sobota, 5 maja 2018

KYŚ TEATR SOHO


KYŚ to tytuł książki Tatiany Tołstoj/tak, tak z rodziny tych Tołstojów/ i spektaklu teatru SOHO, który opowiada o sytuacji w jakiej znajduje się miasto/Moskwa/, świat/Rosja/, ci co przetrwali 200 lat po wielkiej, niszczącej cywilizację katastrofie, spowodowanej niszczącym Wielkim Wybuchem. Można spekulować, można się tylko domyślać, co KYŚ znaczy.  Może to ktoś jako każdy, może to gdzieś w sensie wszędzie, może to dziś więc i zawsze. To słowo klucz, wytrych, tajemnica. Nowa stara rzeczywistość. Synonim trwania, przystosowania. Czegoś, co się narodziło, dopiero kształtuje i tworzy. Kogoś, kto się dopiero poznaje i definiuje w instynktownej, syzyfowej pracy nad sobą i konstrukcją swego świata. Odradza jak feniks z popiołów cywilizacji przeszłości.  Plakat spektaklu doskonale uchwycił niepokojące zjawisko metaforycznego KYSIA. Wynurza się lub pogrąża w magmie mroku z mrokiem w oczach zmutowany człowiek. A może cyborg, jak w filmowym TERMINATORZE. Kim jest, kim się stanie, tak naprawdę pozostanie zagadką. Jednak nie w spektaklu w reżyserii Igora Gorzkowskiego. Tu mamy świat ludzki w nowej sytuacji rozpoznany. Dziki, prymitywny, brutalny. Nihil novi.

Wkraczamy w realia po zagładzie. W ciemności, sytuacje zawieszenia, prowizorki, niepewności, z których wyłania się prosta konstrukcja drewnianych podestów, elektrycznych i metaforycznych słupów z funkcją edukacyjnych drogowskazów pamięci, wiszącego na ścianie prymitywnego portretu dygnitarza, boga i ojca narodu. Niewiele więcej rekwizytów w czasie spektaklu przybędzie, a najważniejszym z nich będzie książka jako symbol nośnika informacji, emocji, metafory i wiedzy, wyższej formy wtajemniczenia, która jednak pozostaje poza zasięgiem zrozumienia, zastosowania. Spotykamy ludzkie imaginarium, które może pochodzić z bajki science fiction dla dorosłych, koszmaru sennego, cyrkowej oferty dziwolągów i genetycznych  mutantów społeczności prymitywnej, pierwotnej, szukającej swej tożsamości, systemu wartości, kształtującej się na nowo, odradzającej się w schematach starych, sprawdzonych, opresyjnych. Takich, które utrwalają władzę tyrana ignoranta nad zastraszaną, manipulowaną masą ludzką, w wiecznej zależności, braku wolności, kieracie pracy, rodziny, narzuconych ról społecznych. Ale może to być też krytyka Rosji, komiczna i absurdalna.  Bez trudu można rozpoznać zmodyfikowany, z  poczuciem humoru pokazany świat współczesny, przedstawiony w aluzyjnym zwierciadle różnorodnej formy i treści, wszelkich archaizmów i neologizmów. Ale i w ogromnym, schematycznym, modelowym uproszczeniu.

Jest to obraz, w którym dominują przerysowane, dosadne, wyraziste charakterystyki postaci ale i dziedziczone, powielane schematy konstrukcji relacji międzyludzkich. Ale przedstawia pesymistyczną, smutną wizję. Potwierdza, że ludzkość nie może wybić się na oryginalność, nie jest w stanie stworzyć nic nowego. Nie ma nadziei na poprawę losu ludzkości, modyfikację natury ludzkiej, mentalności bez względu na okoliczności, poziom rozwoju, aspiracje, ambicje, marzenia. Niemożliwe jest zresetowanie systemu, udoskonalenie go, zmutowanie, by dobro triumfowało nad złem. Nauka, sztuka, wiedza niczego nie zmieni. Może tylko wszystko udziwnić, wynaturzyć, poprowadzić na manowce. Historia zatacza koło. Udowadnia, że rozwój jest pozorny, wysiłek bezcelowy, a pragnienie człowieka, by sięgać wyżej, dalej, głębiej, szerzej utopią, mrzonką, snem marą. Powiększa się obszar cierpienia, głupoty, zezwierzęcenia. Uległości. W człowieku, społeczności, świecie. Silnym, sprytnym, bezwzględnym łatwiej wtedy manipulować masą ludzką, sterować i wykorzystywać. Robić swoje dla siebie.

Spektakl grany jest jak bajka dla dorosłych, co sprawia, że pozostawia widza w bezpiecznym dystansie. Nie przeraża, nie niesie grozy. Bohaterowie w spektaklu pokazani są stereotypowo, zachowawczo. Czasami mają wymiar figur kabaretowych, marionetek. Aktorzy z dużym zaangażowaniem wcielają się nawet w kilka ról. Anna Smołowik gra Warwarę, matkę, teściową. Za każdym razem odrębną postać, mocną i charakterystyczną. Aktorka różnicuje, niuansuje, gdy trzeba gra szeroko, rubasznie, co podkreśla charakteryzacja, kostiumy, mimika, gesty. Igor Kowalunas to Benedikt, główny bohater, narrator, komentator. Przewodnik. Prostoduszny, naiwny, z iskrą bożą głupiec, który dzięki wiedzy z książek stara się przenieść własne życie na wyższy poziom. Nic z tego mu nie wychodzi, bo nie jest ani wykształcony, ani na tyle bystry, by cokolwiek zrozumieć i wykorzystać w praktyce. Bartłomiej Bobrowski jako Nikita Iwanycz, też ma ambicje i wyższe cele. Stawia słupy pamięci, bo bez niej nie ma tożsamości, wrażliwości, wiedzy. Na próżno. I ten wysiłek spełznie na niczym. Wiktor Korzeniewski jako Madej Madejowicz to antypatyczny typ ambitnego, choć niepozornego prostaka, realisty. Najwyższy Basza Fiodor Kuźmicz Janusza R. Nowickiego ma cechy typowego tyrana ale ośmieszone, karykaturalne.

Spektakl oparty jest na dobrej literaturze, celnym przekładzie, spójnym, przejrzystym scenariuszu. Transparentna reżyseria, sugestywna scenografia z niepokojącą muzyką, podkreślającą czernuchę mentalną ludzkości rozpoczynającej po raz kolejny swój samobójczy exodus, proponuje skróconą historię sukcesji dyktatury tyranii, wyższości siły nad wiedzą, prymitywizmu nad kulturą, instynktu nad rozumem, życia nad sztuką. To przystępny, czytelny materiał do obejrzenia, przemyślenia dla każdego, zawsze i wszędzie. Nie wstrząśnie, nie zaskoczy, nie wbije w stupor przerażenia. Rozbawi, rozśmieszy. Oswoi świadomość o istnieniu w człowieku zwierza, tego, co w nim niedoskonałe, stare, nowe, inne. Przekona, że to normalne, oczywiste. Nie dając nadziei na godne człowieczeństwo, sugeruje, że wystarcza człowiekowi to, co ma. Choćby to było najpodlejsze. Najbardziej nikczemne. Zbrodnicze. Najważniejsze, by żyć. By przetrwać. Być. Za wszelką cenę. Bo instynkt w cuglach zwycięża. Rozum pozostaje daleko za nim w tyle.

KYŚ TATIANA TOŁSTOJ
przekł. Jerzy Czech
scenariusz i reżyseria: Igor Gorzkowski
asystent reżysera: Alicja Kobielarz
scenografia: Honza Polivka
kostiumy: Joanna Walisiak-Jankowska
konsultacje muzyczne: Aleksandra Endzelm
wiolonczela: Katarzyna Broma
realizacja świateł: Zofia Krystman
realizacja muzyki: Maciej Witkowski
choreografia: Inga Pilchowska
asystentka kostiumografki: Agata Stanula
koordynacja produkcji: Olga Stefańska

obsada: Bartłomiej Bobrowski (Nikita Iwanycz), Tomasz Borkowski (Waśka Uszaty, wygenerat Tereś), Wiktor Korzeniewski (Madej Madejowicz), Igor Kowalunas (Benedikt), Janusz R. Nowicki (Lew Lwowicz, Fiodor Kuźmycz), Anna Smołowik (Warwara, matka, teściowa), Julia Trembecka (Oleńka, Pawica)

premiera 27 kwietnia 2018 r.
partnerzy: Yareal, Soho Factory

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/258210.html

2 komentarze:

  1. Właśnie skończyłam czytać „Kysia”i mogę podzielić się swoimi wrażeniami. Jest to historia ludzi, mutantów i dziwolągów popromiennych. Książka pełna jest opisów ich zwyczajów wszetecznych i odrażających (zajadali się tłustymi myszami na wiele sposobów). Język arcyciekawy: archaiczny, zmutowany i bardzo dowcipny!

    Co z tego obfitego menu mamy w spektaklu? Niewiele, bardzo niewiele…
    Szczęśliwie obejrzałam sztukę przed przeczytaniem książki, teraz „po” widzę wielkie dziury w spektaklu, które czynią go niezrozumiałym, lub jak kto woli zrozumiałym „inaczej”. Ja myślałam, że to historia wieśniaków żyjących na Rusi Hen Dalekiej za czasów Iwana Bardzogroźnego. Walonki były suuuper! Pogubiłam się zupełnie, gdy przeczytałam w ulotce, że rzecz dzieje się w przyszłości po wojnie atomowej.
    Drodzy Twórco-wytwórcy, musieliście dać widzowi wskazówki w ulotce, bo na scenie nie wyszło? Wstyd!

    OdpowiedzUsuń
  2. O 200 latach po Wielkim Wybuchu i jego skutkach mówi się w spektaklu kilkakrotnie. Nie sposób tego nie zauważyć.
    Co do Rusi Hen Dalekiej za czasów Iwana Bardzogroźnego to bardzo dobre skojarzenie, bo historia po WB zatacza koło i znów zaczyna się wszystko od zera, co jest m.in. pretekstem do pokazania przez autorkę uniwersalnych, niezmiennych cech rosyjskości.

    OdpowiedzUsuń