Wróciła KOBRA, Teatr Sensacji, do TVP Kultura, oczywiście emitowana obowiązkowo w czwartek. To kontynuacja takiej teatralnej, telewizyjnej tradycji. I cieszę się, że tak już zostanie, choć tylko przez wakacyjny miesiąc , w atrakcyjnym czasie antenowym, pośród konkurencyjnych programów telewizyjnych. Kto chce, kto może, obejrzy. Z ciekawości. Z zacięcia. Z sentymentu. To będzie suwerenna decyzja widza. Na jego własną odpowiedzialność. I ryzyko.
Są fani starych filmów, są też miłośnicy starych spektakli teatru telewizji, w tym teatru sensacji. Emisje są rarytasem, ciekawostką, nadszarpniętym zębem czasu obrazem, który jest swoistą przygodą, spotkaniem z przeszłością. A trzeba naprawdę chcieć wracać do starych spektakli. Pokusa obejrzenia atrakcyjnych, różnorodnych, współczesnych wielowątkowych produkcji, zrealizowanych w dynamicznym tempie, montażu, kolorze jest wielka. Teatr może z nią łatwo przegrać.KOBRA jest nakręcona w jednowątkowej, spowolnionej narracji. To, co kiedyś było sensacją, niekoniecznie jest nią dzisiaj. Sensacyjny za to może być ogląd zmieniającego się w czasie świata. Porównanie kiedyś z dziś. Obserwacja gry aktorskiej, analiza fabuły, ogląd zamkniętego ale nieszczelnego PRL-u, który tęskni za standardem życia zachodniego, wizualna strona spektaklu, ogląd jego realizatorskiej formy i kształtu, prostota przekazu, ambicje, aspiracje artystów, myszkowanie w mentalnej sferze przeszłości to oferta dla zainteresowanych, zaangażowanych, ciekawych niebanalnych spotkań ze sztuką.
Oglądając spektakl CZWARTY MANEKIN z 1971, w reżyserii Stefana Szlachtycza, można było się przekonać, że polski kryminał teatralny sprzed czterech dekad wytrzymał próbę czasu. Po początkowej irytacji archaizmami, wciągnął mnie, zaskoczył. Zawiły, tajemniczy, nieodgadniony do ostatnich chwil trzymał w napięciu. Fabuła napisana w czasach PRL-u, absolutnie ściśle związana jest z życiem tego okresu. Umieszczona w realiach polskich aspiruje do poziomu zachodniej produkcji. Pachnie myszką, światem już obcym, pozostawionym daleko za nami, do którego nie chcielibyśmy wrócić. Daleki od polityki i bolączek tamtego systemu jednak przemyca nastrój, język, słownictwo swojego czasu i miejsca. Spektakl zrealizowano bardzo nowocześnie. Wykorzystano sekwencje filmowe Warszawy i to całkiem sporo. Do tego stopnia, ze bawiłam się odgadywaniem, które miejsce, ulica stolicy jest pokazywana w danym ujęciu i jak bardzo się po tylu dekadach zmieniła. Czarno biały obraz spektaklu doskonale pokazuje zgrzebną, zaściankową, mimo wielkomiejskości stolicy, rzeczywistość Polaków. Obraz przypomina kadry Kroniki Filmowej.
Spektakl umożliwia spotkanie z plejadą polskich aktorów. Długą listą nieobecnych. Z osobowością i temperamentem Romana Wilhelmiego, urodą młodego Marka Perepeczko, pięknem Lidii Korsakówny, Krystyny Królówny, swojskością, naturalnością między innymi Janusza Kłosińskiego, Henryka Bąka. Przyznam, że to największa przyjemność tego teatralnego spotkania. Kontakt z aktorami, których sprawność warsztatowa pokazuje ich klasę. Aktorsko ten spektakl się nie zestarzał. Nie zgrzyta, nie drażni, nie irytuje. Ani, ani. Ani trochę. Ani ciut, ciut.
W ramach cyklu KOBRA TVP Kultura pokazała, pokaże:
CZWARTY MANEKIN Janusza Weycherta w reżyserii Stefana Szlachtycza (3 lipca o godz. 21.15);
BRYDŻ Zbigniewa Kubikowskiego w reżyserii Henryka Drygalskiego (10 lipca o godz. 21.15);
ŚMIERĆ W SAMOCHODZIE Zygmunta Zeydler Zborowskiego w reżyserii Marka Nowakowskiego (17 lipca o godz. 20.10);
AMERYKAŃSKĄ GUMĘ DO ŻUCIA Pinky Jerzego Janickiego w reżyserii Józefa Słotwińskiego (24 lipca o godz. 20.10),
SZAFIR JAK DIAMENT Marii Starzyńskiej w reżyserii Marii Kaniewskiej (31 lipca o godz. 20.10).
Wiadomość last minute. W sierpniu KOBRY w TVP Kultura o g. 20.10 ciąg dalszy!
7 sierpnia spektakl z 1968 r. „Iryd” autorstwa Barbary Nawrockiej i Ryszarda Dońskiego w reżyserii Mieczysława Waśkowskiego.
14 sierpnia spektakl z 1967 r. „Mord w hurtowni” Marka Domańskiego w reżyserii Józefa Słotwińskiego.
21 sierpnia „Toccata” spektakl z 1971 roku będący adaptacją powieści Macieja Zenona Bordowicza w reżyserii autora.
28 sierpnia „Śmierć w najszczęśliwszym dniu” z 1974 r. autorstwa Jerry’ ego McKee , tj. Juliusza Machulskiego, w reżyserii Jana Machulskiego.
CZWARTY MANEKIN
Autor: Janusz Weychert
Reżyseria: Stefan Szlachtycz
Realizacja TV: Edwarda Paszkowska
Scenografia: Janusz Zygadlewicz
Obsada: Mieczysław Milecki, Mieczysław Kalenik, Krystyna Królówna, Zbigniew Płoszaj, Marek Perepeczko, Janusz Kłosiński, Henryk Bąk, Aleksander Dzwonkowski, Józef Duriasz
rok produkcji: 1971
Bardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga oraz za miły komentarz.
OdpowiedzUsuńJako osoba ponad półwieczna lubię wracać do lat beztroskiej młodości, a co za tym idzie - również do spektakli teatralnych z tamtych lat. I tu zauważam inną zupełnie grę aktorską, bo zapewne inna była szkoła tej sztuki... . Wielu z nieżyjących aktorów mam w pamięci i... co tu dużo mówić, na pewno na długo pozostaną. Pozdrawiam serdecznie, Anna U. z bloga sweet-bitter art.
Bardzo się ucieszyłam, że umieściła Pani informację o spektaklach KOBRY na swoim blogu. Teatr Telewizji potrzebuje wspomagania internautów, blogerów, każdego. Zasługuje na to. My to wiemy. Chodzi o to, by przekonali się o tym inni, również ci, którzy się z TT, KOBRĄ nigdy nie zetknęli. Pozdrawiam,:)
OdpowiedzUsuń