wtorek, 8 października 2013

ZACHĘTA "IN GOD WE TRUST" ZACHĘTA

     David LaChapelle, Jesus Is My Homeboy: Intervention, 2003
     David LaChapelle, Jesus Is My Homeboy: Intervention, 2003


Tytuł tej wystawy brzmi prowokacyjnie." In God We Trust"/"W Bogu nasza ufność", Zachęta - Narodowa Galeria Sztuki/ .  To Bogu, nie człowiekowi ufamy. Bogu ufamy, my naród, społeczność, liczba mnoga. Nie pojedyncza, samotna, oddzielna, indywidualna.  MY nie JA, choć mnogie JA to MY tworzy. To znaczące, istotne, ważne. UFAMY, UFAJMY a więc pokładamy nadzieję, wierzymy, kochamy, darzymy zaufaniem, mamy zaufanie,  nie wątpimy,  polegamy,  zdajemy się na Boga, oddajemy w jego ręce sprawy, los, swoje i czyjeś życie, kraj, liczymy na  jego sprawczość, jego miłość i miłosierdzie. Nie na siebie samego, nie na drugiego człowieka. Potrzebujemy Boga, siły wyższej, takiej, której nie ogarniamy rozumem, zmysłami,  wyobraźnią. Siłę, którą uznajemy nawet wbrew sobie, gdy przeczuwamy, że nic i nikt na świecie nie jest nam w stanie  już pomóc, a tej pomocy potrzebujemy dla siebie i dla innych. Dlatego MY, w którym JA poszczególne też się zawiera ale w związku z innymi JA, które w sumie tworzą nieprzewidywalne, a jednak  MY. To znaczące, ważne, istotne. Nie jest to sprawa pozostawiona indywidualnej decyzji jednostki a ustanawia to Kongres Stanów Zjednoczonych Ameryki i gwarantuje prawne zabezpieczenie zgodności konstytucyjnej poprawności. Mimo upływających lat, stuleci. To ciekawe, prawda? Całkowite oddzielenie kościoła od państwa, totalna wolność wyznania i  obowiązujące IN GOD WE TRUST/szczegóły na wystawie/. Coś jest na rzeczy. Jakby gwarancja państwowa, że  uznajemy siłę wyższą, nie ludzką i tylko jej ostatecznie jesteśmy w stanie zaufać, bo w niej nadzieja na ratunek, wiara na przetrwanie i bezwarunkowa, wieczna miłość. Nawet jeśli żywi ją już dawno stracili. Nawet, jeśli zostali granicznie doświadczeni, opuszczeni, zranieni. To znaczące, ważne , istotne. Państwo gwarantuje prawem, że nawet jeśli w Boga nie wierzymy, to i tak ON nam pomoże i ON nas uratuje. Ufamy Bogu, którego nie ma ? Ależ skąd , MY ludzie nie znamy pojęcia próżni. Jeśli nie wierzymy w Boga prawdziwego, zaraz wypełniamy po nim puste miejsce bogami uznanymi. Jakimi? Zobaczcie wystawę! Póki na to jeszcze czas. Oby do czwartku, do 10 listopada.  A będziecie mogli zadać sobie pytania: Jaką rolę odgrywa religia w Stanach Zjednoczonych? Jakie rodzaje wyznań, kultów możemy tam spotkać? Na wystawie w Zachęcie zobaczymy prace artystów kilku pokoleń, którzy podejmują kwestie związane z wierzeniami, odnoszą się również do relacji pomiędzy religią a społeczeństwem, ekonomią, polityką, patriotyzmem, sportem czy kulturą popularną. Chociaż na wyznaniowej mapie USA wciąż przeważają tradycyjne wspólnoty wyznaniowe, jednocześnie jesteśmy świadkami narodzin nowego modelu religijności,zgodnie z którym każdy może dowolnie zdefiniować swoją tożsamość religijną w sprzeciwie wobec relatywizmu współczesnego amerykańskiego społeczeństwa.W wystawie biorą udział m.in. Edgar Arceneaux, Nina Berman, Huma Bhabha, Anthony Goicolea, Erin Cosgrove, Christian Jankowski, Joseph Johnson, William Klein, Oliver Laric, Nora Ligorano and Marshall Resse, David LaChapelle, Joanna Malinowska, Piotr Uklański, Jordan Wolfson, Shannon Taggart, Robert The, Bill Viola.



David LaChapelle,  Kanye West, 2006

Spójrzmy na to zdjęcie. Przyjrzyjmy mu się. KANYE WEST/amerykański raper, wokalista i producent muzyczny/ pozuje tu jako Jezus w cierniowej koronie. Zdjęcie to ukazało się na okładce czasopisma Rolling Stone w styczniu 2006r. West powiedział też publicznie, co nie było uzgodnione i zaakceptowane :" George Bush nie dba o czarnych ludzi"/znaczy: jest rasistą/. Później za to przeprosił, jednak  postrzegany  jest nadal jako postać kontrowersyjna, taka, która sama uznała, że pozycja na rynku muzycznym pretenduje ją do czegoś więcej niż innych, normalnych ludzi. Przekonanie, że jest się ponad zwyczajność i wolno mi więcej, bo ujdzie mi to bezkarnie, to sięganie po boskie atrybuty. Podszywanie się pod boskie oblicze.

Oto czarny człowiek, z wyrazem bólu , dystansu, buntu w oczach. Spojrzeniem cierpienia niesionego w sobie. Obojętności na ustach albo akceptacji doświadczanego zła tego świata. Postać czarnego męczennika   , biorącego wszelkie winy na siebie, mającego pewność, że tylko on jest w stanie odkupić grzechy . Ale wszystkich ludzi na ziemi czy tylko czarnych ludzi ? Czy to uzurpacja, próżność podbita pychą czy gra pod publiczkę marketingu i promocji? Pewność, że ma się do tego prawo, by być bogiem, by ubierać się w jego szaty i atrybuty. JA , człowiek. ON, Chrystus, też człowiek. Jak łatwo przekroczyć granicę boskiego uwielbienia siebie samego, a z pozycji zewnętrznej uznania innego człowieka  za boga.  Zdjęcie jest piękne, uwodzi siłą kompozycji, koloru, pomysłu. Błędnie mami swym formalnym zabiegiem, sugerując, że wszyscy możemy być Chrystusami, bo wszystko zależy nie od pierwiastka boskości a  kontekstu, zbiegu okoliczności, pozycji jaką się zajmuje w świecie.  Mówi, że każdy z nas może być bogiem. To fałszywa obietnica. Wodząca na pokuszenie pychy i próżności. Trywializująca istotę boskiego odkupienia , zbawienia i obietnicy czegoś większego , nieogarnianego przez ludzką wyobraźnię i pragnienie. My ludzie zawsze pozostaniemy tylko i wyłącznie bogom podobni. Stworzeni na ich obraz stroimy się w ich piórka, gadżety, stylizacje. Podszywamy się pod nich odcinając tylko kupony lepszego losu sprzedawanego za 30 marnych , marketingowych srebrników, co w efekcie działa przeciw nam samym i tym, na których chcemy wpłynąć, zrobić wrażenie. Naśladowcy boskiego oblicza, uzurpatorzy, a może profani, bluźniercy? Tacy piękni, przekonujący, pozornie wiarygodni. Zawsze o coś im chodzi, zawsze za tym ktoś stoi , ukrywa się czyjś interes, zamysł wywarcia presji, zrobienia wrażenia.

To zdjęcie jest piękne. I gdyby model był całkowicie anonimową osobą,  to mogłaby to być  apoteoza człowieka. Ale my wiemy, że to jest Kanye West i musimy przyjąć, że o coś osobiście walczy,  o coś mu chodzi. Uzurpuje sobie boskie oblicze dla promocji, marketingu i reklamy. Nie dla nas, wszystkich ludzi a  dla siebie samego. Tak łatwo jest nam dać się oszukać fałszywym bogom. Ulec ich pokuszeniu. Tak bardzo potrzebujemy czegoś, kogoś, co nas przerasta myślą,  czuciem i czynem. Skutecznością działania.

Jest taka anegdota o ateiście, który będąc w sytuacji, jak mu się wydawało,  bez wyjścia, krzyczy: "Boże, choć w ciebie nie wierzę, pomóż mi". Jak trwoga, to do Boga, nawet wtedy, gdy przyjęliśmy , że niebo jest puste. Dlatego mimo wszystko IN GOD WE TRUST. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Wystawa jest piękna, ważna, interesująca , bogata. Jeśli możecie, obejrzyjcie ją. Na pewno warto.


A na ulicy możecie spotkać mural / CaroOlina RoOjasFiona HamesBi NuLeonardo PeraltaAle NavarroPravin Psyco ChaudharyMelpo Harris i Rajan Garreyn/. Jakby inna , ale jakoś łącząca się z tą wystawą historia. THINK ABOUT IT. JUST THINK.




2 komentarze:

  1. Zachęta jest opanowana przez lewackich antypolskich popkulturystów i skandalistów i to pod okiem Akademii Sztuk Pięknych. Tak jak uprzednio tak i obecnie jest niedelikatny sposób szkalowania świętości katolickich.Osobiście zaprotestowałem na eksponat gołego Chrystusa na krzyżu trzęsącego się jak galareta.Autorem był profesor.Eksponat zdjęto i otrzymałem 5 biletów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic mi o tym wszystkim nie wiadomo. W zasadzie wszystko wolno: artystom tworzyć, wierzącym protestować, galeriom wystawiać i reagować na protesty. Myślę, że Bóg rozumie, co się dzieje w sztuce, ludzie muszą sobie sami z tym radzić. Nic, co ludzkie nie jest nam w zasadzie obce, ale trudno nam się czasem z tym pogodzić. Szczególnie wtedy, gdy
    ludzki wymiar sztuki dotyczy boskich spraw, wizerunków, kontekstów. Jeśli protest uwzględniono, eksponat usunięto, 5-ma biletami obdarowano , to chyba udało się z Zachęta dogadać.

    OdpowiedzUsuń