W kontraście bieli i czerni z olbrzymim złotym żyrandolem i przeciwległymi lustrami na całą ścianę, wyolbrzymiającymi ciasną przestrzeń, multiplikującymi ale też zniekształcającymi otaczającą rzeczywistość, leżą rozrzucone niedbale ciała w imitującym śnieg granulacie. Bo wszystko jest tu podróbką, naśladownictwem: rząd proletariacką monarchią, jego otoczenie dworem, miejsce pobytu pałacem, kariera naukowa bezczelnym, piramidalnym kłamstwem. To krajobraz po egzekucji oznajmiający koniec dyktatury Eleny i Nicolae Ceaușescu w XX wieku w Rumunii. Sceneria jest zdecydowanie mroczna, jak nie z tego świata, bo czasy których dotyczy są upadlającym Rumunów okresem w historii tego kraju. Ale, jak się okaże, także dla demokracji zachodniej, która jednak popierała tyranię utrzymując z nią kontakty ze względów nie humanitarnych ale politycznych, mimo wiedzy o złu, na które systemowo w tym kraju przyzwalano. Świat na pewno wiedział, ale jego opinia publiczna przekonała się naocznie dopiero po zamordowaniu głównych architektów zbrodni przeciw narodowi rumuńskiemu. Ci, którzy widzieli film zrobiony po ich śmierci w miejscu przetrzymywania niepełnosprawnych dzieci, nie muszą już pytać o bestialstwo tej władzy, która prześladowała też osoby homoseksualne, chore na AIDS, restrykcyjnie ograniczała prawa kobiet(zakaz aborcji, stosowania antykoncepcji).
Tymczasem na scenie postaci zmartwychwstają, jakby w tym akcie niemożliwym było profetyczne ostrzeżenie, że historia może się powtórzyć. Ożywa czas przeszły w ostatnich dniach życia Eleny i Nicolae Ceaușescu, dla ich oglądu, analizy, podsumowania. Jest to idealny moment, by spróbować zrozumieć fenomen (w negatywnym rozumieniu zjawiska) metod rządzenia i zbrodni przywództwa działającego na szkodę narodu i wbrew interesom kraju. Odsłania się zatrważający obraz psychologiczno-mentalny małżeństwa- ich prymitywizm i prostactwo, bezmyślność, megalomania, brak wyobraźni, uleganie wynaturzonym ambicjom. Oboje postępują bezwiednie, bezmyślnie, jakby byli nieświadomi destrukcyjnych skutków swych decyzji, absurdalności relacji, nawet z najbliższymi sobie osobami. Są odklejeni od rzeczywistości, szczególnie Nicolae Ceaușescu, przecież tyran, dyktator, wampir, Geniusz Karpat, który wydaje się być nieobecny, wycofany, zdezorientowany. Ginie w cieniu swej despotycznej, z gigantycznym ego żony, Eleny, Matki Narodu. Zoja Ceaușescu, zwana Córką Faraona, jest dojrzałą kobietą głęboko skrzywdzoną. Mimo że ma wszystko dzięki władzy i pieniędzy rodziców, jest nieszczęśliwa, zagubiona, pozbawiona pewności siebie. Victor Stanculescu, Generał( Damian Kwiatkowski), poruszający się z nieodłącznym telefonem czuje się na swym wysokim stanowisku ciągle zagrożony. Próbuje utrzymać kontakt z realnym światem, ma nadzieję, że kontroluje sytuację i nad nią panuje, zdaje sobie jednak sprawę, że zbliża się katastrofa, traci grunt pod nogami i gubi się w chaosie upadku swego mocodawcy. Jest jeszcze Helmut Duckadam, Oko Securitate( Marcin Zawodziński), bokser polityczny, cwaniak i hochsztapler wiedzący jak się ustawić, Dama Dworu(Małgorzata Trofimiuk), sekretarka, usłużna służba przyboczna i Chłopak(Karol Franek Nowiński, delikatny, zmysłowy, subtelny) reprezentujący prześladowanych homoseksualistów.
Sprawa z upadkiem imperium Ceaușescu jest o tyle ważna, że podkreśla spacyfikowanie, terroryzowanie, gnębienie całego kraju w centrum cywilizowanej Europy przez groteskowe, słabe, zdegenerowane osoby, które ani nie były przygotowane do rządzenia, ani nie miały krzty przyzwoitości i odpowiedzialności, nie mówiąc o wyobraźni. Symbolizowały totalitaryzm, który bez logiki, bez litości niszczył, upokarzał, gnębił. Wykolejeni ludzie terroryzowali cały kraj a świat to akceptował, hołubił im. Czekał aż rewolucja zacznie się od środka. Dlaczego ten absurd był możliwy, nie wiadomo. I takie mu podobne się nadal zdarzają i trwają. Dlaczego, nie wiadomo. O, zgrozo!
Małgorzata Witkowska Elena, gładko wchodzi w rolę, płynie, niuansuje a to przy prostactwie granej postaci nader jest trudne. Mirosław Guzowski w roli Nicolau jest duchem przemykającym, snującym się po scenie-trudno go scharakteryzować, bo jego osobowość jest niewyczuwalna, postawa nieuchwytna- zupełnie jakby nie istniał albo był wymysłem czystej kalkulacji. Ot, taki tyran, który jest ale jaki jest, już nie wiadomo. A jednak to jego materialne ciało zostało zastrzelone, ubite jak dzikie, nieokrzesane, niebezpieczne zwierzę. Córka grana przez Michalinę Rodak budzi współczucia zażenowanie. Wszystko może, nie robi nic. Wszystko ma, a nic nie znaczy. Jakaś okaleczona, złamana jest. Przetrącona przez rodziców i przypieczętowuje to samą sobą. Wydaje się, że wystarczy raz zdobyć władzę, by zgarnąć całą pulę wygranej po kres swoich dni. Co to świadczy o narodzie wyborczym? Zajrzyjmy dziś za miedzę. Odpowiedź zaśmieje się nam prosto w twarz. Napluje w mocno zaciśnięte ze strachu oczy.
Wojciech Faruga wyreżyserował inspirowaną faktami metaforę, przygotował sugestywną scenografię, adekwatne dla typu postaci kostiumy, opracował światło pogłębiającą barwę nastroju dla intrygującego tekstu-syntezy z bohaterami-archetypami, i dramaturgią Julii Holewińskiej, choreografią Bartłomieja Gąsiora, by przypomnieć nam w dobie niepewności i lęku, zagrożenia jak łatwo obietnicami bez pokrycia, manipulacją, propagandą zwieść naród, który może stracić suwerenność we własnym kraju i w wyniku wyborów pozwolił się niszczyć przez dwadzieścia lat przywódcom: awatarom politycznym, figurom- monstrum, marionetkom własnych kompleksów, produktom wynaturzonej megalomanii. Nie ludziom, potworom.
tekst i dramaturgia: Julia Holewińska
muzyka: Radosław Duda.
przygotowanie wokalne: Natalia Kawałek
choreografia: Bartłomiej Gąsior
Obsada: Mirosław Guzowski, Damian Kwiatkowski, Karol Franek Nowiński, Michalina Rodak, Małgorzata Trofimiuk, Małgorzata Witkowska, Marcin Zawodziński.
fot. Natalia Kabanow/mat.teatru
0 komentarze:
Prześlij komentarz