sobota, 27 września 2025

ŻAR TEATR POLONIA

Tu nie było niespodzianek. ŻAR Christophera Hamptona na podstawie prozy Sándora Máraiego w reżyserii Jana Englerta to teatr w klasycznym, szlachetnym, solidnym stylu. Głęboko psychologiczny tekst o męskiej przyjaźni Henryka i Konrada, ich miłości do kobiety marzeń, Krystyny, o gwałtownych namiętnościach, niegasnącym pożądaniu, uwodzeniu i zdradzie, ukrytych intencjach i motywacjach wyrażony przez mistrzowskie aktorstwo Jana Englerta (Henryk), Mai Komorowskiej (Nini) i Daniela Olbrychskiego (Konrad), w anturażu nobliwego rodzinnego domu Henryka i w stonowanych, ale eleganckich kostiumach gwarantuje unikatowy seans teatralny. Jest niezwykłym doświadczeniem. Dla jednych sztuka będzie intelektualną rozprawą, dla innych kontaktem ze światem, którego zasady, wartości, tok myślenia i postępowania już się wyczerpały i dzisiaj nie mają zastosowania. A jednak wydaje się, że dla artystów ta archaiczna treść i adekwatna dla niej forma, są nadal bardzo ważne. Bohaterowie prowadzą rozmowę, która niczego nie wyjaśni i nie doprowadzi do konkretnych wniosków. Tak naprawdę nic się nie zmieni, spotkanie mogłoby się nie odbyć, ale pozwala odkryć wewnętrzny świat bohaterów, kontekst i konsekwencje moralnych wyborów a więc prześledzić proces kształtowania się ich rozumienia siebie, ludzi i świata. Umożliwia poznanie charakteru długotrwałej silnej więzi, która zrodziła się jeszcze w dzieciństwie Henryka i Konrada i zaważyła na ich całym życiu. Sztuka przypomina, że każdy człowiek ma własną mapę wspomnień, komponuje zawsze indywidualną, bardzo skomplikowaną wersję zdarzeń, sam wypracowuje obraz kim jest i jacy są ludzie, z którymi tworzy relacje. 

Spotkanie starych przyjaciół wciąga i fascynuje widzów od pierwszych chwil, bo swoim niespiesznym przebiegiem umożliwia wniknięcie w głąb natury ludzkiej. Uzmysławia, że życie w dzisiejszym świecie, który się nieustannie zmienia, który wymusza coraz to bardziej uproszczone schematy działań, procedury zachowań, komunikaty językowe, nadal jest skomplikowane, ale jego instrukcja obsługi stała się banalnie zerojedynkowa. Płytka, powierzchowna, bezrefleksyjna. Niewiele osób analizuje postępowanie, roztrząsa reakcje, chce zrozumieć decyzje najbliższych, jak czyni to Henryk, który przez ponad 40 lat, dzień po dniu, wspomina, zastanawia się i szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania, bo pragnie poznać prawdę, a więc chce zrozumieć i ostatecznie zaakceptować wszystko, czego w życiu doświadczył. Zadaje więc często pytanie "dlaczego". Tworzy ostatecznie własną wersję wydarzeń. Konrad nie zdradza swojej. Pamiętnik Krystyny przedstawia zapewne jej punkt widzenia, ale go nie poznamy. Nini też sugeruje pewne fakty (ostatnie słowa Krystyny), których nie sposób zweryfikować. A każdy widz może indywidualnie interpretować zachowania bohaterów, ich intencje, bo nic nie jest ostatecznie dookreślone czy potwierdzone ponad wszelką wątpliwość. 

Henryk podkreśla, że istotny jest język, który decyduje o skuteczności komunikacji międzyludzkiej. W życiu chodzi o prawdę, nie o fakty, które są tylko jej częścią. Liczy się tylko ona, ale aby móc ją poznać, trzeba zgłębić intencje, które są motorem postępowania i wpływają na ludzkie losy. Panowie doskonale znają intencje, które nimi kierują. Dawno wypracowali swój kod rozumienia świata i ludzi dzięki doświadczeniu, obserwacji, wzorom i radom najbliższych (ojca, matki).  I nie mylą się co do tego, że napędem wszelkiego działania, sensu życia jest podtrzymywanie pasji, sprawiającej, że chce się żyć, chce się ciągle jej doświadczać. Henryk lubi swój dom rodzinny, pasjonuje go myślistwo, wystarcza mu wiejskie życie. Konrad trwa, ale całe życie doskonalił swój kunszt wirtuoza. Nini to wzór opiekunki, która dba o Henryka i jego dobro - wyczuwa się, że gotowa jest dla niego nawet skłamać. Krystyna pozostaje ideałem żony, kochanki, kobiety pięknej, pożądanej i szukającej podniet - umiera krótko po niespodziewanym wyjeździe Konrada. 

I tak podczas spokojnej rozmowy, a właściwie dzięki monologowi Henryka przy pasywnej postawie Konrada, odsłaniana jest tajemnica istnienia. Prowadzona jest klasyczna lekcja przetrwania i rozwoju osobowego. Z wielką klasą i maestrią. Henryk Jana Englerta, na zewnątrz opanowany, rzeczowy potrafi powściągać bardzo silne emocje, które przez ponad 40 lat  nie pozwalały mu zapomnieć o zdradzie najbliższego przyjaciela i żony. Ciągle bada naturę związku z nimi. Nie okazuje złości, nie wybucha gniewem, a wspomina, wyjaśnia, uzasadnia, pyta. Z determinacją, ale i wstydliwie. Szuka w obecności i reakcjach Konrada potwierdzenia swoich przypuszczeń, a może tylko chodzi mu o to, by mógł być wysłuchany. Docieka intencji, ale one do końca pozostają niezgłębione, niejednoznaczne, tajemnicze. Podobnie jak pozostali, nie rozstrzyga, nie osądza i się nie skarży. Konrad Daniela Olbrychskiego komunikuje swoje emocje głównie poprzez mowę ciała. Taktowny, zdystansowany, milczący wyraża napięcie wiercąc się w fotelu, sięgając po alkohol. Nini Mai Komorowskiej skupiona na Henryku z delikatną, subtelną czułością okazuje mu wierne oddanie. Poświęciła mu całe życie. Jak najwierniejszy przyjaciel, uważna na potrzeby swojego dziecka matka, kochający, troskliwy, czuły człowiek. Do końca chce go chronić i o niego dbać, szanując kim jest i co przeżył. Jest wzruszająco dobra.

Każdy bohater inspiruje drugiego w sposób twórczy. Przyczynia się do jego rozwoju. Wydaje się w procesie poszukiwania prawdy ważny, a nawet niezbędny. Humanizm tej sztuki polega na tym, że odkrywa ona wagę więzi międzyludzkich, które czynią bohaterów lepszymi, bez względu na trudne do pojęcia zachowania (wyjazd Konrada bez wyjaśnień, bez pożegnania, jego milczenie przez ponad 40 lat), uczucia (romans Krystyny i Konrada), sytuacje (incydent na polowaniu). Ale poznanie prawdy, czy choćby przybliżanie się do niej - mozolne, uporczywe, trudne - zawsze jest tego warte. 

Tak, to bardzo dobra sztuka. Po mistrzowsku zagrana. Obejrzyjcie koniecznie. Powodzenia.

ŻAR Christopher Hampton 

według Sándora Máraiego

Reżyseria: Jan Englert
Tłumaczenie: Elżbieta Woźniak
Scenografia: Wojciech Stefaniak
Kostiumy: Zuzanna Markiewicz
Asystentka ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska
Reżyseria światła: Waldemar Zatorski
Opracowanie muzyczne i realizacja dźwięku: Tatiana Czabańska–La Naia
Producent wykonawczy: Rafał Rossa

Obsada:
Maja Komorowska/Anna Seniuk, Jan Englert, Daniel Olbrychski

Fot. Katarzyna Kural-Sadowska

niedziela, 21 września 2025

ANIOŁY W WARSZAWIE TEATR DRAMATYCZNY

 

Dzisiaj temat AIDS jakby przestał istnieć. Już nie budzi ekstremalnych emocji, nie straszy. Został rozbrojony przez naukę, która go leczy, przez wiedzę o nim, która nie jest już niczym bulwersującym, przez tolerancję, która inicjuje zawsze proces zrozumienia i empatii. Ostatecznie przez czas, który pozwala rozpoznać zagrożenie i rozprawić się z nim, by móc oswoić się z tym, co jest nowe i niebezpieczne a nawet zabójcze, społecznie obsceniczne, moralnie kontrowersyjne, bo trudne do zaakceptowania. I wywołuje lęk paraliżujący zdrowy rozsądek. 

Sztuka Julii Holewińskiej ANIOŁY W WARSZAWIE  wyreżyserowana przez Wojciecha Farugę opowiada  z dzisiejszej perspektywy o tym, co wyszło z cienia milczenia o środowisku i sytuacji gejów, ich problemach z tożsamością płciową oraz niebezpiecznej chorobie AIDS w Warszawie 40 lat temu. Spektakl przepracowuje temat tabu w sposób analityczny, powściągliwy, dramaturgicznie i plastycznie wysublimowany. Metodyczny formalnie, swą precyzyjną konstrukcją i charakterystyką postaci i ich losów, wywołuje emocje, bo podkreśla dramatycznie trudny, głęboko ludzki wymiar problemów jednostki, rodziny, społeczności. Stawia pytania o to, jak sobie radzić, jak żyć w zgodzie z samym sobą, w harmonii z otoczeniem, by nie krzywdzić siebie i innych ludzi gdy jest się innym, obcym, pozanormatywnym. Pokazuje dylematy i uczucia osób związanych z przyjaciółmi, mężami, pacjentami, którzy są gejami. Relacje są trudne, nie zawsze szczere i uczciwe w sytuacji ukrywania prawdy o swojej tożsamości seksualnej. 

Scenografia - monochromatyczna, surowa, prosta - jest w estetycznym wyrafinowaniu elegancka, dystyngowana, nowoczesna. Przewrotnie. Paradoksalnie. Zwodniczo. Ukrywa bowiem prawdę o wzornictwie biedy, zapachu brudu, dominacji brzydoty i zaciera kontekst zarówno urbanistycznej, jak i mentalnej niewolniczej duchoty PRL-u. Na scenie dominuje czystość i blichtr bogactwa zredukowanego do formy abstrakcyjnej pustki, z infekującą wszystko i wszystkich wielką przestrzenią szaroburości. Tworzy to plastycznie wycyzelowany model pewnej opowieści o jednostkach stłamszonych przez przytłaczające je swym ogromem (siły) otoczenie. Narzucony polityczno- etyczny kontekst niszczy możliwość wyzwolenia, wolności, swobody. Pozbawia wyboru bycia kim się jest czy chce być. Narracja również jest ujęta w konsekwentnie surowe ramy modelu o doskonałej kompozycji z idealnym rytmem i tempem. Jej przejrzysty efekt gwarantuje perfekcyjna choreografia, układ i ruch sceniczny, to indywidualizując problemy i czyniąc wypowiedzi bohaterów intymnym wyznaniem czy też demonstrując zbiorowe społeczne zachowania. 

Nie byłoby to możliwe bez gry aktorskiej, która całkowicie podporządkowana jest rygorowi demaskowania tajemnic, przemilczeń, dylematów, hipokryzji i niemocy wobec wyzwań problemów doświadczających bohaterów. Szeroki przekrój społeczny (żona, mąż, lekarz, ksiądz, sportowiec, artysta, zwykły człowiek) umożliwia kompleksową analizę uwarunkowań stanu rzeczy związaną z sytuacją mniejszości przymuszonej do pozostawania w ukryciu, pragnącej żyć bez lęku, bez poczucia winy, nie mogącej otwarcie demonstrować swoich uczuć.

Zespół Teatru Dramatycznego nie zawodzi. Każdy prowadzi swoją rolę subtelnie, z wyczuciem, bez epatowania krzywdą, bez szantażu emocjonalnego. Dzięki temu wymowa sztuki staje się spójna, konsekwentna, przekonująca. Może aż nadto pozbawiona chropowatości, pęknięć i niejednoznaczności narzuca eksplikującą tezę o wykluczeniu, dowodzi opresyjności systemu wobec gejów, wykorzystywanie AIDS przez reżim  PRL-u do zarządzania strachem i manipulowania nastrojami społecznymi.  

ANIOŁY W WARSZAWIE to spektakl o konieczności wyzwolenia, o triumfie prawdy, która dokonała coming outu pod presją śmiertelnego zagrożenia (AIDS). Analizuje przypadek gdy mur oporu przed nią zostaje zburzony przez paniczny lęk. Gdy już nie można jej zakrzyczeć kłamstwem, wyrugować siłą. Okazuje się bowiem, że strach przed śmiercią jest najsilniejszą bronią w walce o prawdę. I lepiej zmierzyć się z nią, możliwie dobrze poznając jej istotę. I ta sztuka to umożliwia. Pokazuje też z perspektywy współczesności, jak bardzo wyidealizowany, "wyczyszczony" jest obraz przeszłości, który z czasem staje się monolitem, moralitetem, pomnikiem. A przecież mimo wszystko, o czym łatwo zapominamy, wyrosłym na fundamencie miłości doświadczanej na własny sposób i szacunku do drugiego człowieka. Z akceptacją prawdy o nim.



ANIOŁY W WARSZAWIE

Reżyseria: Wojciech Faruga
Tekst i dramaturgia: Julia Holewińska
Scenografia, kostiumy, reżyseria świateł: Katarzyna Borkowska
Muzyka: Radosław Duda
Choreografia: Bartłomiej Gąsior
Voice coach: Jarek Sacharski
Konsultacje wokalne: Jakub Szyperski
Trenerka głosu, konsultantka wokalna i muzyczna: Paulina Mączka-Michota
Asystent reżysera: Jan Wawrzyniec Tuźnik
Asystentka scenografki i kostiumografki: Kinga Kostoń - Hayatullah

Obsada: Waldemar Barwiński / Piotr Siwkiewicz, Marcin Bosak, Katarzyna Herman / Anita Sokołowska, Anna Gajewska, Damian Kwiatkowski (gościnnie), Małgorzata Niemirska, Konrad Szymański, Anna Szymańczyk, Paweł Tomaszewski, Helena Urbańska, Agnieszka Wosińska, Łukasz Wójcik, Jan Sałasiński (AT)

Fot. Karolina Jóźwiak

niedziela, 7 września 2025

TRZASK PRASK TR Warszawa


Cieszy, że temat współczesny - kondycja młodego, nieprzygotowanego do życia sfrustrowanego, samotnego, kompletnie pogubionego pokolenia - zostaje podjęty przez TR w Warszawa w spektaklu TRZASK PRASK wyreżyserowanym przez Krzysztofa Zyguckiego na podstawie DWÓCH POWIEŚCI RUCHU Mateusza Górniaka.

Oglądamy obraz z pozoru nieciekawy, nudny, banalny. Opowiadany o niczym przez nikogo. Na pierwszy rzut oka dotyczy marginesu zjawiska degradacji mentalnej, pustki światopoglądowej, depresji prowadzącej do braku rozpoznania świata, zagubienia w nim, bo bohaterom brakuje orientacji, bo wszelki ich tok myślenia i działania wygenerowany jest przez fikcję (ulubiony gatunek filmu) i narkotyki (koło ratunkowe). A to przecież samo życie powinno koić, przywracać równowagę, dawać poczucie bezpieczeństwa i spełnienia. Wywoływać euforię. Bohaterowie intuicyjnie wiedzą, czego pragną, ale nie znajdują sposobu, by to osiągnąć. Wyobrażają sobie, że można porzucić dotychczasowe życie, zerwać wiążące ich z nim relacje, więzi i po prostu wyruszyć w świat w poszukiwaniu swojego miejsca na świecie - najlepiej w lesie wybudować drewnianą chatkę. Definiują czym jest dla nich miłość, szczęście, przyjemność. Marzenie o spokoju, ciszy, odizolowaniu się od pędu wymagającej wysiłku i walki rzeczywistości przesłania im absurdalność tego pomysłu. Wizja utopii jest ostatnią deską ratunku, która jednak niczego nie zmieni, gdy człowiek w sobie samym niesie spuściznę przeszłości i paraliżującą działanie udrękę życia. Jedynie Strażak afirmuje ludzi jakimi są oraz rzeczywistość, w której żyje. Potrafi się przystosować i czerpać z tego, co ma (praca, basen, dziewczyna), siłę i radość.

W efekcie sztuka przedstawia wyraźny, mocny, wywołujący empatię portret młodzieży wkraczającej w dorosłe życie. Do bólu zdesperowanej, zdezorientowanej, samotnej. Poruszającej się w pustostanie wartości, idei, pomysłów na siebie, swoje życie, w chaosie komunikacyjnym, traktującej ludzi instrumentalnie. Bohaterowie bez zakotwiczenia społecznego błądzą w poszukiwaniu poczucia bezpieczeństwa i spokoju, harmonii i równowagi.  Są bezbronni i bezsilni Instynkt zmuszający ich do ucieczki od cywilizacji, która niszczy i alienuje, jest jedynym impulsem możliwego ratunku. Ale ten bunt okresu przejścia i poszukiwań wydaje się być tragiczny, bo pozbawiony przyszłości, która realnie mogłaby ocalić. W swej wymowie sztuka obarcza winą nie młodych ludzi, a wrogi świat, który ich brutalnie wyzyskuje, ciężko doświadcza i nie uczy, jak winni się bronić, walczyć, przystosowywać, bo młodzi nie wiedzą jak przejąć inicjatywę. W pewnym sensie są produktem świata, w którym żyją - ostatecznie nieszczęśliwym, niespokojnym, od początku straumatyzowanym, skrzywdzonym, sfrustrowanym.

Spektakl zaczyna się, co znamienne, od ilustracji braku komunikacji przejawiającej się w języku. Ten mętlik dźwięko -naśladowczy jest niezrozumiały, obcy, chory. Jak sytuacja młodych. Pozostaje wierzyć, że rozpoczyna proces narodzin nowego człowieka, lepszego życia, odzyskiwanie nadziei na spełnienie -odkrycie swego miejsca na świecie, które zapewni spokój i ukojenie - ocalenie od chaosu, zgiełku, opresji. Jeśli tylko nie będzie to nowe - wynik świadomego tym razem wyboru - więzienie. Pozostaje odpowiedź na stawiane tu pytanie: uciekać przed światem, jaki jest, czy się z nim zmierzyć i walczyć? Losy bohaterów wskazują, że w ich przypadku ta konfrontacja z rzeczywistością już się odbyła i doświadczeni jej skutkami, chcąc się ratować, uciekają w nieznane. Uciekają na oślep z jednego nieszczęścia w kolejne. Zmierzając ku katastrofie.

Obraz teatralnego wyrazu nie byłby tak ciekawy, intrygujący i ważny gdyby nie udana adaptacja i sprawcza dramaturgia Wery Makowskx, kreatywna choreografia Magdaleny Kaweckiej, czy adekwatna do tematu, czasu i miejsc scenografia, kostiumy, światło i wideo Julii Furdyny i Zofii Tomalskiej oraz muzyka Joanny Szczęsnowicz. Projekt nie byłby tak interesujący bez wspaniałej dyspozycji aktorskiej zespołu TR Warszawa, która pozwala odzwierciedlić w sposób wiarygodny pokoleniowe zagubienie, rozchwianie emocjonalne, niepewność osób poszukujących rozwiązań swoich problemów, potrzebujących wsparcia i pomocy. Inga Chmurzyńska, Jan Dravnel, Monika Frajczyk, Damian Sosnowski, Filip Zaręba rozumieją i z powodzeniem wspomagają reżysera, Krzysztofa Zyguckiego, który doskonale poradził sobie z tematem trudnej i bolesnej współczesności, z którą mierzą się młodzi ludzie. A jak spojrzy się szerzej, tak naprawdę nie tylko młodzi. Bo wydaje się, że będąc w kryzysie łatwo przychodzi zerwać z dotychczasowym życiem -trzask prask i jest po wszystkim. W istocie jest to instynktowny odruch, desperacka reakcja, nieprzewidywalna w skutkach decyzja. Chęć zmiany, pragnienie przetrwania.




TRZASK PRASK

reżyseria: Krzysztof Zygucki
adaptacja i dramaturgia: Wera Makowskx
scenografia, kostiumy, światło, wideo: Julia Furdyna, Zofia Tomalska
choreografia: Magdalena Kawecka
muzyka: Joanna Szczęsnowicz
asystentka reżysera: Alicja Zalewska
inspicjent: Piotr Piotrowicz
kierowniczka produkcji: Aleksandra Szklarczyk

obsada: Inga Chmurzyńska, Jan Dravnel, Monika Frajczyk, Damian Sosnowski, Filip Zaręba

Spektakl współfinansowany przez Akademię Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie w ramach programu Fundusz na Start
premiera: 27.06.2025
Adrian Lach