piątek, 8 lipca 2016

MIKRO TEATR 2 KOMUNA// WARSZAWA


Projekt MIKRO TEATR zakłada maksymalnie 16 minutowe, przygotowane tylko przez czterech realizatorów spektakle przy użyciu nie więcej niż jednego rekwizytu, dwóch mikrofonów i jednego rzutnika. Wszystkiego może być mniej, nigdy więcej poza wyznaczoną normę. W sensie znaczeń wszystkiego może być więcej, mimo redukcji, ograniczeń formalnych.

DUPKI Michała Borczucha w ciągu restrekcyjnie wyznaczonego czasu, z udziałem dwójki wspaniałych, ciekawych wszystkiego, radosnych bobasków oraz Janka Dravnela  i Sebastiana Pawlaka, ich dorastających wcieleń/w realu ich ojców/, bardzo sugestywnie, skrótowo ale nader obrazowo opowiedział o inicjacji seksualnej młodego człowieka odkrywającego kobiece ciało, poznającego ciało własne w konwencji: "Mój pierwszy raz". Lekkość i bezpośredniość szczerości opowieści czyniły ją zabawną, bezpretensjonalną choć przecież podążała znanym każdemu traktem. Żadnych niespodzianek, zaskoczeń poza formalną kompozycją całości. Dojrzewanie poprzez odkrywanie własnej seksualności w kolejnych doświadczeniach po narodziny swojego dziecka. Jednocześnie dwójka niemowląt niewinnie baraszkująca wśród balonowych piłek do zabawy pod koniec sflaczałych jak zużyte prezerwatywy to dwóch już dorosłych, o czarnych jak noc i długich jak kobiece włosy, mężczyzn wracających do początku swego dojrzewania. Okazuje się, że można wybić się na oryginalność przekazu w tak minimalnym czasie. Wystarczy pomysł, koncepcja konstrukcji całości i brawurowe wykonanie. Ostatecznie jest to pewna linearna historia na konkretny temat używająca szokujących środków ekspresji, bo przecież wykorzystano udział niczego nieświadomych maluchów.
. 
"Kiedy myślę o formule Mikro Teatru to myślę: gdzie kończy się teatr a zaczyna performance? Gdzie teatr zamienia się w akcję? Gdzie teatr zamienia się w instalację? Czy ramy czasowe są w ogóle potrzebne do opowiedzenia historii? Czy historia jest w ogóle potrzebna teatrowi? Czy teatrowi jest w ogóle potrzebny czas, widz i reżyser? 16 pustych minut interesuje i przeraża mnie najbardziej."- powiedział reżyser Michał Borczuch.Kiedy oglądam Mikro Teatr Michała Borczucha nie zastanawiam się jeszcze nad jego formułą. Słucham o czym mówią aktorzy, jakich środków używają, by uwiarygodnić niełatwy osobisty przekaz sceniczny. Spekuluję, co oznaczają ich czarne jak smoła twarze, peruki o długich, kruczych włosach. Co kryją, co uniwersalizują. Element zaskoczenia, tajemnicy doprowadza do stwierdzenia, że chodzi o grę słów grą metafory skrótu, o historię anonimowego DUPKA zajmujacego się swoją i płci przeciwnej DUPKĄ. Sprytnie i prosto. Dowcipnie. O płci, seksualności, dojrzewaniu. Indywidualnym doświadczeniu dorastania.


CIAŁAM DZIAŁEM mówi swą wypowiedzią mikro teatralną Justyna Sobczyk/prowadzi Teatr 21/. Podjęła temat aktorstwa, jego żródeł, badania granic między tym co jest a co nie jest grą aktorską, uczestniczenia czy wykluczenia aktora z procesu twórczego. Skonfrontowała dwa modele pracy nad rolą. Zastanawia się czy aktor ma tylko grać czyli posłusznie wykonywać koncepcje, zadania, pomysły innych i w związku z tym tylko użycza ciała, kompetencji bez angażowania swego świata wewnętrznego, osobistego, intymnego pozostając w pełnej autonomi, podchodzi z dystansem do kreowanej  postaci scenicznej czy jest równoprawnym współtwórcą spektaklu włączającym własne doświadczenia, pomysły, będąc pełnoprawnym partnerem reżysera. Oba sposoby eksploracji ciała, udziału aktora w budowaniu bohatera scenicznego, w podejsciu do wykonywania zawodu prezentuje Magdalena Czerwińska i Martyna Peszko w pustej przestrzeni scenicznej, którą wypełniają sobą w dynamicznym ruchu scenicznym, akrobatycznej choreografii. Z wykorzystaniem na początku spektaklu wideo o kolejowym transporcie czołgów/a może dział opancerzonych?/ w Toruniu. Niewątpliwie aktorki działają ciałem, posługują się jego materią. Ilustrują "ciała jestem działem", zakładając świadome, przemyślane jego wykorzystanie w procesie twórczym. Bardzo to był udany mikro spektakl. Krótki ale intensywny, skutecznie wizualizujący dwa przeciwstawne punkty widzenia.  Świetnie wykorzystujący minimalną, narzuconą z góry ilość czasu.



TEMPO, TEMPO to tytuł sugerujący rolę czasu w dzisiejszym pędzie życia. Jedynym rekwizytem zawieszonym u powały po przekątnej sceny był błękitno- niebieski hamak jak kokon, instrument muzyczny lub wskazówki zegara, bezpieczne schronienie służące do obserwacji świata. Może być oczywiście czymś więcej w tym performensie. Każdy widz indywidualnie go interpretuje.

W hamaku ukryli swe ciała Weronika Szczawińska  i Piotr Wawer, precyzyjnie uruchamiający swój mikro spektakl. Nakręcają sprężynę spotkania. Tematem jest czas; jego przeżywanie, doświadczanie, jego ważność, istota, charakter. Twórcy udowodnili, że mimo restrykcyjnego ograniczenia z nonszalancją traktują czas, uwalniają się z jego ograniczającej presji. Pokazali dowcipnie, konsekwentnie, z dystansem jak jest marnowany, jak może być odzyskiwany/widzom podarowano kilka minut ciszy, z którymi mogli robić, co chcą/ i konsekwencje tego, że jest sprowadzany do towaru/można sobie kupić czas np.antenowy/. Prostota zmyślnych pomysłów, zabiegów formalnych bawiła publiczność. Minimalistyczna narracja i symboliczna akcja, żelazna dyscyplina-nieustanny pomiar czasu- zderzona z luzem podejścia do tematu wypracowała jednak klarowny przekaz banalnej, oczywistej treści eksperymentalnego projektu. Ale idea tego cyklu doskonale wpisuje się w to, co i jak robi /robiła dotąd w teatrze Weronika Szczawińska. Zaskakujące interdyscyplinarne kompozycje, niebanalne, złożone narracje, nowatorskie, wymagające zaufania od widza  pomysły inscenizacyjne. W tym wypadku mikro poważny żart teatralny. Super poprowadzony pomysł jednego tematu.






Całość projektu pokazała, że ograniczenia formalne nie wpłynęły na jakość przekazu. Zdyscyplinowały go, choć nie ma się co łudzić; więcej czasu to jednak zawsze więcej możliwości. Milczenia w teatrze nie ma się co bać, może być bardzo ważne. Zazwyczaj ograniczenia wyzwalają większą kreatywność, zmuszają do zastosowania pomysłów radykalnych. Są bardziej wymagające zarówno dla twórców, jak i publiczności. Myślę że nie czas a ciało w procesie twórczym teatru wydaje się głównym tematem całości MIKRO TEATRU 2. Ciało ograniczone czasem. Nie poddało się. Zaistniało obok słowa znacząco. Micro spektakle udowodniły, że nie ma granic wolności ekspresji artystyczej. Zawsze można znaleźć odpowiednią formę dla treści, które chce się przekazać, sensów, które pragnie się wyartykułować, celów, które chce się osiągnąć, emocji, które stara się wyzwolić. Kreacja unieważnia wszelkie granice, ograniczenia traktuje jak próbę, zadanie, pokonuje piętrzące się trudności. Twórcy MICRO TEATRU 2 udowodnili, że potrafią sprostać wyzwaniom, ograniczeniom formalnym. Potwierdzili swoją klasę. Sprawili, że było to interesujące, zabawne spotkanie. Zadanie, ćwiczenie, doświadczenie. Próba. Eksperyment. Udany, bo generujący maksimum frajdy. Dla twórców i publiczności. Ale przekonajcie się osobiście. Warto. Powodzenia:) 

0 komentarze:

Prześlij komentarz