
Właściwie nie ma o czym mówić, o czym pisać. Bo nie ma czego oglądać. To smutne gdy BALLADYNA Juliusza Słowackiego w reżyserii Wojciecha Adamczyka jest tak strywializowana a całe ostrze jej potencjału dramatycznego stępione nieudolną inscenizacją. Infantylną realizacyjnie. Niedojrzałą grą aktorską. Banalnym podążaniem za tekstem. Bajki dla dzieci bywają mroczniejsze, bardziej zajmujące. Z napięciem, emocjami. Pomysłem. Morałem. Tu nie ma nic...