sobota, 1 grudnia 2018

GNIEW TEATR POWSZECHNY



GNIEW w Teatrze Powszechnym, podobnie jak PIŁKARZE w TR Warszawa jest wyłącznie rodzaju męskiego. Inaczej niż DZIEWCZYNKI w STUDIO teatrgalerii. Jakby reżyserka,  Małgorzata Wdowik, z przedstawienia na przedstawienie, zmierzając ostrożnie, konsekwentnie ku performansowi, posługując się ciałem, definiowała tożsamością płciową, wiekiem, charakterystyką mentalną stan nie/świadomości. Również, a może przede wszystkim, publiczności. Ta pozostaje za każdym razem w stuporze zaskoczenia, zdziwienia, konsternacji zaprawionej poczuciem humoru, podszytej ciekawością, podkręconej oczekiwaniem. Uporczywie docieka, z czym tak naprawdę się spotkała, jak ma to ocenić, co to dla niej samej znaczy. Bo konsekwentnie udaje się Wdowik odseparować widzów od działań scenicznych, mimo że akcja GNIEWU dzieje się bezpośrednio wśród  nich-aktorzy z amatorami chłopcami ocierają się, przedzierają przez zgromadzonych, ciągle są wśród nich, tuż tuż. Jest to zabieg ryzykowny, trudny technicznie do wykonania, ciężko wypracowany, niekoniecznie zakończony osiągnięciem celu, uzyskaniem zamierzonego efektu. To widzowie - choć są całkowicie wolni, pozostawieni samym sobie, mogący  swobodnie się przemieszczać, chować, ukrywać, wybierać perspektywę, obiekt badań - ostatecznie wzajemnie przeszkadzają sobie w możliwości maksymalnego zbliżenia się do działań scenicznych zaproponowanych przez autorów spektaklu.

Zespół twórców krok po kroku wizualizuje w przestrzeni teatralnej definicję gniewu. Widzowie mogą obserwować narodziny, fazy narastania, wybuchu emocji, okoliczności powstania gniewu. Poznają jego istotę, indywidualne, zespołowe, pokoleniowe i wiekowe wcielenia. Trudno jest uchwycić przesłanie całości. Czy w ogóle jest to możliwe?  Poszczególne scenki są zajmujące ale nie składają się w czytelną, spójną całość. Ale może chodzi tylko o bardzo ogólną charakterystykę gniewu. Każdy  widz uświadamia sobie, czego mu brakuje w rozwinięciu tematu. Bo w wymowie scenicznych działań poznać można tylko gniewu negatyw lub rozbrajające jego ośmieszenie. Widz nie jest bezpośrednio angażowany w akcję, nie podejmuje ryzyka i to, co się dzieje na nie jest dla niego groźne czy niebezpieczne, może jedynie zabawne, zawadiackie.

Próbują więc aktywni, ciekawi obserwatorzy podążać za bohaterami wydarzeń, performatywnych akcji. Oglądają scenki, demonstracje, prezentacje, działania, które pozbawione dramatycznego, logicznego ciągu, nie wzbudzają oczekiwanych emocji.  Zwierzęca, niszczycielska, infekująca siła gniewu /aktor w zwierzęcej masce rozbija, łamie, rozrzuca gipsowe płyty/już na samym początku rozładowuje napięcie. Później nie jest lepiej. Wyznaczanie granicy, zaznaczanie terytorium, tworzenie kryjówek, stref rozładowania/plaża krzyku/, rozbrajania niszczących emocji, nazywanie tego, co się czuje, propozycje podpowiedzi radzenia sobie z lękiem, strachem, napięciem jest luźnym, pozbawionym powiązań ciągiem chaotycznych stanów, których przyczyny nie są tu nazwane, odkryte. Pozostają tajemnicą.  To, co miałoby siłę terapii,  rozczarowuje. Właściwie widzowie obserwują pojawianie się i dojrzewanie gniewu do demonstracji jego dojrzałej, niszczycielskiej siły. Tyle tylko, że nie kumulują się te performatywne zabiegi, nie rosną konsekwentnie w zwartą, mocno oddziałującą całość. Pozbawione energii, autentyczności, motywacji, kontekstu nie prowokują identyfikacji.

Szkoda, bo temat jest dobry, scenografia ciekawa, forma otwarta. Uczestnictwo zawodowych aktorów i bardzo młodych amatorów, czyli zwarcie dojrzałości i niewinności, to celna i uzasadniająca konfrontacja pokazjąca uczenie się gniewu poprzez naśladownictwo, presję wychowawczą, środowiskową, płciową. Zaangażowanie znanych artystów nie zaowocowało konsekwentnie angażującą widza akcją. Nie prowokuje, nie drażni, nie wstrząsa, nie wciąga. W konsekwencji w pamięci pozostają rozśrodkowane, chaotyczne, indywidualne stany uwięzienia, uzależnienia, opresji: osuwanie się wyalienowanego indywidualisty w depresję depresji, brak krzyku na plaży krzyku, samotna agresja rozładowywanej furii, wykluwanie się emocji, uczucia, które należy dopiero zdefiniować, nazwać, zespołowe uczenie się plucia/opluwania, rozładowanie złości, triumfalny,  bezwstydny, demonstracyjny taniec gniewu w dojrzałej, kompromitującej męskość formie.

Twórcy zafundowali widzom formalnie nietuzinkową ale jednak szkolną, teoretyzującą dykteryjkę, teatralną układankę scenicznych puzzli, którą mogą, jeśli tylko zechcą, indywidualnie złożyć w ciąg elementarnych, dobrze sobie znanych sytuacji, stanów, emocji, które sa źródłem wielu współczesnych, niebezpiecznych zjawisk. Niewątpliwie ma ten performatywny seans wartość poznawczą, edukacyjną, prewencyjną ale paradoksalnie widz będąc najbliżej jak tylko można akcji, pozostaje -bezpieczny, zdystansowany, obojętny, rozbawiony lub zeźlony- poza nią. I gniew go moze ogarnąć, że zespół uznanych, doświadczonych, kreatywnych artystów zmarnował szansę na rozwinięcie, przepracowanie drapieżnego, ważnego tematu, zarówno gniewu siłę niszczącą, jak i budującą. Destruktywną ale i kreatywną. Jednoznaczność wypowiedzi artystycznej osłabia moc oddziaływania. Monotematyczność poza kontekstem również. Może kolejnym razem Małgorzacie Wdowik uda się podjęty temat potraktowac szerzej, mocniej, kooedukacyjnie. Powodzenia:)


GNIEW

reżyseria – Małgorzata Wdowik
dramaturgia – Szymon Adamczak
scenografia i kostiumy – Dominika Olszowy
druga scenografka – Małgorzata Nawrot
ruch sceniczny – Marta Ziółek
muzyka – Paweł Kulczyński
reżyseria światła – Aleksandr Prowaliński
asystentka scenografki – Sara Szostak
inspicjentka – Barbara Sadowska

obsada – Grzegorz Artman, Mateusz Łasowski, Oskar Stoczyński (aktorzy Teatru Powszechnego) oraz Sebastian Koncewicz, Kajetan Dąbrowski, Łukasz Ludwiniak i Aleksander Kwiatkowski (czworo nastolatków wybranych podczas warsztatów teatralno-ruchowych Małgorzaty Wdowik i Marty Ziółek)

premiera: 21 września 2018

0 komentarze:

Prześlij komentarz