sobota, 6 grudnia 2025

SCHODY, SCHODY, SCHODY TEATR COLLEGIUM NOBILIUM

 

Spektakl podejmuje i analizuje bardzo ważny temat ofiary i jej obserwatora. Dowodzi, że trudne jest prawdziwe zrozumienie czy udzielenie skutecznej pomocy osobom złamanym okrucieństwem wojny przez tych, którzy jej nie doświadczyli a uczciwe i szczere nawiązanie relacji między nimi wydaje się niemożliwe. Brakuje oddającej prawdę komunikacji, głębokiej empatii, skutecznych rytuałów. Czystych intencji, naturalnego odruchu, profesjonalnych działań. Woli bycia z ofiarą jedynie dla niej samej. Ofiara -sparaliżowana bólem, porażona traumą, bezsilnością wobec losu - nie potrafiąc wyrazić tego, co czuje, pozostaje hermetycznie zamknięta, odizolowana od świata zewnętrznego, bo ten - egoistycznie interesowny, szukający za wszelką cenę sensacji, samolubny, przesiąknięty hipokryzją - potrafi ją tylko nękać, drażnić, upokarzać i wykorzystywać swoim bezdusznym zainteresowaniem i infantylnym zachowaniem. Świat ofiar i świat deklarujących, że chcą im pomóc, pragną przedstawić fakty o ich krzywdzie, chcą być z nimi jest niekompatybilny. Nie zrozumie syty głodnego, szczęśliwy nieszczęśliwego, bogaty biednego. 

Tytuł spektaklu kojarzy się z wodewilem, rozrywką, niezobowiązującą do myślenia zabawą, ale to tylko pozór. Nawiązuje bowiem  do filmu „Pancernik Potiomkin" Siergieja Eisensteina oraz filmu „Schody” Zbigniewa Rybczyńskiego, w którym grupa amerykańskich turystów zostaje umieszczona w samym środku odeskiej masakry cywilów. Wojciech Faruga wpisuje w ten kontekst swój krytyczny i oskarżycielski ogląd wojny, jej ofiar i obserwatorów. Zapewne dlatego na scenie dominuje czerń (scenografia, kostiumy), wizualny wyraz świata w żałobie, oziębłości uczuciowej, pustki emocjonalnej, rozpaczy osób doświadczonych przez zły los. Ludzkość zatraciła sprawczość ocalenia samej siebie. Niczego się nie nauczyła na własnych błędach, choć historia kołem się toczy. Nie potrafi zapobiegać wojnom, nie umie radzić sobie z nieszczęściem, nie walczy skutecznie ze złem. Pokrzywdzeni stykający się ze szczęśliwcami, którym udało się uniknąć tragedii widzą, że ci żyją w kokonie własnych potrzeb, oczekiwań, wyobrażeń, stereotypów. Tym bardziej czują się opuszczeni. A przecież tak niewiele trzeba, by choć na chwilę świat wydał się znośniejszy, a jego okrucieństwo tak bardzo nie dotykało - wystarczy rozmowa (Olgi Neli Maciejewskiej z Saszą Zofii „Cynka” Derwich), zapach i smak jabłka.

Spektakl jest przygnębiającym, pesymistycznym, smutnym obrazem bezsilności, bezradności i samotności ofiar pozostawionych samym sobie. Demaskuje bezmyślny, ślepy na zdrowy rozsądek zachodni styl życia zwykłych ludzi (podróż poślubna w strefie wojny Żony Małgorzaty Nowińskiej i Męża Piotra Zaperta, kuriozalny wywód na temat tego, że kryzys jest dobry, potrzebny, postępowy). Piętnuje pogoń mediów za sensacją bez względu na etykę zawodową (przebojowa Dziennikarka Katarzyny Łubik, cyniczny Fotograf Damiana Pelca), która wymusza manipulowanie faktami, wywieranie presji, szantażowanie poszkodowanych (zdesperowana Asystentka Oliwii Hołozubiec histerycznie molestująca wycofaną, milczącą Saszę Zofii „Cynka” Derwich). Wieńcząca spektakl prośba Żołnierza (Jakub Jankiewicz), by go ktoś zastrzelił i skończył w ten sposób jego mękę, czyni z niego kolejną ofiarę wojny, nie dotyka tych, którzy są jej demiurgami, beneficjentami, obserwatorami. Ofiara zabija ofiarę, bo tylko jedna drugą rozumie - wie, co przeżywa i czuje. Karząc śmiercią Żołnierza symbolicznie wyrównuje rachunki, ale też kładzie kres jego udręce. 

Studenci Akademii Teatralnej podjęli się bardzo trudnego zadania. Stworzenie z mrocznej materii natury ludzkiej i zdeterminowanych przez fatum losów wyrazistych, odrębnych, charakterystycznych postaci nie było proste i łatwe. Pomogła w tym procesie dramaturgia i opracowanie muzyczne Macieja Jaszczyńskiego, współautora scenariusza spektaklu (z Wojciechem Farugą), który skoncentrował się na ilustracji relacji między ofiarami wojny a tymi, którzy ją swoją obojętnością i manipulacjami konstytuują. Wstrząsająca jest scena cierpiącej Olgi Neli Maciejewskiej, perfekcyjnie rezonująca z obrazem filmowym kobiety w rozpaczy na ekranach  monitorów - ikony wiecznej trwogi wojennej. Ludzkości - Matki, która traci niewinność, szczęście i przyszłość - Dziecko. 

Mrok sceny jak czarna dziura potężnieje i pochłania wszystko. Zaciera granice. Pozbawia nadziei na ratunek, na przetrwanie. Generuje ból przegranej i pustki. Wyczerpania. Zapewne metaforycznie zamyka jedną z wielu współcześnie toczących się wojen, by świat mógł znów zacząć przygotowania do rozpoczęcia kolejnej. Po niej do kolejnej. I kolejnej. Ten koszmarny proces, co sugeruje spektakl, nigdy się nie skończy. Bo nie ma woli i siły sprawczej, by móc go powstrzymać. Same ofiary -atakowane przez agresorów i obojętność reszty świata- nie dadzą rady. 


SCHODY, SCHODY, SCHODY

Reżyseria i koncepcja wizualna: Wojciech Faruga
Dramaturgia i opracowanie muzyczne: Maciej Jaszczyński
Scenariusz: Wojciech Faruga, Maciej Jaszczyński
Asystentki reżysera: Nela Maciejewska, Olga Głowińska
Konsultacje fortepianowe: Ewa Bukała
Asystentka reżysera światła: Helena Rakovich

Obsada:
Zofia „Cynka” Derwich - Sasza
Oliwia Hołozubiec - Asystentka
Jakub Jankiewicz - Gospodarz, Żołnierz 2
Katarzyna Łubik - Dziennikarka
Nela Maciejewska - Olga
Małgorzata Nowińska - Żona
Damian Pelc -Fotograf, Żołnierz 1
Piotr Zapert - Mąż

Fot. Bartek Warzecha