czwartek, 22 maja 2014

MANDORLA PAUL CELAN




Musiałam się tym wierszem zająć, stanąć wobec niego. Stanął mi na drodze. Nadal stoi i stoi.Teraz i ja z nim stoję i stoję.

Stoję wobec tego wiersza zupełnie bezradna. W wierszu-co stoi w wierszu?/Nic./ Nic stoi w wierszu./Stoi sobie i stoi. Stoję i ja tak i stoję. Nic widzę. I nic nie rozumiem, nie czuję. Pustkę mam w głowie, w sercu. Nic nie mam. Nic nie mam w sobie. W nicości stoję i stoję. Choć coś jest. Musi być. Jest. Nieuchwytne. Niedefiniowalne. Niepojęte. Stoi i stoi.

Chwytam się słów pojedynczych, po kolei jednego po drugim. Czuję, że moc w nich jest. Poszukiwanie. Próba nazwania niemożliwego. Ślad przeczucia. Powidok doświadczenia indywidualnego a jednak nam, ludziom, wspólnego. NiePiękna metafora. Trudna. Splątana. Jeśli rozumiecie, co splątanie znaczy. Jakby otwarta na oścież, z szeroko rozwartymi rękami czucia, gotowymi do objęcia każdego, każdego, każdego. Jak zasysająca czarna dziura, która z czasem rośnie w moc,  w moc obdarzoną z zasady, z definicji, z tajemnicy prostoty, powściągliwości, surowości logiki wzoru matematycznego. 

Metafora.Jądro ciemności promieniujące źródłem światła.

Paul Celan                                               
przełożył Stanisław Barańczak   
       
MANDORLA                                            To słowo jak zaklęcie. Coś w rodzaju otwarcia /"Sezamie otwórz się"/. Aureola  /światło, blask/ świętego, Boga, a może aura zwykłego człowieka /każdy ją ma/. Z włoskiego mandorla to migdał. Interakcja, współzależność przeciwstawnych światów i sił. Symbol przedchrześcijański.

W migdale - co stoi w migdale?           KTO PYTA? Poeta/ ja/każdy, pytanie retoryczne.
Dlaczego pada pytanie? Od dziecka człowiek pyta. I nie ustaje w tej postawie nigdy.

Nic.                                                           Pustka, próżnia, przeciwieństwo wszystkiego/   pozytywu/ obfitości/ dobra. W migdale nie powinno być nic. Nie tak to sobie wyobrażamy. W migdale z założenia powinien być święty, Chrystus, Bóg. Coś wyjątkowego.
Stoi nic w migdale.                                  Zdanie oznajmiające, kategoryczne, ostateczne.
Jednak poeta twierdzi, że nic nie ma. Przestrzeń, próżnia. Otwarta, czekająca na wypełnienie, nazwanie, opisanie. Odkrycie. Coś trudnego do zdefiniowania.
Stoi sobie i stoi.                                       Determinacja, potwierdzenie przez powtórzenie.

W niczym kto stoi? Król.                         Koegzystencja opozycji: w marności pustki       bogactwo. Obfitość. W niczym obietnica wszystkiego. Król też jest nicością? Może.   Dlaczego król w nicości stoi? Nie powinno być nicości. Niczego. Nic.

Król w nim stoi, król.                               Bóg. Władza, bogactwo, panowanie, iluminacja. 

Pewność, bo powtórzenia, wzmocnienia. Jedna nazwa dla wielu znaczeń.
Stoi sobie i stoi.                              
         Nonszalancja, potwierdzenie przez powtórzenie, tak po prostu, stan gotowości, nie aktywne, nie statyczne.  Tak. To jego, króla, miejsce.

Nie posiwiejesz, żydowski kosmyku.      Nie zestarzejesz się, długo nie pożyjesz, młodo umrzesz, nie dojrzejesz/do czego?- do mądrości, do wiedzy, świadomości, rozwiązania zagadki/. Poeta jest Żydem, stracił rodzinę w Holokauście. Nie uratował ojca.Jak to pojąć? Jak wybaczyć sobie? Jak żyć z poczuciem winy. Z poczuciem straty. Ze świadomością, pamięcią. Z bólem, cierpieniem.

Na twoje oko – ku czemu stoi oko?        A ty/ja, kim jesteś/jestem, ku czemu                   się 
zwracasz/zwracam? Na czym ci/mi  zależy? Co ciebie/mnie interesuje?
Czego szukasz/szukam? Wobec jakich pytań stoisz/soję? Bo one są. Stoisz/stoję wobec nich i stoję. Co nas gnębi, niepokoi, co uwiera? Na czym się skupiamy? O co nam chodzi?

Twoje oko stoi w stronę migdału.           Szukasz/szukam świętości, prawdy, odpowiedzi na   pytania, które przerastają ludzką zdolność odpowiedzi, rozumienia, pojmowania. Stoisz/stoję  wobec boskiego planu, mądrości, wobec zrozumienia istoty rzeczy. Wobec zagadki.
Twoje oko ku niczemu stoi.                     Zwracasz/zwracam się ku czemuś, czego nie   widać, co jest ukryte lub czego nie ma. Ku iluzji, tajemnicy. Czekam na odpowiedź, która i tak nic nie zmieni. Stoję wobec pytań, na które nie znam jeszcze odpowiedzi. Ale są. Są.


Stoi ku królowi.                                        
Ale zwracam się do  władzy, potrzebuję majestatu mądrości, 
szukam wyjaśnienia, dążę do wiedzy, iluminacji,oświecenia.Boga.Siły ponad.Potęgi mnie przerastającej, lepiej uposażonej, lepiej przygotowanej,wtajemniczonej.

Stoi tak i stoi.                                           Tak się po prostu dzieje, taki jest stan rzeczy. Tak po prostu już jest. Odpowiedź jest. Rozwiązanie też. Bo to wszystko działa. Trwa.

Nie posiwiejesz, człowieczy kosmyku.    Nie zrozumiesz tego człowieku, nie pojmiesz,   nie zmądrzejesz, nie rozwikłasz tego, nie i już. Nie uda ci się dotrzeć do czekającą tej mądrości. Zawsze pozostaną pytania, na które nie będzie człowiek znał odpowiedzi.



Pusty migdał, królewsko błękitny.           Nie ma odpowiedzi, nie wypełni człowiek nią migdału. Nie pozna boskiej, czy czyja by nie była, tajemnicy. Niebo jest puste? Nie ma świętości? Nie przeniknie tajemnicy boskiej, tajemnicy świata. Nie ma jej? Jest niedostępna dla człowieka, nie do pojęcia przez niego. A ten jest samotny, niedojrzały, nieprzygotowany w tym swoim oczekiwaniu ratunku, w dążeniu do zrozumienia. Nic dziwnego, że zwraca się ku sile wyższej, mocniejszej, mądrzejszej, przerastającej jego możliwości poznania. Cały czas wykazuje gotowość na boską ingerencję, a ta nie nadchodzi. Bóg milczy. Stoi i milczy.To stoi jest mimo to ludzkie i tylko ludzkie. Człowiek nigdy nie wyrzeknie się tej iluzji, wiary w boga, w nieśmiertelność. Człowiek nigdy nie zrezygnuje z poznania istoty, sensu życia i śmierci, istnienia wszystkiego. I odkrycia powiązania przyczyny ze skutkiem. Chce ogarnięcia siebie, świata, wszechświata choćby po śmierci. Człowiek pragnie zrozumieć, chce wierzyć, że król, Bóg, siła wyższa, czy cokolwiek to jest, w końcu mu wyjaśni, bo sam nie potrafi, o co w tym wszystkim chodzi. Bo człowiek za wszelką cenę wierzy, że rozwiązanie zagadki, jak TO WSZYSTKO działa, DLACZEGO i PO CO się dzieje, gdzieś jest, tylko on sam go nie jest w stanie dociec, pojąć, dostrzec. Ale jest. Jest. Tajemnica. Stoi. Stoi i czeka, aż my, ludzie, ją zobaczymy, przejrzymy, poznamy, zrozumiemy. Choć na razie ma status wiecznej , zastrzeżonej niedostępności. 

Ale poznanie, wypełnienie pustego migdału nie przyniesie człowiekowi ulgi. Ta wiedza będzie pusta, nieskuteczna. Nie da ukojenia,spokoju, pogodzenia się ze swym losem. Zaspokoi tylko próżność. Nie zlikwiduje wszystkiego, co złe, niszczące, przynoszące cierpienie.  W gruncie rzeczy nie unieważni nigdy pytania o wszelki sens, szczególnie ciemnej strony mocy działania i istoty człowieka. A ten zawsze będzie stał przed pytaniem, będzie stał przed problemem, będzie stał przed odpowiedzią na pytanie :jak dalej żyć, po kataklizmie, po katastrofie,  w rozpaczy i cierpieniu. Człowiek nigdy nie przestanie zadawać pytań i nigdy nie dotrze do rozstrzygnięcia ostatecznego. Człowiek stoi, król, Bóg, taki czy inny, stoi. Możemy tylko trwać. W nicości. W świadomości stawiania trudnych pytań, gotowi na ciszę. Brak odpowiedzi.

Wiersz zbudowany jest na opozycji. Poeta-czytający. Człowiek-bóg. Niedoskonałość, ułomność wobec doskonałości przenikającej wszelkie tajemnice. Judaizm-chrześcijaństwo-kabała. Nic-wszystko. Obiektywne-subiektywne.  Na opozycji połączonej słowem- stoi- oznaczające oczekiwanie, pragnienie, sprawczość-stan stawiania pytań, poszukiwanie prawdy. Wiara- puste niebo, nie poznana tajemnica, niedostępna świętość, prawda, iluzja. W kontrze?  Nie, w koegzystencji, dopełnieniu. Jakby jedno bez drugiego nie mogło istnieć, trwać, stać. Poeta bez czytelnika/może być nim sam/. Człowiek bez boga. Nawet, gdy człowiek w niego nie wierzy. Nawet jeśli go nie ma. Nic bez wszystkiego. Real bez iluzji. Prawda bez kłamstwa. Szczęście bez bólu. Życie bez śmierci. Tajemnica bez rozwiązania.Ta opozycja nie jest nielogiczna. Jest normą. Spoiwem. Sensem. Tak to stoi. Stoi i czeka. Cierpliwie czeka. W pozornej sprzeczności.

Konstrukcja "Pusty migdał, królewsko błękitny" jest zbalansowana, harmonijna, spokojna. Nie rozstrzyga. Stwierdza. Łączy oczywiste z niemożliwym. Na razie niedostępnym jeszcze człowiekowi. Przeczuwanym ale nieuchwytnym. Nie do udowodnienia. Nie do nazwania.

Dlatego słucham i słucham, jak poeta sam ten wiersz czyta. Stoję i stoję wobec tego czytania i wsłuchuję się w to, co między, ponad słowami. W powściągliwości głosu. Prostocie intonacji. Surowości brzmienia. Deszyfruję cały ładunek znaczeń, informacji, tropów. I już wiem, że wiersz trzeba też czytać na głos. A ten, kto czyta, daje mu siebie. Odsłania indywidualne jądro ciemności odbijające światło świata.


1 komentarz:

  1. W rewelacyjnym "Romansie z tekstem", we Wstępie, Jan Błoński o tym właśnie wierszu pisał:
    "Nie wiem - i zapewne nie dowiem się nigdy - dlaczego właśnie ten wiersz tak mnie olśnił. Na jaki trafił migdał dzieciństwa, na jakiego króla. Jaki wewnętrzny rym odbrzmiał na pokornie chytre "stoi i stoi"? Czemu pokonał nieuwagę, przyzwyczajenie, obojętność? [...] Czemu mnie - zakochał?"

    Pozdrawiam tymczasem

    OdpowiedzUsuń