czwartek, 26 września 2013

"KABARET WARSZAWSKI" kabaret Warlikowski kabaret Widzowski

Sezon teatralny ruszył ostro z kopyta! Tyle się dzieje, premiera goni premierę, przeglądy gonią festiwale a my widzowie, nie mamy wyjścia - dajemy się wkręcić w ten szał kulturalnego, zaczynającego się właśnie, sezonowego maratonu teatralnego. Trudno nadążyć! Układanie indywidualnego programu wizyt w teatrze wymaga niezłej orientacji, oczytania, dużo czasu i sporych pieniędzy. Logistyka teatralna ważna rzecz. Jeśli chcemy obejrzeć wiele spektakli, w różnych teatrach, różnych miastach, to wszystko należy planować ze sporym wyprzedzeniem. Nie jest łatwo. Intensywny udział w życiu kulturalnym to niezły test na sprawdzenie naszej kondycji psychofizycznej, intelektualnej. Trzeba niezłej determinacji , by po całym dniu pracy, w środku tygodnia, przeżyć, przebrnąć, wytrzymać pięciogodzinny "Kabaret Warszawski"  Nowego Teatru w Warszawie.

Czy warto? Warto przynajmniej spróbować. Choćby po to, by poznać smak teatru Krzysztofa Warlikowskiego, wyczarowany przez wspaniałych artystów, którzy tworzą, kreują świat teatralny nie tylko dla siebie ale przecież dla nas, widzów. A jest to  zjawisko szczególne, wyjątkowe. Sztuka,  która jest trudna, wymagająca, złożona. Ofiarowuje takie kombinacje treści , formy, czasu, zdarzeń, odniesień, że ładujemy się na długie po spektaklu sztuki przeżywanie, przepracowywanie. Wymaga koncentracji, czasu i wysiłku. Na pewno nie będzie łatwo, to pewne. Wymaga od nas podjęcia trudu dochodzenia do jej istoty, znaczenia , szukania sensów, prawdy tego artystycznego przekazu. Jeśli oczywiście uda nam się dotrwać do jego końca. Mam wrażenie, że każdy spektakl Warlikowskiego jest granicznym testem nie tylko dla wytrzymałości widzów, ale  i odporności na opresję sztuki, która stosując szok, maksymalną złożoność, poplątanie treści i formy, wprowadza widza w stan dyskomfortu, dezorientacji, zagubienia. Może o to właśnie chodzi,  by nas złamać, tak byśmy mogli poddać się temu, co dzieje się na scenie. Byśmy spokornieli, zaczęli patrzeć oczami artystów, tak że wchodzimy w ich propozycję narracji- poszarpanej, przemieszanej , złożonej-w czasie, miejscach, osobach. Potem wszystko składamy w sobie od nowa, z tego, co udało nam się zapamiętać ze spektaklu. Powstaje w nas jego nowa kombinacja, wariacja, model. I jeśli na to przyzwolimy, jeśli tylko zechcemy, będzie w nas nadal żyła i się rozwijała. Teatr jest w nas.

Sprawdzajmy artystów-ich sztukę, artyzm, kreację. Ale też sprawdzajmy siebie-nasze przygotowanie, otwartość i gotowość na eksperyment, wysiłek. Sprawdzajmy, na ile nas stać, ile jesteśmy warci, ile w stanie wytrzymać. Sprawdzajmy, czy jesteśmy w stanie się porozumieć językiem sztuki, czy potrafimy dialogować z teatrem, ze sobą. Sprawdzajmy na ile możemy się dostosować, otworzyć na propozycje artystów. Czy sztuka w nas cokolwiek zmieni,  rozwinie. Czy czar teatru działa. Czy nowe formy , propozycje teatralne nas obchodzą, dotykają, dotyczą. Sprawdzajmy, czy to działanie sztuki, które przecież nas i teatr nie zabija, to czy na pewno nas wzmacnia.  Bo może tylko udziwnia, wynaturza, karykaturyzuje i w efekcie dezinformuje, mami i tumani. Sprowadza na manowce. Nikt nas, widzów, od tego mozołu dochodzenia do prawdy nie uwolni, nikt nas nie zastąpi. Nie liczcie na to.

Decydować musimy sami. Nic nie należy robić na siłę.Chociaż czasem wydaje mi się, ze warto. Sami musimy to ocenić. Obcowanie ze sztuką trudną, kontrowersyjną, zmaganie się z nią , nie jest za karę. Ma być szansą, nagrodą, przyjemnością, możliwością pokonywania siebie, własnych niedoskonałości, słabości i ograniczeń. Może być sprawdzianem- teatru i nas- możliwości porozumienia, wspólnego przeżywania, uczenia. Ma być możliwością odkrywania, demaskowania, poznawania. Spotkanie w teatrze ma być możliwością uzmysłowienia, jakim nam się świat jawi i co my znaczymy dla niego i dla siebie samego. Co on znaczy dla nas. Kim jesteśmy, kim moglibyśmy być. Może kim będziemy. Tu wszystko można przećwiczyć, sprawdzić, popróbować. Bezpiecznie, bezboleśnie, z dystansem.

Planujmy wizyty w teatrze. Może trzeba myśleć o swoim poprzez teatr rozwoju.  "Kabaret Warszawski" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, dramaturgii Piotra Gruszczyńskiego, z  całym cudownym zespołem artystów Nowego Teatru, czeka. Pięć godzin to nie wieczność, to zaledwie chwila w procesie obcowania ze sztuką.Świat teatru jest przygotowany, aktywny, twórczy. A my? Nie przegapmy okazji, by sprawdzić.

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/170565,druk.html

0 komentarze:

Prześlij komentarz