I nie chodzi o to, że człowiek sam w sobie jest skończenie zły, nawet wtedy gdy bierze odwet za to wszystko, co go rani, niszczy, upokarza, upadla (wet za wet). Tu akcent sprawczości przesunięty jest na bezwzględność, opresyjność i wyuzdanie natury ludzkiej oraz przyzwalającą na to obojętność rodzącą się z własnej niemocy czy obojętności świata. Wszystko pozostaje w rękach człowieka, samotnego i bezbronnego, uczestniczącego w nierównej walce, którą przegrywa. Dostępność pornografii w sieci, pedofilia, ostentacyjna i bezwstydna manipulacja, pęd i styl współczesnego życia prowadzi do autoagresji żerującej na wewnętrznej pustce, braku więzi i niemożności zaspokojenia podstawowych emocjonalnych potrzeb - szczególnie u młodych ludzi. Jednak wybór zła, nurkowanie w jego odmętach, zatracenie się, uzależnienie nie pozwala im złapać upragnionej równowagi, osiągnąć pożądanej harmonii.
Przestrzeń sceny podzielona jest na zwizualizowaną strefę samoudręczenia- brudu, syfu, bałaganu, chaosu i pozostającą w wyobrażeniu, pogrążoną w ciemności, istniejącą, ale nieosiągalną dla widza, opisywaną jedynie przez młodą dziewczynę, strefę normalności - bogactwa, porządku, czystości, ładu. Tyle tylko, że dominuje i jest ważna strefa zła i destrukcji. Wanda demaskuje to, co zazwyczaj pozostaje w ukryciu, co jest przemilczane, zakłamane, wyparte, chore, bo to jest dla niej przyczyną i skutkiem, zarówno najsilniejszym bodźcem, jak i niezbywalnym cierpieniem. Opowiada historię o sobie. Jej narracja odkrywa to, co maskuje czy zakłamuje ironiczny tytuł spektaklu, który jest niczym przewrotna prowokacja, gorzki wyrzut, ironiczna poprawność i to w ten sam sposób jak czyni to samo życie - brudne, zepsute, bez sensu i nic nie warte.
CLEAN GIRL to teatr pełną gębą. Z ważnym tematem, ze świetnym tekstem, interesującą reżyserią, konstrukcją i najlepszym z możliwych wykonaniem, również wokalnym. Bogaty różnorodną formą i ekspresją. Wyzywający i obrazoburczy działa jak terapia wstrząsowa, zarówno dla Zuzanny Radek w roli Wandy, jak i dla widzów. Aktorka/jej bohaterka jakby prosi o pomoc, o współczucie i namysł nad wynaturzeniami seksualnymi, które wypaczają psychikę i rujnują życie młodych ludzi. Zło naznacza, zło piętnuje i uzależnia. Wanda/Radek analizuje swój okres dojrzewania, obnaża się mentalnie, zdradza najintymniejsze szczegóły swoich doświadczeń z mężczyznami, by dowieść, że to świat ją kształtuje i winien jest problemom, z którymi się zmaga. Celebruje mroczne rytuały, rozpamiętuje je, co ją nadal niszczy i na trwałe pogrąża. Zaburzenia odżywiania, zachowania autodestrukcyjne, samotność, obsesje, niska samoocena fundują jej udrękę życia. Odrzucona przez świat, odrzuca to, co mogłoby ją uratować. Pomimo wszystko jednak ta sztuka jest światełkiem w tunelu - przepracowuje ból, kontroluje sytuację, wyraża tęsknotę za czułością, bliskością, zrozumieniem i pożałowaniem. Oskarża i oczyszcza.
Ziarna dobra zasiane w człowieku kiełkują, rozrastają się, owocują, bo jest dla nich glebą, opoką, przyjaznym środowiskiem. Następnie szukają kolejnego żywiciela. Ta alegoria o tym, by móc żyć szczęśliwie w rozświetlonym, posprzątanym, wypasionym pokoju obok otwiera i zamyka ten ekshibicjonistyczny monodram dla dorosłych. Optymistycznie. Pięknie.
Cieszę się, że Teatr Polski w Warszawie w ramach cyklu GOŚCIE W POLSKIM zaprosił ten spektakl i go pokazał. Tak naprawdę winien być nadal grany, dyskutowany, przeżywany.
CLEAN GIRL
Reżyseria: Ewa PlattWykonanie: Zuzanna Radek
Scenografia: Zuzanna Radek, Ewa Platt
Opieka Artystyczna: Bartosz Porczyk
Wykonanie: Zuzanna Radek