W czasach PRL-u rzeczywistość była szaroburo nudna, beznadziejnie monotonna, przewidywalna, bo narzucona z góry- totalitarnie ideologiczna. Nic dziwnego, że zetknięcie się z kolorowym, eksplodującym, wolnym światem choćby tylko znanym z telewizji (wyjeżdżać za granice mogły tylko jednostki uprzywilejowane), było jak zażycie środków odurzających. Teledyski w MTV były kosmicznym naturalnym dopalaczem, dowodem na istnienie świata doskonałego, raju, arkadii. Obietnicą kosztowania owoców zakazanych, niedostępnych. Rozbudzały wyobraźnię, wskrzeszały nadzieję, dawały chwile wytchnienia. Wskazywały drogi ratunku, były antidotum na nudę, świat jednowymiarowy, zamknięty, beznadziejny. Tworzyły fatamorganę dobrobytu, spełnienia, normalności. Wolności. Były zagłuszaczem bylejakości, ucieczką od biedy, alternatywą dla codziennych problemów, bo innej przyszłości nie było.
Dlatego bohaterka monodramu, w tej roli Anna Mierzwa, atrakcyjna blondynka w średnim wieku, zafascynowana twórczością piosenkarską, osobowością i scenicznym wizażem Kate Bush jest jej fanką Jej twórczość podnosi ją na duchu. Zauroczona utożsamia się z nią. Naśladuje swoją idolkę-śpiewa jej piosenki, nosi seksowny czerwony kostium superbohaterki( Robert Woźniak), ufa mamonie niezwykłych mocy pozwalających ratować siebie, rodzinę i świat, radzić sobie z wszelkimi kłopotami, z pesymizmem, depresją, złem. Daje ogromną siłę ta moc wyobraźni, marzenia, wiary. Przynosi ulgę, jest znieczuleniem przed znojem codzienności, nudą. Kolejne urodziny naszej bohaterki nie są stresującym zbliżaniem się do przepaści smutku (wiadomo, proza życia!, czas płynie!) lecz sprawdzają skuteczność skrzydeł wyrosłych u ramion dzięki piosenkom Kate Bush, optymizmowi i sile jakie niosą. Dowodem na to, że nigdy nie można zwątpić, poddać się. Ulec. Przenigdy!
Aktorka ze swadą opowiada, pięknie śpiewa- naturalnie spaja dwa wykluczające się światy. Lekko, z poczuciem humoru buduje skomplikowaną, atrakcyjną postać. Pracującą kobietę, matkę umęczoną a jednak obdarzoną wolą zmiany, szukającą ratunku, dążącą do psychicznej równowagi i duchowej harmonii. Pozwala na to pomysłowy tekst, dramaturgia Agaty Brajczewskiej, która sprawnie z Heleną Radzikowską wyreżyserowała ten minimalistyczny spektakl w przestrzeni łączącej pustkę życia z działalnością sceniczną (wybieg). Choreografia Krystyny Lama Szydłowskiej spowodowała, że bohaterka dominuje, wypełnia ją temperamentem, dynamiką, dramatyzmem. Ciepłem. Nie bez znaczenia są multimedia Oli Knedler i aranżacje piosenek Stanisława Pawlaka, tak przecież ważne w monodramie muzycznym.
Podoba mi się ta walka o siebie postaci wykreowanej przez Annę Mierzwę. Jej determinacja siły woli. Jej uporczywe ale jednak nie desperackie szukanie sposobu, by utrzymać się na powierzchni. Z pozoru absurdalne, dla niektórych naiwne naśladowanie abstrakcyjnego wzoru. Bo jest w tym sens. Wzruszająca, czuła, budująca racja. Sposób na ocalenie na pewno gdzieś istnieje. Każdy może go znaleźć, wypracować, u innych podpatrzeć. A więc drogie Panie, a może i Panowie: NIE PODDAWAJCIE SIĘ. NIGDY. Powodzenia!
Reżyseria: Agata Brajczewska i Helena Radzikowska
Aranżacje muzyczne: Stanisław Pawlak
Choreografia: Krystyna Lama Szydłowska
Scenografia i kostiumy: Robert Woźniak
Multimedia: Ola Knedler
0 komentarze:
Prześlij komentarz