piątek, 8 listopada 2013

SEKS DLA OPORNYCH POLONIA ORDYNUJE



Takie sztuki jak Sex dla opornych nie powinny nigdy schodzić z afisza. Sztuka poruszająca problemy relacji międzyludzkich, w dodatku intymnych, w dodatku dotycząca pary z wieloletnim stażem w ujęciu lekkim, komediowym, z akcentem optymistycznego przesłania jest  potrzebna, niezbędna, pouczająca dla wszystkich. Jest propozycją dobrego spędzenia wieczoru. Dla dobrego spędzenia życia razem. Nie osobno. Oddzielnie. Samotnie. Na pohybel kłopotom, trudnościom, przeszkodom.

Satysfakcja gwarantowana. Pocieszenie murowane. Samopoczucie poprawione. Bez wstrząsu, bez obsceny, bez drastyczności. Wszystkie znaki na scenie i widowni świadczą, że stworzono optymalnie ciepłe warunki do przepracowania problemów małżeńskich stosunków, relacji, stanu partnerskiego obcowania. Seans psychoterapeutyczny sztuki jest możliwy. Nie wymaga ingerencji specjalistów. Wystarczy luz, chęci szczere, poczucie humoru, dystansu, trochę czasu, trochę pieniędzy. Trochę wszystkiego, więc nie za wiele, no bo kłopoty też niewielkie, ich skutki nie są tragiczne.

To trochę to nie za wiele ale i nie za dużo. Środek, odpowiednia chwila, właściwy czas. To tłumaczy cokolwiek. Wszelkie co nieco. Bo może trzeba być czujnym, uważnym, ciągle nastawionym na badanie i sprawdzanie barometru uczuć.  Bo może ważne jest  też odpowiednie nastawienie i przygotowanie się do rozwiązywania wszelkich problemów. Bo może ważne jest utrzymanie kontaktu ze sobą, właściwych relacji i odpowiednie do ich wagi reagowanie.To jest to! To właściwy klucz na początek. Najważniejsza jest właściwa reakcja we właściwych proporcjach, z właściwymi środkami zaradczymi. To nie będzie źle. Nie doprowadzi to do ostrego kryzysu, nieodwracalnych konsekwencji, ostatecznych rozwiązań. Warto więc reagować na problemy, niepokojące symptomy, widoczne oznaki natychmiast, na bieżąco, nawet trochę na siłę, wbrew oporowi partnera, jego niechęci, dywersji. Wtedy będzie tylko trochę bolało, tylko ciut ciut wymagało wysiłku, tylko niewiele kosztowało. Wywiniemy się tanim kosztem. Więc warto. Warto się trochę wysilić. To niskie koszty dużych potencjalnych strat.

I tak pary w podobnej sytuacji przejdą przyśpieszony i skrócony kurs zapobiegania autodestrukcji związku. Psychoterapia łagodna i w cenie biletu. Pary po przejściach odetchną z satysfakcją, że mają to za sobą, a sami nie byli wyjątkiem. Pary rozbite obejdą się smakiem, bo to całe zamieszanie z ratowaniem siebie nawzajem już ich nie dotyczy. Pary, które jeszcze nie wiedzą, że nimi są, przejdą kurs przedmałżeńskiego przysposobienia, dwugodzinną lekcję na zaś ku przestrodze, ku uwadze, ku prewencji. Ci, którzy nie byli w związkach  pocieszą się myślą, że nie muszą zadawać sobie tyle trudu, by ratować co się nieuniknienie pojawi, a to wymaga poważnej , permanentnej ciężkiej pracy. Same plusy. Sami zadowoleni.

To świetne przedstawienie. Doskonale zagrane przez dwójkę doświadczonych aktorów  Dorotę Kolak i Mirosława Bakę. Lekko, przekonująco, komediowo. To bardzo pozytywne zjawisko, gdy o sprawach trudnych , bolesnych  można rozmawiać z klasą, wyczuciem, bez epatowania seksem, fizjologią i brutalizmem. To zasługa dramatu i reżyserii, aktorów. I podejścia do sztuki, by budować przez śmiech a nie łzy. Jeśli walka , to tylko o uczucia. Jeśli presja , to w imię miłości, którą jeśli można to trzeba ratować. Bo warto doświadczać różnych faz miłości, która zbiegiem dni, z biegiem lat ulega ciągłym koniecznym zmianom i razem z nami dojrzewa, zmienia się , przeobraża. Przeżyć wszystkie jej oblicza od najbardziej słodkiego po najbardziej gorzkie to wyjątkowe szczęście, dar, zbieg okoliczności, przypadek ale i nieprawdopodobny wysiłek, praca zainwestowana w uczucia pielęgnowanie, wzmacnianie, ratowanie. Czasem potrzeba tylko trochę wysiłku, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy czujni, czuli, i reagujemy wzajemnie , na bieżąco. Tak łatwo zrezygnować z walki o siebie, odpuścić sobie, uciec od wszelkich problemów i wysiłków. O wiele trudniej walczyć o siebie nawzajem. A warto, bo może nic lepszego w życiu na nas nie czeka poza tą miłością, którą już mamy na stanie posiadania. Nawet wtedy gdy jest niedoskonała, ułomna, wypłowiała  a  walka o jej utrzymanie, podsycanie jest warunkiem niezbędnym do jej przetrwania, istnienia. Jednak walka, uporczywa walka.  Przekonajcie się o tym sami. Choćby w teatrze.

Sam tytuł "Seks dla opornych" wywołuje u mnie opór, podobnie jak tytuł filmowego odpowiednika sztuki "Dwoje do poprawki" z Meryl Streep i Tommy Lee Jonesem. Okropne oba. Oporne wobec materii tematu. Ale niech to nikogo nie zniechęci, nie odstręczy, nie zwiedzie. Sztuka jest super . Super ważna, super zagrana i wyreżyserowana. Ma moc oczyszczającą i wzmacniającą. Cudownie oczywistą. Mówi nam, że nic nie jest trudne i niemożliwe, jeśli tylko nie odpuścimy. Nie odpuśćcie temu zjawisku, jakim jest ten spektakl. Naprawdę warto!


SEKS DLA OPORNYCH   Michele Riml

Przekład: Hanna Szczerkowska
Reżyseria: Krystyna Janda
Scenografia: Maciej Maria Putowski
Asystent scenografa: Małgorzata Domańska
Kostiumy: Małgorzata Domańska
Światło: Adam Czaplicki, Adam Kłosiński
Producent wykonawczy: Ewa Ratkowska
Obsada: Dorota Kolak, Mirosław Baka
KOPRODUKCJA Z TEATREM WYBRZEŻE Z GDAŃSKA
autorem zdjęcia jest Michał Andrysiak

0 komentarze:

Prześlij komentarz