria Rumińska - produkcja muzyczna
Nagranie zrealizowane w Studiu "Tokarnia"

0 komentarze:

Prześlij komentarz