sobota, 16 listopada 2013

NA WOLNĄ TRYBUNĘ DARIO FO PRZESŁAŁ INSTRUKCJE KATASTRONAUTÓW czyli IN HUMAN BEING WE TRUST

David LaChapelle z wystawy "IN GOD WE TRUST", Zachęta


I znów za późno dowiedziałam się o spektaklach, które należało polecić do koniecznego obejrzenia. Mam na myśli " Wolną Trybunę"według książki Christiana Skrzyposzka w reż. Pawła Wodzińskiego goszczącą w Instytucie Teatralnym, " Dario Fo przesłał instrukcje" Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki w finale RE/MIXÓW KOMUNY WARSZAWA oraz "Katastronautów" w reż. Igi Gańczarczyk w Nowym Teatrze. Nie lubię , bo  mam poważne opory,  polecać spektakle, których nie widziałam, nie znam. 


Okazało się, że wszystkie są interesujące i  skrajnie różne pod względem formalnym, inscenizacyjnym i aktorskim. Performance/Demirski/, adaptacja /Wodziński/ i kreacja kombinowanej materii teatralnej /Gańczarczyk/. To nie konsumpcja to uczta. Trudna, męcząca, kontrowersyjna ale ożywcza. Z przeszłości/Wodziński/ poprzez teraźniejszość/Demirski/ zwracająca się ku przyszłości/Gańczarczyk/. Od szczegółu losu pojedynczego człowieka do ogółu/ pędzącego w czasie rodu ludzkiego/.


RE/MIX-owa prowokacja deklaracja z aktywnym osobistym scenicznym udziałem Demirskiego , absolutnie performatywnie zaserwowana,  smakowała jak lewicowy crème de la crème z tłuczonym szkłem wyrzutów sumienia w składzie proceduralnym podrajcowanym, spreparowanym cv i mailem motywacyjnym Dario Fo. Publiczna spowiedź szczera  Demirskiego, samokrytycznie wystawiona po wielokroć nadstawianym policzkiem dramatopisarza do obicia, niczego nie wniosła poza zdenerwowaniem drżących rąk i rachunkiem sumienia w rzeczywistości jego pustego nieba, czerstwego chleba i wygasłych igrzysk. Demirski zachałturzył na grantowo. Wyszło spontanicznie dramatycznie. Jak zwykle bałaganiarsko, jak na zdeklarowanego socjalistę przystało. I tylko mi frasunek o jego zdrowie ciężarem pozostał. Bo potrzebny, ba niezbędny jest nam ten błyskotliwy inteligent publicystyczny. Rozchełstany formalnie. Rozbuchany socjalnie. Na pohybel krytyce antystrzępkodemirskiej, co to uważa swoje w zaparte i nie poważa w ogóle i szczególe tego socjospontana scenicznego zawsze gorącym tematem epatującym. Interwencyjnie transparentnym aż za nadto przesłaniem. Gościu Demirski to przecież  nowosocjał demokratyczny a jednak kulturalny. Tuba ludu ciemiężonego przez jedynie słuszną  poprawną demokrację. Gęba  wykluczenia zaganianego w ślepą uliczkę NO WAY OUT. Płonąca żyrafa na znak solidaryzmu z płonąca tęczą na Placu Zbawiciela , Zbawiciela którego przecież nie było i nie ma , bo go lewica a priori ideologicznie wykluczyła. Bądź krzyżuje przy każdej nadarzającej się okazji. Z bonusem profanacji. Prowokacyjnie artystycznie. Właściwie to  już nie wiem, nie pamiętam. Nie chcę wiedzieć,  bo PRL wyparłam w procesie reedukacyjnym nowych wspaniałych czasów jakie przecież teraz tworzymy, budujemy ku chwale ojczyzny, ue i et cetera. Liczy się tu i teraz, i naraz , i wespół zespół together forever.  Strzępkowaty to był remix, znaczy nowy miks starych ideo bullshit treści. Aż dech zapiera.  A może zapierdala. Z zaświatów dyktatury proletariatu do realu dyktatury pampersowej demokracji, fatamorgany zielonej wyspy. Stary strach mi się otworzył i krzakiem gorejącym pali.


David LaChapelle,  z wystawy "IN GOD WE TRUST", Zachęta


Demirski ze swym wystąpieniem doskonale wpisałby się w never ending story "WolnejTrybuny" Wodzińskiego, mozaikę socjalistycznych typów portretów socjopsychologicznych czy socjopatologicznych , jak zwał tak zwał, PRL-u, co to anonimowo niby odsłaniają swoją prawdziwą, zbolałą socjalistyczną , a jednak z ludzką twarzą duszę. Pięknie,..., pięknie im poszło. Aż płakać się zachciało za tym starym wspaniałym peerelowskim rajem utraconym/na chwilę utrąconym/. Pohukiwania za rewolucją, zmianami, otrzeźwieniem, spojrzeniem przytomnym a krytycznym wybrzmiały gromko a dobitnie niczym nie do wykastrowania kazania Castro. Demirski z Wodzińskim pięknie się , pięknie wpisują ze swym manifestem artystycznej walki w teatrze na nowo lewicującej. W tym kontekście. Bez urazy.

I tu się puentują Pawły niczym dwaj "Katastronauci". Jeden z przeszłości , drugi ku przyszłości kosmicznej paraboli uwięzienia przypisany. X to rzadki przypadek katastrofy. Przy założeniu, że X-em może być wszystko lub wszyscy. X-em może być ten czy ów Paweł, albo każdy z nas. Albo dowolna ideologa. Czyn, wynalazek, itd. Przy dźwięku muzyki Lutosławskiego, z układem scenicznym jakby inspirowanym Piny Bausch choreografią i emocjonalnością jej przypisaną pozostanie nieśmiertelnym przekazem prawdy o przypadkowości, bezsensowności życia , które jest rzadkim przypadkiem wszech dopadającej katastrofy śmierci. Zapomnijcie o języku porozumienia. To złudzenie, mamona odwracająca uwagę od istoty rzeczy. Nie bądźcie śmieszni. Nie trzeba o nic walczyć, bić się, zabijać. Wystarczy przeżyć prosto, zwyczajnie życie, takie, jakie los przynosi w formie przeznaczenia. Przeznaczenia , które jest rzadkim przypadkiem rozbuchanej wolnej woli. Wiecie Kogo/np.:bóg,człowiek, bóg człowiek, cokolwiek uznasz-wybór należy do ciebie/. Tak więc, tak czy siak chłopaki, katastrofa murowana! Z jednej strony to prosta, z drugiej oczywista konstatacja, która jest rzadkim przypadkiem konfabulacji. Teatralnej. Też. Wystarczy być.Teatralnie. Też.                                                                                                                                                                               

A jednak TO TEATR POSZERZA POLE WALKI. O sens. O przetrwanie zdrowych zmysłów. O sztukę brylowania w życiu, która jest zbyt rzadkim przypadkiem śmierci banału, nudy, bezsensu. To sztuka, teatr otwiera i rozbija pulę. Zagrzewa do boju, intonuje pieśń, równa krok i oddech. Narzuca rytm i ton. By wybić z kolein stereotypu oswojonego rozpoznania. W kosmicznej rzeczywistości mgnienia tu i teraz.


Hej, Pawły bagnet na broń. Długa droga, daleka przed wami. Bagnet na broń! Trzeba krwi. Nowej dramaturgicznej, dramatopisarskiej krwi. Nie ustawajcie w boju, chłopaki! Baby wam depczą po ostrogach. Nie wióry, pióra, gipiury a iskry lecą. Gore im w sercach i głowach. Takiej Idze Gańczarczyk, Monice Strzępce na przykład. Pawły i Gawły , co w jednym stoiMY domku; bagnet na broń!
David LaChapelle
David LaChapelle,  z wystawy "IN GOD WE TRUST", Zachęta

Wystawa "IN GOD WE TRUST" minęła , przeszła w czasie, ale obrazy zostały w powidoku wspomnienia. I niezależnie od woli pracują w paśmie podprogowej świadomości. Były/patrz wyżej, niżej/ , co ważne, olbrzymie, ociekające, jak widać, zwyczajnością agresji zalewającego nas kiczu. Tak intensywnie silnego, jak użyty miks kolorów i tematów z życia ulicy, domu , życia powszedniego dnia wielokulturowego miejsca i czasu. I zjawa Chrysusa jak natrętny, nieobecny w wyrazie oczu niestosowny zwid zaprzeszłych kanonów, dekalogów, postaw, hierarchii. Jest a jakoby Go nie było. Jakby nie musiał tu i teraz być. A jednak jest, przewija się centralnie umieszczony, określając znaczenie i sens wypowiedzi artysty, i obrazu  współczesnej nam rzeczywistości. Spróbujcie Go wytrzeć z kadru. Wydaje się, że absolutnie nie zniszczy, nie zaburzy to kompozycji obrazu, który nadal pozostanie sensownie treściwy i emocjonalnie wyrazisty. Ale jednak inaczej. Jak abstrakcyjne słowa, pojęcia ; wiara, nadzieja, miłość, wybaczenie, spokój, pokój, sens, które są, bywają ale jakby niezmaterializowane , nie do określone w codziennej rzeczywistości do końca. 

W jakiś szczególny sposób bohaterowie z "Wolnej Trybuny" , osoba Pawła Demirskiego w  " Dario Fo przesłał instrukcje" i idea fix "Katastronautów" wiążą się w swych konstelacjach scenicznych z artystyczną wypowiedzią Davida LaChapelle. Chcemy się samookreślić, dostosować, działać sensownie i z pożytkiem nawet ogólnym, ale nie możemy, bo nie mamy żadnych na to szans, by móc wyzwolić się od spuścizny przeszłości, uwikłań teraźniejszych wszelkich ograniczeń i splątania własnej ludzkiej natury. Jesteśmy osadzeni w polu działań wojennych:samych ze sobą, z innymi ludźmi, narodami, racjami, ideologiami, z czasem i przestrzenią. Od urodzenia mamy wyznaczone cele strategiczne i całe życie dostosowujemy do nich optymalną taktykę.Jeśli nie są nam a priori dane lub przypisane, to sami je stwarzamy, wyznaczamy i doń dążymy. Jesteśmy w permanentnym stanie wojny. W walce o przetrwanie, ale niekoniecznie i za wszelką cenę o nas samych. O naszą własną, osobniczą, prawdziwą tożsamość, osobowość, istotę. Zazwyczaj warunkiem przetrwania jest rezygnacja z samego siebie, decyzją po decyzji, krok po kroku. Aż nie pozostaje nic, co moglibyśmy uznać za swoje. 
I tak, ja, ty, on, ona, każdy potencjalny X staje się rzadkim przypadkiem nieuniknionej katastrofy.
A tak naprawdę pozostaje życie, takie, jakie jest. Z iluzją naszego na nie wpływu z niewidzialną, sprawczą ręką  transcendencji, która jest niechcianą, odrzucaną ale jedyną deską ratunku dla oswojenia cierpienia i lęku egzystencjalnego. 

Paweł Wodziński "Wolną Trybuną"prezentuje  kondycję społecznej świadomości w  niedalekiej przeszłości. Paweł Demirski z Moniką Strzępką w "Dario Fo przesłał instrukcje" miota się w rzeczywistości teraźniejszej, zastanawiając się nad rolą artysty, swoją rolą, w nadawaniu jej kierunku i sensu. Iga Gańczarczyk z Bartoszem Frąckowiakiem w "Katastronautach" wykorzystując nowoczesny język teatralny czerpiący z różnorodnych tekstów, performansu Jona McKenziego, tańca, ruchu scenicznego w nowoczesnej choreografii, muzyki współczesnej, eksperymentalnej Witolda Lutosławskiego buduje powściągliwy ale złożony przekaz o tym, że przyszłość budowana jest przez przeszłe, teraźniejsze działania ze znacznym udziałem przypadku, niewidocznych, nieoczywistych połączeń znaczeń. Świat przeobrażając się , pozostaje ciągle taki sam. A wszelka walka o zmiany, postęp i tak zakończy się prędzej czy później katastrofą. Bo życie to rzadki przypadek śmierci /Fryderyk Nietsche/. Dlatego ma wartość samą w sobie. Możemy tylko pomarzyć: chwilo trwaj! Trwaj przez nas dla nas.



0 komentarze:

Prześlij komentarz