poniedziałek, 5 lutego 2018

ILUZJE COLLEGIUM NOBILIUM


ILUZJE Iwana Wyrypajewa opowiadają historie dwóch małżeństw, jednocześnie czworga dozgonnych przyjaciół, zwykłych ludzi z perspektywy starości, w momencie odchodzenia. Gdy wydawać by się mogło, że bohaterowie znając się na wylot,  żegnając się z życiem, nie mają absolutnie już nic do stracenia. I to jest jeszcze jedna iluzja zafundowana przez autora widzom. Dopóki człowiek żyje, zawsze może coś się wydarzyć, zwłaszcza gdy ma niezwykłe poczucie humoru. Te wyznania, wspomnienia, przebłyski świadomości, olśnienia co jest pragnieniem, co zmyśleniem, co prawdą a co kłamstwem w jednym wypadku przywraca  staruszków do życia, w innym doprowadza do śmierci. Są elementem gry, w której się uczestniczy, dopóki się jeszcze funkcjonuje, jest, żyje.

Wyrypajew napisał swą sztukę niełatwą do przedstawienia na scenie, dla aktorów 30-35 letnich, myśląc chyba, że bohaterowie w tym wieku, już nieco doświadczeni, trochę dojrzali, będą generacją, która pod wpływem wniosków płynących z przytaczanych historii ma szansę zweryfikować własne postawy, sprawdzić uczucia, będzie w stanie coś z własnym życiem jeszcze zrobić, coś w nim zmienić, bo mają perspektywę czasu, burzenia i tworzenia. I Agnieszka Glińska podporządkowała się temu wymogowi. W jej spektaklu wystąpili  aktorzy w średnim wieku. Dorota Landowska, Dominika Ostałowska, Krzysztof Stroiński/the best/, Łukasz Lewandowski zabawnie, z poczuciem humoru, lekko demaskują w monologach bezsens poszukiwania ideału miłości, zastanawiania się czy była prawdziwa, wzajemna, gdy długoletnie, trwałe związki już się spełniły, a życie dobiega końca.

Sam Wyrypajew zaangażował Annę Dymną, Krzysztofa Globisza, Juliusza Chrząstowskiego, Katarzynę Gniewkowską. Skutkowało to relacją bardziej dojrzałą, ostateczną, dokonaną. Głęboką. Refleksyjną, poważną.  Aktorzy dają odczuć siłę wspomnienia, jego intensywność, znaczenie.
Jakby to nie do bohaterów sztuki należały opowiadane historie ale do aktorów, co miało wypracować efekt bardziej autentyczny, wiarygodny, bezpośredni. Osobisty a nawet prywatny. Gdy aktorzy nie grają a są postaciami sztuki.

Wojciech Urbański idzie w tym względzie jeszcze dalej, wyreżyserował ILUZJE ze studentami IV roku Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie. I odniósł sukces. Okazało się, że opowiadanie o meandrach uczuciowych bardzo, bardzo dojrzałych ludzi z perspektywy młodości ma swój urok, wdzięk, czar. Niezwykłą lekkość oczywistego dystansu. Relacje pozbawione są goryczy, żalu, wahania, poczucia porażki, osobistego stygmatu doświadczania. Wybrzmiewają jak ulubione bajki z morałem. Łagodnie uczące, delikatnie sugerujące. Ciepłe, czule, uspokajające. Z poczuciem humoru. Niegasnącą ciekawością.  Oczekiwaniem odkrywania nowych lądów. Bo w tym wieku, tak naprawdę, ma się jedynie wyobrażenie czym może być miłość dojrzała, prawdziwa, stała, jaki może być związek, który  kształtował się, ewoluował, trwał przez całe życie. Tworzy się awatary pragnień, modele, będące osobistą projekcją własnych oczekiwań, potrzeb. Iluzji. Wszystko jest przed nimi, gdy tymczasem ich bohaterowie wszystko mają już za sobą. Zaskakujące może się wydać, jak bardzo są do obie podobni, tylko na innym poziomie wiedzy, osobistego doświadczenia, w innych relacjach, konfiguracji priorytetów, hierarchii wartości.

Ważne jest kto opowiada, przytacza, relacjonuje. Nawet jeśli aktor jest biernym przekaźnikiem, nie gra, nie wchodzi w rolę a neutralnie pozostaje obok swojej postaci, bohatera. Wiek, wygląd, brzmienie głosu, intonacja narzuca interpretację, decyduje o perspektywie. Kieruje myśli odbiorcy w określonym kierunku. Młodość aktorów wnosi tu w sposób automatyczny i naturalny element poznania, świeżości, energii, która skutkuje dystansem do opowiadanych zdarzeń. Ociepla bardzo wizerunek bohaterów sztuki, każe ze zrozumieniem, przymrużeniem oka traktować ich jak duże, mogące sobie już pozwolić na błędy dzieci, a ich relacje jak naukę, przestrogę, trening zafundowany wnukom przez dziadków, którym wszystko się ma prawo mieszać, zaciera się ostrość widzenia, szwankuje pamięć ale dociekanie jak było czy jest w istocie, dążenie do zdefiniowania swoich uczuć, prawo do ich wyrażenia jest nadal mocne, gorące, jasne. Rozczula ich starcze błądzenie, zadawanie sobie niepotrzebnego bólu, ciągła niepewność w zmieniającym się świecie. Rozczula też to młodzieńcze opowiadanie o iluzjach, w których zaklęta jest prawda o człowieku, jego potrzebie miłości, bliskości, przyjaźni, zrozumienia. Stałości.

Wszyscy aktorzy cały czas są na scenie. Stanowią zespół, opowiadają indywidualnie, bo nie wchodzą w relacje, nie ma dialogów, sytuacji wymuszających interakcje.  Są głosem, który dopiero wkracza w życie. Uczy się, próbuje. Cały czas zwróceni twarzą do widowni, szukają w niej potwierdzenia, akceptacji, stanowiąc sami dla siebie siłę, wzajemne wsparcie. Umieszczeni w surowej, minimalistycznej scenografii, będącej jedynie punktem wyjścia, przestrzenią otwartą, nieokreśloną, umowną, metaforyczną, szukają, jak bohaterowie sztuki swego miejsca w świecie, własnego obrazu spokoju, szczęścia, ukojenia. Także systemu wartości, punktów stałych, co mogą im podpowiedzieć choćby kosmici. I tak nie unikną podszeptom podstępnych iluzji, zwodniczych fantazji, przeżyją niejedno zaćmienie słońca, które zaburzy ich jasność widzenia ale nie zakwestionuje faktów, jeśli naprawdę prawdziwie kochali i żyli.

Brawo! Kolejny interesujący spektakl, po OTELLU i marat/sade, bardzo dobrze zagrany. Drodzy widzowie, nie przegapcie. Drodzy aktorzy, grajcie, grajcie. Powodzenia:)


ILUZJE Iwan Wyrypajew

Reżyseria: Wojciech Urbański
Asystent Reżysera: Karolina Szczypek
Scenografia i kostiumy: Ewa Gdowiok
Muzyka: Wojtek Urbański
Światło: Paulina Góral
Ruch sceniczny: Aneta Jankowska

Obsada:
Karolina Charkiewicz
Zofia Domalik
Anna Lemieszek
Agata Różycka
Hanna Skarga
Marcin Bubółka
Michał Klawiter
Vova Makovskyi
Henryk Simon
Marcin Stępniak
Kamil Suszczyk

Spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego.

Premiera 3 lutego 2018 r.

0 komentarze:

Prześlij komentarz