wtorek, 6 czerwca 2017

DOWÓD NA ISTNIENIE DRUGIEGO TEATR NARODOWY


DOWÓD NA ISTNIENIE DRUGIEGO jest finezyjnie wyreżyserowanym spektaklem Macieja Wojtyszki, także autora tej erudycyjnej, dowcipnej sztuki. Spotykają się na scenie Teatru Narodowego Mrożek z Gombrowiczem w otoczeniu swoich partnerek życiowych oraz najbliższych przyjaciół. Obaj piekielnie inteligentni, błyskotliwi, o swoistym poczuciu humoru, ekscentryczni, różniący się znacznie, bo jeden dominuje gadaniem, drugi irytuje milczeniem, faktycznie spotykali się latem 1965 roku we Włoszech. O czym tak naprawdę rozmawiali, jakie tematy poruszali, jaka panowała atmosfera, nastrój, klimat tak naprawdę nie wiadomo. Wojtyszko w swej sztuce wykorzystał ich utwory, głównie „Dzienniki”, i wystąpienia. Cała reszta sceniczna to licentia poetica autora i niewątpliwie artystyczny wkład aktorów, którzy z niezwykłą intuicją i maestrią warsztatową wcielili się w postaci historyczne ważne tak bardzo dla literatury polskiej XX wieku. 

Zarówno Gombrowicz, jak i Mrożek w swej twórczości posługiwali się satyrą, groteską i prowokacją. Forma służyła im do demaskowania i dezawuowania polskich absurdów i stereotypów. Obaj byli mistrzami. Intelektualistami szydercami. Mieli podobne cele artystyczne, pomysły pisarskie, intencje, intuicję i wizje ale różnili się wiekiem, temperamentem, osobowością. To w uporczywym milczeniu Mrożka i zaczepnym, uszczypliwym perorowaniu Gombrowicza oraz w ich wzajemnych wymianach zdań zawarta jest istota ich wzajemnej relacji. Gdy Gombrowicz mówi: "na świecie jest za dużo ludzi", odpowiada mu Mrożek: "najlepiej jest nie żyć, ale kto ma tyle szczęścia?" Gombrowicz z Mrożkiem zachowują się jak mistrz i uczeń lub raczej kontynuator, godny następca. Jeden chce się przejrzeć w drugim, zdyskontować swoją wartość. Nawiązać kontakt. Potwierdzić, co dla nich samych jest już od dawna wiadome i jasne. To sama konfrontacja jest ciekawa-ten atak i unik ataku. I gra aktorska Jana Englerta, który swą rolę w wielki mieniący się niuansowanymi znaczeniami i zróżnicowaną formą monodram przekuwa. Tworzy laserunkowe aktorstwo. Tak jest genialnym Gombrowiczem genialny Englert! Mrożek Cezarego Kosińskiego wypada przy nim skromnie, powściągliwie, naturalnie. W tej roli jest wielka pokora, szacunek do obu pisarzy. Trudno jest grać milczenie. Dlatego tak ważna jest mowa ciała aktora, która wyraża się w geście, mimice, spojrzeniu. Dynamice ruchu. Mrożek Kosińskiego jest skromny, nieporadny, pozornie zakompleksiony. Nieśmiały. Docenia wielkość Gombrowicza, jego mistrzostwo. Zna też wartość swojej sztuki. Potrafi perfekcyjnie wejść w konwencję Gombrowicza, pozostając sobą. Pięknie się obaj różnią, dobrze rozumieją, twórczo doceniają. 

Wojtyszko dla scharakteryzowania obu pisarzy wykorzystał ich otoczenie. Stanowi ono tło, dopełnienie niewypowiedzianego, pomaga poznać ich bliżej. Rita Labrosse Kamilli Baar, wtedy jeszcze nie żona a bardzo młoda, piękna partnerka Gombrowicza stwarza tajemniczą aurę wokół pisarza. Dodaje mu splendoru, wigoru, odmładza go, adoruje. Jest ekskluzywnym afirmującym  bez zrozumienia francuskim kwiatem, który wzbudza ukrywaną zazdrość i zdziwienie. Pisarz traktuje ją jak maskotkę, protekcjonalnie i bez głębszego zainteresowania. Nie wnika w jej osobisty świat. Nie interesuje się zbytnio jej sprawami jakby była mu obojętna. Skupiony jest na sobie. To on nadaje ton, rządzi. Równie powściągliwa, aczkolwiek bardziej zaczepnie, wojowniczo, jest żona Mrożka, Mara Obremba Dominiki Kluźniak. Inteligentna, stanowcza, pewna siebie potrafi zwycięsko stawić czoła zaczepkom, prowokacjom, uszczypliwościom Gombrowicza. Nie ustępuje mu pola, odpowiada staremu wyjadaczowi ciętymi, trafnymi ripostami. Delikatnie acz stanowczo. Celnie. Młody, początkujący malarz, Kazimierz Głaz Marcina Przybylskiego, jest dla Gombrowicza, mentora, opiekuna, mecenasa, niezbędnym kontrastem. Paczowscy, grani przez Monikę Dryl i Grzegorza Kwietnia, przyjaciele Mrożka krótkimi komentarzami neutralizują pole konfrontacji pisarzy erudytów. Akceptują obu, są wyrozumiali, swobodni, uczynni. 

To spotkanie dwóch gigantów jest najważniejszym dowodem na istnienie trzeciego. Niektórzy twierdzą, że Wojtyszki, co potwierdzać ma ten spektakl. Wydaje się, że prawdziwą wielkość artysty może potwierdzić tylko inny, równie wielki, wybitny artysta. By mieć pewność i satysfakcję. Należny szacunek i sławę. Tym trzecim mógłby być też odbiorca, każdy, kto pojmie mądrość, doświadczy piękna, poczuje ponadczasowe działanie sztuki. Potrafi przekuć ją w nową rzeczywistość, jak artysta potrafi rzeczywistość przekuć w sztukę. Ostatecznie to w niej zawarta jest wielkość twórcy, to w niej przeprowadzony jest dowód na istnienie drugiego.  Mimo wszelkich różnic, mimo upływającego czasu.


DOWÓD NA ISTNIENIE DRUGIEGO  Maciej Wojtyszko
reżyseria: Maciej Wojtyszko
scenografia: Paweł Dobrzycki
muzyka: Piotr Moss
obsada: Kamilla Baar, Monika Dryl, Dominika Kluźniak, Jan Englert, Cezary Kosiński, Grzegorz Kwiecień, Marcin Przybylski

premiera:14 marca 2014

fot: Andrzej Wencel

1 komentarz:

  1. Spektakl wyróżnia się na tle innych przedstawień swoją elegancją, kulturą i szacunkiem dla widza. Osobowość granych postaci oraz kunszt aktorów przykuwa uwagę publiczności, magnetyzuje i wzbudza podziw.
    Gdyby udało się pozyskać „ekstrakt ze sztuki” w postaci kropli, otrzymalibyśmy lekarstwo na wszechogarniające nas chamstwo.

    OdpowiedzUsuń