wtorek, 28 listopada 2017

PIĘĆ ŁATWYCH UTWORÓW. MILO RAU


Niech nas nie zwiedzie tytuł tego spektaklu. Wbrew pozorom eksperymentalny   projekt teatralny PIĘĆ ŁATWYCH UTWORÓW nie jest łatwy. Wydaje się prosty, ale temat i wybrana forma do jego przedstawienia jest skomplikowana. Zdumiewa pomysł wykorzystania dzieci w wieku 8-13 lat do przepracowania trudnej opowieści o prawdziwej współczesnej historii zbrodni, które wydarzyły się w Belgii, dokonanych przez  Marca Dotroux- psychopatę, gwałciciela, mordercę. Spektakl dotyka bezpośrednio sfery polityki, etyki, emocji dzieci i dorosłych posługując się instrumentarium nauki, sztuki, teatru. Spraw życia i śmierci. Zbrodni, jej przyczyn i skutków. Sensu i sprawiedliwości. Efekt jest piorunujący. Daje do myślenia. Choć został dokładnie przemyślany, doskonale przygotowany, solidnie usystematyzowany, metodycznie, konsekwentnie, odpowiedzialnie poprowadzony, budzi kontrowersje. Pozostawia widzów z wątpliwościami, poczuciem wstydu, emocjonalnego bólu, może nawet bezsilności, bo dowodzi, że dorośli nie zawsze są w stanie sprostać wymaganiom współczesnego świata. Nie potrafią ustrzec dzieci przed niezawinionym cierpieniem, okrutnymi torturami, śmiercią. I na pewno jest tego przyczyna. Nie zawsze ślepy los, fatum decyduje o nieszczęściu. To człowiek człowiekowi nadal wyrządza największą krzywdę. Sprawia, że zasklepiony we własnym świecie, zamknięty w obrębie spraw prywatnego życia, nie interesuje się wystarczająco tym, co się wokół niego dzieje. Jednak to obojętny, niewydolny, bierny system, który zawodzi, bo nie reaguje skutecznie na kryzysową sytuację, jest za tą niewyobrażalną zbrodnię najbardziej odpowiedzialny. To on jest przez artystów, przez ten spektakl oskarżany.
  
Spektakl składa się z pięciu części. Na początku dzieci, wybrane do spektaklu w castingu, przedstawiają się, dają się widzom poznać. Deklarują chęć uczestniczenia w projekcie. Mają zainteresowania artystyczne, pokazują co potrafią, jakie mają predyspozycje, warunki, talenty. Przede wszystkim, co na temat sztuki, teatru wiedzą. Co o swoim udziale w spektaklu myślą i czują. Mają wolny, nieprzymuszony wybór. Nie powinny odczuwać jakiejkolwiek presji. Wydaje się, że doskonale panują nad stresem związanym z trudnym tematem, z wielokrotnym występem przed dużą, dorosłą publicznością. Czuwa nad nimi uważny przewodnik. Ich opiekun sceniczny. Kontroluje przebieg zdarzeń, ma bliski kontakt z dziećmi, bada na ile są aktorem a na ile sobą. Oczywiście wszystko było przygotowane, omawiane, ćwiczone wcześniej. Jednak granice realności sytuacji i iluzji są jednak płynne, a prawda o tym, co w istocie przeżywają dzieci może być poza zasięgiem. Na scenie mogą z różnych powodów ukrywać prawdę. Ta część spektaklu oswaja, wprowadza w świadome przeżywanie. Zakreśla granice, wytycza cele. By było jasne w czym i na jakich warunkach wszyscy w teatrze uczestniczymy.

W części pierwszej historia zakorzenia się w kontekst. Poznajemy dzieciństwo Marca Dotroux, by zrozumieć, czy czas, miejsce, dom, warunki życia, rodzice miały wpływ na  to, że stał się mordercą. Co jego ojciec z tego co się stało rozumie, co czuje? Czy dzieci grające w sztuce mu współczują, co by zrobili, co by myśleli i czuli na jego miejscu? Czy sami zabili /np.muchę/? 

W drugiej części zastanawiamy się razem z aktorami nad tym, co to znaczy GRAĆ, czy ludzkie wybory, los można jakoś wytłumaczyć. Co by było gdyby. Czy doszłoby do nieszczęścia w innych okolicznościach? Przeżywamy sen kraju, który oszalał. W Belgii policja jest niekompetentna. Sprawca był inteligentny, sprytny, przewidujący. Działał tak długo! Miał sześć domów z piwnicami, porywał dzieci, przetrzymywał, torturował, zakopywał, gdy jeszcze żyły, by móc potem w zeznaniu dowodzić, że ich przecież nie zabił. Dzieci zastanawiają się na scenie jak zagrać trupa. Udawać, być sobą i nie być?Odtwarzają wizję lokalną. Otrzymujemy jedną narrację zsynchronizowanych ze sobą aktorów dorosłych i dziecięcych, grających to samo. Na ekranie wyświetlany jest wcześniej sfilmowany epizod, wykonywany przez dorosłych, zawodowych aktorów,  jednocześnie na scenie dzieci na żywo go powtarzającą . Najtrudniejsze emocjonalnie momenty historii są filmowane i wyświetlane bezpośrednio/dziecko na scenie i jego zbliżenie na ekranie/. Tak, że otrzymujemy obraz podwójny, wzmocniony, przybliżony, wnikający w głąb opisywanej i przeżywanej silnie sytuacji. Wszyscy wiedzą, że opowiadana jest historia prawdziwa, zrealizowana na podstawie zebranych informacji,  faktów ale jest jednocześnie sztuką wystawianą w teatrze. Dochodzi w nim do zderzenia dwóch światów: dorosłego i dziecięcego, realnego i wyobrażonego, świadomego i podświadomego, kata i ofiary, systemu i jednostki. Taka forma zwielokrotnionej, wzmocnionej ekspresji jest w spektaklu stosowana wielokrotnie. 

Część trzecia to ESEJ O ULEGŁOŚCI. Jest wstrząsająca, bo opowiada o sposobie, w jaki Dotroux porywał swoje ofiary, w jakich warunkach je więził, jak okrutną grę z nimi prowadził. Jak je torturował fizycznie i psychicznie, jak oszukiwał. Tym razem również jest mowa o istocie teatru. Teatr to spektakle marionetek, którymi są ludzie. Dzieci ponownie mają mieć świadomość kim są w danej chwili. Jak mają rozumieć to co robią, traktować to w czym uczestniczą. Muszą odróżniać, oddzielać siebie od postaci scenicznej, którą przedstawiają, grają. Są w środku akcji ale jednocześnie każdy zdystansowany, kontrolujący sytuację zawsze pozostaje sobą. Czytany jest list jednej z dziewczynek. I jest największym świadectwem okrucieństwa tych zbrodni. 

Część czwarta SAMI  W NOCY przepracowuje temat rodziców, ich sytuacji, uczuć i myśli, związanych z zaginięciem dziecka, poszukiwaniem go. Godzina po godzinie. Ofiara po ofierze. Obserwujemy jak rośnie niepokój, lęki, obawy, troska, jak wzmaga się strach, niemoc, rozpacz. Piekło. 

Część piąta CMENTARZ dotyczy żałoby, procesu wyciągnięcia wniosków. Na pogrzeb społeczność miasta Liege nie zaprosiła nikogo z rodziny królewskiej, ani przedstawicieli rządu. W  uroczystości żałobnej brało udział 10 tysięcy ludzi. W kazaniu mocno wybrzmiały oskarżenia i  słowa "Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił". Na koniec dzieci podsumowują to, co się wydarzyło na scenie i swój udział w spektaklu. Wychodzą z roli. Zastanawiają się, jak i gdzie chcieliby umrzeć, w jakich okolicznościach. Jedna z dziewcząt pięknie śpiewa wybraną przez siebie piosenkę STAY Rihanny. Druga wraca do historii marionetek wyrzuconych z teatru na śmietnisko. Połamane, ale wolne, w pozateatralnym życiu  mogą tylko obserwować przepływające nad nimi chmury, nieskończony teatr wyobraźni. 




"Igor Strawiński napisał sto lat temu PIĘĆ ŁATWYCH UTWORÓW, by ułatwić swoim dzieciom naukę gry na fortepianie. Z kolei w SIEDMIU ŁATWYCH UTWORACH Marina Abramović odgrywała ikoniczne momenty z historii performansu."*W tym spektaklu artyści na wiele sposobów oswajają nas z nieludzkim obliczem zbrodni dokonywanej na tych, którzy nie mają szansy się obronić przed złem tego świata. Ani państwo, ani instytucje, ani rodzina, tym bardziej jednostka nie wywiązują się ze swoich obowiązków. Teatr stawia mocne oskarżenie, zarzut zaniechania, uległości, inercji. Ale posługuje się kontrowersyjnym medium, dziećmi. Mimo, że wiemy o ich doskonałym przygotowaniu i widzimy, że sobie wspaniale radzą, rodzice wyrazili zgodę na ich udział w spektaklu, dzieci też deklarują otwarcie, że chcą wejść w  role, grać kolejne sceny, budować sytuacje. Są też na bieżąco kontrolowane, obserwowane i przepytywane przez dorosłego moderatora. Komentują to, co przedstawiają, grają, pokazują. Mówią o tym co czują i myślą. Mimo to jednak niepokoić może, że nigdy nie można być do końca pewnym, nie można przewidzieć, jak makabryczna historia Marca Dotroux czy niezwykła przygoda z teatrem na dzieci, ich życie wpływa dziś, jak może wpłynąć w przyszłości.  Rodzi się więc wątpliwość czy sztuka, teatr nie przedłuża, nie inicjuje w dzieciach niepożądanych przeżyć, które przecież nie są jeszcze dorosłe, nie są za siebie w pełni odpowiedzialne. Nadal pozostają niedojrzałe emocjonalnie. Nie ma gwarancji, nie ma pewności, jak kontakt  z tak wielkim złem na nie działa. Co uruchomi, jak w nich będzie nadal „pracowało”. Co innego jest wiedzieć o historii psychopatycznego mordercy, który porywał, przetrzymywał, gwałcił, zabijał dzieci, a co innego jest wchodzić w role ofiar, ich rodziców, ojca mordercy, policjantów, kapłana, polityka.  A dzieci są takie ufne, zdolne i wspaniałe. Ambitne. Pewne siebie. Miejmy nadzieję, że udział w tym projekcie je uodporni, wzmocni.

Spektakl bardzo silnie działa. Poraża skala, bestialstwo i perfidia zbrodni. Zdumiewa długość okresu czasu, w którym dokonywanie tak wielu morderstw przez Marca Dotroux było możliwe. Pochłania bez reszty też forma spektaklu. Imponuje odwagą, perfekcyjnym przygotowaniem, wielowątkowym spojrzeniem, bezkompromisową krytyką niewydolnego, bezdusznego systemu/rząd, instytucje/.Udział dzieci w przepracowywaniu w teatrze poprzez sztukę problemu nieradzenia sobie systemu, państwa, społeczeństwa z wynaturzeniem, ze złem, które w nie bezpośrednio uderza, podbija znacząco temperaturę emocji. To jest taka historia, że automatycznie budzi się w człowieku bunt przeciw krzywdzeniu dzieci, podświadomie rodzi się obawa czy aby na pewno poradzą sobie z właściwym zrozumieniem tego co się stało i dlaczego. Dorośli przecież wcześniej  zawiedli. Czy tym razem, bogatsi o nowe doświadczenie, pełniejszą wiedzę nie popełniają błędu i naprawdę odpowiednio o dzieci bezpieczeństwo dbają? Wydaje się, że tak, choć wątpliwości nadal pozostają. 

Teatr zrobił wszystko, by pokazać grozę zbrodni, ból niezawinionego cierpienia, traumę po niej.  Zabójczy dotyk zła. Sięgnął po przekroczenie, którego skutki nie są możliwe do  przewidzenia, szczególnie w długiej perspektywie czasu. Milo Rau twierdzi, że ma do tego prawo. Tylko spotkanie z jego spektaklami, bezpośrednie doświadczanie sztuki w teatrze pozwala na snucie osobistych dywagacji, zastanawianie się nad tym, czy ma na pewno rację. Czy przekraczanie granic jest wystarczająco uzasadnione. Czy cel naprawy świata uświęca środki. Trzeba jednak przyznać, że spektakl ma niesamowite, zaskakująco silne oddziaływanie. Wnika sugestywnie, niezwykle głęboko, na wielu poziomach. Raz obejrzany, pozostanie w pamięci, szczególnie tej emocjonalnej, podprogowej, na zawsze. 


PIĘĆ ŁATWYCH UTWORÓW
Pomysł, tekst i reżyseria: Milo Rau
Tekst i wykonanie: Rachel Dedain, Aimone De Zordo, Fons Dumont, Arno John Keys, Maurice Leerman, Pepijn Loobuyck, Willem Loobuyck, Blanche Ghyssaert, Polly Persyn, Lucia Redondo Peter Seynaeve, Pepijn Siddiki, Elle Liza Tayou, Winne Vanacker, Hendrik Van Doorn & Eva Luna Van Hijfte

Film: Sara De Bosschere, Pieter-Jan De Wyngaert, Johan Leysen, Peter Seynaeve, Jan Steen, Ans Van den Eede, Hendrik Van Doorn & Annabelle Van Nieuwenhuyse
Dramaturgia: Stefan Bläske
Scenografia i kostiumy: Anton Lukas
Produkcja: CAMPO & IIPM
Koproducenci: Kunstenfestivaldesarts Brussels 2016, Münchner Kammerspiele, La Bâtie – Festival de Genève, Kaserne Basel, Gessnerallee Zürich, Singapore International Festival of Arts (SIFA), SICK! Festival UK, Sophiensaele Berlin & Le phénix scène nationale Valenciennes pôle européen de création

Foto: Phile Deprez

*https://www.facebook.com/events/669688796560149/

0 komentarze:

Prześlij komentarz