wtorek, 17 stycznia 2017

B.R.I.N. PROJEKT KOMUNA// WARSZAWA


To jest futurystyczna bajka dla dorosłych. Paranaukowy SCI-FI projekt. Wyznanie wiary w realne utopie.   Artystyczna, zwariowana, zabawna opowieść o marzeniu człowieku, by bez względu na oczywistą oczywistość tego, co wie o życiu i śmierci, nie wszystek umarł, by w jakiejś możliwej formie, jakimś cudem, żył jak najdłużej, najlepiej wiecznie. Jeśli nie ciałem to choćby duchem, umysłem, za sprawą działania nieznanego przypadku, kosmitów, pierwiastka przyczyny, której nie przewidział a którego prawdopodobieństwo zaistnienia nie jest zerowe. To jest o odwiecznym pragnieniu, by przetrwać, pokonując lęk przed śmiercią, nieistnieniem, świadomością końca tego, co człowiek zna, osiągnął a chciałby za wszelką cenę ocalić przed zagładą, unicestwieniem: poprzez sławę, która pokonuje czas, religię, która wiarą przenosi w inny wymiar, poprzez naukę i technologię, która już dziś przedłuża życie ludziom. Ludzkość podejmuje wiele w tym kierunku starań, badań, prób, symulacji. Wydaje na to niewyobrażalnie wielkie sumy pieniędzy. Wkłada wiele wysiłku, poświęca mnóstwo czasu. Niestety, jak do tej pory efekty są niezadowalające. Nie dają pewności, nie gwarantują sukcesu. 

Ten projekt sceniczny KOMUNY//WARSZAWA również jest taką wariacją na temat nieśmiertelności pojedynczego człowieka, przetrwania całej ludzkości.  Z interesującym wykorzystaniem specjalistycznej technologii dla uwiarygodnienia projekcji przyszłych wydarzeń, uatrakcyjnienia spotkania, wzmocnienia scenicznej wypowiedzi. Nie jest to taka bajka, do której jesteśmy przyzwyczajeni, zaczynająca się od słów: "Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami,...", ale projekcja w przyszłość też bazująca na tym, co wiemy o sobie, o świecie, jaka jest nasza kondycja i ograniczenia, marzenia, co możemy sobie wyobrazić, przewidzieć, zrobić dla ocalenia, przetrwania, istnienia jako jednostka i jako zbiorowość. To wydumany, zabawny surrealistyczny, abstrakcyjny collage performatywny, oparty na konkretnej wiedzy i wyobraźni. Czerpiący z nauki, religii, kultury i sztuki. Luźna narracja, artystyczna symulacja o bardziej lub mniej prawdopodobnym przebiegu przyszłych zdarzeń, które prędzej czy później mogą nadejść i zmienią nieuchronnie nasz świat, którego doświadczamy, ludzkie życie, jakie znamy. Gdy możliwości przedłużania życia się skończą. A przeczuwamy, że coś jest na rzeczy. Coś wisi w powietrzu. Zagrożeń jest mnóstwo. Wszystkie są możliwe. Niekoniecznie trzecia wojna światowa, totalitaryzm, czy inny kataklizm  będzie tych zmian przyczyną. Jest rok 2042 a może 2089, na ziemi pojawiają się mutanty myszoludzie, nanoroboty, drony, niebieski budda. Jest jeszcze Sergey BRIN/ współzałożyciel GOOGLA, jednej z najbogatszych korporacji świata, finansującej różne projekty futurologiczne/, właściwie uwięziona jego osobowość w komputerze, która może być jeszcze podtrzymywana przez maszyny przez niewyobrażalnie wiele lat. Przyszłością będzie jednak samoświadoma sztuczna inteligencja, która przejmie kontrolę nad światem. A ludzkość? Nikogo z nas dziś żyjących już w niej nie ma. Otrzymujemy luźną, iskrzącą humorem, dystansem do wszelkiej powagi sytuacji wizualizację opowiadającą o tym, co się dzieje w perspektywie tak odległego czasu. To, co wiemy już dziś i to, czego nie mamy nawet szansy przewidzieć. Znamienna w tym kontekście jest karteczka z napisem "ZARAZ WRACAM" , którą zostawia niesłychanie kulturalnie pijąca cały czas kawę w kuchni swego mieszkania narratorka z filmu wyświetlanego na ekranie, kiedy znika nam z pola widzenia. Znika i pojawia się, za każdym razem zaraz wraca. I jest. Jak ludzkie życie. Jak ludzkości istnienie. Zawierzamy temu ZARAZ WRACAM. Mamy nadzieję, że i my, gdy znikniemy, zaraz w nurt tego czy innego życia wrócimy. 

No cóż, ludzkość nadal nie jest gotowa na śmierć.  Nie daje za wygraną. Jest kreatywna. Broni się przed nią jak może. Ciągle ma nadzieję, że przetrwa. Jeśli nie w wyniku ludzkiego, boskiego, kosmicznego działania to jakimś niewyobrażonym przez człowieka cudem. W dotychczasowej czy innej formie. Za sprawczym działaniem nieprzewidzianego czynnika. Z powodu niemożliwej do wyobrażenia przyczyny. Przypadku, kaprysu, świadomej decyzji. Nikt tego nie wie na pewno, tak do końca. Ale pomarzyć zawsze można, wyobraźnia nie zna granic. Spektaklem oswajamy lęk przed śmiercią. Śmiechem rozbrajamy paraliżującą świadomość, że kończy wszystko ostatecznie. Ale dopóki mamy nadzieję, dopóty robimy wszystko, by marzenie o nieśmiertelności człowieka nie umarło.

Cieszmy się życiem, jakie jest! Tym, co mamy. Żyjemy w możliwie najlepszym ze światów jaki znamy. Bo ten wyobrażony, nieznany, prawdopodobny, przyszły jest już bez nas. A nic o nas bez nas nie można tak naprawdę pewnego powiedzieć.  Ale jest projekt, jest sztuka, jest teatr, jest zabawa. Doskonała zabawa! Powodzenia:)

więcej informacji o projekcie:

B.R.I.N. PROJEKT
gościnnie w roli tytułowej: Romuald Krężel
wideo / projekcje: Adrian Cognac, Wiktor Zmysłowski
światła: Karolina Gębska, Jędrzej Jęcikowski
kostiumy: Ewelina Ciuchta
zdjęcia: Patrycja Mic



0 komentarze:

Prześlij komentarz