środa, 25 października 2023

WSZYSCY JESTEŚMY DZIWNI TEATR NOWY IM. KAZIMIERZA DEJMKA W ŁODZI

 

Spektakl Teatru Nowego w Łodzi zaprasza nas na Coney Island, do dzielnicy Nowego Yorku, synonimu PLACU ZABAW ŚWIATA ,ELEKTRYCZNEGO EDENU, SODOMY NAD MORZEM, do oazy niczym nie skrępowanej wolności. Tu koegzystuje mozaika wszelkiej najdziwniejszej różnorodności w tolerancji, zgodzie, pełnej afirmacji. Bez dyskryminacji i wykluczania. Półwysep wydaje się być idealnym miejscem eksperymentu społecznego, kulturowego, psychologicznego. Takim, w którym każdy czuje się dobrze, jak w domu, u siebie. Ale egzystencja skrajności skupionej na małej przestrzeni to ewenement. Pewien stan umysłu/ducha/ciała. Mentalności. Czy tak może wyglądać społeczeństwo przyszłości? 

Obraz sceniczny kreśli historyczną panoramę Coney Island poprzez archiwalne materiały filmowe(Ewa Borowska), opowieści Philomeny Marano zagranej przez Barbarę Dembińską, bogatą działalność Dicka Ziguna,  samozwańczego burmistrza wyspy, kierownika miejscowego domu kultury, założyciela niegdysiejszego teatru, który spłonął, właściciela awangardowego baru, który zbankrutował, cyrku, a nawet autora sztuki ZACHÓD SŁOŃCA NAD BIAŁYM DOMEM o poszukiwaniu zaginionego mózgu Richarda Nixona. W tą wielobarwną postać wcielił się Sławomir Sulej. Dowiadujemy się, że Coney Island było dawniej sławnym centrum światowej rozrywki, cyrków, wesołych miasteczek, lunaparków. Dziś nadal pozostaje skarbnicą estetyki, idei, marzeń i lęków, tworzących spektrum popkultury i tego, co rozumiemy przez człowieczeństwo. Z różnych perspektyw spektakl opisuje życie osób innych, obcych, dziwnych. Pozanormatywnych.  Charakteryzując przestrzeń do swobodnej ekspresji artystycznej, egzystencjalnej, tożsamościowej ujawnia przy okazji prawdziwe, purytańskie, zachowawcze oblicze Ameryki, kraju, który oficjalnie przyzwala ale po cichu wyklucza. Umożliwia realizowanie każdego pomysłu na życie, na siebie ale ogranicza wykorzystywanie zdobytych ciężką pracą kompetencji. Ten stan rzeczy demaskuje przejmujący monolog Patchworkowej Dziewczyny wygłoszony przez Katarzynę Żuk. Ekspansja kapitalizmu, jego presja, np. działania deweloperów przejmujących nowe tereny pod zabudowę(np. ojciec Donalda Trumpa), wymusza kurczenie się przestrzeni wolności. Przy okazji więc spektakl staje się krytyczną analizą demokracji, będącej obietnicą nieskrępowanych możliwości i rygorystycznego egzekwowania niewzruszalnych zasad. Ostro artykułuje dobrze maskowane na co dzień jej błędy i wypaczenia: rasizm, homofobię, brak akceptacji osób pozanormatywnych, mimo posiadanej przez nich wiedzy, wykształcenia, doświadczenia oraz wykluczenie tych, którzy nie mieszczą się w ogólnie przyjętych hierarchiach, kanonach, przekraczają granice wytyczone przez społeczne normy (np. estetyczne, światopoglądowe, tożsamościowe). Z jednej strony obserwujemy wizualizujące się marzenie o raju na ziemi, z drugiej twardą praktykę zasad kapitalizmu. Coney Island serwuje w istocie gorzką prawdę o czystej iluzji. Choć ostentacyjnie i hojnie daje oddech od ciężaru codzienności, funduje wakacje, dystans, luz, to jednak niepokoi długodystansowymi skutkami gdy styl życia spycha jego beneficjentów  do niszy społecznej.

Spektakl, sprawnie wyreżyserowany przez Olgę Ciężkowską, ogląda się z dużą przyjemnością i rosnącym zainteresowaniem. Z czasem rozbawienie ustępuje zadumie nad kondycją, kontrastami, pułapkami neoliberalizmu.  Nastrój swobody i radości gasi rachunek kosztów i zysków wyboru/konieczności życia na krawędzi, na marginesie. Stykanie się bogatych i biednych, tych, którzy odnieśli sukces oraz tych, którzy ponieśli klęskę, gdy głównym kryterium jest wolność, godność, hedonizm rodzi refleksję o cenie ryzyka podejmowanych decyzji w związku z życiem według własnych zasad. Tą ambiwalencję wyzwalanych emocji spektakl zawdzięcza udanej adaptacji książki Karoliny Sulej i dramaturgii  Anny Mazurek, która z Mają Luxenberg, odpowiedzialną też za muzykę, są autorkami interesujących tekstów piosenek. Scenografię, kostiumy i multimedia przygotowała Gabriela Porada, oddając wizualny charakter Coney Island. Piasek plaży, nadmorski bar z watą cukrową, napojami, lampkami choinkowymi, banery mówiące o zachowaniu wyjątkowości tego  miejsca, ekrany, na których wyświetlane są tematyczne obrazy wideo tworzą aurę kolorowego, kiczowatego, żywiołowego kontekstu dla freakowej egzystencji. 

Wszyscy jesteśmy dziwni, tylko się do tego nie przyznajemy. Nie robimy spektakularnego coming outu. Normalność nie istnieje, bo ciągle należy coś zmieniać w nieidealnym świecie, w niedoskonałym człowieku. Ale system, który promuje modele idealne, stara się wszystko ujednolicić, znormalizować i uporządkować-opanować i kontrolować chaos- skrzętnie to ukrywa, jakby się tego rozpasania wolności, rozluźnienia  zasad, nienormatywności bał lub wstydził. Ci niepokorni z wyboru lub konieczności, nie dający się mu złamać, znajdują jeszcze azyl na ciągle kurczących się przestrzeniach, na przykład na Coney Island. Póki co jest jeszcze takie miejsce na świecie!


WSZYSCY JESTEŚMY DZIWNI  KAROLINA SULEJ

Reżyseria: Olga Ciężkowska - AST Kraków
Adaptacja i dramaturgia: Anna Mazurek - AST Kraków
Scenografia | kostiumy | multimedia: Gabriela Porada - ASP Łódź
Muzyka: Maja Luxenberg
Teksty piosenek: Anna Mazurek, Maja Luxenberg
Realizacja video: Ewa Borowska - PWSFTviT Łódź
Kurator projektu „Nowy i Młodzi” Remigiusz Brzyk
Konsultacja burleski Katarzyna Regulska
Identyfikacja graficzna: Ola Jasionowska

Występują: Barbara Dembińska, Magdalena Kaszewska, Paulina Walendziak, Katarzyna Żuk, 
Sławomir Sulej

Prapremiera: 3 grudnia 2021 r., Mała Scena

Fot.: Natalia Kabanow

niedziela, 22 października 2023

KRÓL ZWIERZĄT TEATR POWSZECHNY W WARSZAWIE

 

Wszyscy kochamy magiczny świat baśni i bajek. Ich metaforyczny sposób opowiadania, symboliczny sposób przedstawiania. Magię. Fantazję. Przenikanie się rzeczywistości i iluzji. Prowadzenie przez mądrość dziecięctwa, by się uczyło, wzmocniło, dorosło. Uruchamianie przez  nie wyobraźni i wrażliwości. Budzenie czujności i czułości. Wszystkiego, co w człowieku najlepsze.

Spektakl wyreżyserowany przez Karolinę Porcari, wyjawia tajemnicę za opowiedzianą historię. I są to historie-losy Węża, Psa/Suki, Małpy, Stelliny. Prowadzi widzów przez mroczny świat natury ludzkiej z jej wartościami, pragnieniami, pułapkami. Bólem istnienia, które jest oswajane. Szuka morału, którym się wydaje myśl, by mieć marzenia, by za wszelką cenę nie rezygnować z nich, nie poddawać się, bo tylko wtedy mają szansę się spełnić. Nie może się przecież przydarzyć coś, czego w ogóle nie ma. Niby to takie proste a jednak bez wspomagania wyobraźni, przewodników-przyjaciół, silnej motywacji nie uda się je ziścić. I nie byłoby możliwe szczęśliwe zakończenie. A tak, być może....

Kim jest Król zwierząt? To ta siła piekielna, fatalna, dzika, która zagłusza w nas-jeśli nie mamy siły, mądrości, czułości- prawdziwą tożsamość. Najpierw przyciąga, kusi, karmi i w końcu pożera. Trudno się jego urokowi manipulacji, ukrytej  przebiegłości, sile władzy oprzeć.  Tylko niektórym udaje się uciec, ocalić. By przetrwać trzeba metafory baśni, kostiumu zwierzęcia, maski kamuflażu- narzuconego zaklęciem uwięzienia.  W rzeczywistym świecie wymusza się je kulturową normą, społeczną poprawnością. Szczególnie gdy ma się w sobie to coś, jest się człowiekiem innym, wyjątkowym, pozanormatywnym. Ale magia/umiejętność, która pomaga ukryć/więzić prawdziwego siebie jest złem. Oszukiwaniem. Wydaje się, że bez coming outu nie można być do końca spełnionym. Godnie żyć. 

Spektakl zanurzony jest w estetyce noir. Z ciemności blask światła, biel mgły wydobywa zwierzęcych/ludzkich bohaterów, których wieloznaczną tożsamość sygnalizują kostiumy, charakteryzacje Łukasza Błażejewskiego, który jest też autorem pomysłowej scenografii(ażurowa metalowa konstrukcja, wielka rura, pleksiglasowe, transparentne tafla/szyba/lustro) i dynamiczna, zróżnicowana dla każdej postaci choreografia Urszuli Parol. Bardzo interesująco ilustruje akcję, wpływa na budowę nastroju muzyka (kompozycja utworów i gra na żywo)  Huberta Zemlera. Jednak to tekst  Krzysztofa Szekalskiego, napisany na podstawie BAŚNI WŁOSKICH Itala Calvina (m.in. KRÓL ZWIERZĄT, WĄŻ, TRZY PSY, PAPUGA), łączący świat narracji fantastycznej i współczesnej jest kluczowy, decyduje o wadze wymowy spektaklu. Ogromne znaczenie ma aktorstwo Klary Bielawki, wzruszającej, jąkającej się Suki, Mamadou Góo Bâ, podstępnego, mrocznego Węża, Mateusza Łasowskiego, dynamicznej, czułej Małpy i Magdaleny Celmer (gościnnie), która stworzyła na scenie wieloznacznego bohatera/Stellinę. 

Karolina Porcari wyreżyserowała z sukcesem opowieść zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych. Spektakl odwołujący się do dziecka w każdym z nas-ufnego, szczerego, prawdziwego-który zanurzony w realiach współczesnego świata musi posługiwać się logiką bajki, by mógł istnieć nie wbrew sobie a zgodnie ze sobą. By nie o zapominał o to walczyć. By nie przestawał marzyć. Naprawdę żył.



KRÓL ZWIERZĄT na podstawie BAŚNI WŁOSKICH Itala Calvina
reżyseria – Karolina Porcari
tekst – Krzysztof Szekalski
scenografia i kostiumy – Łukasz Błażejewski
muzyka (kompozycja utworów i gra na żywo) – Hubert Zemler
choreografia – Urszula Parol
inspicjentka – Bazhena Shamovich

obsada – Klara Bielawka, Magdalena Celmer (gościnnie), Mamadou Góo Bâ, Mateusz Łasowski

KRÓL ZWIERZĄT to spektakl przeznaczony dla młodej widowni od 12. roku życia.

fot. Natalia Kabanow

sobota, 21 października 2023

MAŁA PIĘTNASTKA-LEGENDY POMORSKIE NOWY TEATR IM.WITKACEGO W SŁUPSKU 5. KIELECKI MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL TEATRALNY


MAŁA PIĘTNASTKA-LEGENDY POMORSKIE, spektakl NOWEGO TEATRU IM.WITKACEGO W SŁUPSKU, to opowieść lokalna o okolicznościach tragedii z 18 lipca 1948 roku na jeziorze Gardno, w której zginęły 25 harcerki Łódzkiej Żeńskiej Drużyny im. „Zośki”, nazywanej Małą Piętnastką.

Inscenizacja inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, oparta na faktach i dokumentach, relacjach, wspomnieniach okolicznych mieszkańców, świadków oraz OTCHŁANI, książce Jacka Koprowicza, zaskakuje niesłychaną żywiołowością, energią, siłą. Między innymi dlatego, że łączy spektakl muzyczny, psychodramę, thriller sądowy. Analiza zdarzeń prowadzących do tragedii nie doprowadza do wskazania winy i kary, choć usytuowana jest na sali sądowej(scenografia Anetty Piekarskiej – Man ). Raczej powraca do wakacji 1948 roku, wskrzesza jego emocje, nastrój, atmosferę. Opowiadając o okolicznościach śmierci tętni życiem. Akcja płynie wartko, od początku angażuje widzów, którzy z wypiekami na twarzy śledzą retrospekcje, angażują się w losy dziewcząt wkraczających w życie. Co ważne, proces rekonstrukcji wydarzeń ujawnił presję niespełnionych  marzeń, niezaspokojonych potrzeb, chęć szybkiej realizacji wakacyjnych i życiowych planów, co zagłuszyło zdrowy rozsądek osób odpowiedzialnych za dzieci i w konsekwencji doprowadziło do nieszczęścia. Przewoźnik-mechanik chciał zarobić na ucieczkę z Polski-jego wojenna przeszłość i życie w stanie permanentnego poczucia zagrożenia ze strony SB, żona w kolejnej ciąży całkowicie stłumiły w nim zdrowy osąd rzeczywistości. Nie przyjmował do wiadomości, że podejmuje zbyt duże ryzyko wypływając z dziewczynkami na jezioro niesprawnymi i nadmiernie przeciążonymi łódkami. Opiekunka koniecznie chciała jak najszybciej pokazać swoim siostrzenicom i harcerkom morze-wiele z nich go nigdy nie widziało. Bardzo jej zależało na tym, by zrealizować swój plan: o wyprawie nie poinformowała komendantki obozu, nie miała jej zgody. Samotna, bezdzietna kobieta fantazjowała, wydawało jej się, że zaimponuje wszystkim i spełni się w roli rodzicielskiej. Ci, którzy znali sytuację, nie potrafili tych dwojga powstrzymać.
 

To fantastyczny teatr, świetnie wyreżyserowany przez Tomasza Mana, z doskonałym tekstem, dynamiczną akcją, niesłychanie sprawnie skonstruowaną narracją, z wyrazistymi, pełnokrwistymi bohaterami, których życiorysy są pasjonujące, całkowicie absorbują. Przyczyniają się w ogromnej mierze do próby zrozumienia tej nieprawdopodobnej tragedii. Zwłaszcza że w spektaklu uczestniczy tylko czterech aktorów: Mariusz Bonaszewski, Bożena Borek, Anna Grochowska, Katarzyna Pałka. Ich obecność sceniczna jest na tyle intensywna, że historie ich bohaterów sprawnie łączą retrospekcje, charakterystyki postaci, stany emocjonalne, uczuciowe. Całe światy osobowe, które aktorzy nie grają ale przedstawiają, chcąc jak najbliżej przybliżyć się do prawdy. Galopujące tempo, częste zmiany narratora tworzą efekt multiplikowania postaci, podkręcają dramaturgię zdarzeń. Logicznie prowadzą do nakreślenia okoliczności katastrofy. I mimo jej ogromu nie przytłaczają. Są pełne życia, pasji, tęsknot, planów, poczucia humoru. Prawdziwego, cudownego życia. A wzmacniają ten ludzki żywioł piosenki harcerskie w nowych, zaskakujących, jakże wspaniałych aranżacjach Cezarego Reinerta, muzyka grana na żywo(Maciej Młóciński/Aleksander Piotr Tryba – Kontrabas, Cezary Reinert – Fortepian). Stare teksty, znane melodie perfekcyjnie zaśpiewane wybrzmiały świeżo i nostalgicznie jednocześnie. Jakby fatum było czymś w życiu oczywistym, naturalnym. Jednak dorośli, zapatrzeni we własne sprawy, plany, chcąc natychmiast nadrobić deficyty emocjonalne, rodzicielskie, finansowe,  popełnili zbyt wiele błędów. Nie sposób tego pojąć.  Kumulacja nieszczęśliwych zbiegów okoliczności,  wynikająca z bagatelizowania znaków ostrzegawczych jest zdumiewająca. Dziewczynki przestrzegały, prosiły dorosłych, odwoływały się do ich rozsądku: sześciogodzinne oczekiwanie na wypłynięcie w skwarze wyczerpało je, osłabiło. Nic nie pomogło. Niesprawny silnik, niezasklepiona dziura w łodzi, zbyt duże jej obciążenie, potrzeba szybkiego zarobku dla rodziny i możliwości ucieczki za granicę, głęboka i mulista woda jeziora, presja, by zobaczyć morze, brak umiejętności pływania doprowadziły do tragedii. 

Najważniejsza w tym spektaklu jest atmosfera, budowane misternie napięcie przez intensywną obecność każdego aktora, który w spektaklu jest zarówno obserwatorem, jak i bohaterem, który opisuje, tłumaczy, wyjaśnia ale nie gra, jest obok postaci, jakby ją badał i był nią jednocześnie, chcąc dociec dlaczego stało się, co się stało. Przejście od radości podszytej grozą, bo wszyscy -na scenie i na widowni- wiedzą, jak to się skończy, do rozpaczy, bo na ogrom takiego nieszczęścia nikt nie ma wpływu, oparte jest na sugestii, niedopowiedzeniu, tajemnicy. Wypracowana przez spektakl witalność zamieniła się w smutek, żal a nawet złość, że nie tak miało być, nie tak miał się skończyć ten wakacyjny, słoneczny, beztroski dzień. Pozostało uczucie straty. Zawodu dorosłością, której nie można a może nie należy ufać, bo przede wszystkim zajęta jest sobą, własnym życiem.  Wyprawa nad morze skończyła się tragicznie. Optymistycznie projektowaną przyszłość unieważniła niespodziewana śmierć. Nagle zakończyło się wszystko.

Spektakl wskrzesza czas miniony, w nim ludzi, jakimi prawdopodobnie byli. Opowiada o ich nieszczęściu. To najpiękniejszy pomnik, jaki współcześni mogą zbudować  przeszłości. Dzięki sztuce. Dzięki tak dobrej sztuce.



MAŁA PIĘTNASTKA-LEGENDY POMORSKIE

Autor, reżyseria, muzyka: Tomasz Man
Scenografia: Anetta Piekarska – Man
Wizualizacje: Zuzanna Piekarska

Obsada:
Mariusz Bonaszewski,
Bożena Borek,
Anna Grochowska,
Katarzyna Pałka,

Opieka wokalna: Agata Walczak
Aranżacja utworów muzycznych: Cezary Reinert

Zespół muzyczny na żywo w składzie:
Maciej Młóciński/Aleksander Piotr Tryba – Kontrabas
Cezary Reinert – Fortepian

Zdjęcia: Magdalena Tramer, Kamila Rauf-Guzińska

niedziela, 15 października 2023

MAŁA W CIEMNYM LESIE 5. KIELECKI MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL TEATRALNY


Spektakl MAŁA W CIEMNYM LESIE w reżyserii Pantelisa Dentakisa, który powstał w koprodukcji Les Visiteurs du Soir-Black Forest-Polychoros KET-Teatr Neos Kosmos w Atenach, przedstawiony podczas 5. Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego, zaskoczył skromnością powściągniętej, skupionej na dramatycznym temacie formy. To ona buduje elektryzujące napięcie, tworzy nastrój grozy, generuje tragizm dwuznaczności zbrodni i kary. Zemsty.

Zanurzeni w głębokiej ciemności wielkiej sceny, ubrani w czarne kostiumy aktorzy, Katerina Louvari-Fasoi i Polydoros Vogiatzis, opowiadają dramatyczną historię. Grają ale też wykorzystują miniaturowe lalki-rzeźby. Niczym demiurdzy, bogowie, psychoterapeuci uruchamiają z natury statyczne figury, ożywiają martwe postacie-przedmioty, by przepracować problem zemsty. Wspomagani są przez, mroczne animowane wizualizacje projekcji wideo, które przybliżają się do postaci, powiększają zminiaturyzowaną akcję, tworzą niepokojąc sceny, obrazy. Sceniczna narracja jest z natury użytych środków, okrucieństwa treści zmniejszona a na ekranie metaforycznie powiększona, zinterpretowana. To rodzi napięcie niedopowiedzenia, uczucie dwuznaczności. Jak statyka lalek i ekspresja aktorów, nadawanie ich działaniem, wypowiadaniem treści znaczenie. Akcja toczy się na trzech planach. Czwarty, być może najważniejszy, rodzi się w wyobraźni widzów, wyraża się w jego emocjach.

Wyjątkowa forma narracji łagodzi okrucieństwo, rozśrodkowuje uwagę, pozwala znieść wieloznaczną prawdę o tym, co człowiek człowiekowi jest w stanie uczynić. Inaczej szokująca prawda nie byłaby do zniesienia. Bo rodzaj ludzki nie może się powstrzymać, nie chce powściągnąć swoich wynaturzonych pragnień i multiplikuje zło tak przerażające, że unieważnia swoje człowieczeństwo. Zarówno poprzez sam czyn, jak i świadomość jego zaistnienia. Bo dobra tu nie ma. Nawet wymierzona sprawiedliwa kara jest złem wcielonym, siłą niszczącą w sposób wyrafinowany, budzący trwogę. Przerażający. O mocy barbarzyńskiej furii prowadzącej do samozagłady. Skłaniający przyjąć, że to nie sprawczość ludzka a boska. Los, fatum. Choć to usprawiedliwienie nieodpowiedzialności człowieka, jego świadomego okrucieństwa jest jednak trudno zaakceptować.


Dzieło to łączy świat bajki, mitów, dramatów Szekspira, czerpiąc zarówno ze starych(teatr lalkowy) jak i współczesnych środków ekspresji(projekcje wideo) tworzy niekonwencjonalną formę teatru, opowiada mrożącą krew w żyłach historię o bezkompromisowej prawdzie dotyczącej natury ludzkiej. Po raz kolejny w teatrze własnym językiem sztuki mówi o jej niezmienności. Władza rodzi pokusę uwolnienia w człowieku zła, pozwala mu rządzić wolą, zagłuszyć rozum, poczucie powinności i przyzwoitości, by zaspokoić żądzę, bezkarnie sięgnąć po owoc zakazany przez prawo boskie i ludzkie. Każde. Rozpasana, bezwstydna, okrutna władza, przez człowieka rozumiana jako wyraz wolności, krzywdzi niszczy, zabija. Boli to, szczególnie dotyka, gdy dotyczy dziecka. Zemsta w takim przypadku wydaje się naturalnym prawem, a pomaganie w jej spełnieniu przez najbliższych oczywistym obowiązkiem. W tym przypadku Król brutalnie gwałci, perwersyjnie okalecza, bezcześci niewinność bezsilnego dziecka. Ono -zbrukane, okaleczone, cierpiące-domaga się zemsty. Prawda wychodzi na jaw. Królowa, siostra ofiary, zabija syna, swoje jedyne dziecko, i serwuje go nic nie podejrzewającemu mężowi na obiad. Potrawa mu smakuje, i to bardzo. Dopiero gdy ma świadomość, co zrobił, zemsta zaczyna działać.


Myśl, że gwałt rodzi gwałt, mord ciała zabija duszę, zemsta nie kończy się nigdy i nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, zadośćuczynieniem, przywracaniem porządku świata, bo sama jest złem- jest przerażająco słuszna. Budzi zgrozę. Śmierć za śmierć nie wyrównuje rachunków, tylko je eskaluje. Brutalizuje. A odwaga karzącego zrodzona z głębokiego zranienia musi być potężniejsza od zepsucia winnego. Z drugiej strony zło, które nie zostaje ukarane, powraca. Zemsta nie przynosi ulgi, nie daje spokoju ducha ofierze, która staje się mścicielem z przymusu, oprawcą z konieczności. Niszczy wszystkich, których dotyczy. Co się stało już się nie odstanie. Nie ma tu miłości, nie ma wybaczenia, nie ma życia. Nadziei. Piękno jest zbrukane, niewinność zgwałcona. Człowieczeństwo unieważnione. 

A mimo to w widzu tego spektaklu budzi się czułość, żal i empatia. Tęsknota za nadzieją, że nie do końca jest wszystko stracone a człowiek znajdzie rozwiązanie nierozwiązywalnych dotąd problemów. Zaradzi tragedii swych powinności, ograniczeń, starań. Jakimś cudem. Może dzięki sztuce, również dzięki tej sztuce.




fot. Wojciech Habdas


środa, 11 października 2023

INSTRUKCJE COLLEGIUM NOBILIUM

  


Tytuł INSTRUKCJE jest kwintesencją tematyczną spektaklu Teatru Collegium Nobilium. Oczywiście to tylko punkt wyjścia dla twórców i studentów IV roku kierunku aktorstwo, specjalność aktorstwo i wokalistyka, którzy swym dyplomem proponują wspaniałą zabawę prowadzącą do interesującej puenty. Ten spektakl muzyczny jest prezentacją ich talentów aktorskich, wokalnych, tanecznych, podsumowaniem, czego w szkole się nauczyli, do jakiego stopnia opanowali warsztat zawodu. który wybrali. I zagrali atrakcyjne widowisko!

Instrukcje to szybkie, proste, zrozumiałe ścieżki dostępu do osiągnięcia określonych celów, na przykład zachowania w określonych okolicznościach, sprawnej obsługi i naprawy urządzeń ale też rozwiązania problemów. Składają się ze zwięzłych komunikatów, które krok po kroku precyzyjnie definiują postępowanie prowadzące do szybkiego sukcesu, uniknięcia błędów. Mają różne formy i zakres. Zazwyczaj ułatwiają życie, są praktyczne, wygodne. Zasady, procedury, regulaminy, przepisy, poradniki, szkolenia, kursy systematyzują wiedzę, czynią ją dostępną dla wszystkich. Wypracowują rutynę, dają poczucie bezpieczeństwa, oszczędzają czas. Są do tego stopnia praktyczne, że aż kusi, by objęły wszystkie sfery życia-zwłaszcza te uczuciowe, emocjonalne, myślowe, intelektualne. Tymczasem ani życie, ani ludzie nie są tak przewidywalni, nie chcą ulec do końca wszelkim skodyfikowanym regulacjom, modom, trendom. Każdy instynktownie się broni, by nie być zbyt kontrolowanym, manipulowanym robotem. Zunifikowanym, ubezwłasnowolnionym człowiekiem. Podążając za marzeniami pragnie poznać sposób (przepis) na spełnienie, miłość, szczęście a to się instrukcjom wymyka. Tego oczekiwania nie potrafią urzeczywistnić. Nie ma na tyle uniwersalnej instrukcji obsługi człowieka, szczególnie jego sfery osobistej, intymnej, duchowej, psychicznej, by zaspokajała jego potrzeby, była wystarczająco w swej funkcji skuteczna.

Ha, tak naprawdę, czym są instrukcje, wszyscy doskonale wiedzą. Stosuje się je bezwiednie, rutynowo,  bo już od urodzenia są dzieciom wpajane. Później instynktownie każdy szuka prostych dróg postępowania, rozwiązania problemów. Bywają nudne, oczywiste, przejrzyste ale nie w interpretacji scenicznej Konrada Imieli, który w sposób interesujący, autorski opracował i zainscenizował ten temat. Każda scena, piosenka, aranżacja nie dość, że bawi, zaskakuje to jest argumentem uzasadniającym rozwinięcie tematu, przygotowuje grunt do niebanalnego finału. Doskonała jest prosta, funkcjonalna, zmieniana przez aktorów scenografia, opracowana przez reżysera we współpracy z Mateuszem Karolczukiem, która tworzy kontekst do choreografii Jacka Gebury. Muzyka Grzegorza Rdzaka i Formacji Chłopięcej LEGITYMACJE(muzyka do piosenki PRODIŻ oraz refrenu piosenki SKLEJANIE MODELI), buduje nastrój, pomaga wyrażać treści, nastroje, emocje. Nowoczesna, zróżnicowana, dostosowana do tematów adekwatnie wspiera zamysł inscenizacyjny muzycznego spektaklu. Usłyszymy piosenkę o prodiżu, ciasto będzie przygotowywane według precyzyjnego przepisu, poczujemy jego zapach, niektórzy smak. Usłyszymy piosenkę o składaniu szafy, czynności wyzwalającej wyobraźnię, ujawniającej różnice charakterów. Zaskakujący jest song o przepychaczu do rur z przyssawką, bo jest dowodem na to, jak szybko można zapomnieć instrukcję obsługi nawet najprostszego urządzenia. A piosenka SKLEJANIE MODELI? Nie chcę sugerować jej interpretacji, to nie jest trudne, znajdźcie ją sami. I koniecznie przepracujcie wątek syreny, piosenki z nim związane zanurzają nas w metaforycznej głębi. 

Julia Bielińska, Maja Kowalska, Karolina Klich, Sandra Naum, Kamil Owczarek, Julia Piklikiewicz, Marek Zawadzki tworzą zgrany zespół. W kostiumach zaprojektowanych przez Annę Imieli-Szcześniak stanowią jednię, dowodzą jak bardzo, jak łatwo człowiek może być wtłaczany w sterujące nim schematy. A jednak każdy potrafi przebić się ze swym indywidualizmem, zaprezentować własne walory artystyczne. Udowadnia, że czytelne komunikaty,  instruktaż, tresura to za mało wobec marzeń, kontaktów międzyludzkich, miłości. Bo w tym wypadku nie ma wypracowanych zasad, nie ma pewnego sposobu postępowania, który gwarantowałby, że się spełnią. Tu brak zasad jest zasadą.

Spektakl jest uroczy, pięknie zagrany. Zabawny i dowcipny. Pozwala cieszyć się nie tylko talentem i siłą młodości ale też dojrzałym spojrzeniem twórców na sterujące nami i światem mechanizmy instrukcji. Na to, co  im na nasze szczęście/nieszczęście się wymyka. Nie przegapcie tego spektaklu, zwróćcie uwagę na tą młodość wkraczającą w życie, tak pięknie, mądrze i czule opowiadającą o rzeczach najprostszych  w  świecie relacji naprawdę skomplikowanych. Powodzenia:)


INSTRUKCJE 

scenariusz, reżyseria, teksty piosenek, scenografia: Konrad Imiela
muzyka: Grzegorz Rdzak*
choreografia: Jacek Gębura
kostiumy: Anna Imiela-Szcześniak
współpraca scenograficzna: Mateusz Karolczuk
praca nad słowem: Jerzy Łazewski
przygotowanie wokalne: Anna Serafińska
asystenci przy przygotowaniu wokalnym: Natalia Kujawa, Jakub Szyperski
asystentki reżysera: Emilia Iwaniuk, Justyna Pałka

obsada: 

Julia Bielińska, Maja Kowalska, Karolina Klich, Sandra Naum, Kamil Owczarek, Julia Piklikiewicz, Marek Zawadzki



*muzyka do piosenki PRODIŻ oraz refrenu piosenki SKLEJANIE MODELI to utwory autorstwa Formacji Chłopięcej LEGITYMACJE: Sambor Dudziński, Konrad Imiela, Cezary Studnia

niedziela, 1 października 2023

SPEKTAKL O ŚMIECIACH TEATR OCHOTY POLOWANIE NA MOTYLE


Twórcy spektaklu nie owijają w bawełnę, komunikują wprost już w tytule: będzie o śmieciach. Ale nie łudźmy to temat trudny i poważny, bo jest to spektakl o nas i to w szerokim, futurystycznym, nie bez poczucia humoru ujęciu. Akcja rozgrywa się z perspektywy roku 2163. Członkowie Kultu Ostatecznego Oczyszczenia znajdują KSIĄŻKĘ O ŚMIECIACH autorstwa Stanisława Łubieńskiego, zawierającą nieznane wątki ich religii oraz historii. Odbywa się podróż w czasie i przestrzeni, oczywiście symbolicznej, by odkryć przed nami  apokaliptyczną wizję cywilizacyjnego śmietnika. Ze wskazaniem przyczyn i skutków, objawów i następstw choroby, jaka toczy ziemski glob. Wszystko to  z powodu ludzkiej pazerności,  pychy i głupoty.  Aktorzy przedstawiają  tę niewesołą wiwisekcję rzeczywistości zaśmieconej  z uśmiechem na ustach ale bez cienia nadziei na zmianę katastrofalnego stanu naszej planety a nawet kosmosu za sprawą napędzanej żądzą posiadania, podążania za modą, nowymi trendami, doskonalszymi technologiami a więc konsumpcją, która generuje śmieci, która dewastuje przyrodę, zagraża ludziom i wszelkim ziemskim stworzeniom. 

Scenariusz nie odkrywa nam nic nowego, wszystko to znamy, wszystko to wiemy. Ale ważne jest, by nie bagatelizować tego co złe, szkodliwe, nieodwracalne i o tym nigdy nie zapominać. Twórcy nie mają złudzeń, nie roztaczają wizji naprawy tego, co się już dokonało. Świadomi są, że nie ma szans, by można było zatrzymać, spowolnić czy ograniczyć nadprodukcję dóbr i usług. Racjonalizacja tego procesu jest niemożliwa.  Bardzo młodzi ludzie, zdolni i zaangażowani, mówią ze sceny, że jesteśmy skazani na śmieciową egzystencję, bo sami stanowimy jej część, sami ją kreujemy. Tak jest od zawsze ale zjawisko degradacji środowiska spowodowanej nieradzeniem sobie z utylizacją śmieci, odpadów, ścieków przyspiesza. Ludzkość wpływa na popyt i podaż, stanowi prawo, galopuje w paszczę śmieciowego potwora, który ją wchłonie. Jedynym miejscem azylu, wolności człowieka pozostaje jego świat wewnętrzny, który nie może gromadzić dóbr materialnych, jedynie marzenia, emocje, uczucia, pragnienia. Ten krajobraz wewnętrzny to azyl, wydaje się, że jedyna czysta, bezpieczna przestrzeń wolności. Czy aby na pewno?

Tym bardziej cieszy, ze przedstawiciele młodego pokolenia: Larysa Borowiecka, Karolina Ciechomska, Eugeniusz Fomin, Jagoda Kosyło, Zuzanna Łowiec, Helena Marcyniak, Mateusz W. Pazura, Ala Rasztawicka, Kalina Sobesto, wyłonieni w kolejnej edycji POLOWANIE NA MOTYLE, podjęli i udźwignęli tematycznie i aktorsko tak ważki temat. Indywidualnie i zbiorowo dali radę, jest nadzieja, że dalej będą się artystycznie rozwijać. Uzbrojeni w poczucie humoru, z nadzieją odważnie wkraczają w erę plastikocenu, która, jak twierdzą, już trwa- tu i teraz. 

Robi wrażenie scenografia Joanny Załęskiej z księżycem w pełni z fakturą metalowych puszek. Jej kostiumy, które uwiarygadniają trash generację. Muzyka Sebastiana Świądera, światło Zofii Krystman, dramaturgia Beniamina Bukowskiego i reżyseria Judyty Berłowskiej skomponowały interesujący, momentami wzruszający  spektakl  o sprawach, wydaje się, oczywistych, ale jednocześnie nierozwiązywalnych, globalnych, osobistych, niezwykle istotnych.  Naprawdę wielką pracę wykonali wszyscy twórcy tego spektaklu. Pokazali, że są wspaniałym zespołem, który wierzy w siłę i talent młodości. Potrafi stworzyć zespół z indywidualności. Dojrzałość dorosłych dała przykład debiutującej młodości, że wspólna praca, włożone w nią serce, wiedza i doświadczenie nie zastąpią żadne dobra materialne, które prędzej czy później wylądują na śmietniku historii. Ten dar nie przepadnie, pozostanie w każdym uczestniku tego projektu i będzie zagrzewał do walki o siebie, o lepsze jutro, o sztukę.  Jakkolwiek potoczą się ich losy. Ten wspólny czas pozostanie w nich na zawsze. Zaowocuje.

Teatr Ochoty nie zbacza z kursu wytyczonego przez swoich założycieli, Haliny i Jana Machulskich. Podąża w stronę nadziei, poruszania ważnych tematów, dyskursu, dawania szansy czującym artystyczne powołanie młodym talentom. POLOWANIE NA MOTYLE trwa. Powodzenia:)



SPEKTAKL O ŚMIECIACH na podstawie „Książki o śmieciach” Stanisława Łubieńskiego

Reżyseria: Judyta Berłowska
Dramaturgia: Beniamin Bukowski
Scenografia, kostiumy: Joanna Załęska
Muzyka: Sebastian Świąder
Światło: Zofia Krystman
Materiały wizualne, wideo: Kalina Sobesto, Amadeusz Nosal
Pedagodzy teatru: Judyta Berłowska, Sebastian Świąder
Asystentka reżyserki: Zuza Piwowar
Asystentka kompozytora: Agnieszka Berłowska
Realizacja światła: Zofia Krystman, Witold Juralewicz
Realizacja dźwięku: Piotr Trojanowski, Maciej Witkowski

Obsada: Larysa Borowiecka, Karolina Ciechomska, Eugeniusz Fomin, Jagoda Kosyło, Zuzanna Łowiec, Helena Marcyniak, Mateusz W. Pazura, Ala Rasztawicka, Kalina Sobesto

Spektakl jest esencją pracy młodej grupy twórców i twórczyń, wyłonionych w ramach tegorocznego POLOWANIE NA MOTYLE-edycji dla młodych osób aktorskich.

Stanisław Łubieński, “Książka o śmieciach”, Wydawnictwo Agora 2020.
Prawa autorskie Autora reprezentuje Agencja Literacka Syndykat Autorów.

Premiera: 30 września 2023

fot. Bartek Warzecha

CO GRYZIE GILBERTA GRAPE'A TEATR POWSZECHNY W WARSZAWIE

Wyobrażenie, że rodzina tworzy najlepsze środowisko, które kształtuje i chroni, wychowuje i uczy, zapewnia szczęście jest mitem. W spektaklu Teatru Powszechnego w Warszawie pod tytułem CO GRYZIE GILBERTA GRAPE'A dom rodzinny drży w posadach, chwieje się, jest w poważnym kryzysie. Permanentnie. Bez końca. To miejsce przeklęte, od którego nie sposób się uwolnić, miejsce okrucieństwa i przemocy, agresji i tłumionej frustracji, nieodkrytej prawdy, źródło traum. Na pierwszy rzut oka niewidocznego cierpienia dręczącego wszystkich członków rodziny od wewnątrz. Wszystko za sprawą figury rodzica, w spektaklu jedni matki i ojca (idealny Michał Jarmicki)- słabości ich charakterów, braku przygotowania do wychowywania dzieci i radzenia sobie z problemami. Ale też braku profesjonalnego wsparcia z zewnątrz. Dorośli zawodzą-apodyktyczna matka z depresją ma potężną nadwagę, nie rusza się z miejsca, pokrzykuje i wymaga, ojciec popełnia samobójstwo, którego przyczyna pozostanie do końca tajemnicą. Ważne jest, jaki to ma wpływ na dzieci. One starają się sprostać wyzwaniom-opiekują się sobą nawzajem, szczególnie niepełnosprawnym bratem, chcą zrozumieć sytuację. Poczucie odpowiedzialności bardzo ich obciąża, sprawia ból, ubezwłasnowolnia. Opanowana, obowiązkowa, pracowita Amy byłaby wspaniałą matką ale gdy mówi o ciąży, wpada w panikę, jest przerażona. Ellen, młodsza siostra, mimo energii i kreatywności, zbuntowana, zaczepna, chce zwrócić na siebie uwagę prowokacyjnym zachowaniem i agresywnym, wulgarnym językiem, bo obsesyjnie boi się, że stanie się tak otyła jak matka, instynktownie zagłusza cierpienie psychiczne zadając sobie ból fizyczny(cięcia na przedramieniu). Gilbert z oddaniem opiekuje się bratem jak własnym dzieckiem, za którego niepełnosprawność się obwinia, tęskni za ojcem, z którym w snach rozmawia, którego tak bardzo nadal potrzebuje. Niepełnosprawny Arnie jest całkowicie zależny od innych, dysfunkcyjny społecznie ale potrafi swą uległością, ciepłem, wrażliwością wzruszyć. Ale też wyprowadzić z równowagi, doprowadzić do szewskiej pasji.  Nikt tu nie ma własnego życia, nie zna życia bez rodziny. Nie marzy. Nie ma też odwagi odejść. Siły słabną, by walczyć, jakby z samobójczą śmiercią ojca pozostali przy życiu zakończyli ostatecznie też własne. Pozostało im tylko zrozumieć tchórzostwo, słabość ojca, dociekać przyczyn jego dezercji(nie pozostawił listu pożegnalnego). Ale tak to jest gdy siła bezsilności, uległości, rutyny pokonuje instynkt życia. A samobójstwo ojca, choć ma znamiona świadomego wyboru, jest kolejnym trudnym do zniesienia ciosem zadanym całej rodzinie. Prawdopodobnie było jedynym wyjściem dla Alberta. Ucieczką. Sposobem uwolnienia się od sytuacji, które go przerosły. Swym czynem jednak osłabia jeszcze bardziej tych, których winien był wspierać. Jego brak, bez względu na to jakim był ojcem i mężem, jest dojmujący.

Gilbert nie idzie na pogrzeb ojca jakby jego śmierci nie chciał przyjąć do wiadomości, jakby jej nie rozumiał, nie akceptował i wypierał. Teraz dzień po dniu po prostu musi nadal żyć, robiąc co należy pod presją despotycznej matki. Tresura wychowania robi swoje a  jej zachowanie wymusza na dzieciach podporządkowanie i posłuszeństwo, akceptowane przez nie z coraz większym wysiłkiem, bo wymaga poświęcenia.  Obowiązki rodzinne są poważnym obciążeniem, narzuconą odpowiedzialnością. Trudno znieść niepełnosprawność brata, zachowanie monstrualnie otyłej matki, poradzić sobie ze zranionym własnym status quo. Każdy tu cierpi na swój sposób. Ukrywa to, maskuje. Zasada mówiąca o tym, że co człowieka nie zabije, to wzmocni w tym wypadku nie działa. Raczej wzmaga samotność, osłabia wolę i radość życia, prędzej czy później prowadzi do agresji, przemocy, niszczy ducha, okalecza ciało. Wszyscy żyją życiem chorego, ułomnego, słabszego, nie swoim własnym. Na pomoc z zewnątrz nie mogą liczyć, bo rodzina z wszelkimi problemami pozostawiona jest tu sama sobie. Czy tak powinno być? 

Dobrze więc, że temat zaburzonych relacji rodzinnych, opieki nad najbliższymi wymagającymi permanentnej uwagi, opieki, pomocy (chorzy, niepełnosprawni, dysfunkcyjni), obciążającej ponad miarę dorosłych a zwłaszcza dzieci, skutków nieradzenia sobie z problemami (bulimia, strata, stres, wycofanie, agresja, depresja) podejmuje Teatr Powszechny w spektaklu wyreżyserowanym przez Karolinę Kowalczyk, która z Natalią Królak z sukcesem zaadaptowała książkę Petera Hedgesa na potrzeby teatru. Niepokojąca, rozedrgana, mroczna muzyka Jakuba Buchnera oraz realistyczna scenografia i kostiumy (np. strażaka, przygotowane na urodziny Arniego dla rodzeństwa),  Bartłomieja Dominika Bonawentury Kruka budzą grozę, zwiastują nadciągająca katastrofę. Adekwatne są fizyczne warunki i gra aktorów, co pozwala rozeznać, odczytać, zrozumieć subtelne komunikaty dręczenia ciała przez psyche, sytuację, w jakiej tkwią wszyscy.  Alberta nie ma ale jego obecność wyrażona przez każdego aktora, członka rodziny,  jest wyczuwalna. Czyn ojca jest olbrzymim obciążeniem. Nawet, jeśli nie był idealnym ojcem. W snach, wyznaniach  chłopcy z nim rozmawiają. Z wędką w ręku, z poczuciem straty, z tęsknotą za nim. Indywidualnie, każdy po swojemu przeżywa żałobę, próbuje dociec, co i dlaczego tak naprawdę się stało. Ta tragedia ich przybija, budzi sprzeczne emocje. Jest próbą oswojenia z sytuacją, pogodzenia się z myślą, że mogą liczyć tylko na siebie. Zwłaszcza Gilbert. W tej roli Andrzej Kłak, o kruchej, delikatnej posturze młodzieniec,  pokazuje trudności bycia kochającym bratem, posłusznym synem, odpowiedzialnym opiekunem. Dobrym człowiekiem. Jego bohater jest coraz bardziej wyczerpany. Smutny. Arnie Daniela Krajewskiego (aktor Teatru 21) tworzy postać szczególną. Intensywną, przejmującą. Wiarygodną nad wyraz, budzącą czułość i wzruszenie. Doskonale wizualizującą przyczyny zaangażowania członków rodziny w położenie jego bohatera. Obecność aktora angażuje emocje, pozwala odczytać wpływ na tych, którzy mają z nim kontakt. W sposób naturalny uzasadnia ich postawy, reakcje czyni bardziej zrozumiałymi. To bardzo dużo, bo teatr zazwyczaj komunikuje się z widzami zachowując bezpieczny dystans. Gra Daniela Krajewskiego burzy granicę umowności, daje uczucie niezwykłej autentyczności.  Szczerości. Prawdy. Dlatego nie dziwi wycofana w głąb siebie Amy Aleksandry Bożek z twarzą ukrywającą emocje, ciałem napiętym jak struna, jej wybuch paniki na myśl o macierzyństwie. Przeraża jej lęk przed życiem, które może przynieść tylko same nieszczęścia, obowiązki, powinności, którym nie ma odwagi i siły sprostać. Dlatego nie dziwi też gwałtowność zachowania Gilberta, gdy wybucha gniewem, nie powstrzymuje wobec brata agresji, dopuszcza się rękoczynu. Nie dziwią prowokacje, bunt Ellen, w której rolę wcieliła się wspaniale dynamiczna, obiecująca aktorsko Natalia Lange.

Kompulsywność reakcji,  działań jest tu symptomatyczna. Kieruje nią lęk przed tym czego się nie wie a jedynie przeczuwa. U źródeł jej jest strach przed bezsilnością czego się jest pewnym ale na co się nie ma wpływu. Prowadzi to do  naginania się do życia bez siebie, niektórych do śmierci. Postępując słusznie, tak jak trzeba, bo nie można inaczej, doprowadza się do własnej dysfunkcji. Niewiadoma, co dalej będzie, we wszystkich z osobna rośnie, negatywne emocje się kumulują i każdy inaczej reaguje na samotność, bezsilność, udrękę. Nie znajduje pociechy, nie widzi nadziei na zmianę. Matka kompulsywnie je, zastyga w fotelu, ogląda telewizję, ojciec się wypisał ze wszystkiego (jak to ojcowie), Amy pracuje, Gilbert przejął rolę rodzica, Ellen okalecza się. Rodzina trwa kosztem jednostek. Dom się nieuchronnie rozpada. Wszystko, co najważniejsze jeszcze nie zostało odkryte, pozostaje dręczącą tajemnicą. Wszyscy starają się, robią co trzeba pod dyktando matki, wyroczni, tyrana. Bo muszą, bo tak trzeba. Bo nie wiedzą, że można inaczej. Tylko Arnie jest zawsze sobą.


Może po obejrzeniu tego spektaklu przyjrzymy się uważniej sobie, naszym relacjom z najbliższymi. Upewnimy się, że wszystko, co robimy, wynika nie ze zła konieczności, a z miłości, tej prawdziwej, głębokiej, przezwyciężającej wszystko, cokolwiek się zdarzy. I zniesie wszystko. A gdy trzeba, zachowamy się jak w ostatniej scenie Bonnie. Gdy uruchamia ją impuls, kieruje instynkt, prowadzi powinność, lęk o los syna. 

CO GRYZIE GILBERTA GRAPE'A na podstawie powieści Petera Hedgesa


reżyseria – Karolina Kowalczyk
adaptacja – Natalia Królak i Karolina Kowalczyk
dramaturgia – Natalia Królak
scenografia i kostiumy – Bartłomiej Dominik Bonawentura Kruk
rzeźby – Julia Tymańska
muzyka – Jakub Buchner
superwizja procesu – Izabela Fornalik
konsultacje ds. cripu – Katarzyna Żeglicka
konsultacje ds. grubancypacji – Natalia Skoczylas
feedback ze strony Akademii Teatralnej – Wojciech Ziemilski
inspicjentka – Zofia Marciniak
głosy z offu – Barbara Wysocka (prezenterka wiadomości), Mateusz Łasowski (policjant)

obsada – Aleksandra Bożek, Michał Jarmicki, Andrzej Kłak, Daniel Krajewski (gościnnie, Teatr 21), Natalia Lange


Spektakl powstał w ramach projektu „Zmiana – Teraz!”, realizowanego przez Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.


fot. Marianna Kulesza